Duszpasterz nie narzeka na brak zajęć. Obok głównej świątyni, która została odrestaurowana od wieży do fundamentów, ma jeszcze pod opieką kaplice dojazdowe we Wróblewie i w Wicherniku. – Wszystkie są odnowione, zadbane, pomalowane, z nowym wyposażeniem – wylicza.
Trzeba sobie wszystko poukładać
Zdaniem ks. Bigaja, parafia wyróżnia się pobożnością. – Spowiedź pierwszopiątkową zaczynam w... pierwszy czwartek, bo bym się nie wyrobił. W te dwa dni spowiadam ok. 120 osób. To o czymś świadczy – zaznacza.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Kiedy rozmawiamy o frekwencji na Mszy św., proboszcz zwraca uwagę na strategię, którą przyjął podczas pandemii. – Nie wprowadzałem żadnych ograniczeń. Nie liczyłem ludzi ani nie wyganiałem ich z kościoła. Odbywały się tradycyjne rekolekcje i normalna kolęda po domach. W kościele jest teraz nawet więcej ludzi, bo niektórzy przyjeżdżają z okolicy. W najtrudniejszym okresie, kiedy ograniczenia były najbardziej restrykcyjne, w Wielką Sobotę ludzie przyjeżdżali z Krzepic, a nawet z Częstochowy, żeby święcić pokarmy. To jest ewenement! – podkreśla ks. Zbigniew.
Proboszcz z Mokrska jest również myśliwym. W głównym kościele zbudował nawet ołtarz św. Hubertowi. Ponadto kapłan jest znany jako poeta. Wydał cztery tomiki wierszy: Po życia drogach; Aniele, przy mnie stój; Mojej Mamie i Po drogach wspomnień.
Reklama
Ksiądz Bigaj wskazuje, że „trzeba sobie wszystko poukładać”. – Wiara w zmartwychwstanie to podstawa wszystkiego, co robimy. Albo wierzysz, albo nie. Nie można wierzyć trochę albo od czasu do czasu. Albo wierzysz do końca, albo udajesz, że wierzysz i guzik cię to obchodzi – wyjaśnia.
Warto dodać, że Mokrsko to jedno z zaledwie trzech miejsc na świecie, gdzie znajdują się relikwie bł. Gracjana z Muo, patrona małżeństw w kryzysie. Ich wprowadzenia dokonał bp Ilja Janić z Kotoru w Czarnogórze. – Byłem tam raz i drugi u kolegi, księdza. Powiedziałem: przydałby mi się ten twój Gracjan. Umiał godzić skłóconych ludzi – wspomina proboszcz.
Roboty jest potąd
Przez kilka miesięcy w roku ks. Zbigniewowi pomaga w posłudze ks. Roman Hamny, salwatorianin. Wielokrotnie głosił w parafii rekolekcje, a w tym roku również misje przed peregrynacją obrazu Matki Bożej. – Jeżeli nauki są dobrze prowadzone, to ludzie chętnie przychodzą, słuchają i są tego efekty. Ksiądz Roman jest zawsze przygotowany. Mimo tego, że głosi u nas słowo dość często, wciąż potrafi mnie czymś zaskoczyć. Jest też dobrze odbierany przez parafian, o czym świadczy kościół wypełniony ludźmi – zaznacza ks. Bigaj.
Duszpasterz nie popiera odwoływania rekolekcji z uwagi na misje przed peregrynacją. Zauważa, że niecały miesiąc przed nawiedzeniem Matki Bożej w parafii odbywały się rekolekcje wielkopostne, a mimo to w misjach wzięło udział jeszcze więcej wiernych.
Reklama
Czy po zakończeniu peregrynacji parafia w Mokrsku będzie mogła powiedzieć, że ma spokój? – W Kościele nigdy nie ma spokoju, bo roboty jest potąd – odpowiada proboszcz. Jako przykład podaje niedzielne Msze św., których łącznie jest... siedem (dwie w sobotę wieczorem). – Na każdej trzeba powiedzieć kazanie. Nie możesz sobie pozwolić na nieprzygotowanie, bo Msze św. są o godz.: 7.30, 11.30 i 16 w Mokrsku, o 8.45 w Wicherniku i o 10 we Wróblewie – wylicza ks. Zbigniew.
Zapowiada również kolejną uroczystość, która odbędzie się 12 maja z okazji jubileuszu 25-lecia kapłaństwa ks. Romana i własnego jubileuszu – 35. rocznicy święceń. – Zaprosiliśmy z tej okazji biskupa świdnickiego Marka Mendyka, który wygłosi kazanie. To mój kolega z czasów wrocławskich. Studiowaliśmy na jednym roku na Papieskim Fakultecie Teologicznym – podsumowuje ks. Bigaj.
Zwykle to oni pielgrzymują
– Każdy przeżywa peregrynację na swój sposób – stwierdza Irena Kozica z KGW Wróblew. – Wierzę w Boga, chodzę do kościoła i kocham Matkę Bożą. To dla mnie bardzo ważne wydarzenie – zapewnia p. Anna, koleżanka przedmówczyni. Panie udzielają się podczas procesji, festynów i dożynek. Dbają również o kościół w Mokrsku i o kaplicę we Wróblewie. – Robimy to najlepiej, jak umiemy – zaświadcza p. Irena.
W uroczystości uczestniczy Małgorzata Stefaniak z mężem i dziećmi. – Kochamy Maryję i chcemy Ją tu serdecznie przywitać. Zawsze to my pielgrzymujemy do Niej pieszo na Jasną Górę, a teraz spotyka nas taki zaszczyt, że Ona przybywa do nas – opowiada uśmiechnięta.
– Kiedy tylko możemy, odwiedzamy Matkę Bożą na Jasnej Górze, a dzięki temu, że mamy Ją dzisiaj tutaj, możemy Jej zawierzyć wszystko – mówi Konrad Stefaniak, nadzwyczajny szafarz Komunii św. Przyznaje, że codziennie odmawia Pod Twoją obronę oraz Różaniec w intencji rodziny.
Życie trzeba zmienić
W imieniu parafii Matkę Bożą w kopii jasnogórskiego wizerunku powitał ks. Bigaj. Jak na poetę przystało, uczynił to, odczytując swój wiersz pt. Mama. Oto fragment: „Uczyńcie co Syn wam mówi – to słowa Matki –/nie żale nieść próżne nie łzy tkliwe i puste by zaraz/potem w stare wracać koleiny przyzwyczajeń, nałogów,/życie trzeba zmienić, nienawiści jarzmo zrzucić,/zawiści się wyrzec, która wszystko w człowieku zabija,/a perłę miłości odnaleźć – tej prawdziwej co umie/wybaczyć, gdy trzeba zapomnieć, rękę wyciągnąć/do pojednania, która widzi tych co/w potrzebie wszelkiej i samotnych w czterech ścianach/swych domów, odrzuconych, bo jacyś inni,/starych, których nikt nie chce,/i tych co pragną się wypłakać na czyimś ramieniu/i pogadać pragną o tym co ich boli,/i tych którym 10 złotych brakuje do pierwszego/ (...) Maryjo w jasnogórskim obrazie/pośród ludu swego, bądź dla nas światłem/po drogach życia, dziś zwłaszcza,/gdy miłość tak niemiłowana”.
Mszy św. na powitanie obrazu przewodniczył bp Andrzej Przybylski. W kazaniu zachęcił wiernych do zawierzenia Matce Bożej siebie, swojej sytuacji życiowej, rodziny, Kościoła i Polski. – Ten, kto odda Jej całe swoje życie, nigdy się nie zawiedzie – przekonywał hierarcha.