Reklama

Widziane z prowincji

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Czarna dziura?

Reklama

Dyskusja nad przyszłą konstytucją Unii Europejskiej pokazuje, że dla niektórych polityków europejskich historia świata, a przynajmniej historia Starego Kontynentu zawiera "czarną dziurę". Był antyk grecki i rzymski, a potem od razu postępowe prądy Oświecenia. Chrześcijaństwo znikło w owej "czarnej dziurze" niepamięci i niechęci. A może dyletantyzmu i głupoty?
Chrześcijaństwo jest wymagające. Bo Dekalog (ale przecież sięgający jeszcze wcześniejszych źródeł naszej wiary), bo dogmaty, bo Kościół, bo te czy inne zapisy Kościołów partykularnych. Wszystko co wymagające, jawi się wielu ludziom jako coś ograniczającego. Nie ogranicza antyk, bo jego dziedzictwo można zakreślić wygodnym terminem: mitologia - już nie bajka, ale jeszcze nie prawda. Nie ograniczają postępowe prądy Oświecenia, bo one zapoczątkowały zupełnie coś odwrotnego - "wolność od" i prawo człowieka do wprowadzania i kodyfikowania "norm" na to, co "wolno", a czego "nie wolno" (nie mylić z wolną wolą). W wielu przypadkach to prawo jest słuszne, bez niego trudno byłoby sobie dzisiaj wyobrazić funkcjonowanie społeczeństwa. Ale w równie wielu obraca się ono przeciw człowiekowi, zwłaszcza wtedy, gdy wchodzi w kolizję z prawem naturalnym.
Zwolennicy pominięcia chrześcijaństwa w przyszłej konstytucji europejskiej pokrywają swoją niechęć szczytnymi hasłami o potrzebie tolerancji, zapewnienia świeckiego charakteru państwa i dobrego samopoczucia niechrześcijanom. Wydaje się jednak, że z owej "świeckości" sami tworzą własną "religię" i są w tym mało chlubnym dziele prawdziwymi fanatykami. Czy "wycinanie" chrześcijaństwa z historii Europy nie jest w gruncie rzeczy działaniem podobnym do niedawnego burzenia starożytnych posągów Buddy w Afganistanie? Niech nikogo nie zmyli różnica, że w poczciwej Europie czynią to światli eurokraci, a w Afganistanie sprawcami bezczeszczenia byli fanatyczni talibowie.

Wolność słowa mylona z chamstwem

Podobno wyroków sądowych nie powinno się komentować. Ale też trudno przejść obojętnie obok decyzji Sądu Apelacyjnego sprzed paru dni, uchylającego wyrok Sądu I instancji nakazujący "Trybunie" przeproszenie ks. Zdzisława Peszkowskiego za naruszenie jego uczuć religijnych obraźliwym tekstem na temat Jana Pawła II. Sąd uznał co prawda, że niektóre sformułowania w wspomnianym tekście (z 1997 r.) były "wysoce naganne, a zachowanie gazety obiektywnie niewłaściwe", nie stanowiły jednak naruszenia uczuć religijnych ks. Peszkowskiego. Zdaniem Sądu doszłoby do tego, gdyby poprzez wyszydzanie uniemożliwiono lub utrudniono kapłanowi wyrażanie jego uczuć religijnych. No, akrobatyka prawna wysokiej próby!
Wobec tego bulwersującego wyroku można się zastanawiać, co w takim razie musiałaby zrobić lub napisać "Trybuna", by Sąd Apelacyjny uznał, że naruszono czyjeś uczucia religijne. Widać słowa, których tu nie warto powtarzać, a które były użyte przez organ prasowy postkomunistów wobec Ojca Świętego - Głowy Kościoła, głowy innego państwa, naszego Rodaka i największego autorytetu - to za mało dla przedstawicieli Temidy, by uznać winę rzeczonego dziennika.

Chłopaki, trzeba więcej zimnej krwi

Paparazzi potrafią być uciążliwi, a czasami nawet bezczelnie cyniczni i okrutni, czego najbardziej spektakularnym przykładem było ich zachowanie - jak prawdziwych hien - na miejscu śmiertelnego wypadku księżnej Diany w 1997 r. w Paryżu.
Nie wiem, czy fotoreporter polskiego wydania "Newsweeka", robiąc zdjęcia byłym urzędnikom Ministerstwa Zdrowia, chciał zostać najsłynniejszym "polskim paparazzi", w każdym razie dostał za to "w szczękę". Rzecz się działa w ciekawym miejscu, w kawiarni siedziby SLD w Warszawie, co mogłoby świadczyć, że Mariusz Ł. i Aleksander N., cieszący się jeszcze do niedawna pełnym zaufaniem premiera, wcale nie wypadli z kręgów polityczno-towarzysko-biznesowych "grupy trzymającej władzę". A że nie lubią się fotografować? Może wódka była za ciepła...

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2003-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Wspomnienie męczeństwa Pierwszych Męczenników Polskich

Niedziela szczecińsko-kamieńska 24/2003

[ TEMATY ]

święty

męczennicy

Albertus teolog/pl.wikipedia.org

W 1001 r. przebywał w Pereum cesarski krewny Bruno z Kwerfurtu. Pełen zapału, żył Bruno myślą o pracy misyjnej w Polsce i jej krajach ościennych, o czym musiała być mowa w czasie niedawnej wizyty cesarza u Bolesława Chrobrego. Niewątpliwie Bruno skłonił św. Romualda, który myśl misyjną podejmował kilkakrotnie w życiu, do wysłania na północ małej ekipy misjonarskiej. Wybrani zostali do niej Benedykt i Jan, cesarz zaś wyposażył ich w księgi i naczynia liturgiczne, może także w inne środki na drogę. Gdy w początkach 1002 r. przybyli do Polski, na dworze Bolesława Chrobrego zdziwienia nie wywołali, bo rzecz omówiona musiała być już wcześniej, być może w czasie zjazdu gnieźnieńskiego. Jakkolwiek by było, książę dał im miejsce na erem, a zapewne i środki utrzymania oraz jakieś świadczenia w naturze. Spierano się później, gdzie to miejsce było, ale dziś przyjmuje się powszechnie, iż osiedlili się na terenie obecnego Wojciechowa pod Międzyrzeczem. Na to wskazywałaby analiza nielicznych źródeł pisanych. Tam to nowo przybyli mnisi-pustelnicy podjęli swój zwyczajny tryb życia, dzielony pomiędzy pracę, modlitwę i studium. Ponieważ przybyli do Polski w celach misyjnych, rozpoczęli także przygotowania do tej akcji, przede wszystkim zaś zaczęli przyjmować do swego nielicznego grona młodzieńców z kraju, do którego przybyli. Na początku zjawiło się kilku: Izaak, Mateusz i Barnaba. Dwaj pierwsi byli rodzonymi braćmi, a pochodzić musieli z rodziny dobrze już schrystianizowanej, skoro także dwie ich siostry zostały mniszkami. Niektórzy przypuszczają, że wywodzili się z jakiegoś możnego rodu, albo nawet ze środowiska dworskiego, nic jednak dokładniejszego na ten temat nie wiemy. W obejściu klasztornym była również jakaś służba dodana im przez księcia, zapewne jakiś włodarz, samą jednak społeczność eremicką uzupełniał młody chłopiec Krystyn (Chrystian), pochodzący z tej okolicy. Pełnił obowiązki kucharza, może nawet był bratem-laikiem, w każdym razie był serdecznie oddany sprawie, której służył. W świecie tymczasem dokonały się niemałe zmiany. Ze śmiercią Ottona III (1002 r.) inny obrót przybrały nie tylko sprawy polityczne; zahamowaniu ulec musiała także realizacja planów misyjnych. Bruno, którego eremici spodziewali się w związku z tymi planami, nie przybywał, Bolesław Chrobry wyprawił się do Pragi, między nim a nowym cesarzem narastał konflikt. W takim stanie rzeczy Benedykt postanowił pojechać po instrukcje do Rzymu, ale w Pradze Chrobry zawrócił go z drogi i zezwolił tylko na to, aby do Włoch wysłać Barnabę. Wrócił wtedy Benedykt do eremu, a pieniądze (10 funtów srebra), które książę wręczył mu uprzednio, chcąc go użyć do spełnienia misji politycznej, oddał do książęcej kasy. Z początkiem listopada 1003 r. eremici spodziewali się powrotu Barnaby, a wraz z nim wieści, a może nawet decyzji co do podjęcia zamierzonych prac misyjnych. Tymczasem wysłannik nie wracał i oczekiwania się przeciągały. 10 listopada 1003 r., przed północą, podchmieleni chłopi, bodaj z samym włodarzem książęcym na czele, dokonali na nich rabunkowego napadu, spodziewając się znaleźć u ubogich eremitów darowane im przez księcia srebro. Jan, Benedykt, Izaak, Mateusz i Krystyn zginęli od miecza 11 listopada 1003 r. Papież Jan XVIII, któremu ocalały Barnaba w jakiś czas później zdał sprawę z wszystkiego, kanonizował ich niejako viva voce: "bez wahania kazał ich zaliczyć w poczet świętych męczenników i cześć im oddawać".
CZYTAJ DALEJ

Profesja wieczysta brata Arno

2024-11-13 21:00

Marzena Cyfert

Profesja wieczysta brata Arno

Profesja wieczysta brata Arno

Wyjątkowy moment przeżywa wspólnota Franciszkańskiego Zakonu Świeckich, która działa przy parafii pw. św. Karola Boromeusza przy ul. Kruczej we Wrocławiu. Podczas Eucharystii brat Arno złożył profesję wieczystą.

– Osiem wieków temu św. Franciszek pokazał, że jest droga, którą można pójść bezpiecznie przez życie. Jego życie przypadło na trudny czas – wojny z Saracenami i kryzys Kościoła, przede wszystkim rozpasane duchowieństwo. A Biedaczyna z Asyżu rewolucję zaczął od siebie – kreślił kontekst działalności św. Franciszka przewodniczący Mszy św. wikariusz parafii o. Tadeusz. Podkreślił, że w krótkim czasie za św. Franciszkiem poszło 200 tys. naśladowców.
CZYTAJ DALEJ

Marco Rubio – katolik stanie na czele dyplomacji USA

2024-11-14 15:05

[ TEMATY ]

USA

katolicy

Marco Rubio

Adobe Stock

Flaga USA

Flaga USA

Decyzja prezydenta elekta Donalda Trumpa nowym szefem dyplomacji USA ma zostać w styczniu 2025 roku senator z Florydy Marco Rubio, który jest katolikiem. Katoliczką jest również desygnowana na ambasadorkę Stanów Zjednoczonych przy ONZ Elise Stefanik. Obserwatorzy traktują te nominacje jako spłatę przez Trumpa długu wobec katolickich wyborców, których większość (56 proc.) zagłosowała na niego w wyborach prezydenckich z 5 listopada.

Rubio w przeszłości nieraz wyrażał wolę przekształcenia głosów katolików w konkretną siłę polityczną. Po ogłoszeniu swej nominacji na przyszłego sekretarza stanu USA 13 listopada oświadczył, że katolicki ruch wspierający Trumpa może stać się częścią „koalicji rządzącej w tym kraju, co pozwoliłoby nam naprawdę osiągnąć wiele dla Stanów Zjednoczonych”. Senator podkreślił, że katolicy odegrali kluczową rolę w wyborze Trumpa i dał wyraz swej intencji dalszego wzmacniania tej relacji w Senacie i w administracji prezydenta.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję