Reklama

Rodzina

Smakuj dzień

Parafrazując słowa wielkiego rzymskiego poety Horacego, który napisał po łacinie: carpe diem („chwytaj dzień”), pozwoliłem sobie pójść nieco dalej i ukuć własną wersję tych niebanalnych słów.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Horacy zachęcał do wykorzystywania każdej chwili życia, by nic, co ważne, cenne i piękne, choćby najmniejszy okruch, nie umknęło nam w pędzie życia. W swoich Pieśniach pisał: „Chwytaj dzień, bo przecież nikt się nie dowie, jaką nam przyszłość zgotują bogowie...”. Jeśli spróbujemy schrystianizować tę myśl i zamiast „bogów” uznamy tajemniczość planów Boga, który zakrywa przed człowiekiem niepoznawalną prawdę o przyszłości, także o momencie odejścia z tego świata, to może warto też, za Horacym, pójść nieco dalej i zastanowić się, co możemy w naszym dniu codziennym „smakować”.

Każdy z nas mógłby zapewne przypomnieć sobie wiele chwil w życiu, których żałuje lub które umknęły niepostrzeżenie, nie przyniósłszy nam radości i satysfakcji. Żałujemy naszego lenistwa, zaniedbania, zniechęcenia, niepotrzebnego roztargnienia lub zwykłego bałaganiarstwa. Wiele chwil pozornie małych i nieistotnych, a tak naprawdę ważnych, czasem nawet kluczowych w naszym życiu, nieuchronnie nam ucieka. Gdybyśmy byli bardziej uważni i skoncentrowani na tym, co rzeczywiście cenne, nasi najbliżsi i my sami bylibyśmy znacznie bogatsi wewnętrznie, bardziej radośni – po prostu szczęśliwsi. Nie zatrzymujmy się jednak na wspominaniu przeszłości i spójrzmy na to, co warto smakować.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Celebrowanie spotkań

Pamiętam rozmowę sprzed kilku lat moich znajomych, dwóch matek, które umawiały się na kawę. Mieszkały w różnych miastach odległych od siebie o mniej więcej godzinę jazdy samochodem. W tamtym czasie jedna miała piątkę lub szóstkę dzieci (dokładnie nie pamiętam), a druga czwórkę. Były to zatem mamy bardzo zapracowane i niełatwo im było się spotkać na damskich pogaduszkach przy kawie w ulubionej kawiarni. Tymczasem one, po wcześniejszych uzgodnieniach z mężami, miały w kalendarzu wpisany stały rytuał i spotykały się raz w miesiącu na jedną godzinę (!), by spokojnie przedyskutować ze sobą wszystkie ważne tematy. Smakowały nie tylko dobrą kawę, ale też cenny czas spotkania, wzajemnej wrażliwości na swoje sprawy, radości, smutki i – pewnie zwykłe ploteczki.

Reklama

Znam także bardzo wiele małżeństw, które umawiają się na randkę, chociaż praktycznie nigdy nie mają na to czasu. Dom, dzieci, praca, obowiązki, kłopoty, długi i kredyty, a mimo to niektórzy od czasu do czasu regularnie umawiają się na randki! Organizują opiekę nad dziećmi, za co gotowi są nawet zapłacić, ale chcą być razem tylko we dwoje i smakować czułe spojrzenia, delikatny dotyk, ciszę i skupienie na sobie nawzajem. Potrzebują siebie na wyłączność i bardzo mocno zabiegają o te kilka chwil, które ożywiają ich małżeńską relację i nadają jej rumieńców.

Znam też wiele par małżeńskich, które już odchowały dzieci i wypuściły je w świat z rodzinnego gniazda, a teraz, tylko we dwoje, szukają okazji do celebrowania wzajemnej miłości. Najbardziej ujmuje mnie świadectwo jednego z małżeństw, które opowiadało o comiesięcznej praktyce dialogu małżeńskiego. Jest to jedna z praktyk duchowych Domowego Kościoła, polegająca na tym, że małżonkowie rezerwują sobie raz w miesiącu kilka godzin (w zależności od potrzeb) i po wspólnej modlitwie omawiają najważniejsze sprawy codziennego życia. Wspomniani małżonkowie, gdy dzielili się swoim doświadczeniem, od wielu lat byli na emeryturze i oboje mieli po ok. osiemdziesiąt lat. Cały dzień przebywali ze sobą. Ona, chorująca na nogi, nie ruszała się z domu. On wychodził tylko po codzienne zakupy. Gdy raz w miesiącu nadchodził umówiony czas dialogu małżeńskiego, ona rozkładała specjalny obrus na stole, a on przynosił kwiaty. Stawiali na stole krzyż i figurkę Niepokalanej i zasiadali do rozmowy... Dla nich był to dzień uroczysty, każdą chwilę celebrowali z wielką radością i czule patrzyli sobie w oczy. Zapewne mieli świadomość bliskości rozstania i nie byli pewni (nikt z nas też nie może być pewny), czy będzie im dane celebrować to samo po raz kolejny. Smakowali swoją bliskość i cieszyli się każdą odświętną chwilą.

Reklama

Sens istnienia

Ujęła mnie też historia pewnego kleryka, studenta seminarium duchownego, cierpiącego na nowotwór w zaawansowanej postaci. Do końca studiów pozostało mu jeszcze kilka miesięcy, ale choroba posuwała się szybciej niż studia i był on coraz słabszy. Przełożeni, widząc jego gorliwość i pragnienie bycia kapłanem, przyśpieszyli egzaminy i uzyskali dla niego zgodę na wcześniejsze święcenia kapłańskie. Młody człowiek został księdzem i mógł, jeszcze samodzielnie, odprawić swoją pierwszą Mszę św. Posmakował nieba, oddając się Bogu w całości na służbę, w doli i niedoli. Choć niedługo potem zmarł, jego zmagania, poświęcenie i wysiłki okazały się błogosławione. Zdążył oddać Bogu chwałę i podziękować Mu za największy z możliwych darów, jakie mógł od Niego otrzymać. Choć radość ta trwała tylko przez chwilę, dla niego była sensem jego istnienia.

Gdy moja żona wiele pracuje, nie oszczędzając się w licznych zajęciach i obowiązkach zawodowych, często narzeka na zmęczenie i złe samopoczucie. Na szczęście mamy na to skuteczne antidotum: wybieramy się na długi spacer po lesie z ulubionymi kijkami do nordic walking. Godzina lub dwie intensywnego marszu, inny, znacznie lepszy niż praca rodzaj zmęczenia, wspólna rozmowa, możliwość cierpliwego wysłuchania trosk i problemów... Po kilku kilometrach jesteśmy jakby nowi, znowu bliżej siebie, ponownie smakujemy naszą relację. Jej ciało potrzebuje intensywnego ruchu i tlenu, jej dusza natomiast – zmieniających się kolorów i ciszy lasu, mojej cierpliwości i płynącego stąd poczucia bezpieczeństwa. Ja natomiast potrzebuję jej uśmiechu, czasami lekkiej zadyszki i przekonania, że te kilka chwil spędzonych razem na nowo zbudowało naszą relację, a moją żonę uwolniło od uciążliwego stresu.

Samotne piękno

Mniej więcej rok temu prowadziłem dla grupy seniorów szkolenie, podczas którego obok zajęć grupowych mieliśmy spotkania indywidualne. Jeden z uczestników dojeżdżał na nie z małej wioski, oddalonej o kilkadziesiąt kilometrów. Poświęcał kilka godzin na dojazd z przesiadkami tzw. okazją lub jakimiś busami. Był samotny – nie miał nikogo, jedynym towarzyszem jego życia był pies. Mój rozmówca bardzo cenił sobie nasze spotkania. Z pozoru prosty i niewykształcony w rozmowie ujawniał zainteresowania literaturą, poezją (którą też sam tworzył), nauką i... radziecką kinematografią lat 60. XX wieku. Urocze były te nasze rozmowy, gdy w jego oczach płonął ogień – miał z kim rozmawiać o sprawach dla niego najpiękniejszych. Smakował te chwile z wielką pieczołowitością. Niedawno się dowiedziałem, że zmarł w swoim domu. W momencie, gdy odchodził, prawdopodobnie nikogo przy nim nie było. Gdy dotarła do mnie ta wiadomość, podziękowałem Bogu za jego życie i za nasze spotkania. Za piękno jego duszy, ukryte talenty i wrażliwość, którą okazywał. Dziś, gdy modlimy się za zmarłych, jest jedną z pierwszych osób, które otaczam modlitwą, a w spotkaniu z Bogiem także smakuję dzień...

2021-10-26 12:17

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Światowe Spotkania Rodzin – dzieje pewnej inicjatywy papieskiej

[ TEMATY ]

rodzina

Archiwum rodzinne T. Raszka (Arturo Mari)

Ministranci ze Skoczowa witają się z papieżem na audiencji

Ministranci ze Skoczowa witają się z papieżem na audiencji

Przed X Światowym Spotkaniem Rodzin, które w dniach 22-26 czerwca odbędzie się w Rzymie pod hasłem „Miłość rodzinna: powołanie i droga świętości”, przypominamy historię tej inicjatywy św. Jana Pawła II oraz tematykę jej kolejnych edycji.

Światowe Spotkania Rodzin są jedną z kilku inicjatyw duszpastersko-apostolskich papieża-Polaka, który – podobnie jak w wypadku Światowych Dni: Młodzieży, Chorego czy Życia Konsekrowanego – chciał w ten sposób podkreślić rolę i miejsce tych środowisk w Kościele powszechnym. W każdym z tych przypadków różne są rozmiary, sposób organizacji i ich oczekiwania od Kościoła oraz Kościoła wobec nich, ale każdorazowo chodzi o zwrócenie uwagi na te grupy wiernych.

CZYTAJ DALEJ

Jezus kochał Judasza do końca

[ TEMATY ]

homilia

rozważania

pl.wikipedia.org

Rozważania do Ewangelii Mt 26, 14-25.

Środa, 27 marca. Wielki Tydzień

CZYTAJ DALEJ

Zaproszenie dla mnie: Bierz i jedz, pij, abyś żył

2024-03-28 06:16

[ TEMATY ]

Wielki Post

rozważania

rozważanie

Adobe.Stock.pl

W czasie Wielkiego Postu warto zatroszczyć się o szczególny czas z Panem Bogiem. Rozważania, które proponujemy na ten okres pomogą Ci znaleźć chwilę na refleksję w codziennym zabieganiu. To doskonała inspiracja i pomoc w przeżywaniu szczególnego czasu przechodzenia razem z Chrystusem ze śmierci do życia.

Jezus spożywa ze swoimi uczniami ostatnią wieczerzę. Wie, że to, co teraz im mówi, za chwilę stanie się rzeczywistością – Jego Ciało zostanie wydane i Krew przelana w piątek, w czasie zabijania w świątyni baranków paschalnych. Wypowiada słowa, które odtąd będą powtarzane w czasie każdej Mszy św.: „Bierzcie i jedzcie, to jest Ciało Moje… bierzcie i pijcie, to jest Moja Krew”. „Ile razy bowiem będziecie jeść ten chleb i pić z tego kielicha, będziecie ogłaszać śmierć Pana, aż przyjdzie” (1 Kor 11, 26), dodaje św. Paweł Apostoł. Mogę te słowa przyjąć jako zaproszenie dla mnie: Bierz i jedz, pij, abyś żył. „Jeśli nie będziecie spożywali ciała Syna Człowieczego i pili Jego krwi, nie będziecie mieli życia w sobie. Kto spożywa moje ciało i pije moją krew, ma życie wieczne, a Ja wskrzeszę go w dniu ostatecznym” (J 6, 53n). Takie to proste i takie trudne jednocześnie… Tajemnica Bożej miłości.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję