Reklama

Głos z Torunia

Misjonarz nadziei

O gotowości poświęcenia, służbie człowiekowi oraz apostolstwie Ewangelii z ks. Adamem Czerwińskim, misjonarzem z diecezji toruńskiej, rozmawia Ewa Melerska.

Niedziela toruńska 1/2022, str. VI-VII

[ TEMATY ]

wywiad

misjonarz

Archiwum ks. Adama Czerwińskiego

Moja posługa to przede wszystkim służba

Moja posługa to przede wszystkim służba

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Ewa Melerska: W czerwcu ub.r. został ksiądz skierowany do pracy misyjnej na Kubie. Jak wyglądało stawianie pierwszych kroków na odległej ziemi?

Ks. Adam Czerwiński: Od początku, kiedy wybrałem Kubę jako kraj mojej posługi misyjnej, pojawiły się trudności. Najpierw ponad rok czekałem na otrzymanie wizy religijnej. Kiedy przyjechałem do Santiago de Cuba, miasta, gdzie posługuję na co dzień, okazało się, że jest ono w ścisłym rygorze epidemiologicznym i obowiązuje godzina policyjna od 13 do 6 rano. Co za tym idzie, miałem ograniczony kontakt w służbie duszpasterskiej i kontakcie z ludźmi.

Pierwsze dwa miesiące mieszkałem w domu biskupim, gdzie znajduje się także kuria. Dzięki temu mogłem bliżej poznać nie tylko swojego nowego pasterza, ale też pracowników świeckich oraz kapłanów z diecezji. W tygodniu odprawiałem Msze św. w kaplicy arcybiskupa z udziałem wiernych, a w weekendy jeździłem do parafii. Był to także czas, kiedy uczęszczałem do szkoły, by uczyć się języka hiszpańskiego. Po tym czasie zostałem skierowany do parafii św. Piotra, w której oficjalnie przedstawił mnie i pobłogosławił na czas posługi arcybiskup Dionisio García Ibánez.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Z czasem udało się księdzu tam odnaleźć?

Każdego dnia próbuję bardziej zaaklimatyzować w rzeczywistości, której pewnie do końca nie zrozumiem jako Polak, pochodzący z zupełnie innego kręgu kulturowego. Kuba to kraj bardzo skomplikowany i trudny do ogarnięcia pod wieloma względami. Nie tylko permanentny upał i wilgotność, ale także sytuacja polityczna i gospodarcza każdego dnia uczą mnie pokory i ćwiczą w cierpliwości. Staram się jednak widzieć blaski, które z trudem przebijają się przez ciemną rzeczywistość codziennego życia ludzi na Kubie.

Jak wyglądało księdza przygotowanie do wyjazdu?

Do wyjazdu przygotowywałem się w Centrum Formacji Misyjnej w Warszawie, gdzie przez 9 miesięcy uczyłem się języka hiszpańskiego, który jest moim narzędziem pracy. Przez wykłady misjologiczne poznawałem teologię i duchowość misji, adaptację kulturową i religijną oraz szereg praktycznych wskazań z medycyny tropikalnej, prowadzonej przez doświadczonych lekarzy. Formacja przyszłego misjonarza obejmowała także, a może przede wszystkim, formację duchową. Codzienne wspólne Msze św., modlitwy, adoracje, dni skupienia i rekolekcje miały kształtować nasze serca, by były nade wszystko wypełnione Bożą łaską.

Posługa misyjna to służba Bogu i ludziom.

Tak, moja posługa to przede wszystkim służba. Na Kubie nie spotykam tylko katolików. Jest ich tutaj bardzo mało, ok. 5%. Oddaję serce każdemu człowiekowi, którego, jak wierzę, Bóg stawia na ścieżce mojego życia. Wraz z dwoma misjonarzami z Polski, ks. Dariuszem Pawłowskim i ks. Grzegorzem Koziołem, obsługujemy parafie, na terenie których mieszka około 120 tys. ludzi. Nasza misja, poza trzema kościołami w mieście, obejmuje prawie 40 wspólnot. Ostatnia wspólnota oddalona jest 150 km od miejsca naszego zamieszkania. Wspólnoty są bardzo małe, liczą kilkanaście czy kilkadziesiąt osób.

Reklama

Jacy to są ludzie?

Zazwyczaj mieszkający na wsiach, bardzo biedni, bez podstawowych środków do życia. Pozbawieni komunikacji, która jest wielkim problemem na Kubie. Nasza posługa obejmuje także katechizację dzieci i młodzieży przy wspólnotach, formację katechistów oraz pomoc materialną. Nasza parafialna Caritas wydaje posiłki oraz lekarstwa i środki czystości, które przywieźliśmy z Polski. Jest to kropla w morzu, patrząc na katastrofalną sytuację ludzi w potrzebie, ale z drugiej strony to świadectwo naszej wiary.

Jak rozpoczęła się księdza historia z misjami?

Moje powołanie misyjne, pewnie jak każde inne powołanie człowieka, owiane jest tajemnicą, ale myślę, że Bóg od młodych lat kształtował mnie do tej posługi. Od dziecka z ciekawością czytałem czasopisma misyjne. Zachwycony byłem posługą misjonarzy, którzy pracowali wśród ludzi, o których wydaje się, że świat zapomniał. Na szczęście Bóg nigdy nie zapomina. Lubiłem słuchać świadectw misjonarzy, którzy odwiedzali mój kościół parafialny i dzielili się świadectwem swojej posługi. W seminarium należałem do Koła Misyjnego. Jako kapłan i wikariusz w kilku parafiach, na ile mogłem i potrafiłem, oddawałem się posłudze duszpasterskiej. Później zacząłem przygotowywać dysertację doktorską, przyszły kolejne zobowiązania. I tak czas upływał. Pomimo że wszystko robiłem z radością i gorliwością, to w sercu była zawsze jakaś pustka i niespełnienie. Szczególnie kiedy słyszałem pieśń „Wiele jest serc, które czekają na Ewangelię”, myślałem sobie, jak nie teraz, to już nigdy, bo w kalendarzu życia wiosen wciąż przybywa. Biskup Wiesław Śmigiel wyraził zgodę i skierował mnie do CFM na przygotowanie.

Z czym zmagają się misjonarze na Kubie?

Borykamy się z wieloma trudnościami, których nie sposób spotkać gdzie indziej: klimat – wysoka temperatura i wilgotność, komary roznoszące choroby, brak ciepłej wody, codzienne wyłączanie prądu na 4 godziny bez podawania terminów, uciążliwe kolejki do sklepów, oczywiście jeśli tylko coś w nich się znajduje. Na Kubie mamy deficyt wszystkiego – jedzenia, lekarstw, środków czystości – nawet trudno sobie to wyobrazić. Bolesne jest, że tak mało ludzi praktykuje wiarę, ale ponad 60 lat komunizmu zrobiło swoje. Obraz rodziny to też bardzo smutny obraz.

Jak w Polsce możemy pomóc misjom i misjonarzom?

Jest takie powiedzenie afrykańskie, które się pięknie sprawdza w życiu: „Jak człowiek idzie sam przez życie, wtedy idzie szybko, jeśli idzie we wspólnocie, to dochodzi daleko”. Dlatego każdy misjonarz potrzebuje pomocy. Nade wszystko duchowej, by misjonarz niesiony na skrzydłach modlitwy ludzi, pokonywał trudności i przeciwności dnia codziennego. Ważna jest także pomoc materialna, abyśmy mogli realizować posługę pasterską. Ludzie na misjach są bardzo biedni i poza głodem Boga często odczuwają głód fizyczny.

2021-12-28 11:17

Oceń: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Ks. Dziedzic: jestem wolny i dziękuję wszystkim za modlitwę

[ TEMATY ]

misjonarz

grybow24.pl

Jestem wolny i dziękuję wszystkim za modlitwę – powiedział Radiu RDN Małopolska w Tarnowie ks. Mateusz Dziedzic. Misjonarz uprowadzony ponad sześć tygodni temu w Republice Środkowoafrykańskiej został wczoraj uwolniony z rąk rebeliantów. "Czułem moc modlitwy – dodał misjonarz w rozmowie z diecezjalną rozgłośnią. - Jestem wolny, teraz wiem, że wolność to wielka wartość".

Uwolniony wczoraj kapłan skontaktował się już telefonicznie z rodziną i z wikariuszem biskupa tarnowskiego ds. misji. Poinformował, że przebywa obecnie w szpitalu stolicy Kamerunu, Jaunde, gdzie przechodzi rutynowe badania i pozostaje pod dobrą opieką lekarzy. Następnie stamtąd ma trafić do Brazzaville w Republice Konga.
CZYTAJ DALEJ

Watykan: 27 września beatyfikacja greckokatolickiego księdza męczennika

Dykasteria Spraw Kanonizacyjnych oficjalnie ogłosiła nową datę beatyfikacji świętego męczennika ks. Piotra Pawła Orosa na sobotę 27 września br. Poinformował o tym biskup greckokatolickiej eparchii mukaczewskiej Teodor Macapuła. Uroczystość będzie miała miejsce we wsi Bilky w powiecie Irszawa, a poprowadzi ją kardynał Grzegorz Ryś, arcybiskup metropolita łódzki, który jest legatem papieskim na to wydarzenie. Będzie to pierwsza w dziejach beatyfikacja na terenie Zakarpacia.

Beatyfikacja była pierwotnie zaplanowana na 3 maja br., ale z powodu śmierci papieża Franciszka 21 kwietnia uroczystość została przełożona. 5 sierpnia 2022 r. papież Franciszek upoważnił Dykasterię Spraw Kanonizacyjnych do promulgowania m.in. dekretu o męczeństwie ks. Piotra Pawła Orosa.
CZYTAJ DALEJ

Policja: 50 tys. zł nagrody za pomoc w ujęciu Tadeusza Dudy

2025-07-01 16:03

[ TEMATY ]

zabójstwo

PAP/Grzegorz Momot

Komendant Wojewódzki Policji w Krakowie insp. Artur Bednarek wyznaczył 50 tys. zł nagrody za przekazanie informacji, która doprowadzi do zatrzymania 57-letniego Tadeusza Dudy – poinformowała we wtorek małopolska policja. Mężczyzna jest poszukiwany w związku z brutalną zbrodnią w Starej Wsi na Limanowszczyźnie.

Małopolska policja poinformowała, że - w związku z prowadzonymi poszukiwaniami - Komendant Wojewódzki Policji w Krakowie insp. Artur Bednarek wyznaczył nagrodę pieniężną w wysokości 50 tys. złotych za przekazanie informacji, która bezpośrednio doprowadzi do zatrzymania Tadeusza Dudy.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję