Reklama

Ludzkie wsparcie i ojcowska łaska

Niedziela zielonogórsko-gorzowska 18/2003

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Z ks. Pawłem Brykiem, diecezjalnym duszpasterzem powołań, rozmawia Monika Owczarek

Monika Owczarek: - Na czym polega działalność duszpasterstwa powołań i co oferuje ono młodzieży męskiej zainteresowanej życiem w kapłaństwie?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Ks. Paweł Bryk: - To bardzo specyficzna forma duszpasterstwa, wiąże się ona z odkrywaniem powołania przez drugiego człowieka. Nie może to być takie działanie, jakie prowadzą różne uczelnie czy instytucje ogłaszające nabór do pracy. Tam wszystko dokonuje się przez pewien rodzaj zachęcania, reklamy. Odkrywanie powołania ma zupełnie inny wymiar i metoda agitacji nie zda tu egzaminu. Jest to wybór dokonujący się w oparciu o całkiem inne wartości. Zadaniem duszpasterza powołań nie jest to, aby "zachęcić" jak największą liczbę osób do kapłaństwa, jego zadaniem jest pomóc tym ludziom w odkryciu prawdziwej motywacji. Młodzi ludzie uczą się odpowiadać na pytanie: Dlaczego myślę o kapłaństwie? Duszpasterstwo stwarza warunki zewnętrzne - miejsce, czas, możliwość spotkania na wspólnej modlitwie, prowadzone refleksje i rozważania, rozmowy w cztery oczy - które mogłyby poprowadzić młodego człowieka do dokonania wyboru w oparciu o czyste motywy. Młody człowiek pragnący zostać kapłanem musi zdawać sobie sprawę ze swego wyboru, nie może tego robić na przykład pod presją środowiska czy ze strachu przed odpowiedzialnością małżeńską. Bywa też odwrotnie, ktoś neguje swoje pójście do seminarium, wzbrania się, próbuje odrzucić tę myśl. Czasami okazuje się, że jest to człowiek wybrany przez Pana Boga i trzeba mu pomóc odpowiedzieć na pytanie: Dlaczego ja nie chcę być kapłanem? Czego się boję? Bardzo ważne jest też stworzenie okazji do wyciszenia i modlitwy - Pan Jezus sam sobie poradzi z wieloma pytaniami, tylko trzeba Mu "pozwolić" mówić...

- Duszpasterstwo powołań - jak wiadomo - dysponuje swoim własnym ośrodkiem. Jakie formy oferuje ośrodek powołaniowy w Paradyżu?

- Duszpasterstwo powołań to także prezentacja życia w seminarium. Z tego względu zdecydowano, że Dom Rekolekcyjno-Powołaniowy znajduje się przy Wyższym Seminarium Duchownym w Paradyżu. Jest to bardzo dobre rozwiązanie, ponieważ młodzi chłopcy mają możliwość wejścia - w pewnym stopniu oczywiście - w życie seminaryjne. W czasie rekolekcji uczestniczą z klerykami we wspólnej modlitwie i posiłkach, oswajając się z tym środowiskiem. Zapraszamy do udziału chłopców ze szkół średnich i starszych klas gimnazjum. Organizując rekolekcje, staramy się wprowadzać młodych ludzi w przeżywanie Eucharystii i modlitwy biblijnej. Dzięki temu budują swoją duchowość i świadomiej przeżywają więź z Bogiem. Jest to fundament, bez którego powołanie nie ma gdzie kiełkować. "Podpatrując" życie księdza, młody człowiek może skonfrontować swoje przekonania i wyobrażenia z rzeczywistością. Obecnie około 70 chłopców pozostaje z nami w regularnym kontakcie. Nie wiem, ilu z nich myśli o kapłaństwie w przyszłości, wielu jest na to z pewnością zbyt młodych, ale na pewno pobyt w seminarium nie jest czasem straconym. W tym roku rozpoczęliśmy cykl spotkań zatytułowanych "Dekalog". Szeroko rozważamy kolejne przykazania, ucząc się odpowiedzialności za własne życie. Typowe rekolekcje powołaniowe, mówiące o wyborze kapłaństwa, organizujemy dopiero dla młodzieży maturalnej, poważnie zainteresowanej wyborem takiej drogi życia. Moją koncepcję pracy w duszpasterstwie powołań można sprowadzić do słów św. Wincentego á Paulo (zacytuję z pamięci, więc może niedokładnie): "Sam tylko Bóg może wybierać tych, których zechce powołać i jesteśmy pewni, że jeden kapłan ofiarowany Jego ojcowską ręką zrobi więcej dobra, niż dziesięciu zdobytych dzięki naszym ludzkim wysiłkom. Nam zaś wypada jedynie modlić się i żyć tak przykładnie, żeby swoim postępowaniem bardziej zachęcać do współpracy z nami, niż od tego odstręczać". Myślę, że te słowa oddają wszystko, co najistotniejsze w naszej pracy.

Reklama

- Czy jest możliwe zdefiniowanie powołania?

- Jest wiele odpowiedzi na to pytanie, ja zawsze odpowiadam tak: zapytaj swojego ojca, dlaczego wybrał twoją matkę za żonę? Jeśli odpowie - bo była najładniejsza, to nie powie prawdy, bo gdyby poznał wszystkie kobiety na świecie znalazłby ładniejszą. Jeśli powie - bo była najmądrzejsza, to też nie powie prawdy, bo gdyby poznał wszystkie kobiety na świecie poznałby mądrzejszą itd. Dlaczego wybrał? Bo ją pokochał, a miłości nie da się zdefiniować. Nie kocha się za coś, lecz dla czegoś. Pan Bóg, kiedy powołuje człowieka, zaprasza go do takiej osobistej miłości. Chodzi tu o intymną, głęboką więź z Chrystusem. Trudno jest zdefiniować powołanie, kto jest powołany z pewnością o tym wie i czuje to. Istnieje pokusa pytania: Dlaczego ja? To wie tylko On. Na pewno dla czegoś, co jest wielką szansą na jakieś dobro w przyszłości.

- Czy trudno jest wybrać i przejść drogę powołania do kapłaństwa?

- Wielu z tych, którzy przyjeżdżają do nas, to jeszcze zbyt młodzi ludzie, aby myśleć o tym poważnie. Gdy przychodzi czas przedmaturalny, trzeba podjąć decyzję. Wszystko wówczas zależy od indywidualnych uwarunkowań. Ilu jest ludzi, tyle jest historii. Nie da się przytoczyć ogólnych reguł na temat problemów młodych ludzi, ponieważ wymykają się one szablonom. Jedną z częstych trudności jest nieumiejętność podejmowania odpowiedzialnych decyzji, takich na całe życie, z których nie będzie można się wycofać. Dotyczy to bardzo licznej grupy młodzieży, zarówno w stosunku do kapłaństwa, jak i do małżeństwa. Tym się tłumaczy choćby istnienie tak wielu związków chłopaka z dziewczyną, którzy mieszkają ze sobą, często mają dziecko, ale boją się zdecydować na sakrament małżeństwa. Kapłaństwo i celibat, jako coś nieodwołalnie podjętego, budzi ten sam lęk. Druga trudność to obawa przed samotnością i życiem bez własnej rodziny (to ciekawe i optymistyczne, że dominuje tu myślenie o uczuciach i więzi międzyosobowej, a nie lęk przed rezygnacją z relacji seksualnych). Problemem jest też strach przed odpowiedzialną funkcją społeczną i ciągłym byciem "na świeczniku", jakiś krytyczny sposób patrzenia na duchowieństwo i Kościół itp. Upraszczając, czasem ktoś boi się być księdzem, bo widzi, jak traktuje katechetę jego własna klasa. Nie są to jednak motywy wpływające na dojrzale rozumianą decyzję.

- Z duszpasterstwem powołań związana jest istniejąca w naszej diecezji Grupa Przyjaciół Paradyża. Na czym polega działalność tej wspólnoty?

- Społeczność Przyjaciół Paradyża została powołana przez abp. Józefa Michalika, gdy był jeszcze ordynariuszem gorzowskim. Miała ona swoją ofiarą i modlitwą wspierać dzieło powołań. Oprócz modlitwy o nowe powołania i za powołanych: kleryków i kapłanów naszej diecezji, Przyjaciele Paradyża mają obowiązek troszczyć się o własny rozwój chrześcijański. Najlepszym wsparciem dla kapłana jest wierny świecki, który docenia i rozumie jego posługę. Dzięki takim ludziom duszpasterz ma motywację do lepszej i ofiarnej pracy. Przyjaciele Paradyża mają też kształtować w społeczeństwie poprawną świadomość chrześcijańską. Wiele razy jesteśmy świadkami negatywnych, krzywdzących wypowiedzi na temat Kościoła i kapłanów. Przyjaciel Paradyża ma być apostołem w swoim środowisku, bronić, prostować, wyjaśniać i dawać przykład swoim życiem. Niektórzy z Przyjaciół pomagają też finansowo, składając odpowiednie do swoich możliwości ofiary na seminarium. Jednak przede wszystkim - i to jest najważniejsze - ludzie ci ofiarują swoją modlitwę i dary duchowe.

- Dziś jest Ksiądz moderatorem Przyjaciół Paradyża. Czy ma Ksiądz jakieś osobiste doświadczenie skorzystania z ich pomocy na drodze powołania?

- Wspominam z okresu swojego diakonatu panią, która podpisywała się zawsze na przysyłanych kartkach: Anna z Zielonej Góry z parafii Matki Bożej. Zawsze zapewniała mnie o swojej modlitwie i przesyłała życzenia. Zdarzało się, że kartki przychodziły w momencie jakiegoś kryzysu, niepokoju, kiedy zadawałem sobie pytanie, czy ja podołam? Czytałem wówczas napis na kartce: "Czekamy na księdza i zapewniamy o modlitwie". Gdy trafiłem na praktykę do parafii pw. Matki Bożej Częstochowskiej w Zielonej Górze, miałem nadzieję, że odnajdę panią Annę i jej podziękuję. Miałem przy sobie przysłaną przez nią kartkę na Boże Narodzenie. Nie udało mi się jej spotkać i niestety okazało się, że niedługo potem zmarła. Jednak tę świąteczną pocztówkę do dziś noszę w brewiarzu i pamiętam w modlitwie o Annie z Zielonej Góry. Tak stwarza się więź między człowiekiem wchodzącym w kapłaństwo a ludźmi na niego czekającymi - nie jest to już jakiś anonimowy "lud wierny", ale żywy Kościół, dla którego jesteśmy ustanowieni.

2003-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Św. Marek, Ewangelista

[ TEMATY ]

św. Marek

Arkadiusz Bednarczyk

Św. Marek (A. Mirys, Tyczyn, XVIII wiek)

Św. Marek (A. Mirys, Tyczyn, XVIII wiek)
CZYTAJ DALEJ

W siedzibie MEN przedstawiono szokujący ranking szkół przyjaznych osobom LGBTQ+

2024-04-24 13:58

[ TEMATY ]

LGBT

PAP/Rafał Guz

„Bednarska" - I społeczne liceum ogólnokształcące im. Maharadży Jam Saheba Digvijay Sinhji w Warszawie zostało najwyżej ocenione w najnowszym rankingu szkół przyjaznych osobom LGBTQ+. Ranking przedstawiła Fundacja "GrowSpace" w siedzibie Ministerstwa Edukacji Narodowej.

Ranking w gmachu MEN został zaprezentowany po raz pierwszy.

CZYTAJ DALEJ

Jasna Góra: na Błoniach zakończył się Marsz Nadziei

2024-04-25 07:59

[ TEMATY ]

Jasna Góra

Biuro Prasowe Jasna Góra

„Każde Życie jest Ważne”, „Pomagamy, Wspieramy, dajemy Nadzieję” - z takimi hasłami i przesłaniem zakończył się na jasnogórskich Błoniach Marsz Nadziei. To w ramach ogólnopolskiej kampanii Pola Nadziei, która zwraca uwagę na działalność hospicjów i wszystkich pacjentów dotkniętych niepełnosprawnościami i chorobą nowotworową. Uczestnicy przy figurze Niepokalanej pomodlili się i złożyli kwiaty.

W Marszu wzięli udział uczniowie częstochowskich przedszkoli i szkół, mieszkańcy miasta, a także pacjenci hospicjum. - Od czterech lat korzystam z pomocy hospicjum. Jestem pacjentem onkologicznym, a moi bliscy już nie żyją. Pracownicy dali mi wsparcie i opiekę, są dla mnie jak rodzina. Czuję się jakby podarowano mi drugie życie - powiedział pan Dariusz, pacjent częstochowskiego hospicjum. Dodał, że Marsz jest dla niego manifestacją i apelem, że „osoby chore też mają prawo do normalnego funkcjonowania”.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję