Pisze Pani Helena:
Bardzo się chwali, że Wasze czasopismo ogłasza anonse swych katolickich
czytelników. Będę czekać na listy zwłaszcza z Bieszczad, choć mogą
też być z innych miast. Po prostu czuję się taka samotna i niespełniona
towarzysko – bo chodzi nie o to, aby znać dużo ludzi, choć to też bardzo
miłe, ale by te osoby miały „głębię swojego serca” – jak mówiła moja bliska
śp. znajoma, z którą rozumiałyśmy się bez słów.
Oczywiście, mam rodzinę – i dobrze, że mam. Ale jak to rodzina – ma swe
sprawy i kłopoty, i to przeważnie ja jestem ich większą podporą, aniżeli oni
moją, choć nie powiem, że o mnie nie dbają. Ale też nie ukrywam, że wiele razy
wypłakiwałam się ze swego osamotnienia, z bólu.
Chciałam nawet coś zdziałać dla mojego miasteczka, dla mojej rodziny
i dla siebie samej – coś szlachetnego, pozytywnego, ale nic mi z tego nie wyszło.
Poruszałam osoby urzędowe, ale nikt nie chciał wspomóc. Jestem wypalona
psychicznie przez niełatwe życie. Pociechą będzie mi modlitwa za mnie i o to,
żebym poznała serdeczne osoby, takie nawet do przyjaźni. Lubię czytać,
modlić się, piszę poezje... Niestety, nie mam szczęścia do przyjaźni na żywo,
choć się staram…
Pomóż w rozwoju naszego portalu