O wieczystej adoracji w kaplicy Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego (USD) w Krakowie--Prokocimiu dowiedziałam się kilka lat temu, słuchając świadectwa kobiety, której mąż zginął w wypadku, a syn w stanie bardzo ciężkim trafił do tego szpitala. – „Zabrałeś mi męża, to chociaż syna zostaw...” – błagałam Pana Jezusa ukrytego w Najświętszym Sakramencie – opowiadała Niedzieli mama chłopca. Wpatrzona w Najświętszy Sakrament nie kryła łez. Po kilku dniach walki lekarzy o życie pacjent wybudził się ze śpiączki. – To był cud – przekonywała mama.
Jedyny na świecie
Kapelania USD w Krakowie, gdzie często takie prośby są zanoszone, świętuje 25 lat wieczystej adoracji w kaplicy NMP Nieustającej Pomocy. Tu przez całą dobę Pan Jezus czeka na zaniepokojonych rodziców, na lekarzy, pielęgniarki, na chore dzieci i młodzież. To prawdopodobnie jedyny na świecie państwowy, uniwersytecki szpital, gdzie trwa całodobowa adoracja Najświętszego Sakramentu.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
A wszystko zaczęło się od ks. Lucjana Szczepaniaka, sercanina, który w 1995 r. został kapelanem tego szpitala. Kapłan – lekarz (w jednej osobie) był przekonany, że modlitwa przed Najświętszym Sakramentem jest dla niego i współpracowników, pacjentów z rodzicami i medycznych opiekunów, nadprzyrodzonym źródłem pokoju, siły i zaufania Jezusowi w czasie próby cierpienia. Zwrócił się więc do krakowskiej kurii o zgodę na rozpoczęcie całodziennej adoracji. Dekret podpisał bp Kazimierz Nycz, a rok później kard. Franciszek Macharski zdecydował o powstaniu samodzielnego ośrodka duszpasterskiego – Kapelanii pw. NMP Nieustającej Pomocy. – Otrzymałem pozwolenie na wieczystą adorację w szpitalnej kaplicy 23 marca 2000 r., można powiedzieć, że w wigilię uroczystości zwiastowania Najświętszej Maryi Panny – wspomina w rozmowie z Niedzielą ks. Lucjan.
Ofiara zaufania
W lutym świętowano jubileusz. W szpitalu, który w 1991 r. nawiedził Jan Paweł II i gdzie w 2016 r. z chorymi dziećmi, ich rodzicami i personelem szpitala spotkał się papież Franciszek, Mszę św. dziękczynną w szpitalnej kaplicy sprawowali kapłani pod przewodnictwem prowincjała polskich sercanów ks. Sławomira Knopika. Witając zebranych, ks. Lucjan podkreślił, że w tym miejscu Pan Jezus jest jak lekarz na 24 godzinnym dyżurze. Nawiązując do historii, stwierdził, że adoracja trwa w kaplicy szpitalnej, ponieważ Bóg tak chciał. I wyznał: – Odczytałem to w sercu jako tęsknotę. Rodzice dzieci, zwłaszcza z onkologii, chirurgii, kardiochirurgii, prosili, by wystawić i zostawić Pana Jezusa na noc. Nie mogłem być na to głuchy.
W jubileuszu uczestniczyli m.in. przedstawiciele personelu medycznego, w tym naczelny dyrektor szpitala, prof. Wojciech Cyrul i kierownik Kliniki Onkologii Hematologii Dziecięcej, prof. Szymon Skoczeń. Modliły się mamy chorych dzieci, mali pacjenci, ale też osoby, które przed laty w tym miejscu prosiły Pana Jezusa o pomoc. – Spotykamy się tutaj często. I ci, którzy potrzebują czy namysłu, czy modlitwy, to miejsce w szpitalu są w stanie odnaleźć – zaznaczył prof. Wojciech Cyrul, witając zebranych.
Reklama
Z kolei w homilii prowincjał sercanów, nawiązując do przeczytanej historii Kaina i Abla, zauważył, że każde dziękczynienie Bogu winno być szczere, wielkoduszne i radosne jak ofiara Abla. Przyznał, że wiele jest takich miejsc na ziemi, gdzie toczy się wojna i skąd dochodzi do Boga wołanie krwi ludzkiej, ale są i takie miejsca, które z grzechem i wojną niewiele mają wspólnego. I zaznaczył: – To miejsca, w których w sposób szczególny życie narażone jest na choroby, cierpienie, poczucie osamotnienia, utraconej nadziei. Pewnie i z tego szpitala Bóg słyszy nieustannie wołanie ludzkiej bezsilności, wołanie, które z grzechem nie ma nic wspólnego, ale ma wiele wspólnego z ofiarą Abla, ofiarą modlitwy i zaufania. Sercanin wyraził nadzieję, że w tym miejscu wieczysta adoracja będzie trwać zawsze i życzył kolejnych jubileuszy.
Ratunek
Swą obecność zaznaczyli też pacjenci – Piotr i Tomek z oddziału onkologii, w imieniu wszystkich dzieci, podarowali Jezusowi w kaplicy kwiaty z serduszkami, a s. Bożena przekazała rysunki od tych dzieci, które musiały zostać w oddziałach. Mali pacjenci bardzo się starali, by były jak najpiękniejsze, bo przecież wykonywali swe prace dla samego Jezusa. Najmłodsza dziewczynka, Ala, która narysowała monstrancję, ma zaledwie 4 lata.
Siostra Bożena przywołuje też świadectwo mamy kilkunastoletniej Zuzi, która miała bardzo poważną operację. Cytuje wyznanie kobiety: „Upadłam w szpitalnej kaplicy przed Najświętszym Sakramentem na twarz. Położyłam się krzyżem. Płakałam i modliłam się, żeby mi Jezus pomógł unieść wolę Ojca. Byłam w ciężkim stanie psychicznym. Miałam problem, żeby poskładać słowa do modlitwy, myśli w bezładzie wypływały z mojego umysłu, szukając jakiegoś punktu zaczepienia, jakiejś deski ratunku. Ratunek znajdował się w złotej monstrancji. Przyszłam w tym moim bólu do najlepszego Lekarza na świecie. Wszystko w tamtej chwili zawierzyłam Jemu”.
– Na wiecznym dyżurze czuwa zawsze Jezus, Lekarz od wszystkich cierpień duszy i ciała – przypomina s. Bożena. Zaznacza, że modlącym się w kaplicy bardzo pomaga świadomość, że On jest tak blisko. I podkreśla: – Chore dzieci, będąc w szpitalu, mieszkają więc razem z Jezusem pod jednym dachem.
W rozmowie z Niedzielą ksiądz kapelan przyznaje, że spotkał się z zarzutem, iż w kaplicy szpitalnej nie zawsze będzie zachowana ciągłość adoracji. – Odpowiadam wtedy, że jeśli nawet tak by się zdarzyło, to ma to sens – zaznacza ks. Lucjan Szczepaniak. Uśmiechając się, zauważa, że Pan Jezus też musi odpocząć, bo w kaplicy szpitalnej adorujący Najświętszy Sakrament przede wszystkim zanoszą prośby: „Błagam, uratuj, ocal życie, daj zdrowie memu dziecku!”. I zadają pytania: „Powiedz, dlaczego mnie to spotkało, czy dam radę...”.
Zawsze ktoś czuwa
Ksiądz przypomina, że Pan Jezus jest w kaplicy na nieustannym dyżurze, jak w szpitalu lekarz, który nie stoi cały czas przy stole operacyjnym, ale i odpoczywa – Pan Jezus ukryty w Najświętszym Sakramencie też może mieć chwile wytchnienia – przekonuje ksiądz kapelan. I dodaje: – W kaplicy zawsze ktoś czuwa. Nocą, kiedy jestem wzywany do umierającego dziecka, również widzę modlących się... Adorację pacjentów i ich bliskich dyskretnie wspiera Straż Najświętszego Sakramentu i członkowie Żywego Różańca (pracownicy szpitala), którzy w pierwsze czwartki miesiąca uczestniczą we Mszy św. i w wynagradzającym nabożeństwie „Godziny świętej”.