Reklama

100-lecie śmierci ks. Józefa Dąbrowskiego (1903-2003)

Ks. Józef Dąbrowski (1842-1903)

Biskup Detroit John S. Foley w liście 21 lutego 1903 r., wymownie streścił całe życie ks. Józefa Dąbrowskiego pisząc: "Niestrudzona praca, niezliczone poświęcenia, niewzruszone praktykowanie wszystkich cnót chrześcijanina i kapłana uczyniły go drogim dla wszystkich (...). Zaiste spełnił on wiernie swój obowiązek Dobrego Pasterza".

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

15 lutego 2003 r. minęło 100 lat od śmierci rektora Seminarium Polskiego ks. Józefa Dąbrowskiego, który odszedł z tego świata w Detroit o 7.00 rano w niedzielę. Całe swoje życie kapłańskie poświęcił Kościołowi i Polonii amerykańskiej.
Trudno jest ulec przesadzie, mówiąc o ks. Dąbrowskim jako o jednej z najwybitniejszych postaci w historii katolickiej Polonii w Ameryce. Delikatność jego rysów twarzy zaświadczała o szlachetnym duchu. Jego fizjonomia mówiła o człowieku, który panował nad sobą, i który żył pod wpływem wielkiej prawdy i w świetle wspaniałej wizji. Dlatego czasami musiał stoczyć zaciekłą walkę, zapłacić wygórowaną cenę, szczególnie w Polonii, w Wisconsin, lecz duch szczerego poświęcenia pomógł mu pokonać wszelkie przeciwności.
Był jednym z "rąbiących drwa i noszących wodę, układających cegły, sypiących piasek i cement, był murarzem kościoła, plebanii, szkoły, klasztoru i pierwszego budynku seminarium". To właśnie tacy pionierzy, jak ks. Dąbrowski, w pocie czoła kładli fundament pod obecnie istniejące Polonijne Zakłady Naukowe Seminarium Polskiego, co prawda nie w Detroit, ale nad przepięknym Jeziorem Sadowym w Orchard Lake. To właśnie ks. Dąbrowski i ludzie jego pokroju rozpoczęli prace, których efekty przeszły ich najśmielsze oczekiwania. Syn ziemi polskiej znalazł się w rzędzie duchowych gigantów na ziemi waszyngtońskiej.
Przez całe życie był energiczny, pomysłowy, niestrudzony, a przy tym skromny, pokorny, unikający pochwał i rozgłosu. Montujący pierwsze urządzenia elektryczne w klasztorze i seminarium, dobierający i sadzący drzewa i krzewy. Poszczący o chlebie i wodzie w piątki, pijący zawsze rano mleko i nie dbający o dobre jedzenie. Spożywający szybko posiłki, bo nigdy nie miał czasu, ale przybywających do Stanów księży goszczący ze staropolskim rozmachem. Połatana sutanna, obuwie zachodzone, cała zewnętrzność daleka od elegancji, ale jak opisał Tomasz Jeż "... z oczu jego i oblicza bił wyraz mówiący: Człowiekowi temu bezwarunkowo ufać można i należy, on bowiem i usługę zrobić i drogę wskazać potrafi".
Życiu ks. Dąbrowskiego towarzyszyła dewiza: "Gdzie nie ma idei, tam ludzie cierpią". To musiała być wizja, chyba bardzo pokrewna z wolą Boga, bo ona inspirowała wszelkie kroki, jakie podejmował w życiu: uczeń gimnazjum, student, powstaniec, matematyk, przyrodnik, technik, teolog, ksiądz, imigrant, proboszcz, fundator sióstr, założyciel seminarium, drukarz polskich czasopism i praktycznych podręczników, misjonarz wśród Indian. Wymieniono tu tylko niektóre z podejmowanych dzieł, ale i tak wzbudzają one nasz szacunek. Był pracownikiem o niezłomnej woli i całkowitym oddaniu się Opatrzności Bożej. Stał się żebrakiem i chodząc od drzwi do drzwi uzbierał dość wdowich groszy, by zakupić dwa i pół akra ziemi przy zbiegu ulic St. Aubin i Forest.
Ks. Józef Dąbrowski urodził się 27 stycznia 1842 r. w miasteczku Żółtańce, w dawnym Królestwie Polskim. Będąc najstarszym synem z czwórki dzieci otrzymał podstawowe wykształcenie w domu. Wychowany był przez inteligentną i wyjątkowego talentu i energii matkę. Ojciec był inżynierem i umarł, gdy Józef miał 12 lat. Młodzieniec podjął naukę w Lublinie, a w 1862 r. udał się na Uniwersytet Warszawski, by studiować nauki matematyczne i przyrodnicze. Jako student brał udział w powstaniu styczniowym w 1863 r. Walczył u generała Mierosławskiego, gdzie powierzono mu zaszczytną funkcję dowódcy niższego szczebla. W czasie jednego z ataków powstańcy musieli ratować się ucieczką. Dąbrowski dobiegł do zamku, gdzie się ukrył pod podłogą. Rosjanie przeszukali zamek i odjechali. Nazwisko Józefa Dąbrowskiego było nazbyt dobrze znane Rosjanom, by można było liczyć na dalszy bezpieczny pobyt w kraju. Przekroczył więc granicę i udał się do Drezna w Niemczech. Kilka lat spędził w Szwajcarii. W tym okresie poznajemy już pogodny i heroiczny duch Dąbrowskiego, który w liście do matki pisze: "Fortuna zmienną jest, kochana Mamo, zatem ten, który kiedyś dowodził żołnierzami, teraz kuje na kowadle w kuźni! Dzięki Bogu, mam się dobrze i wkrótce zamierzam udać się do Rzymu". W tych latach kontynuował studia techniczno-matematyczne w Lucernie i Brnie.
Wreszcie otrzymał wezwanie do służby, ale przez największego Dowódcę, by dokonywał podbojów ludzkich dusz. Po latach tułaczki przybył do Rzymu na studia teologiczne w Kolegium Polskim pod kierunkiem księży zmartwychwstańców. Był pod wyraźnym wrażeniem duchowości wielkiego ojca Semenenki, który wpajał podopiecznym całkowite oddanie się Kościołowi i pracę dla polskiego emigranta. Święcenia kapłańskie otrzymał Józef w Bazylice św. Jana na Lateranie w 1869 r. Na prośbę o. Semenenki, nowo wyświęcony ks. Dąbrowski natychmiast zgłosił się do pracy w Ameryce. Udał się w tymże roku do Krakowa, by pożegnać swą matkę i pod koniec 1869 r. przypłynął do Ameryki. W Polonii, w stanie Wisconsin, służył przez 13 lat polskim emigrantom. Wybudował nowy kościół, plebanię, szkołę i klasztor. Katechizował tubylczą ludność indiańską, nauczywszy się w ciągu 3 miesięcy ich języka. Uczył ich rolnictwa - uprawy ziemi i ogrodnictwa. Założył drukarnię i drukował podręczniki oraz książki religijne. Odegrał decydującą rolę w sprowadzeniu do Ameryki sióstr felicjanek, co było wydarzeniem o niezwykłej doniosłości. Wiemy, jak zbawienną rolę odegrała przez wiele dziesięcioleci ich praca na polu szkolnictwa polonijnego w Ameryce. Jak szybko wzrastały ich szeregi, jak zakładały nowe klasztory i prowincje. Pracowały ofiarnie w polskich parafiach, szkołach, sierocińcach.
W 1883 r. ks. Dąbrowski rozpoczął realizację jednego z największych swych zamierzeń, założenia seminarium polskiego dla kształcenia kapłanów dla polskich imigrantów. O. Leopold Moczygemba, franciszkanin, mając od papieża Leona XIII upoważnienie do tworzenia seminarium, prosił ks. Dąbrowskiego, by ten zrealizował życzenie Ojca Świętego i założył seminarium dla Polaków. Po przybyciu do Detroit ks. Dąbrowski kupił więc ziemię w pewnej odległości od domu zakonnego sióstr felicjanek, pomiędzy ulicami St. Aubin, Forest i Garfield. Budowę rozpoczęto w 1884 r. Ks. Dąbrowski, jak zwyczajny robotnik, pracował na równi z budowniczymi. Kamień węgielny wmurowano 24 lipca 1885 r. Patronami obrano świętych słowiańskich - Cyryla i Metodego. W pierwszym roku swego istnienia progi tej instytucji przekroczyło 27 studentów, a ich liczba wzrastała z roku na rok.
Początki tego wielkiego dzieła wiązały się z wieloma trudnościami. Ks. Dąbrowski uzyskał, przy życzliwej pomocy kard. Ledóchowskiego, specjalną aprobatę dla swojego projektu. Teraz wszystko zależało od skromnych środków finansowych ks. Dąbrowskiego. Poza brakiem funduszy, a częściowo z tego powodu, występowała rozpaczliwa potrzeba profesorów. Ks. Dąbrowski sam pełnił rolę profesora, dysponował przecież rozległą wiedzą. Jednak pragnieniem kapłana było, by poszczególne przedmioty wykładali specjaliści z danych dziedzin. Wybrał się w podróż do Europy w poszukiwaniu odpowiednich profesorów, skłonnych nauczać w seminarium i akademii sióstr felicjanek. Bardzo liczył na Rzym. Jego wizyta nie została uwieńczona wielkim sukcesem, lecz z każdym nowym rokiem szkolnym kompletnej kadry nauczycielskiej nigdy nie brakowało.
Efektem starań ks. Dąbrowskiego było powodzenie wielu prac, lecz zawsze okupionych wielkim wysiłkiem i wyjątkowym poświęceniem. Istotnie, liczba studentów wzrosła do tego stopnia, iż zaczęto rozważać potrzebę rozbudowy seminarium. Gdy ten pierwszorzędny krok w historii instytucji miał się zrealizować, nastąpił wielki dramat w społeczności seminaryjnej. 23 stycznia 1903 r., studenci seminarium złożyli na ręce rektora ks. Dąbrowskiego tzw. petycję, w której w punktach wymienili braki w seminarium, żądając usunięcia wicerektora i spełnienia postulatów w ciągu trzech dni, grożąc opuszczeniem uczelni. To był sztylet wsadzony wprost w osłabione serce ks. Dąbrowskiego. Studenci zostali wydaleni z seminarium. Jedynie Bóg znał ból i przeżycia jakie były udziałem ks. Dąbrowskiego. Na początku lutego uległ on atakowi serca i rano 15 lutego 1903 r. zmarł. Śmierć zabrała jednego z dobrych pasterzy, więc i ceremonia pogrzebowa odpowiadała tej randze. Była to manifestacja tysięcy ludzi, dostrzegających wielkiego syna narodu polskiego, pracującego dla tego narodu na ziemi amerykańskiej. Jego grób znajduje się na cmentarzu Mount Elliot w Detroit, w pobliżu bramy wjazdowej i wyróżnia się wielkim kamiennym krzyżem z popiersiem z brązu.
Ks. Józef Dąbrowski zszedł ze sceny. Lecz nie tylko jego duch, ale i jego dzieło pozostało i rozwinęło się w niewyobrażalny sposób. Jest dokładnie tak, jak chciał ks. Dąbrowski - być zapamiętany w dziejach historii Polonii amerykańskiej. Tak się właśnie stało. Jest do dnia dzisiejszego Sercem Polonii. Trafiały się i trafiają po dzień dzisiejszy i ciemne dni, bo "kogo Bóg kocha, tego doświadcza". Miejmy jednak nadzieję, że takie jest właśnie wytłumaczenie tych wszystkich chmur, które przeciągnęły i przeciągają nadal nad naszymi szkołami. Tak jak ks. Dąbrowski postępował w harmonii z wyrokami Opatrzności, tak i my chciejmy dostrzec palec Boży kierujący naszą instytucją na podobieństwo wpływu, jaki miała Opatrzność na życie i dzieło ks. Józefa Dąbrowskiego.
Seminarium polskie jest osobistym świadectwem pozostawionym Polonii Amerykańskiej przez Jego założyciela i zawiera całkowite poświęcenie własnej osoby dla podtrzymania i uwiecznienia wiary katolickiej, która jest nierozerwalnie związana z polskością.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2003-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Prezydent: W expose szefa MSZ znalazło się wiele kłamstw, manipulacji i żenujących stwierdzeń

2024-04-25 11:13

[ TEMATY ]

Andrzej Duda

PAP/Radek Pietruszka

W wypowiedzi szefa MSZ znalazło się wiele kłamstw i manipulacji - ocenił w czwartek w Sejmie prezydent Andrzej Duda, komentując informację szefa MSZ Radosława Sikorskiego dotyczącą kierunków polityki zagranicznej. Podkreślił, że niektóre wypowiedzi szefa MSZ wzbudziły jego niesmak.

Prezydent powiedział, że "nieco ze zdumieniem i dużym rozczarowaniem" przyjął zwłaszcza początek wystąpienia szefa MSZ. Według niego po pierwszych słowach Sikorskiego o wspólnym budowaniu polityki zagranicznej i bezpieczeństwa, "nastąpił atak na politykę, która była prowadzona przez ostatni rząd w ciągu poprzednich ośmiu lat".

CZYTAJ DALEJ

Cisco podpisał apel o etykę AI: Watykan bardzo zadowolony

2024-04-24 17:21

[ TEMATY ]

sztuczna inteligencja

Adobe Stock

"Jesteśmy bardzo zadowoleni, że Cisco dołączyło do Apelu Rzymskiego, ponieważ jest to firma, która odgrywa kluczową rolę jako partner technologiczny we wprowadzaniu i wdrażaniu sztucznej inteligencji (AI)". Tymi słowami arcybiskup Vincenzo Paglia, przewodniczący Papieskiej Akademii Życia i Fundacji RenAIssance, skomentował akces Cisco.

Chuck Robbins, dyrektor generalny Cisco System Inc. podpisał w środę w obecności arcybiskupa Vincenzo Paglii tzw. rzymskie wezwanie do etyki AI. Cisco System Inc. to amerykańska firma z branży telekomunikacyjnej, znana przede wszystkim ze swoich routerów i przełączników - niezbędnych elementów podczas korzystania z Internetu.

CZYTAJ DALEJ

Dobiega końca pielgrzymowanie maturzystów na Jasną Górę

2024-04-25 15:59

[ TEMATY ]

Jasna Góra

pielgrzymka maturzystów

Karol Porwich/Niedziela

Młodzi po Franciszkowemu „wstali z kanapy”, sprzed ekranów i znaleźli czas dla Boga, a nauczyciele, katecheci, kapłani, mimo wielu obowiązków, przeżywali go z wychowankami. Dobiega końca pielgrzymowanie maturzystów na Jasną Górę w roku szkolnym 2023/2024. Dziś przybyła ostatnia grupa diecezjalna - z arch. katowickiej. W sumie w pielgrzymkach z niemalże wszystkich diecezji w Polsce przybyło ok. 40 tys. uczniów. Statystyka ta nie obejmuje kilkuset pielgrzymek szkolnych. Najliczniej przyjechali maturzyści z diec. płockiej, bo 2,7 tys. osób. „We frekwencyjnej” czołówce znaleźli się też młodzi z arch. lubelskiej, diecezji: rzeszowskiej, sandomierskiej i radomskiej.

- Maturzyści są uśmiechnięci, ale myślę, że i stres też jest, stąd pielgrzymka na Jasna Górę może być czasem wyciszenia, nabrania ufności i nadziei - zauważył ks. Łukasz Wieczorek, diecezjalny duszpasterz młodzieży arch. katowickiej.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję