Ale jak podkreślają Anna Romańczuk i Miron Tomczyk: "Podjęliśmy decyzję, że nie chcemy kończyć definitywnie naszej pracy. Nie ma w tej chwili młodzieży, która byłaby gotowa podjąć nasze dzieło,
ale liczymy na wychowanków świetlicy. Za kilka lat oni sami będą w stanie kontynuować prowadzenie świetlicy. Widać, że dużo się przez te sześć lat nauczyli - choćby po tym, jak się opiekują
dziećmi niepełnosprawnymi".
Do tego czasu Zespół Caritas postanowił skoncentrować swoją działalność na "rzeczach najważniejszych". Czyli na organizowaniu spotkań z okazji Dnia Dziecka, choinki, Wigilii i dyskotek.
Zwłaszcza przy Wigilii jest mnóstwo pracy, bo młodzież przygotowuje do niej wszystko własnymi siłami: gotuje barszczyk, pierożki, piecze ciasta. Wszystko na świetlicowej kuchence. Ale ta praca cieszy.
Dyskoteki - jak przyznaje Miron - są znacznie prostsze w przygotowaniu, a zabawy i radości dają dzieciom bardzo wiele. No i tradycyjne ognisko z okazji Dnia Dziecka...
Pytania o to, kiedy znowu ruszy świetlica, a zwłaszcza: Czy odbędzie się Wigilia? Kiedy będzie ognisko? padają ze strony dzieci i ich rodziców przez cały rok, przy każdym serdecznym
spotkaniu na ulicy. Jak można byłoby zawieść te nadzieje? A zatem kiedy tylko zbliżają się wszelkie święta, w miasto wyruszają wolontariusze - opiekunowie ze świetlicy, z zaproszeniami.
Dzieci, ich rodzice i opiekunowie są zapraszani osobiście, podobnie jak cały Środowiskowy Dom Samopomocy.
Od początku Zespół Caritas i świetlica otwarte były na współpracę z rodzinami dzieci i osób niepełnosprawnych w Głownie. Dlatego zaproszenie na Wigilię i Dzień Dziecka dostają
zawsze podopieczni Środowiskowego Domu Samopomocy. Zarejestrowano tam około 60 osób. I taka jest jedna z funkcji wszelkich imprez, przygotowywanych przez Zespół Caritas. Dać radość i dobrą
zabawę dzieciom, ale także uczyć je opiekowania się starszymi, chorymi i niepełnosprawnymi. A samym osobom niepełnosprawnym pomóc odnajdować swe miejsce w społeczeństwie.
Ania Romańczuk wyraża to następująco: "Główny cel mamy taki, żeby spotkać się ze wszystkimi dziećmi, integrować dzieci zdrowe i niepełnosprawne. Niech zdrowi uczą się współczucia, pomocy
osobom chorymi i niepełnosprawnym. I żeby dzieci niepełnosprawne nie czuły się w swej chorobie samotne. Chcemy rozweselić im Dzień Dziecka". Okazuje się, że ciągle jeszcze dla wielu rodzin
niepełnosprawne dziecko to nie tylko kłopot, ale nawet wstyd. Nie bardzo mają odwagę wyjść z takim dzieckiem do miasta, na ulicę. Ale spotkania takie, jak ognisko z okazji Dnia Dziecka czy Wigilii,
pomagają to zmieniać. O tym, że są potrzebne, świadczą choćby słowa Jasia i jego rodziców. Tata mówi, że Janek cieszy się z zaproszenia przez cały tydzień, a po spotkaniu aż spać nie
może z radości i podekscytowania zabawą.
"Takie zabawy organizuje się bardzo szybko - stwierdza energicznie Ania Romańczuk. - Jest nas nieliczna grupa, ale każdy wie, czym się ma zająć. Jak pojawia się pomysł, to ludzie zaraz się organizują,
pytają, co trzeba zrobić i biorą się za swoje obowiązki. Zresztą u nas już każdy wie, co ma robić". I tak chłopcy roznoszą zaproszenia, dziewczęta organizują słodycze, ciasta, napoje
- wszystko dzięki sponsorom. Jak zwykle, tak i tym razem ciasta na ognisko dostarczyły cukiernie pań Zakrzewskiej i Gomulskiej, słodycze - hurtownia państwa Szczepaniaków. Kiełbaski na ognisko
i napoje zakupił tym razem proboszcz głowieński, ks. Stanisław Banach. Dziewczętom udało się również zorganizować różne gadżety z Urzędu Miasta: baloniki, kalendarze. Dla najaktywniejszych uczestników
zabaw przygotowano dyplomy pamiątkowe.
Uczestnicy spotkania z okazji Dnia Dziecka zgromadzili się najpierw przy ognisku, rozpalonym na trawniku za plebanią, gdzie piekli kiełbaski. Posileni przystąpili do pląsów i śpiewów
wokół ogniska. Na gitarze grali Miron Tomczyk i zaprzyjaźniony z Caritas Sylwek Kujawiak, zabawy integracyjne i ruchowe prowadziła Magdalena.
Po godzinie padło hasło: "Konie już są!". Rzucił je Janusz Zuchora - właściciel stadniny koni "Hubertus" w Głownie przy ulicy Ostrołęckiej. Wypożyczył on organizatorom nieodpłatnie cztery rumaki,
na których każdy kto chciał i miał odwagę i kondycję mógł zrobić kilka rundek wokół parku miejskiego.
Po przejażdżce wszyscy wrócili znowu przed plebanię, aby tam dalej bawić się i świętować Dzień Dziecka. Jak powiedział Niedzieli Łowickiej ks. dziekan Banach: "Cieszę się, że Zespół Caritas działa
i zajmuje się naszymi dziećmi. Że tak się ludzie mobilizują, że jest energia twórcza, sponsorzy". Podobnego zdania był obecny na ognisku wiceburmistrz, Przemysław Milczarek, który podkreślił, że
życie religijne powinno przekładać się także na niesienie pomocy tym, którzy jej potrzebują: "Trzeba widzieć wokół wszystko, i że ludzie się bogacą, i że biednieją".
Pomóż w rozwoju naszego portalu