Druga niedziela wielkanocna – Niedziela Miłosierdzia Bożego jest wyjątkowo bliska całemu Kościołowi, ale w szczególny sposób nam, Polakom. Zmartwychwstanie Chrystusa jest faktem. Przyszedł On na świat ponad 2 tys. lat temu i przychodzi dziś. Dzieje Apostolskie zachwycają nas budującą się wspólnotą pierwszych chrześcijan i choć pojawia się widmo prześladowań, utwierdza to tylko młody Kościół w trwaniu na modlitwie i w nauce Apostołów. Wielką troską Jezusa była sprawa jedności. Tak bardzo modlił się o nią, bo wiedział, że zły duch, aby zniszczyć Kościół, zawsze będzie uderzał w tę jedność pokusami egoizmu, pychy, chciwości i wieloma innymi. Dziś ze spuszczoną głową musimy przyznać, że jak nigdzie indziej tak na tym polu uczniowie Chrystusa „polegli” dotkliwie. A zatem wracając dziś do Zmartwychwstałego, musimy wrócić do wspólnoty budującej się na jedności. To ona ożywia Kościół, jest świadectwem żywej wiary i budowaniem odpowiedzialności jeden za drugiego, wrażliwej na potrzeby innych. Wspólnota dla każdego z nas staje się trampoliną do nieba, wsparciem dla siebie nawzajem. Można chyba nawet odważnie powiedzieć, że bez wspólnoty zbawienie jest możliwe, ale na pewno jest o wiele trudniejsze niż we wspólnocie. Wspólnota Apostołów nigdy nie była idealna, tak jak nieidealni jesteśmy my. Jezus wybiera Apostołów nie ze względu na zdolności, umiejętności czy wiedzę. Bycie uczniem jest darem łaski, z którą współpracując, dążymy do świętości. Początkiem tej wspólnoty są strach i lęk, niepewność, a nawet obawa przed śmiercią. Czy i dziś nie ma w nas takich uczuć w różnych przeżywanych przez nas sytuacjach? Pokój, o którym mówili aniołowie w Betlejem, i ten sam, o którym mówi Jezus Zmartwychwstały, rodzi u uczniów postawę otwarcia na to, co uczyni im Mistrz. Pokój przychodzi przy rodzącym się Kościele, ale i wtedy gdy zmaga się on ze słabościami. Wspólnota dla swego trwania potrzebuje trwałego pokoju, który zabiera strach i daje odwagę. Jezus ukazujący się Apostołom pokazuje swoje rany, nie ukrywa śladów swojego cierpienia. Gdy ukazuje się s. Faustynie, prosząc o namalowanie obrazu, także nie chce ich ukrywać, chce je pokazać, bo w nich jest nasze uzdrowienie i pojednanie z Bogiem. Z Jego przebitego boku wypływa krew i woda jako zdrój miłosierdzia dla Apostołów, dla nas i dla całego świata – miłosierdzia, któremu zaufali Apostołowie, ale któremu my też mamy zaufać. Nie bójcie się. Takie doświadczenie Poranka Wielkanocnego owocuje darem Ducha Świętego. Przez bolesną mękę Jezusa Bóg ma miłosierdzie dla nas i całego świata. Bóg, Ojciec miłosierdzia, który pojednał świat ze sobą przez śmierć i zmartwychwstanie swojego Syna, niech ci udzieli przebaczenia i pokoju – powie ci Kościół przez usta kapłana w mocy Ducha Świętego, otrzymanego w wieczór Zmartwychwstania, abyś doświadczył odpuszczenia grzechów. Zapytajmy zatem: czy uwierzyłeś w to? Ja wierzę, a ty? Czy chcesz jak Tomasz pozostać niedowiarkiem? Inni powiedzą ci: On żyje! A ty możesz uwierzyć, możesz być błogosławionym, możesz posiąść królestwo przygotowane od założenia świata, ale możesz też nie uwierzyć i odejść w miejsce przygotowane dla diabła i jego aniołów. Czy straszymy? Raczej nie, ale przestrzegamy, abyście wierząc, mieli życie w Jego imię.
Pomóż w rozwoju naszego portalu