Reklama

Niedziela Legnicka

Jak wykuwał się Lubin

Prezydent Lubina Robert Raczyński znalazł sposób, by pokazać, jak kształtowała się najnowsza historia Lubina.

Niedziela legnicka 2/2023, str. IV

[ TEMATY ]

Lubin

Marek Perzyński

Parowóz wyremontowany na potrzeby muzeum

Parowóz wyremontowany na potrzeby muzeum

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Nie zaczęła się bynajmniej od odkrycia złóż miedzi. To miasto o prawie tysiącletnim rodowodzie, czego dowodzą m.in. mury zabytkowych kościołów. A to powód do dumy. Dzieje najnowsze zobrazowano zaskakującą ekspozycją. Na miejscowym dworcu kolejowym postawiono parowóz z przeszklonymi niczym witryna wagonami towarowymi… pełnymi ludzi. To pierwsi osadnicy, w większości przesiedleńcy zza Buga, wyrwani siłą ze swej ojczyzny.

Pionierzy

„Grupy etniczne z kresów wschodnich stanowiły bardziej stabilny element osadniczy, podczas gdy u przesiedleńców z głębi kraju często pojawiały się tendencje do zmian miejsca zamieszkania w poszukiwaniu lepszych warunków bytowych, ponieważ Lubin ze swoimi zniszczeniami wojennymi nie należał do atrakcyjnych. W okresie pionierskim osiadło w mieście kilkanaście rodzin reemigrantów z Belgii i Francji, z których tylko dwie wrosły w lokalne środowisko, podczas gdy inne, pochodzące z ośrodków górniczych, opuściły miasto” – pisze Jan Biliński w Historii Lubina (1992 r.).

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Pionierzy z centralnych województw Polski zasiedlili Lubin i jego okolice jako pierwsi – do połowy lipca 1945 r. Kresowianie przybyli w drugim etapie zasiedlania pionierskiego – do 31 grudnia 1946 r. Ale była jeszcze jedna grupa przesiedleńców. W 1947 r. trafiły przymusowo w te rejony grupy ludności ukraińskiej i łemkowskiej, w ramach tzw. akcji „Wisła”. Są mocno widoczne w przestrzeni publicznej, ale w powiedzeniu „Kraków i Warszawa to stolice Polaków, a Przemków i Chocianów to stolice Łemków” jest sporo przesady.

Życie codzienne

Informacji tych na ogół nie otrzymamy w publikacjach dotyczących historii miasta, zwykle koncentrują się na okresie do 1945 r., bywa, że sąto kalki niemieckich wydawnictw. Dzieje najnowsze, wbrew pozorom, są najtrudniej weryfikowalne. Dlatego tak cenna jest wspomniana publikacja z 1992 r., w której Jan Biliński pisze bez ogródek, jak wyglądało życie w mieście do 1960 r.: „Najbardziej uciążliwym dla mieszkańców miasta był garnizon radziecki. W latach 1945-1946 żołnierze z miejscowych jednostek oraz maruderzy dokonywali gwałtów, napadów i zabójstw. Zginęło kilkanaście osób. Ofiarami byli kolejarze, milicjanci oraz osoby cywilne. Mnożyły się kradzieże koni, krów, odzieży oraz koszenie plonów na pniu, jako paszy”.

Pod sowieckim butem

Obrazuje to, z czym musieli zmagać się Kresowianie, a już wcześniej dwukrotnie przeżyli okupację sowiecką. Po raz pierwszy Sowieci weszli na wschodnie tereny Polski 17 września 1939 r. Głód, aresztowania, wywózki na Sybir były codziennością. Po 1945 r. Polacy zmuszeni zostali do wyjazdu z Kresów, ale oficjalnie przedstawiano to jako repatriację do ojczyzny. Mimo trudności, zaczęli oswajać nowe miejsce zamieszkania. Odegrali niezwykle istotną rolę w budowaniu powojennego polskiego DNA Lubina.

Życie i wiara

Reklama

Dla Kresowianina polskość była jednoznaczna z katolicyzmem. Próby władz komunistycznych, by przekształcić Lubin w czysto socjalistyczne miasto, jak Nową Hutę, skazane były więc na niepowodzenie. Przy czym Nową Hutę zbudowano od podstaw, a przestrzeń Lubina postanowiono architektonicznie ukształtować na nowo. Rynek – serce Lubina – otacza odtąd mało urodziwe blokowisko.

– Nie zburzono jedynie ratusza i stojącego nieopodal kościoła – mówi prezydent Lubina, Robert Raczyński – Kościoła dlatego, że nie odważono się go zniszczyć, a ratusza, gdyż lokalna władza musiała gdzieś urzędować.

Warto o tym opowiedzieć młodemu pokoleniu, a starszym mieszkańcom przypomnieć, jak Lubin się wykuwał. To element budowania społeczeństwa obywatelskiego, a historia jest inwestycją w przyszłość. W ratuszu powstało niedawno Muzeum Historyczne Lubina, ale na wystawy stałe jest w nim mało miejsca, dlatego organizowane są poza jego murami.

Oryginalny parowóz

Wystawę Pionierzy lubińscy 1945 zaaranżowano na obrzeżu dworca kolejowego. Odrestaurowano oryginalny parowóz, rocznik 1942, typ Ty2-22, wyprodukowany w Kassel przez niemiecki koncern Henschel&Sohn z myślą o wojennych transportach. Służył jeszcze po wojnie. Zanim trafił do Lubina, stał od 1997 r. na dworcu świebodzkim i niszczał. W Lubinie dostał nowe życie. A kto tchnął życie w polski ponownie od 1945 r. Lubin, pokazuje przeszklony wagon, jeden z czterech składających się na ekspozycję. Kobieta się modli, matka czesze córce włosy, zdemobilizowany żołnierz ogląda mijane krajobrazy – to kilka z postaci. Figury wykonano w skali 1:1, w technologii 3D, a twarzy przesiedleńcom użyczyli… pracownicy lubińskiego Muzeum Historycznego. Obok walizki, jakieś tobołki, naczynia – cały majątek. Tylko tyle udało się często zabrać ze sobą. A czasami tylko tyle pozwolono zabrać.

Wystawa lubinian

Wiele prezentowanych przedmiotów na wystawę przynieśli lubinianie, to wystawa dla nich i o nich. Jako jedni z pierwszych obejrzeli ją Kresowianie. Odżyły wspomnienia. Jak się okazuje, wielotygodniowa podróż towarowym wagonem w nieznane była… luksusem. Józef Łukasiewicz, lubinianin, powiedział Radiu Wrocław: „Jechałem w wagonie odkrytym, w węglarce przykrytej jakimiś drabinami, deskami. I tak to myśmy jechali. Przyjechałem w 1945 , w miesiącu, koniec sierpnia”. Lubińska wystawa nie tylko edukuje, ale i odkłamuje – najnowszą historię Polski. Nie chcieliśmy, jak głosiła komunistyczna propaganda, zasiedlać Dolnego Śląska, ale musieliśmy, bo gdzież indziej mieliśmy się podziać? Utraciliśmy sporą część terytorium Polski, choć byliśmy ofiarami wojny, a nie agresorami. Dopiero wnukowie przesiedlonych uznały się w pełni za Dolnoślązaków. Kresowianie nigdy nie wyzbyli się tęsknoty za rodzinnymi stronami.

2023-01-03 13:52

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Święty przyjaciel

Niedziela toruńska 32/2021, str. IV

[ TEMATY ]

Lubin

benedyktyni

Archiwum autorki

Grób o. Bernarda znajduje się w Lubiniu

Grób o. Bernarda znajduje się w Lubiniu

Kto z nas nie zna benedyktynów z Tyńca i o. Leona Knabita? Przez wiele lat sądziłam, że to jedyny klasztor Benedyktynów w Polsce. W czasie tegorocznych wakacji odkryłam, że dużo bliżej Torunia leży Lubiń, a w nim 950-letnie opactwo benedyktyńskie.

Niezwykle urokliwie, z dala od zgiełku wielkich miast, położny w sercu Wielkopolski klasztor Benedyktynów w Lubiniu zachęca, aby zajrzeć tu chociaż na chwilę. Jest tu piękny kościół, budynki klasztorne, park i ogród oraz najstarszy kasztanowiec w Polsce o imieniu „Benedykt”. Mnisi w Lubiniu prowadzą również Dom Gości. Korzystając z niego, możemy poznać życie zakonników i wspólnie z nimi się modlić. W Lubiniu też od wieków produkowane są likiery ziołowe o wdzięcznej nazwie „Benedyktynka”, które bracia wytwarzają za murami swojego opactwa według pilnie strzeżonych receptur.
CZYTAJ DALEJ

Wałbrzych. Święty Józef - milczący świadek wielkich dzieł Boga

2025-03-19 22:28

[ TEMATY ]

Wałbrzych

św. Józef

ks. Tadeusz Wróbel

ks. Wojciech Baliński

ks. Mirosław Benedyk/Niedziela

Msza święta odpustowa ku czci św. Józefa Oblubieńca NMP pod przewodnictwem ks. kan. Wojciecha Balińskiego

Msza święta odpustowa ku czci św. Józefa Oblubieńca NMP pod przewodnictwem ks. kan. Wojciecha Balińskiego

– Święty Józef na kartach Pisma Świętego nie wypowiedział ani jednego słowa, a jednak swoim życiem uczy nas, jak wielka jest moc posłuszeństwa i zaufania wobec Boga – podkreślił w homilii ks. kan. Wojciech Baliński podczas uroczystości odpustowych w kościele św. Józefa Oblubieńca NMP w Wałbrzychu-Sobięcinie.

Na początku Eucharystii głos zabrał ks. kan. Tadeusz Wróbel. Miejscowy proboszcz przypomniał historię kościoła: – W tym roku przeżywamy 117. rocznicę rozpoczęcia budowy naszej świątyni. Protestanccy mieszkańcy nie zgodzili się na budowę kościoła katolickiego w centrum, dlatego został on wzniesiony nieco na uboczu. Kamień węgielny wmurowano jesienią 1908 roku, a uroczystość poświęcenia odbyła się 28 września 1910 roku – przypomniał.
CZYTAJ DALEJ

Prosili o błogosławieństwo dla Krakowa

2025-03-20 23:22

Biuro Prasowe AK

    Podczas uroczystości odpustowych w Sanktuarium św. Józefa Obrońcy Miasta Krakowa metropolita krakowski abp Marek Jędraszewski wskazał, że być człowiekiem sprawiedliwym oznacza m.in. uznawać nad sobą Boga i Jego prawo, modlić się, a także przejmować się losem innych ludzi, zwłaszcza dzieci nienarodzonych i czuć się odpowiedzialnym za wzrost wiary i miłości do Boga u młodych.

Na początku Mszy św. rektor klasztornego kościoła pw. Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny w Krakowie, o. Piotr Nyk OCD przypomniał, że przed 310 laty św. Józef został wybrany na głównego patrona Krakowa. – Przychodzimy dziś, aby św. Józefa obecnego w tej świątyni w cudownym obrazie z tamtych czasów, prosić o błogosławieństwo dla Krakowa i jego mieszkańców – mówił i powitał arcybiskupa oraz wszystkich zebranych duchownych i wiernych.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję