Reklama

Niedziela Kielecka

Miłosierdzie ujawnia się we wzajemnej miłości

Z bp. Marianem Florczykiem rozmawia Agnieszka Dziarmaga.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Agnieszka Dziarmaga: Co o Bożym Miłosierdziu mówi nam Pismo Święte?

Reklama


Bp Marian Florczyk: Jeżeli chcemy mówić o miłosierdziu Bożym w Piśmie Świętym, trzeba zacząć od Starego Testamentu. Już na pierwszych stronach Biblii w opisie okoliczności grzechu pierworodnego, mamy do czynienia z miłosierdziem, z miłością Boga wobec pierwszych rodziców. Według mnie miłosierdzie Boga dobrze obrazują opisy wyzwolenia ludu izraelskiego z niewoli i pełna trudów wędrówka do Ziemi Obiecanej, odbywana dzięki ingerencji Boga. Idąc przez pustynię, naród wybrany ciągle się buntuje, choć doświadcza Bożej łaski i pomocy. Za każdym razem za swoim ludem wstawia się Mojżesz, a Bóg, choć uniesiony gniewem, za wstawiennictwem Mojżesza wraca do postawy miłości: nadal przebacza, kocha, wychodzi ku ludziom z ogromem miłosierdzia. Mojżesz mówi: „Bogiem miłosiernym jest Pan, Bóg wasz, nie opuści was, nie zgładzi i nie zapomni o przymierzu, które poprzysiągł waszym przodkom (Pwt 4, 31).
Księga Powtórzonego Prawa przynosi piękne zdanie o istocie miłosierdzia Bożego: „Pan was umiłował i chce dochować przysięgi danej waszym przodkom. Wyprowadził was mocną ręką i wybawił was z domu niewoli z ręki faraona, króla egipskiego. Uznaj więc, że Pan, Bóg twój, jest Bogiem, Bogiem wiernym, zachowującym przymierze i miłosierdzie do tysiącznego pokolenia względem tych, którzy Go miłują i strzegą Jego praw” (Pwt 7, 8-9). Mamy tutaj do czynienia z relacyjnością. Bóg kocha, obdarza miłosierdziem, ale człowiek musi Bogu odpowiedzieć! – Miłością i zachowaniem jego praw, zasad, przykazań. Miłosierdzie zakłada wzajemną relację między człowiekiem a Bogiem. Miłosierdzie najbardziej ujawnia się w relacyjności wiary, miłości wzajemnej. Ta relacyjność pozwala doświadczyć i docenić ogrom Bożego miłosierdzia. Człowiek pozbawiony wiary i miłości Boga nie doceni Bożego miłosierdzia.

Na czym polega pełnia Bożego Miłosierdzia okazana nam w Jezusie Chrystusie?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama


Syn został nam dany, jest obrazem Boga miłosiernego, czyli Ojca, jest tym, który przyszedł zaświadczyć o Ojcu. Ewangelia Mateusza zawiera wymowną scenę, tuż po powołaniu Mateusza, gdy Jezus siedzi z grzesznikami za stołem przy posiłku, a faryzeusze wykazują zgorszenie – uważają się za idealnych, za takich, którzy nie potrzebują miłosierdzia. „A gdy [Jezus] to usłyszał, rzekł: Nie potrzebują zdrowi lekarza, lecz ci, co się źle mają. Idźcie i nauczcie się, co to znaczy: miłosierdzia chcę, a nie ofiary. Nie przyszedłem bowiem wzywać sprawiedliwych, lecz grzeszników” (Mt, 9, 9-13). Człowiek ogarnięty pychą, uważający się za doskonałego, za sprawiedliwego nie będzie prosił Boga o miłosierdzie. Pięknie przedstawia to przypowieść o faryzeuszu i celniku. Ten pierwszy wmawia Panu Bogu jaki jest doskonały, ten drugi bijąc się z żalem w piersi prosi o miłosierdzie.
Jezus demaskuje ich błąd w myśleniu: nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle mają. Nie przyszedł powołać sprawiedliwych, ale grzeszników. Miłosierdzie jest dla ludzi, którzy mają świadomość grzechu, poczucie zerwania relacji i więzi z Bogiem. Faryzeusze nie mieli tej świadomości, ani też pokory, ani poczucia słabości. Nie rozumieją, że człowiek jest naturą słabą, ale w pokorze szuka drogi powrotu i ma nadzieję wrócić do utraconego skarbu. Piękne uzupełnienie stanowią słowa Matki Bożej z hymnu Magnificat: „[Jego] miłosierdzie na pokolenia i pokolenia [zachowuje] dla tych, co się Go boją”. Znowu mamy podkreślenie relacyjności, która, obok aspektu wiary, wydaje mi się bardzo istotna. Miłosierdzie dla tych, którzy się Go boją. Można by powiedzieć, że lękają się odejścia od przykazań, od zasad, od wiary…

Ogrom miłosierdzia ukazuje Jezus w dialogu z Piotrem po Zmartwychwstaniu...

Pamiętamy, jak wierny był Piotr – pierwszy wyznał wiarę w Mesjasza, ale potem Go zdradził. Nie zerwał jednak relacji z Jezusem, trwał we wspólnocie apostołów. Kiedy Jezus spotyka się z Piotrem, pyta po prostu: „czy mnie miłujesz?”, a Piotr płacze ze szczęścia, że został przygarnięty, a nie potępiony. Jezus okazuje mu, mówiąc językiem współczesnym, ogromy kredyt zaufania, przyjaźń i miłosierdzie – jemu powierza klucze do Królestwa niebieskiego. Miłosierdzie zakłada pokorę i pewną bojaźń, ale także ufność i miłość. Może być nadwerężone, zachwiane, ale Jezus znając nasze serce, które czasem może się zachwiać w wierze, w miłości, zawsze okazuje miłość. Gorzej jest z niewierzącymi, bo mamy tu problem ze strony człowieka. Trzeba pamiętać, że są pewne kryteria i fundamenty miłosierdzia.

Czy rozwijający się dzisiaj kult Bożego miłosierdzia, pomimo laicyzacji, pandemii i towarzyszących im różnych zjawisk degradacji społecznej i moralnej, jest potrzebą czasów? Kult ten obserwujemy od Afryki przez Amerykę Łacińską po Europę.


Kult Bożego miłosierdzia to jest nasza – Polaków – duma. Tak jak w polonijnych kościołach czy domach spotykamy obraz Matki Bożej Częstochowskiej, tak iskra Bożego Miłosierdzia, która rozeszła się po świecie za sprawą św. Faustyny Kowalskiej, rozprzestrzeniła pewien akcent polskości. Na każdym kontynencie spotyka się obraz z napisem „Jezu, ufam Tobie”. Słowa te może wypowiedzieć ten, który wierzy, ale też mający świadomość, że może upaść. Człowiek będący w relacji z Bogiem musi mieć ufność w Jezusie. Nawet w największym upadku – ufam! Warto zauważyć w tym kontekście potrzebę sakramentu pokuty i pojednania.
Trwa pandemia i świadomość o miłosiernym Jezusie jest nam bardzo potrzebna. Życie ziemskie zostało zagrożone, wielu żegna bliskich. Tak, przechodzą na drugą stronę, ale idą do domu Ojca, gdzie jest miłość i współczujący Bóg, który rozumie człowieka, jego upadki, ale bardzo ceni duchowe powroty do Niego. Nadzieja spotkania z takim Bogiem jest ulgą przy odchodzeniu z tego świata. Świadomość, że odchodzę do Tego, w którego wierzyłem, i który jest miłosierny, chroni przed rozpaczą, bezsensem, a niesie nadzieję i ulgę. Miłosierdzie Boże jest czymś fascynującym. Nie można nim jednak usprawiedliwiać bezkarności, bezprawia, czy braku wiary. Jeśli je zrozumiemy, to pozwoli nam budować piękne relacje wiary z Bogiem.

2021-04-06 13:06

Oceń: +2 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Operatywna wierność

Oto sekret. Sekret jawny dla wszystkich: ilekroć braknie świętych, świat znajduje się w kolejnym kryzysie. Pan Bóg chce mieć garstkę „swoich” ludzi w każdej ludzkiej działalności. Wówczas nastąpi... „pax Christi in regno Christi” – pokój Chrystusa w królestwie Chrystusowym. Św. Josemaría Escrivá de Balaguer, założyciel Opus Dei
CZYTAJ DALEJ

Św. Teresa od Dzieciątka Jezus - "Moim powołaniem jest miłość"

Niedziela łódzka 22/2003

[ TEMATY ]

św. Teresa z Lisieux

Adobe Stock

Św. Teresa z Lisieux

Św. Teresa z Lisieux

O św. Teresie od Dzieciątka Jezus i Najświętszego Oblicza, karmelitance z Lisieux we Francji, powstały już opasłe tomy rozpraw teologicznych. W tym skromnym artykule pragnę zachęcić czytelników do przyjaźni z tą wielką świętą końca XIX w., która także dziś może stać się dla wielu ludzi przewodniczką na krętych drogach życia. Może także pomóc w zweryfikowaniu własnego stosunku do Pana Boga, relacji z Nim, Jego obrazu, który nosimy w sobie.

Życie św. Teresy daje się streścić w jednym słowie: miłość. Miłość była jej głównym posłannictwem, treścią i celem jej życia. Według św. Teresy, najważniejsze to wiedzieć, że jest się kochanym, i kochać. Prawda to, jak może się wydawać, banalna, ale aby dojść do takiego wniosku, trzeba w pełni zaakceptować siebie. Św. Teresie wcale nie było łatwo tego dokonać. Miała niesforny charakter. Była bardzo uparta, przewrażliwiona na swoim punkcie i spragniona uznania, łatwo ulegała emocjom. Wiedziała jednak, że tylko Bóg może dokonać w niej uzdrowienia, bo tylko On kocha miłością bez warunków. Dlatego zaufała Mu i pozwoliła się prowadzić, a to zaowocowało wyzwoleniem się od wszelkich trosk o samą siebie i uwierzeniem, że jest kochana taką, jaka jest. Miłość to dla św. Teresy "mała droga", jak zwykło się nazywać jej duchowy system przekonań, "droga zaufania małego dziecka, które bez obawy zasypia w ramionach Ojca". Św. Teresa ufała bowiem w miłość Boga i zdała się całkowicie na Niego. Chciała się stawać "mała" i wiedziała, że Bogu to się podoba, że On kocha jej słabości. Ona wskazała, na przekór panującemu długo i obecnemu często i dziś przekonaniu, że świętość nie jest dostępna jedynie dla wybranych, dla tych, którzy dokonują heroicznych czynów, ale jest w zasięgu wszystkich, nawet najmniejszych dusz kochających Boga i pragnących spełniać Jego wolę. Św. Teresa była przekonana, że to miłosierdzie Boga, a nie religijne zasługi, zaprowadzi ją do nieba. Św. Teresa chciała być aktywna nie w ćwiczeniu się w doskonałości, ale w sprawianiu Bogu przyjemności. Pragnęła robić wszystko nie dla zasług, ale po to, by Jemu było miło i dlatego mówiła: "Dzieci nie pracują, by zdobyć stanowisko, a jeżeli są grzeczne, to dla rozradowania rodziców; również nie trzeba pracować po to, by zostać świętym, ale aby sprawiać radość Panu Bogu". Św. Teresa przekonuje w ten sposób, że najważniejsze to wykonywać wszystko z miłości do Pana Boga. Taki stosunek trzeba mieć przede wszystkim do swoich codziennych obowiązków, które często są trudne, niepozorne i przesiąknięte rutyną. Nie jest jednak ważne, co robimy, ale czy wykonujemy to z miłością. Teresa mówiła, że "Jezus nie interesuje się wielkością naszych czynów ani nawet stopniem ich trudności, co miłością, która nas do nich przynagla". Przykład św. Teresy wskazuje na to, że usilne dążenie do doskonałości i przekonywanie innych, a zwłaszcza samego siebie, o swoich zasługach jest bezcelowe. Nigdy bowiem nie uda się nam dokonać takich czynów, które sprawią, że będziemy w pełni z siebie zadowoleni, jeśli nie przekonamy się, że Bóg nas kocha i akceptuje nasze słabości. Trzeba zgodzić się na swoją małość, bo to pozwoli Bogu działać w nas i przemieniać nasze życie. Św. Teresa chciała być słaba, bo wiedziała, że "moc w słabości się doskonali". Ta wielka święta, Doktor Kościoła, udowodniła, że można patrzeć na Boga jak na czułego, kochającego Ojca. Jednak trwanie w takim przekonaniu nie przyszło jej łatwo. Przeżywała wiele trudności w wierze, nieobce były jej niepokoje i wątpliwości, znała poczucie oddalenia od Boga. Dzięki temu może być nam, ludziom słabym, bardzo bliska. Jest także dowodem na to, że niepowodzenia i trudności są wpisane w życie każdego człowieka, nikt bowiem nie rodzi się święty, ale świętość wypracowuje się przez walkę z samym sobą, współpracę z łaską Bożą, wypełnianie woli Stwórcy. Teresa zrozumiała najgłębszą prawdę o Bogu zawartą w Biblii - że jest On miłością - i dlatego spośród licznych powołań, które odczuwała, wybrała jedno, mówiąc: "Moim powołaniem jest miłość", a w innym miejscu: "W sercu Kościoła, mojej Matki, będę miłością".
CZYTAJ DALEJ

Jak rozumieć świętych obcowanie?

2025-10-02 21:00

[ TEMATY ]

Credo

Adobe Stock

Punkty Credo są niczym drogowskazy na drodze wiary, które dzięki książce „Credo. Krok po kroku” możemy dostrzec i jeszcze pełniej zrozumieć.

Ksiądz prof. Janusz Lekan, dogmatyk i duszpasterz, profesor na Wydziale Teologii KUL, autor licznych publikacji naukowych i popularyzatorskich, tym razem dotyka spraw fundamentalnych dla ludzi wierzących – w sposób jasny i przystępny analizuje Wierzę w Boga, czego owocem jest książka „Credo. Krok po kroku”. Publikacja ta staje się w Roku Świętym 2025 zaproszeniem do przejrzenia się w „zwierciadłach wiary”. Autor dotyka elementarnej dla wierzących kwestii, czyniąc to z niezwykłą wrażliwością duchową i pedagogicznym zacięciem. Autor wyjaśnia krok po kroku przebogatą treść Credo. Książka ks. prof. Lekana stanowi istotną pomoc w ukazaniu ludziom wiary sensu tego, w co wierzą, i poszczególnych prawd wiary.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję