Reklama

Wiara

Nitka Pana Boga

O cudownym ocaleniu tuż po narodzeniu i Bożym prowadzeniu w życiu opowiada Krzysztof w rozmowie z Bernadetą Grabowską.

Niedziela Ogólnopolska 5/2025, str. 38-39

[ TEMATY ]

życie

dar

cud

ocalenie

Archiwum prywatne

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Bernadeta Grabowska: Kiedy Twoja mama była z Tobą w ciąży, pojawiły się problemy. Co się działo?

Krzysztof: W trzecim trymestrze nastąpiło ciężkie zatrucie ciążowe. Dwa miesiące przed terminem porodu nagle całkowicie odeszły wody płodowe i natychmiast wykonano cesarskie cięcie. Byłem oplątany pępowiną, miałem wrodzone bakteryjne zapalenie płuc. Nie mogłem swobodnie oddychać, a szpital nie posiadał respiratora. Zaintubowany zostałem dopiero po 6 godzinach w karetce wiozącej mnie do Centrum Zdrowia Matki Polki. Przed wyjazdem do Łodzi, na prośbę mojej mamy, pielęgniarki ochrzciły mnie. Otrzymałem imiona Krzysztof Michał.

Reklama

Kiedy dotarłem na OIOM, byłem głęboko niedotleniony. Moje rączki i nóżki były wręcz ciemnofioletowe. Włączono szerokie spektrum antybiotykoterapii, po której mój stan nieco się poprawił, ale w dziesiątej dobie nastąpiło gwałtowne pogorszenie. Parametry lawinowo spadały. Lekarze mówili, że rodzice muszą liczyć się z najgorszym. Dostałem zapalenia opon mózgowo-rdzeniowych. Nastąpiło całkowite zakażenie krwi – sepsa. Brak krzepliwości powodował wylewy do narządów wewnętrznych. Jak wspomina moja mama, jedna z lekarek powiedziała jednoznacznie: „Z takiego stanu się nie wychodzi. To sytuacja bezpośrednio zagrażająca życiu”. Mama dopytywała, jakie będą konsekwencje, jeśli bym przeżył. „Porażenie mózgowe, wodogłowie, padaczka, ślepota, głuchota. Drgawki niszczą komórki mózgu. Słowem – możliwe są wszystkie niedowłady i upośledzenia. Najlepiej by było, gdyby umarł”.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Trudno wyobrazić sobie dramat, którego doświadczała Twoja mama...

Pozwolę sobie zacytować jej zdania, które opisują, co działo się w tamtym czasie: „Obudziłam się nad ranem z trzeźwą myślą, że jak Żydzi wędrowali przez pustynię, to musieli walczyć z jakimś lokalnym przeciwnikiem, i kiedy Mojżesz trzymał ręce wzniesione do góry – Żydzi wygrywali, a gdy mu opadały – przegrywali. Wtedy pomocnicy podtrzymywali jego ramiona. Natychmiast zrozumiałam analogię. Moje ręce są puste i bezradne, bo ja wtedy byłam bardziej formalnie w Kościele, a Pan Bóg nie był w moim sercu priorytetem. Nawet Różaniec musiałabym odczytywać z modlitewnika. A przecież byłam jako licealistka zaangażowana w oazę i tam spotkałam chłopaka, który został moim mężem! Ale w ciągu 20 lat zeszłam na manowce! Więc teraz mam szukać ludzi, którzy będą się modlić, będą trzymać moje ręce. Tak bardzo chciałam nie tylko, żeby Krzyś przeżył, ale żeby był zupełnie zdrowy! (...) Zadałam w myśli pytanie: gdzie szukać tych ludzi? I natychmiast otrzymałam odpowiedź: na Kopiej Górce w Krościenku nad Dunajcem! Tam mam zadzwonić, prosząc o modlitwę! To była autentyczna rozmowa z Kimś, Kto mi odpowiadał, Kogo nie widziałam, ale odpowiedź była jednoznaczna, choć zadziwiająca, bo z tym miejscem mnie nic nie łączyło, nie znałam tam nikogo, nie miałam żadnego namiaru kontaktowego. (...) Był świt 10 sierpnia 2001 r. Moje dziecko umierało (...). Wtedy przypomniałam sobie o znajomej, która dawno temu mówiła mi, że była w oazie, zadzwoniłam do niej. Odebrała jej mama, mówiąc, że córki nie ma w domu, ale ona jest teraz na Kopiej Górce i może podać mi tamtejszy numer telefonu! Do dziś zadziwia mnie logika i splot tych wszystkich ogniw, które doprowadziły do uzdrowienia Krzysia. (...) «Módlcie się, dziecko mi umiera!» – błagałam, łkając rozpaczliwie. «Dobrze, zaraz zaczynamy się modlić, ale nie wolno płakać. Cały ten strach, prośbę o uzdrowienie trzeba oddać Panu Jezusowi wraz z intencją rozwiązania sytuacji braku przebaczenia, jeśli jest taka trudna, niszcząca sytuacja». I w tym momencie poczułam, jakby ktoś otulił mi plecy miękkim płaszczem, ogarnęło mnie niesamowite błogie ciepło, przeniknęło do serca i nagle zupełnie się uspokoiłam. Nabyłam absolutną pewność, że wszystko będzie dobrze, że już wszystko jest na dobrej drodze! A w szpitalu lekarka powitała nas słowami: «Nad ranem wszystko się zatrzymało, nerki ruszyły, poprawiła się krzepliwość krwi. Stan jest ciężki, ale stabilny». I kilka dni później Krzyś był gotowy do wypisu! Trzeba było jednak jeszcze monitorować stan dziecka po przebytym zapaleniu opon mózgowo-rdzeniowych. USG wykazało w mózgu przestrzeń płynową. Neurochirurg planował już zabieg, który miał być wykonany po ponownym USG. Neurolog zaobserwował nieprawidłowe napięcia mięśniowe, niesymetryczne naprężenia ciała. Kolejny raz zadzwoniłam do Krościenka, informując o zagrożeniu zdrowia. Wtedy już byłam nowym człowiekiem i wierzyłam Bogu, a na Kopiej Górce nie ustawali w modlitwie. Skutek był taki, że ponowne USG nie wykazało żadnych negatywnych zmian, mimo iż nie stosowano w tym czasie żadnego leczenia! Od tej pory intensywnie rehabilitowałam synka neurologicznie według instrukcji fizjoterapeuty z CZMP. Na Kopiej Górce modlono się o całkowite uzdrowienie Krzysia za wstawiennictwem o. Franciszka Blachnickiego, założyciela Ruchu Światło-Życie, i to uzdrowienie stało się faktem”.

Co działo się potem?

Po miesiącu powtórne USG przezciemiączkowe nie wykazało żadnych patologicznych zmian (doktor wykrzyknął: nic tu nie ma!). Mama poprosiła wtedy o porównanie z wcześniejszym obrazem, czy tamto było nadinterpretacją. Ale lekarz kategorycznie zaprzeczył. Pokazał oba zdjęcia na ekranie i powiedział, że niemożliwe jest, aby taka zmiana samoistnie zniknęła bez operacji. Nie było też żadnego innego leczenia. Tylko modlitwa na Kopiej Górce.

Czy odczuwasz Boże błogosławieństwo w swoim życiu?

Na początku nie zdawałem sobie z tego sprawy. Wychowawczyni w podstawówce nie mogła się nadziwić mojemu skupieniu na zadaniach i „kulturze zachowania”, jak mówiła. Różniłem się od rówieśników pod tym względem. To samo mówili trenerzy w klubie pływackim: „Chodząca odpowiedzialność i roztropność, nadzwyczajna cierpliwość”. A ja też czułem się inny. Nie umiałem się kłócić, dochodzić swego, bić się. Jak kiedyś w szkolnej szatni dopadło mnie kilku chłopaków, to po prostu przytrzymałem przeciwnikowi ręce. Byłem bardzo silny, bo trenowałem pływanie i karate. Nigdy więcej nie spróbowali mojego uchwytu.

Nie odczuwałem jakichś duchowych uniesień, ale zawsze bardzo serio traktowałem sprawę wiary.

Reklama

Czym jest dla Ciebie dar życia?

Po prostu... życiem, realizacją tego, co ono przynosi. Ale często zauważam „nitkę Pana Boga”, która mnie prowadzi. Po maturze wyjechałem na naukę do Londynu. W dzień się uczyłem, w nocy pracowałem. I właśnie tam, krańcowo wyczerpany i osamotniony, odkryłem Pana Boga. To było błogosławieństwo zrodzone z autentycznego kryzysu. W niedzielę pół miasta musiałem przejechać autobusem, metrem i znów autobusem (2 godziny w jedną stronę), żeby dostać się do polskiego kościoła na Devonii. Tam spotkałem wspólnotę, która dała mi nowe siły. Myślę, że to nie był przypadek. Tak jak okoliczności mojego urodzenia dają do myślenia, tak tamto brytyjskie doświadczenie otwiera mi oczy na działanie Boga w moim życiu. I dziś wiele takich splotów okoliczności rozumiem jako Boże prowadzenie.

Po ukończeniu kursów londyńskich postanowiłem wrócić do Polski i studiować informatykę w Akademii Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu. Teraz jestem na 4. roku. Przygotowuję pracę inżynierską i znów z obawą myślę o przyszłości.

Przekonuję się ciągle, że Bóg ma plan. Uczę się go odkrywać. Widzę to Boże działanie w różnych sytuacjach życiowych – i dobrych, i trudnych, w napotykanych ludziach. Zmarły 2 lata temu mój profesor informatyki Grzegorz Osiński powiedział mi: „Jeśli Bóg z nami, któż przeciwko nam” – to fraza, która jest mi szczególnie bliska i... która trzyma mnie w pionie, kiedy mam trudności.

2025-01-28 13:49

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Scenariusz na radość

Jest coś niepowtarzalnego i wzruszającego w bożonarodzeniowych opowieściach. Nic dziwnego, że po ten temat sięga tak wielu twórców. Najbardziej jednak chwytają za serce te scenariusze, które pisze samo życie.

Ewelina i Adam nigdy nie zapomną szczególnego Bożego Narodzenia w 2022 r. Droga do tych prawdziwie rodzinnych świąt była długa. Przez 8 lat bezowocnie starali się o dziecko. W żadnej z trzech klinik leczenia niepłodności, do których trafili, lekarze nie byli w stanie stwierdzić przyczyny niepowodzeń. W każdej z nich usłyszeli tylko jedno: możliwość zapłodnienia pozaustrojowego – in vitro. Z uwagi na swoją wiarę nie byli w stanie się na to zgodzić. Podjęli próbę leczenia metodami naprotechnologii. Trwało to ponad 2 lata. Również bezskutecznie. Ale się nie poddali.
CZYTAJ DALEJ

Nazaretanki: nie pozwólmy, by przyszłość dzieci była kształtowana wyłącznie przez trendy i algorytmy

2025-05-31 10:03

[ TEMATY ]

dziecko

Adobe Stock

Dzień Dziecka to szczególny czas, w którym nasze myśli kierujemy ku najmłodszym. To nie tylko moment radości i świętowania, ale też okazja do refleksji: jaką rolę odgrywają dzieci w Kościele dzisiaj? Czy potrafimy dostrzec ich obecność tu i teraz - nie jako „przyszłych dorosłych”, lecz jako pełnoprawnych członków wspólnoty? - zastanawiają się siostry z Prowincji Warszawskiej Zgromadzenia Sióstr Nazaretanek w liście otwartym diecezji i mediów katolickich.

Podziel się cytatem Nie pozwólmy, by wychowanie przejęły algorytmy „Nie pozwólmy, by przyszłość naszych dzieci była kształtowana wyłącznie przez trendy i algorytmy. Edukacja katolicka to nie koszt - to inwestycja” - mówiła 15 maja s. Wiesława Hyzińska, przełożona Prowincji Warszawskiej Zgromadzenia Sióstr Nazaretanek, w specjalnym liście skierowanym do diecezji i mediów katolickich.
CZYTAJ DALEJ

Już 50 lat niosą Boga ludziom

2025-05-31 19:34

Magdalena Lewandowska

Złoci jubilaci z abp. Józefem Kupnym

Złoci jubilaci z abp. Józefem Kupnym

– Wasze życie pokazuje, że kapłaństwo to nie zawód, ale przymierze, to nie stanowisko, ale służba – mówił w jubileusz 50-lecia kapłaństwa ks. Paweł Cembrowicz.

Złoty jubileusz kapłaństwa świętowali w katedrze wrocławskiej kapłani wyświęceni tam 50 lat temu – 26 diakonów przyjęło wtedy świecenia prezbiteratu z rąk bpa Wincentego Urbana. Uroczystej Eucharystii pół wieku później przewodniczył abp Józef Kupny. – Święcenia kapłańskie przyjęliście w 1975 roku. Dla mnie również ten rok jest bardzo ważny, dlatego, że właśnie wtedy rozpoczynałem studia teologiczne – wspominał abp Kupny. – Kapłaństwo to coś wspaniałego i im bardziej sytuacja zewnętrzna sprawia, że jest kapłaństwo jest w jakiś sposób atakowane, tym bardziej powinno nas to mobilizować, żebyśmy byli czytelnym znakiem Bożej miłości – podkreślał metropolita wrocławski. Przypomniał, że kiedy rodził się protestantyzm, kiedy masowo odchodzono od Kościoła, właśnie wtedy Kościół podjął ważny wysiłek ukazywania piękna kapłaństwa, by przyciągnąć ludzi młodych do służby Bogu. – Przeżywając z wami ten piękny jubileusz, chcemy prosić o liczne powołania kapłańskie i zakonne, by nie zabrakło pracowników na żniwie Pana. Gratuluję wam 50-lecia kapłaństwa i dziękuję za waszą wierną posługę, oddanie. Proszę wszystkich kapłanów, żebyśmy byli widocznym znakiem Bożej miłości, Bożego przebaczenia. Żebyśmy tak żyli, aby wierni, którzy się w nas wpatrują, odzyskiwali nadzieję – przemawiał abp Kupny.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję