Babcia mówiła małemu Grzesiowi Czerwickiemu, że jest Bóg Ojciec, która go kocha i się o niego troszczy. Ale on w to nie wierzył. Był ochrzczony, przystąpił do I Komunii św., ale wzrastał w rodzinie patologicznej, rodzice nie mieszkali razem, mimo iż byli małżeństwem. Gdy miał 9 lat, ojciec przyszedł do domu, miał się nim opiekować, zaczął oglądać telewizję i powiedział chłopcu, żeby przyniósł mu piwo ze sklepu. – Odmówiłem. I wtedy mi powiedział: Jesteś niewypałem, do niczego się nie nadajesz, nic nie osiągniesz, nic nie umiesz robić, nawet po piwo zajść do sklepu. Poczułem się, jakbym dostał młotkiem 9-kilogramowym w głowę. Powiedziałem mu, że sam jest niewypał i może sobie sam iść po to piwo. Zerwał się na równe nogi, rzucił mnie na łóżko i dusił poduszką. Udało mi się uciec. Wylądowałem na śmietniku. Od tego momentu przez 19 lat wierzyłem w to, że jestem niewypałem. W moim sercu pracowała nienawiść do ojca, do wszystkich – wspomina Grzegorz Czerwicki.
Słowa mają moc
Reklama
Gdy miał 17 lat, jego ojciec zmarł wskutek potrącenia przez samochód. Syn nie poszedł na jego pogrzeb. – Po czasie widzę, że mój ojciec nie miał pojęcia, że słowa wypowiadane do drugiego człowieka mają moc, mogą mu zmienić życie, potrafią budować i niszczyć, wznosić kogoś na wyżyny i sprowadzić do piwnicy – zauważa. Był uzależniony od alkoholu, narkotyków, miał myśli samobójcze. W wieku 18 lat trafił za kraty. Spędził tam 12 lat. Tam też przeżywał święta Bożego Narodzenia. Początkowo w więzieniu nie brał pod uwagę duchowego aspektu Wigilii i świąt. Przychodziła paczka, zjadali pokarmy i nic poza tym się nie działo. Wychowawca przynosił opłatek i dawał więźniom, ale oni nie nadawali temu głębszego znaczenia. Inaczej było na spotkaniach katolików czy innych grup religijnych. Po 6 latach wyszedł z więzienia. Żyć mu się nie chciało. Po paru miesiącach wolności wylądował na śmietniku, bezdomny, bez nadziei. Ludzie wyrzucali śmieci, nie zauważali go. Zaczął wołać do Boga jego babci, że jeśli jest gdzieś w kosmosie, to niech zmieni jego życie.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Biblia za dwa papierosy
Reklama
Gdy trafił drugi raz za kratki za napad z bronią w ręku, znalazł się w 17-osobowej celi. Miał kolegę, ateistę, z którym rozmawiał o nadziei, przyjaźni, miłości. Kolega mu podpowiedział, że to wszystko odnajdzie w Piśmie Świętym. Przez tydzień pojawiały się myśli, że ma czytać Biblię. Kupił ją od starszego więźnia za dwa papierosy. Zaczął czytać o Jezusie, poznawać Go, zaprzyjaźniać się z Nim. Zaczął codziennie się modlić, klęczeć wieczorami, przestał ćpać, pić. W efekcie był wyśmiewany przez kolegów. Zaczął błogosławić, nie przeklinać. W więzieniu skończył szkołę, zaczął pracować i rozwijać się. – Pamiętam po moim nawróceniu cztery bardzo owocne Wigilie. Siedziałem w różnych celach, z różnymi ludźmi, wierzącymi, niewierzącymi. Nakrywałem stół białym, czystym prześcieradłem. Zakład karny dawał nam posiłek: zupę – barszcz i drugie danie z rybą. Wtedy już pracowałem w więzieniu, miałem pieniądze, za które kupowałem też swoje pokarmy, by ten stół był bardziej bogaty. Gdy funkcjonariusz przychodził do celi i składał życzenia świąteczne, podchodziłem z opłatkiem i dzieliłem się z nim. Więźniowie tego nie robili. Ja łamałem te zasady – wspomina. Na wolności stara się wysyłać pieniądze na paczki świąteczne dla więźniów i zachęca do tego innych ludzi w swoich mediach społecznościowych. Wyraża przez to nadzieję, że więźniowie skierują swoje myśli ku rodzącemu się Panu Jezusowi, będą o Nim rozmawiać, dając sobie szansę, aby Bóg zrodził się także w ich sercach.
Cela stawała się rodziną
W mniejszej celi wszyscy zasiadali wspólnie do stołu wigilijnego. W większej były ekipy 4-5 osobowe, bo wszyscy się nie mieścili przy jednym stole. – Wtedy cela stawała się rodziną, chociaż na ten czas świąteczny. Wracała u nas tęsknota za wolnością. Modliłem się, rozmawiałem z nawróconymi więźniami o Bożym Narodzeniu. Wspólnie to przeżywaliśmy, błogosławiliśmy. Wychowawca przynosił opłatki na celę. Mogliśmy się dzielić nimi i powiedzieć sobie dobre słowo. Przy Wigilii czułem się wolny w więzieniu. Tak naprawdę pierwszą prawdziwą Wigilię jako świadomy chrześcijanin miałem w więzieniu – podkreśla.
Reklama
Jeżdżąc po różnych zakładach karnych w Polsce, rozmawiając z więźniami, często odnosi wrażenie, że ci ludzie, którzy tam odnaleźli Boga, są bardziej wolni od tych, którzy żyją na wolności. – Na wolności ludzie przywiązują się do opinii drugiego człowieka, porównują się z innymi, nie myślą o Jezusie. W świętach jest dużo komercji. Ja też tak kiedyś miałem, nie myślałem o Nim. A dziś mam największego Przyjaciela, który krok po kroku wyprowadzał mnie z nałogów, z więzienia, nauczył mnie kochać i doceniać siebie, innych, po prostu zmienił moje życie – zaznacza Grzegorz. Jest wdzięczny Bogu za wspaniałą żonę, którą zobaczył na rekolekcjach ignacjańskich pierwszego dnia po wyjściu z więzienia, i za dwójkę dzieci w wieku 6 i 3 lat. Dziś jest doradcą rodzinnym, coachem, autorem książki „Nie jesteś skazany”. Wspiera małżeństwa, narzeczonych, podpowiada rodzicom, jak rozmawiać ze swoimi dziećmi. Odwiedził prawie wszystkie zakłady karne w Polsce, w tym w naszej diecezji, w ramach projektu „Skazany na wolność”.
Inspirujące świadectwa
Grzegorz Czerwicki gościł niedawno w parafii Podwyższenia Krzyża Świętego w Ustroniu Lipowcu, gdzie podzielił się z dorosłymi i młodzieżą świadectwem swojego życia w ramach cyklu comiesięcznych spotkań z ciekawymi ludźmi pt. „Zainspiruj się moim świadectwem”. Proboszcz ks. Marian Kulik podkreśla, że ten pomysł zrodził się podczas rozmowy z parafianką Aleksandrą Hałat. Postanowili organizować spotkania dla młodzieży z ludźmi, którzy mogą im coś pokazać, czy podzielić się świadectwem powrotu do Boga. Gościli już reżysera sztuk teatralnych Pawła Kontnego i oazowiczkę z pasją Agatę Widenkę. Po Nowym Roku planują kolejne spotkania, na które zapraszają młodych z dekanatu i spoza niego.
W tej chwili przygotowują się do świętowania Bożego Narodzenia. Ksiądz Proboszcz zaprasza na Pasterkę do Lipowca, na której od 2015 r. jest żywa szopka ze Świętą Rodziną z żywym Dzieciątkiem, w którą wcielają się dzieci i młodzież biorący udział w Roratach. Są też pasterze i Trzej Królowie, którzy na ofiarowanie przychodzą z darami. Często zdarza się, że maleństwo po Pasterce zostaje ochrzczone.
12 stycznia parafialna schola organizuje Koncert Kolęd Kolenduszki. Gościnnie wystąpią schola ze Śląska i kapela góralska z Brennej. Film z ostatniego koncertu dostępny jest na stronie internetowej parafii.