Reklama

Gdy w życiu dzieją się cuda

O tym, co się teraz dzieje w moim życiu i w naszej rodzinie, to ja nawet nie marzyłem... – mówi Roman Śliwa, mąż Beaty, ojciec Sandry i Daniela.

Niedziela Ogólnopolska 12/2021, str. 50-51

Archiwum rodzinne

Historia rodziny Śliwów dowodzi, że nigdy nie wolno tracić nadziei

Historia rodziny Śliwów
dowodzi, że nigdy nie wolno
tracić nadziei

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Wszystko zaczęło się od spotkań Beaty Szewczyk – nauczycielki muzyki z Sandrą Śliwą, córką Romana. Wynikało to z faktu, że Sandrze, która ma wrodzoną łamliwość kości i w związku z tym porusza się na wózku, przysługuje nauczanie indywidualne.

Lekcje

Beata Szewczyk-Śliwa jest mamą Tomasza i Mateusza, dziś samodzielnych, dobrze wykształconych mężczyzn. – Moje życie tak się potoczyło, że po 7 latach stwierdzono nieważność małżeństwa – wspomina i dodaje: – Potem przez 18 lat samotnie wychowywałam synów. Pracowałam w dwóch szkołach, aby zapewnić im dobre warunki życia i wykształcenie. I gdy osiągnęłam pełnoletniość samotności, pojawił się Roman.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

W tym czasie i pani Beata, i pan Roman, który także samotnie wychowywał Sandrę i Daniela (chłopiec ma umiarkowaną niepełnosprawność intelektualną), mieszkali w Siemianowicach Śląskich. Lekcje z Sandrą nauczycielka planowała w godzinach popołudniowych. Opowiada, uśmiechając się: – Byłam zmęczona po całym dniu pracy, gdy tam przychodziłam, a Roman proponował kawę, to znów pytał, czy nie jestem głodna. Z wdzięcznością przyjmowałam więc te oznaki dobroci. I kiedyś, gdy przyszłam do Sandry, w mieszkaniu czekały na mnie nowe lacie – no, papućki domowe. Od tego się zaczęło. Potem była rozmowa i... przeraziłam się uczucia, o którym mi Roman powiedział... Nauczycielka przyznaje, że wtedy sytuacja w rodzinie Śliwów nie wyglądała dobrze. Sąd rodzinny mógł odebrać ojcu dzieci. Mężczyzna musiał udowodnić, że sobie w tej roli poradzi. I tak się stało. Otrzymał status ojca samotnie wychowującego dwójkę niepełnosprawnych dzieci.

Pan Roman oświadczył się nauczycielce swej córki 30 września 2015 r. – Przeraziłam się i zniknęłam – wspomina pani od muzyki. W tym czasie jednak przygotowywała z Sandrą występ, który miał się odbyć w siemianowickim urzędzie Miasta. Poczucie obowiązku zwyciężyło. Nastał czas oswajania się z tym, co się stało. Pani Beata postanowiła, że jeśli ma zostać żoną Romana, to on musi spełnić trzy warunki: naprawić zęby, rzucić palenie i przyjąć pierwszą Komunię św., bo był tylko ochrzczony.

Modlitwy i czyny

W tym samym czasie nauczycielka dowiedziała się, że jest chora na nowotwór. Pan Roman pomógł jej przez to przejść. Sprawdził się jako mężczyzna. Oczywiście, rzucił też palenie (tak jest do dzisiaj) i poszedł do stomatologa. Spełnił także trzeci warunek. – Po operacji, gdy byłam na zwolnieniu lekarskim, chodziłam na Eucharystię – wspomina moja rozmówczyni i podkreśla, że towarzyszył jej Roman. Opowiada: – To wtedy zrodziło się w nim pragnienie przyjęcia Komunii św. Wspólnie odprawiliśmy nowennę do Matki Bożej rozwiązującej węzły. Proszę sobie wyobrazić, chłop, który nigdy nie trzymał w ręce różańca, szedł ze mną codziennie do kaplicy, gdzie był wystawiony Najświętszy Sakrament, i modlił się na różańcu...

Reklama

Kolejnym krokiem było bierzmowanie, a potem ich ślub. Teraz cała rodzina mieszka w Piekarach Śląskich, gdzie pan Roman kupił żonie dom, w którym są odpowiednie warunki także dla osób niepełnosprawnych. Gdy pytam przysłuchującego się naszej rozmowie Romana Śliwy, jak on pamięta te wydarzenia, czy nie bał się oświadczyć, bez namysłu stwierdza:

– Do dzisiaj się boję (śmiech). Wtedy bałem się odtrącenia. Tak, spodobała mi się Beatka, przeurocza, ciepła osoba przychodząca na lekcje do Sandry z gitarą. Uwielbiałem słuchać, jak śpiewają. A czego teraz się boję? A pani by się nie bała stracić tego wszystkiego?

Dorośli synowie zaakceptowali wybór mamy, cieszą się jej szczęściem. Także ze strony Sandry i Daniela pani Beata, która adoptowała dzieci, nie czuła niechęci. Nową rolę przemodliła. Wspólnie ze Katolickim Stowarzyszeniem Niepełnosprawnych i Ich Przyjaciół Modlitwa i Czyn, z którym jest od lat związana, poszła w tej intencji na pielgrzymkę. – Prosiłam Maryję, abym potrafiła pokochać Sandrę i Daniela – wyznaje i zapewnia: – Nie mam z tym żadnego problemu. Traktuję ich tak samo jak Tomasza i Mateusza.

Odmiana losu

Reklama

Sandra – licealistka, która w tym roku zdaje maturę i marzy o studiach z psychologii, bo chciałaby pracować z dziećmi z zespołem Downa, przyznaje, że z uwagą obserwowała rozwijające się uczucie. Wspomina: – Gdy widziałam, jak tata się zmienia, jak ich miłość zmierza w kierunku małżeństwa, to miałam nadzieję, że w końcu zostaniemy rodziną... A gdy dopytuję, jaką mamą jest pani Beata, Sandra bez chwili namysłu stwierdza: – W naszym domu każdy ma mocny charakter. Mama też. Jesteśmy z tatą osobami, którym czasem trzeba powiedzieć, co mają zrobić. I mama jest w tym niezastąpiona. Poza tym, że lubi porządzić, jest bardzo kochana, godna zaufania. Właśnie jej mogę się zwierzyć i wypłakać.

Odmianę losu docenia także pan Roman, który wyznaje: – O tym, co się teraz dzieje w moim życiu i w naszej rodzinie, to ja nawet nie marzyłem. Bardzo chciałem, żeby moje dzieci nie miały takiego dzieciństwa jak ja, żeby się nie stoczyły, jak się to mnie przydarzyło. Przyznaje, że w środowisku, w którym przez lata przebywał, nie było ciekawie. Ale zmiany zapowiedział o. Tadeusz, u którego pan Roman się spowiadał przed przystąpieniem do I Komunii św. – Teraz mam wokół wspaniałych ludzi – stwierdza i dodaje: – O żonie to już nie mówię, bo to jest wisienka na torcie, który otrzymałem.

Roman Śliwa nie idealizuje swojej rodziny. Zaznacza: – Tak jak córka powiedziała: mamy ciężkie charaktery. Beatka musiała walczyć o byt, o wychowanie i wykształcenie synów, a ja przez całe dotychczasowe życie musiałem samotnie dbać o dzieci. Oczywiście, w naszej rodzinie także dochodzi do spięć. Mamy bagaż bardzo różnych doświadczeń, ale łączy nas wiara. Wiem, że bez Boga byśmy tego nie ogarnęli.

Słuchając taty, Sandra przekonuje: – Czasami człowiek musi bardzo nisko upaść, dotknąć dna, żeby się od niego odbić i znaleźć swoje miejsce. I chciałabym tym, którzy teraz mają ciężko, powiedzieć, żeby się nie poddawali, żeby uwierzyli, że w ich życiu jeszcze może być pięknie.

Wdzięczność

Potrafią docenić tych wszystkich, których spotkali na swej drodze życia: rodzinę, przyjaciół, znajomych. Są im wdzięczni za dobro, którego doświadczyli, za serdeczność, z którą się spotykają. – Wzruszyłam się – wyznaje pani Beata na zakończenie rozmowy i podkreśla: – Dziękuję Bogu, że nad nami czuwa, że tak nas prowadzi. Cały czas dziękuję Matce Bożej i nieustannie proszę o opiekę nad nami. Bo to, co się w nas dokonuje, nie jest łatwe. Oczywiście, nie wszystko jest takie super, ale dzieją się cuda w naszym życiu i za to dziękujemy Bogu i Matce Bożej.

2021-03-16 11:04

Oceń: +2 -1

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Dzień, w którym stwierdzono śmierć przyszłego papieża. Nowa książka o Leonie XIV

„De Roberto a León: Amistad, memoria y misión” (Od Roberta do Leóna: przyjaźń, pamięć i misja) - pod takim tytułem ukazała się w hiszpańskim wydawnictwie Mensajero w Bilbao nowa książka o życiu Leona XIV w Ameryce Łacińskiej. Jej autor, Armando Jesús Lovera Vázquez, pochodzi z Iquitos w Peru i przyjaźnił się z przyszłym papieżem ponad trzy dekady. Opisuje różne mało znane epizody z jego życia, jak choćby dzień, w którym wielu parafian w Trujillo w Peru sądziło, że ksiądz Robert Prevost zmarł.

„W rzeczywistości był to pewien młody człowiek, kandydat do zakonu augustianów, który zginął w wypadku autobusowym w drodze do Limy na Nowy Rok” - wyjaśnił Lovera w wywiadzie dla hiszpańskojęzycznej agencji ACI Prensa. Rodzice młodzieńca, pochodzący z wiejskiego obszaru na północ od Trujillo nie mieli środków, by odebrać ciało syna, więc poprosili o. Roberta Prevosta by je przywiózł do ich wioski. Przejechał on ponad 2000 kilometrów tam i z powrotem, by wyświadczyć im tę przysługę. Jednak przy załatwianiu formalności błędnie wpisano jego nazwisko i umieszczono je na liście ofiar, która została opublikowana w lokalnej gazecie w Trujillo.
CZYTAJ DALEJ

Wspomnienie męczeństwa Pierwszych Męczenników Polskich

Niedziela szczecińsko-kamieńska 24/2003

[ TEMATY ]

święty

męczennicy

Albertus teolog/pl.wikipedia.org

Śmierć Benedykta, Jana, Mateusza, Izaaka i Krystyna, pierwszych męczenników Polski obraz umieszczony w kościele opactwa Kamedułów w Bieniszewie

Śmierć Benedykta, Jana, Mateusza, Izaaka i Krystyna, pierwszych męczenników Polski obraz umieszczony w kościele opactwa Kamedułów w Bieniszewie

W 1001 r. przebywał w Pereum cesarski krewny Bruno z Kwerfurtu. Pełen zapału, żył Bruno myślą o pracy misyjnej w Polsce i jej krajach ościennych, o czym musiała być mowa w czasie niedawnej wizyty cesarza u Bolesława Chrobrego. Niewątpliwie Bruno skłonił św. Romualda, który myśl misyjną podejmował kilkakrotnie w życiu, do wysłania na północ małej ekipy misjonarskiej. Wybrani zostali do niej Benedykt i Jan, cesarz zaś wyposażył ich w księgi i naczynia liturgiczne, może także w inne środki na drogę.

Gdy w początkach 1002 r. przybyli do Polski, na dworze Bolesława Chrobrego zdziwienia nie wywołali, bo rzecz omówiona musiała być już wcześniej, być może w czasie zjazdu gnieźnieńskiego.
CZYTAJ DALEJ

Msza św. przy grobie Jana Pawła II: Budujcie dziś Królestwo Boże

2025-11-13 08:40

[ TEMATY ]

Msza św.

grób św. Jana Pawła II

Vatican Media

Każdy uśmiech w ciężkim dniu, to cegiełka Królestwa Bożego – mówił ks. Marcin Zieliński z Watykanu w homilii podczas polskiej Mszy św. przy grobie św. Jana Pawła II w Bazylice watykańskiej. - Nie wystarczy mówić o Królestwie Bożym, trzeba nim żyć – dodał kapłan.

Podczas Mszy św. koncelebrowanej przez 150 kapłanów, w tym kard. Konrada Krajewskiego, jałmużnika papieskiego, ksiądz Zieliński przypomniał zebranych licznie wiernym wydarzenie z okresu, kiedy Karol Wojtyła był klerykiem.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję