Reklama

Historia

Początek końca III Rzeszy

O świcie 6 czerwca 1944 r. ponad 180 tys. żołnierzy amerykańskich, brytyjskich i kanadyjskich wylądowało na plażach francuskiej Normandii. Największy w historii świata desant wojskowy wspierali polscy lotnicy i marynarze. Operacja „Overlord” otwierała kolejny front aliancki, którego celem było zdławienie niemieckiej III Rzeszy.

Niedziela Ogólnopolska 22/2024, str. 28-29

[ TEMATY ]

historia

commons.wikimedia.org

Desant na plaże Normandii, czerwiec 1944 r.

Desant na plaże Normandii, czerwiec 1944 r.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Wstępne decyzje dotyczące ruchów wojsk alianckich w Europie zapadały rok wcześniej podczas spotkania prezydenta USA i premiera Wielkiej Brytanii w Casablance. Kilka miesięcy później na konferencji teherańskiej, na którą przywódcy wolnego świata zaprosili przywódcę sowieckiej Rosji, upadła ostatecznie koncepcja frontu bałkańskiego. Próbował ją forsować Churchill, ale przy zgodnym oporze Roosevelta i Stalina odstąpił od niej. Koncepcja ta zakładała przeciwniemiecki marsz wojsk sprzymierzonych od południa kontynentu i oznaczałaby wejście wojsk „wolnego świata” do Europy Środkowo-Wschodniej, w tym do Polski. Stalin jednak widział już tę część Europy w swojej powojennej strefie wpływów i skutecznie przekonał do tego i Roosevelta, i Churchilla. Ku zgubie Polski i innych narodów zamieszkujących te ziemie.

Działać z precyzją

W przyjętej koncepcji alianci zachodni mieli zaatakować wojska niemieckie od strony Francji i na froncie włoskim. Późną wiosną 1944 r. Półwysep Apeniński został właściwie w znacznej części zdobyty przy ogromnym udziale 2. Korpusu Polskiego gen. Andersa; ten otworzył zwycięstwem pod Monte Cassino drogę na Rzym, dzięki czemu 4 czerwca 1944 r. stolicę Italii zajęli alianci, a sojusznik Hitlera – faszystowskie państwo Mussoliniego – wypadł z gry. Pozostawała Francja.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Niemcy, spodziewając się tu alianckiej ofensywy, utworzyli Wał Atlantycki, ale alianci w grze wywiadowczej, która zawsze poprzedza takie akcje, starali się na różne sposoby wypuszczać przez blisko rok fałszywe informacje o froncie, który uderzy ze strony Skandynawii czy Bałkanów. Hitler jednak nie dał się zwieść. Ściągnął do Francji jednego ze swych najlepszych dowódców, czyli wsławionego w afrykańskich walkach Erwina Rommla, zwanego „lisem pustyni”. Dla wywiadu niemieckiego pozostawało tylko zagadką, w którym dokładnie miejscu nastąpi uderzenie. I wtedy kontrwywiad aliancki – było to jedno z jego największych osiągnięć – w ramach gigantycznej operacji dezinformacyjnej, której nadano kryptonim „Fortitude” (czyli hart ducha), skutecznie wywołał w Niemcach przeświadczenie, że główny desant nastąpi w okolicach plaż przy Calais, a wszelkie inne działania będą tylko preludium do właściwej inwazji na kontynent.

Reklama

Zmylić przeciwnika

Równolegle ruszyły działania prowadzone przez siatkę wywiadowczą „Interalliee”, która miała pozyskać wszelkie informacje dotyczące miejsc nadchodzących walk w docelowym miejscu desantu, czyli w okolicach Caen. Agenci wspólnie z członkami francuskiego ruchu oporu mierzyli nawet wielkość kamieni na plaży. Na pozór bezsensowne działania miały służyć temu, aby przy desancie gąsienice czołgów alianckich się nie zaklinowały. Działano z niespotykaną wręcz precyzją. W pracach wywiadowczych ogromną rolę odegrał mjr Roman Czerniawski. Jego życiorys to gotowy scenariusz na film sensacyjno-szpiegowski. Przed wojną ukończył Szkołę Podchorążych Lotnictwa, a we wrześniu 1939 r. bronił polskiego nieba przed niemiecką agresją. Przebił się na Zachód, gdzie jego talenty wykorzystał polski wywiad: po upadku Francji organizował polskie placówki wywiadowcze w zdobytym przez Niemców Paryżu. Przez 1,5 roku szło mu całkiem nieźle, ale siatka wywiadowcza w wyniku zdrady została zdekonspirowana. Aresztowany i poddany śledztwu zgodził się na współpracę z Abwehrą. Szczęśliwie udało mu się zbiec do Hiszpanii, a stamtąd do Londynu. Zameldowawszy się w sztabie Naczelnego Wodza, opowiedział swą historię. Dowództwo Polskich Sił Zbrojnych, po dokładnym sprawdzeniu jego wersji zdarzeń, postanowiło zaryzykować. Major Czerniawski powrócił do okupowanej przez Niemców Francji pod wymownym pseudonimem „Brutus”. Stał się podwójnym agentem. Niemcy uważali go nadal za swój cenny „nabytek”, a on rozpowszechniał „pozyskane” informacje na temat alianckiej inwazji na kontynent. I w dużej mierze to on przekonał Niemców do wzmocnienia innego niż planowane miejsca desantu sił sprzymierzonych. Jego postać została właściwie zapomniana, mimo że w powojennej historii emigracji niepodległościowej odegrał znaczącą rolę: w latach 1978-85 był ministrem ds. informacji rządu RP na uchodźstwie i wspomagał opozycję antykomunistyczną w PRL w czasie stanu wojennego.

Reklama

D-Day

Przed dowodzącym wojskami alianckimi, gotowymi do inwazji we Francji, gen. Dwightem Eisenhowerem (późniejszym prezydentem USA) stał najważniejszy problem – warunki pogodowe. Operacje alianckich samolotów dokonały swego – trwające wiele dni bombardowania niszczyły skutecznie infrastrukturę komunikacyjną łączącą pas niemieckich umocnień z zapleczem. Osiemdziesiąt tysięcy ton bomb zniszczyło linie kolejowe i drogi, ale dla kluczowego desantu potrzebna była sprzyjająca aura pogodowa. Zbyt wysoka lub niska woda, zbyt ciemna noc, wiatry i prądy morskie uniemożliwiały skuteczną operację, w której miało wziąć udział prawie 180 tys. żołnierzy. Takiej liczby ludzi biorących udział w jednym uderzeniu ludzkość dotąd nie znała! Termin przekładany był kilkukrotnie, aż wreszcie amerykańscy meteorolodzy stwierdzili, że noc z 5 na 6 czerwca 1944 r. będzie najbardziej optymalna. Najpierw ruszyły samoloty. Z 733 maszyn zrzucono ponad 20 tys. skoczków spadochronowych, którzy zabezpieczyli teren desantu morskiego. Równolegle ruszyło ponad 7 tys. statków transportujących żołnierzy, którzy mieli wylądować na plażach opisanych kryptonimami: „Utah”, „Omaha”, „Juno”, „Gold” i „Sword”. Dobijających do brzegu żołnierzy witały niemieckie kule, mimo że dzięki alianckiej grze pozoracyjnej główne siły hitlerowskie były zgrupowane wiele kilometrów dalej – pod Calais. Na 5-kilometrowej plaży „Omaha” w ciągu kilku godzin zginęło prawie 3 tys. żołnierzy, których bezlitośnie kładł ogień niemieckich karabinów maszynowych. Niemcy cały czas wierzyli, że to atak pozorowany, a główne natarcie przyjdzie od plaż Calais, gdzie skupili swe najcięższe dywizje. Z upływem czasu przekonali się jednak, że przegrali to miejsce obrony. Zaczęli się wycofywać. W Berlinie Hitler wpadł we wściekłość. Los wojny zaczął się kształtować na nowo.

Reklama

Niemałą zasługę w osłonie alianckiego desantu mieli Polacy. Nie użyto na razie elitarnej i gotowej do działania 1. Polskiej Dywizji Pancernej, bo jak wspominał jej dowódca gen. Stanisław Maczek, miała być użyta dopiero „w drugiej fazie inwazyjnej”. Tak się zresztą stało. W sierpniu 1944 r. dywizja weszła do boju i przyczyniła się do wielkiego zwycięstwa pod Falaise i pod Mont Ormel. Tymczasem działania alianckie wspierali polscy lotnicy i marynarze. Wsławieni już w bitwie o Anglię lotnicy ze 131. i 133. Skrzydła Myśliwskiego siali spustoszenie wśród niemieckiej obrony przeciwlotniczej, a polscy marynarze dopełniali dzieła. Okręt Rzeczypospolitej Polskiej Błyskawica, ORP Piorun osłaniały flotę inwazyjną, a ORP Krakowiak i ORP Ślązak zapisywały kolejne rozdziały w księdze chwały polskiego oręża. Załoga ORP Dragon udaremniła kontratak elitarnej 21. Dywizji Pancernej. Niestety, później trzydziestu siedmiu marynarzy zginęło „śmiercią marynarza”, gdy niemiecka żywa torpeda „neger” trafiła w komory amunicyjne polskiego statku.

Okupiony wielkimi stratami szturm zakończył się zwycięstwem. Ruszył przeciwniemiecki front zachodni, który po roku skruszył III Rzeszę. I tylko w sercach polskich powtarzało się pytanie: czy da to wolność Rzeczypospolitej?

Autor jest historykiem, w latach 2016-24 był Szefem Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych.

2024-05-28 13:53

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Spod znaku Buńczuka

24 czerwca 1524 r. w katedrze przemyskiej odbywała się właśnie uroczysta Msza św. biskupa przemyskiego Andrzeja Krzyckiego. Ktoś wbiegł do katedry i szepnął do ucha jednego z kanoników parę słów. Duchowny pobladł, ale podszedł do biskupa. – Tatarzy są dwie mile od Przemyśla, ksiądz biskup musi się ewakuować. Miasto jest słabo ufortyfikowane i trzeba uciekać

Biskup Andrzej Krzycki miał jednak odpowiedzieć, że nie ma zamiaru zostawić swojego kościoła i wiernych. Organizuje obronę miasta, pobudza szlachtę do skutecznych działań. W czasie najazdów tatarskich tysiące ludzi z Podkarpacia trafiło do tatarskiej i tureckiej niewoli – zostali wzięci w jasyr. Sprzedawano ich następnie kupcom handlującym niewolnikami, a ci z reguły właścicielom statków, którzy chętnie nabywali niewolników stanowiących siłę napędową popularnych galer. W czerwcu 1624 r. w Markowej Tatarzy porwać mieli około dziewięciuset mieszkańców. Jedna z bernardyńskich legend związanych z Przeworskiem opowiada jak część oddziałów tatarskich przybyła w siedemnastym stuleciu pod Przeworsk. Zdarzyło się tak, iż wśród najeźdźców tatarskich miejscowy gwardian rozpoznał przyjaciela z dziecięcych lat – obaj chłopcy zostali bowiem wzięci w jasyr. Wódz zatem potajemnie przyszedł późnym wieczorem do klasztoru. Gwardian poprosił go, aby odstąpił od oblężenia klasztoru i Przeworska, ten jednak odpowiedział, że boi się linczu wśród swoich żołnierzy i musi walczyć. Ale zaproponował rozwiązanie: będzie tak walczył, żeby nie wygrać. Gwardian nakazał więc bić w dzwony, mieszkańcy, kto mógł dzielnie walczyli. Jednak Tatarzy zorientowali się że ich wódz coś ukrywa i zabili go. W miejscu jego śmierci usypano kopiec tatarski, postawiono kapliczkę a w jej wnętrzu Chrystusa Frasobliwego.

CZYTAJ DALEJ

Apokaliptyczny czas Powstania Warszawskiego i wielkie miłości

2024-06-27 20:52

[ TEMATY ]

książka

Powstanie Warszawskie w 100 przedmiotach

Wydawnictwo Fronda

Agata Kowalska

Z wystawy w Muzeum Powstania Warszawskiego

Z wystawy w Muzeum Powstania Warszawskiego

Podczas Powstania Warszawskiego zawarto 256 związków małżeńskich. Statystycznie na każdy dzień Powstania Warszawskiego przypadały cztery śluby. Na zawarcie związku małżeńskiego decydowali się głównie powstańcy.

"Powstanie Warszawskie w 100 przedmiotach" nie jest zwykłym albumem ze zdjęciami. To nowy sposób opowiedzenia dziejów społecznych, politycznych, wojskowych, technicznych i kulturalnych Powstania.

CZYTAJ DALEJ

300 lat posługi Kapucynów w Lublinie

2024-06-28 20:05

Ewa Kamińska

W sobotę, 29 czerwca, w kościele św. Apostołów Piotra i Pawła przy ul. Krakowskie Przedmieście w Lublinie o godz. 18.30 zostanie odprawiona uroczysta Msza św. dziękczynna za 300 lat obecności Kapucynów w Lublinie.

CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję