Reklama

Niedziela Łódzka

Budowa kościoła niemożliwa

Rządy Władysława Gomułki (1956-70) zdominowała wroga postawa władz państwowych wobec budownictwa sakralnego.

Niedziela łódzka 32/2021, str. VIII

[ TEMATY ]

PRL

Archiwum Akt Nowych w Warszawie

Okólnik Urzędu do Spraw Wyznań nr 3 z 1957 r.

Okólnik Urzędu do Spraw Wyznań nr 3 z 1957 r.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Chcąc jednak zaskarbić sobie poparcie społeczeństwa nowy szef komunistycznej partii początkowo utrzymywał pozytywne relacje z Kościołem, czego symbolem było zwolnienie prymasa Stefana Wyszyńskiego z internowania. Uregulowano też zasady związane z obsadzaniem stanowisk kościelnych, co było wynikiem kompromisu zawartego przez obie strony sporu. Przejawem tzw. odwilży było także wydanie przez lokalny aparat partyjny, w okresie od października 1956 r. do marca 1957 r., aż 138 pozwoleń na budowę nowych kościołów w Polsce, m.in. w krakowskiej Nowej Hucie.

Władze centralne z niepokojem śledziły dalsze poczynania hierarchów kościelnych w zakresie budownictwa sakralnego. Aby powstrzymać ten proces Urząd do Spraw Wyznań postanowił uregulować tę kwestię za pomocą okólnika wydanego w marcu 1957 r. do swych terenowych odpowiedników. Odtąd wszelkie budowy, rozbudowy czy przebudowy świątyń i kaplic (nawet tych przydrożnych) mogły być realizowane tylko za zgodą wydziałów do spraw wyznań, po zasięgnięciu opinii władz centralnych. Wprowadzone zasady aż do 1981 r. uniemożliwiały powstawanie nowych świątyń w PRL.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

W historii diecezji łódzkiej epoka Gomułki zapisała się jako okres skutecznego hamowania rozwoju budownictwa sakralnego. W latach 1957-70 bp Michał Klepacz postulował o wybudowanie w całej diecezji 15 świątyń. Początkowo władze odniosły się pozytywnie do 5 postulatów: budowy kościoła w Zgierzu (parafia Matki Boskiej Dobrej Rady), na łódzkim Zdrowiu oraz we wsiach Kiełczówka, Swolszewice Duże i Daszyna. Ostatecznie zrealizowano tylko pierwszą ze wskazanych inwestycji, zaś w przypadku pozostałych wraz z radykalizacją polityki władz wobec Kościoła, zgody zostały wycofane.

Poza nimi postulowano także o wybudowanie 5 świątyń w Łodzi oraz po jednej w Piotrkowie Trybunalskim, Bełchatowie oraz w Rogowie, Michałowie i Kaletniku. Wszystkie te inwestycje opatrzono konkluzją: „Budowa kościoła niemożliwa”.

Reklama

Kurię Biskupią wspierali także sami wierni, którzy często na własną rękę starali się uzyskać zezwolenie na wzniesienie obiektu sakralnego. Szerokim echem odbiła się historia nielegalnej budowy domu zakonnego pasjonistów na Teofilowie w Łodzi. Samowole budowlane powstawały także w Daszynie, Sokolnikach-Lesie oraz w Babach i Kiełczówce. Pojawiły się też przypadki nielegalnego wznoszenia przez rolników przydrożnych krzyży i kapliczek, zniszczonych w czasie wojny. Powstawały społeczne komitety, które kierowały petycje do władz państwowych z prośbą o zezwolenie na powstanie kościoła. Z tej formy zasłynęli mieszkańcy łódzkiego osiedla Dąbrowa.

Stagnacja w budownictwie sakralnych doprowadziła do pogłębienia konfliktu między przedstawicielami Kościoła a władzą państwową. Dopiero początek lat 70. XX wieku przyniósł nowe nadzieje na unormowanie wzajemnych stosunków.

2021-08-03 11:47

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Resortowa układanka

Książka Kani, Targalskiego i Marosza miała – zgodnie z zapowiedzią autorów – pokazać powiązania elit medialnych III RP ze strukturami PRL-u. I zadanie to, z pewnymi zastrzeżeniami, wypełnia, przy okazji wywołując prawdziwą burzę

Zastrzeżenia jednak nie zmieniają oceny, że – to co niektórzy wyczuwali intuicyjnie, a inni widzieli gołym okiem – potwierdzają fakty. Że w najważniejszych mediach III RP jest spora nadreprezentacja osób związanych rodzinnie i światopoglądowo z rzeczywistością polityczną PRL.

CZYTAJ DALEJ

Marcin Zieliński: Znam Kościół, który żyje

2024-04-24 07:11

[ TEMATY ]

książka

Marcin Zieliński

Materiał promocyjny

Marcin Zieliński to jeden z liderów grup charyzmatycznych w Polsce. Jego spotkania modlitewne gromadzą dziesiątki tysięcy osób. W rozmowie z Renatą Czerwicką Zieliński dzieli się wizją żywego Kościoła, w którym ważną rolę odgrywają świeccy. Opowiada o młodych ludziach, którzy są gotyowi do działania.

Renata Czerwicka: Dlaczego tak mocno skupiłeś się na modlitwie o uzdrowienie? Nie ma ważniejszych tematów w Kościele?

Marcin Zieliński: Jeśli mam głosić Pana Jezusa, który, jak czytam w Piśmie Świętym, jest taki sam wczoraj i dzisiaj, i zawsze, to muszę Go naśladować. Bo pojawia się pytanie, czemu ludzie szli za Jezusem. I jest prosta odpowiedź w Ewangelii, dwuskładnikowa, że szli za Nim, żeby, po pierwsze, słuchać słowa, bo mówił tak, że dotykało to ludzkich serc i przemieniało ich życie. Mówił tak, że rzeczy się działy, i jestem pewien, że ludzie wracali zupełnie odmienieni nauczaniem Jezusa. A po drugie, chodzili za Nim, żeby znaleźć uzdrowienie z chorób. Więc kiedy myślę dzisiaj o głoszeniu Ewangelii, te dwa czynniki muszą iść w parze.

Wielu ewangelizatorów w ogóle się tym nie zajmuje.

To prawda.

A Zieliński się uparł.

Uparł się, bo przeczytał Ewangelię i w nią wierzy. I uważa, że gdyby się na tym nie skupiał, to by nie był posłuszny Ewangelii. Jezus powiedział, że nie tylko On będzie działał cuda, ale że większe znaki będą czynić ci, którzy pójdą za Nim. Powiedział: „Idźcie i głoście Ewangelię”. I nigdy na tym nie skończył. Wielu kaznodziejów na tym kończy, na „głoście, nauczajcie”, ale Jezus zawsze, kiedy posyłał, mówił: „Róbcie to z mocą”. I w każdej z tych obietnic dodawał: „Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych” (por. Mt 10, 7–8). Zawsze to mówił.

Przecież inni czytali tę samą Ewangelię, skąd taka różnica w punktach skupienia?

To trzeba innych spytać. Ja jestem bardzo prosty. Mnie nie trzeba było jakiejś wielkiej teologii. Kiedy miałem piętnaście lat i po swoim nawróceniu przeczytałem Ewangelię, od razu stwierdziłem, że skoro Jezus tak powiedział, to trzeba za tym iść. Wiedziałem, że należy to robić, bo przecież przeczytałem o tym w Biblii. No i robiłem. Zacząłem się modlić za chorych, bez efektu na początku, ale po paru latach, po którejś swojej tysięcznej modlitwie nad kimś, kiedy położyłem na kogoś ręce, bo Pan Jezus mówi, żebyśmy kładli ręce na chorych w Jego imię, a oni odzyskają zdrowie, zobaczyłem, jak Pan Bóg uzdrowił w szkole panią woźną z jej problemów z kręgosłupem.

Wiem, że wiele razy o tym mówiłeś, ale opowiedz, jak to było, kiedy pierwszy raz po tylu latach w końcu zobaczyłeś owoce swojego działania.

To było frustrujące chodzić po ulicach i zaczepiać ludzi, zwłaszcza gdy się jest nieśmiałym chłopakiem, bo taki byłem. Wystąpienia publiczne to była najbardziej znienawidzona rzecz w moim życiu. Nie występowałem w szkole, nawet w teatrzykach, mimo że wszyscy występowali. Po tamtym spotkaniu z Panem Jezusem, tym pierwszym prawdziwym, miałem pragnienie, aby wszyscy tego doświadczyli. I otrzymałem odwagę, która nie była moją własną. Przeczytałem w Ewangelii o tym, że mamy głosić i uzdrawiać, więc zacząłem modlić się za chorych wszędzie, gdzie akurat byłem. To nie było tak, że ktoś mnie dokądś zapraszał, bo niby dokąd miał mnie ktoś zaprosić.

Na początku pewnie nikt nie wiedział, że jakiś chłopak chodzi po mieście i modli się za chorych…

Do tego dzieciak. Chodziłem więc po szpitalach i modliłem się, czasami na zakupach, kiedy widziałem, że ktoś kuleje, zaczepiałem go i mówiłem, że wierzę, że Pan Jezus może go uzdrowić, i pytałem, czy mogę się za niego pomodlić. Wiele osób mówiło mi, że to było niesamowite, iż mając te naście lat, robiłem to przez cztery czy nawet pięć lat bez efektu i mimo wszystko nie odpuszczałem. Też mi się dziś wydaje, że to jest dość niezwykłe, ale dla mnie to dowód, że to nie mogło wychodzić tylko ode mnie. Gdyby było ode mnie, dawno bym to zostawił.

FRAGMENT KSIĄŻKI "Znam Kościół, który żyje". CAŁOŚĆ DO KUPIENIA W NASZEJ KSIĘGARNI!

CZYTAJ DALEJ

Stań przed Bogiem taki, jaki jesteś

2024-04-24 19:51

Marzena Cyfert

O. Wojciech Kowalski, jezuita

O. Wojciech Kowalski, jezuita

W uroczystość św. Wojciecha, biskupa i męczennika, głównego patrona Polski, wrocławscy dominikanie obchodzą uroczystość odpustową kościoła i klasztoru.

Słowo Boże podczas koncelebrowanej uroczystej Eucharystii wygłosił jezuita o. Wojciech Kowalski. Rozpoczął od pytania: Co w takim dniu może nam powiedzieć św. Wojciech?

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję