Reklama

Kościół nad Odrą i Bałtykiem

Dbajmy o język

Ostatnie miesiące ubiegłego roku pokazały, że w sposób nachalny są przekraczane kolejne granice dobrego smaku w sferze powszechnej i oficjalnej komunikacji werbalnej.

Niedziela szczecińsko-kamieńska 2/2021, str. VI

[ TEMATY ]

Pismo Święte

Adam Szewczyk

Język jest zwierciadłem duszy

Język jest zwierciadłem duszy

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Wulgaryzmy nie padają dziś jedynie na ulicy. Posługują się nimi dość często nie tylko celebryci, ale także np. politycy, artyści, ludzie nauki... Dlaczego? Czy kultura języka, sztuka konwersacji, to dziś dziedziny, które z wolna odchodzą do lamusa? Co decyduje o wrażliwości na piękno mowy, determinuje człowieka do korzystania z bogatej palety możliwości prowadzenia kulturalnego dialogu? Między innymi o to postanowiłem zapytać specjalistów, którzy na co dzień zajmują się nauczaniem norm językowych i rozbudzają wrażliwość na piękno języka.

Pytania skierowałem do nauczycieli języka polskiego szkół podstawowych, bowiem to oni mają ogromny wpływ na kształtowanie nawyków poprawnego posługiwania się językiem w mowie i piśmie u dzieci, które rozpoczynają edukacyjną przygodę. Przy czym warto pamiętać, że odpowiedzialność za to spoczywa nie tylko na nich, lecz przede wszystkim na rodzinie jako środowisku, w którym młody człowiek wzrasta i skąd czerpie wzorce.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Przekroczone granice

– Niestety, nie tylko granice komunikacji werbalnej są ostatnio coraz bardziej przekraczane – mówi Iwona Hilicka, dyplomowany nauczyciel języka polskiego w Katolickiej Szkole Podstawowej im. Świętej Rodziny w Szczecinie. – Nie są respektowane także inne granice dobrego smaku, np. zachowania, uczciwości, prawdomówności. Język jest tylko przejawem tego, co się dzieje głębiej, w sercu człowieka. „Bo z obfitości serca mówią jego usta” (Łk 6, 45). Więc co musi być w sercu człowieka, że takim językiem mówi?! Gniew? Frustracja? Może pustka? Nie mnie to oceniać.

– Kulturalny dialog chcą prowadzić ci, którzy szanują drugiego człowieka i szanują siebie – tłumaczy Hilicka. – Są pewni swojego zdania, umieją je uzasadnić. Nie muszą w związku z tym używać agresji werbalnej. Przecież o wszystkim można mniej lub bardziej spokojnie porozmawiać. Ale jeśli ktoś nie umie i nie chce słuchać, nie chce przekonać tylko zmusić drugiego człowieka do uległości, zaczyna używać wulgaryzmów, które są przejawem bezsilności i nieopanowanych emocji. Wielu ludzi jest jednak wrażliwych na piękno mowy – dodaje. – Razi ich język pełen przekleństw, bo sami nie używają wulgaryzmów. Oby takich ludzi było jak najwięcej!

Reklama

Bogactwo języka

Olga Magdalena Tomczak, dyplomowany nauczyciel języka polskiego w Szkole Podstawowej nr 63 z Oddziałami Integracyjnymi w Szczecinie uważa podobnie, ale zwraca też uwagę na inne przejawy niewłaściwego korzystania z bogactwa języka.

– Wulgaryzmów zwykło się używać podczas wyrażania silnych emocji – mówi nauczycielka. – Jednak dziś pełnią one rolę przerywnika, przecinka. Mam wrażenie, że dziś przesunęły się granice dobrego smaku i to nie tylko w sferze językowej. Coś, co kiedyś uznawano za niedopuszczalne, dziś stało się normą i nikogo nie razi. Dawniej na przykład przeklinanie w obecności kobiety było karygodne, piętnowane. Dziś uważa się, że można tym zaimponować.

– Gdy obserwuję młodzież, zauważam, że używanie wulgaryzmów dodaje im odwagi. Czują się wtedy silni – wyjaśnia nauczycielka. – W dzisiejszym świecie ludzie są coraz bardziej sfrustrowani, agresywni, nie radzą sobie z codziennymi problemami, są pełni negatywnych emocji. Wulgaryzmy są chyba również pewną formą wyładowania tej agresji na życie, na świat, na problemy... Żyjemy w ciągłym biegu, w pośpiechu i chyba brakuje nam czasu, aby się zatrzymać, zadbać o własny język, włożyć trochę wysiłku w to, jak się porozumiewamy. Rodzice przeklinają przy dzieciach bez żadnych hamulców. Współczesne dzieci wychowane w „kulturze ekranów” są zewsząd otoczone wulgarnym językiem przede wszystkim w mediach, ale też w przestrzeni publicznej (w szkole, na ulicy, w sklepie) – kończy.

Co z kulturą języka?

Co zatem ze sztuką konwersacji, czy dziś dziedziny te istotnie odchodzą do lamusa? – Zdecydowanie tak – mówi Olga Tomczak. – Kto dziś zna prof. Miodka albo prof. Bralczyka, którzy propagują poprawną polszczyznę i starają się przekazać dobre wzorce językowe? Sztuki konwersacji dziś nie ma gdzie doskonalić. Dzieci i młodzież mają coraz bardziej ubogi zasób słownictwa, bo coraz mniej czytają. Czasami odnoszę wrażenie, że jedyne, co dziś czyta przeciętny obywatel, to gazetki reklamowe z hipermarketu. To gorzka i smutna prawda – dodaje. – Kiedyś, gdy jechałam pociągiem, w przedziale ludzie przez całą drogę potrafili rozmawiać. Dziś w autobusie czy tramwaju wszyscy są wpatrzeni we własne telefony, dzieci również. Nawet maluchom w wózkach rodzice dają telefon, żeby „były grzeczne”. Gdy rodzina spotyka się przy wspólnym posiłku w domu czy w restauracji, to zamiast rozmawiać, pielęgnować sztukę konwersacji, śledzą ekran telefonu. A przecież wspólne zasiadanie przy stole jest idealną okazją do prowadzenia rozmowy, wymiany poglądów, dzielenia się własnymi opiniami – podkreśla. – Cieszę się, że w telewizji jest jeszcze kilka postaci, które dbają o polski język i pięknie się nim posługują, np. Tadeusz Sznuk, Grażyna Torbicka, Łukasz Nowicki, Anna Dymna. Zanikła też sztuka epistolarna – pisanie listów to dziś czynność na wymarciu. A przecież wspaniale uczy ona wyrażania myśli na papierze, dobierania odpowiednich słów.

Reklama

Jeśli młodzi ludzie zetkną się na swojej drodze z autorytetami w dziedzinie języka, to z pewnością wrażliwość językowa będzie dla nich ważna.

Podziel się cytatem

Własne doświadczenia

Jak zatem ocenić aktualną kondycję troski o kulturę języka wśród dzieci, młodzieży?

– Jako nauczyciel języka polskiego widzę bardzo niepokojącą tendencję – mówi Iwona Hilicka. – Coraz większy nacisk kładzie się na kształcenie nauk ścisłych, języków obcych, natomiast coraz mniej przykłada się uwagi do języka ojczystego, literatury, historii. Widać to chociażby w liceach, w których coraz mniej jest klas o profilu humanistycznym, a więcej klas o profilu matematycznym, informatycznym lub językowym (angielski, niemiecki, hiszpański...). Uczymy dzieci liczyć, kalkulować, poruszać się w internecie, w różnych programach. Uczymy porozumiewania z innymi ludźmi w różnych językach. A zapominamy o nauczeniu ,,kontaktu” z samym sobą, o kształceniu wrażliwości, umiejętności rozpoznawania własnych emocji, rozumienia ich, pracy nad sobą – podkreśla. – Pomocą są właśnie książki, znajomość historii, umiejętność czerpania z doświadczenia poprzednich pokoleń. I tu widzę ogromne zagrożenie.

Do swej diagnozy nauczycielka dodaje gorący apel: – Cała nadzieja w pedagogach, choć dziś to zadanie jest bardzo utrudnione. Zdalne nauczanie nam nie pomaga. Nauczyciele są obecnie chyba ostatnim bastionem, który broni poprawności i piękna ojczystego języka. To oni mają największy wpływ na wychowanie młodego pokolenia i wyposażenie go w odpowiedni zasób umiejętności językowych. Jeśli młodzi ludzie zetkną się na swojej drodze z mistrzami, autorytetami w dziedzinie języka, to z pewnością ta wrażliwość językowa będzie dla nich ważna – wskazuje. – Odnoszę wrażenie, że rośnie nam „leniwe pokolenie”, które do opisania świata potrzebuje zaledwie kilku słów: mega, masakra... Nie trzeba się wysilać, przecież słownik w telefonie poprawi za nas. Wszystko jest płytkie: słucha się płytkiej muzyki, czyta się płytkie książki, posługuje się płytkim językiem. Istnieje mylne pojęcie, że tylko poloniści są odpowiedzialni za edukację językową uczniów. To nieprawda. Każdy pedagog kształtuje nawyki językowe u dzieci, czy to będzie nauczyciel chemii, matematyki czy WF-u – podkreśla nauczycielka i dodaje: – Zawsze powtarzam moim uczniom, że szkoła podstawowa ma za zadanie wyposażyć ich w elementarne umiejętności językowe, aby bez problemu mogli komunikować się w dorosłym życiu bez względu na to, gdzie będą pracować: w przychodni, w sklepie czy salonie samochodowym. To również ważne zadanie dla rodziców, aby w domu dbać o język, przekazywać dobre wzorce, zwracać uwagę na kulturę wypowiedzi.

2021-01-05 11:50

Ocena: +2 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Życiowy maraton ze słowem

Po raz trzeci w Kościele w Polsce odbywa się Narodowe Czytanie Pisma Świętego. W niedzielę 5 maja każdy zachęcany jest do tego, by otworzył Biblię i spotkał się ze Słowem Bożym

W tym roku w kościołach całego kraju czytana jest Ewangelia według św. Jana. Na Jasnej Górze wspólnej celebracji przewodniczy abp Wacław Depo, metropolita częstochowski, a w sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Krakowie-Łagiewnikach kard. Stanisław Dziwisz. Obydwie uroczystości transmitują na żywo TVP 1 i TVP Polonia (Jasna Góra – godz. 13, Kraków-Łagiewniki – godz. 7). Telewizja publiczna emituje również spot zachęcający do codziennej lektury Pisma Świętego.

CZYTAJ DALEJ

Papież w najnowszej książce: Nigdy nie przestanę powtarzać, że aborcja jest morderstwem

2024-04-10 16:35

[ TEMATY ]

papież Franciszek

PAP/EPA/ETTORE FERRARI

To książka, w której Papież otwiera swoje serce dla wszystkich czytelników, ponieważ, jak mówi, ważne jest, aby od czasu do czasu ponownie otworzyć księgę wspomnień, księgę swojego życia, aby rozeznać i przejrzeć wszystko, co się wydarzyło - powiedział Vatican News - Radiu Watykańskiemu Fabio Marchese Ragona, włoski dziennikarz, współautor książki „Życie. Moja historia w Historii”, która dziś ma w Polsce swoją premierę. Papież wyjaśnia też swe poglądy w różnych kwestiach, choćby takich jak aborcja.

„Życie. Moja historia w Historii” to książka, w której Papież Franciszek opowiada o swoim życiu od trzeciego roku życia, kiedy wybuchła II Wojna Światowa. „Zaproponowałem Papieżowi napisanie tej książki, ponieważ jako dziennikarz byłem ciekawy np. gdzie był Papież, kiedy upadł Mur Berliński, co myślał, gdy Argentyna wygrała mistrzostwa świata albo też co robił pod koniec II Wojny Światowej” - podkreślił Ragona.

CZYTAJ DALEJ

Pięciu kandydatów do diakonatu stałego

2024-04-10 20:23

[ TEMATY ]

diakonat stały

Bp Adrian Put

parafia św. Stanisława Kostki w Zielonej Górze

Karolina Krasowska

Kandydatami do diakonatu stałego zostało 5 mężczyzn z naszej diecezji

Kandydatami do diakonatu stałego zostało 5 mężczyzn z naszej diecezji

Bp Adrian Put przewodniczył Mszy św. z obrzędem przyjęcia kandydatów do diakonatu stałego. Uroczystość odbyła się dzisiejszego wieczoru w parafii pw. św. Stanisława Kostki w Zielonej Górze.

Kandydatami do święceń diakonatu stałego zostało pięciu mężczyzn: Andrzej Szablewski z parafii pw. św. Stanisława Kostki w Zielonej Górze, Grzegorz Junke z parafii pw. św. Urbana I w Zielonej Górze, Przemysław Glazer z parafii pw. św. Józefa w Zielonej Górze, Michał Kaczyński z parafii pw. Miłosierdzia Bożego w Głogowie oraz Michał Baran z parafii pw. św. Andrzeja Boboli w Białkowie.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję