Reklama

Bez oparcia o gniazdo rodzinne

Już u początku tego roku szkolnego widzami i słuchaczami mediów wstrząsnęły wieści z jednej ze szkół średnich, w której uczniowie dopuścili się rzeczy zda się niemożliwej - upokorzyli w sposób bezprecedensowy swojego nauczyciela. Posłużyło to mediom jako sensacyjna pożywka, a być może innym uczniom jako instruktaż. A może warto na kanwie tej tragedii nauczyciela i całego grona pedagogicznego tej szkoły, bo przecież to nie zdarzyło się nagle, były jakieś symptomy, oznaki, że dzieje się źle, zamyśleć się nad fragmentem refleksji s. Lipian - refleksji inspirowanej postacią i przykładem pedagogicznej pracy sługi Bożej Anny Jenke. Zapraszamy do lektury.

Niedziela przemyska 39/2003

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

„Gniazdo rodzinne” tworzą przede wszystkim rodzice, również dziadkowie, jeśli są ze swoimi dziećmi razem. W takim domu istnieje porządek wyznaczony rytmem życia wszystkich członków rodziny; każdy stara się wykonywać swoje zadania i powinności od początku dnia jak najlepiej. Każdy oddaje co cesarskiego cesarzowi, a co boskiego Bogu.
W tym „gniazdku rodzinnym” dzieci czują się bezpiecznie, bo nad nimi, jak aniołowie opiekuńczy, czuwają troskliwi rodzice; chronią je przed wszelkim złem, zapewniają bezpieczeństwo i spokój.
Dziś, o naruszeniu spokoju domowego nie jest trudno. Zły wkrada się do serc ludzkich, do domów wszystkimi szczelinami. Zda się, iż najbardziej upodobał sobie TVP, także agresywne gry i programy komputerowe. Postęp techniczny niosący wiele dobra, pomieszał się ze złem. I zatarła się granica między dobrem a złem, konsekwencją czego jest spustoszenie duchowe ludzi, zwłaszcza młodych. Dlatego wiele dzieci żyje samodzielnie, bez oparcia o najbardziej nędzne gniazdo rodzinne.
Obecnie w Polsce, co widać bardzo wyraźnie, są niszczone „gniazda rodzinne” (posługując się językiem Anny), przez co powiększa się coraz bardziej liczba „dzieci ulicy”.
I znów rodzi się pytanie czy dziś są ludzie, którzy nie tylko stwierdzają ten stan rzeczy, ale czy coś czynią, by zapobiec temu złu? Czy podają pomocną dłoń? Wydaje się, że tak. Bo i dziś, np. w szkołach są nauczyciele i wychowawcy, którzy znają warunki rodzinne swoich uczniów i często w różny sposób pomagają tym najbiedniejszym.
Chciałoby się widzieć tę pomoc, bardziej skuteczną, również ze strony władz samorządowych. Nieraz serce boli patrzeć, jak urządza się różne imprezy typu: powitania wiosny, pożegnania lata i inne uliczne widowiska, które pociągają za sobą wielkie koszty. Najczęściej patronują im i sponsorują urzędy miasta, powiatu, województwa. Zasadniczo te imprezy nie wnoszą nic poważnego i pozytywnego, prócz poważnych nakładów finansowych. A tymczasem wiele rodzin żyje w skrajnym ubóstwie. Rodzice nie mają za co kupić tornistra, książek i innych najpotrzebniejszych rzeczy dla swoich dzieci. A szkoły często cierpią na brak koniecznych środków do normalnego funkcjonowania. Cierpi na tym nie tylko edukacja, ale i wychowanie. Bo nędza bardzo często prowadzi do wykroczeń, dewiacji, przestępstw, także u dzieci i młodzieży. Wtedy, jak mówi Anna - za dom można uważać wszystko: i budę psa i kocioł cegielni, także strych w magazynie papieru.
Chcąc te problemy rozwiązywać, trzeba najpierw zapoznać się z nimi. Anna Jenke do porzuconych „niczyich” dzieci zbliżała się od początku. Łatwo nawiązywała z nimi kontakt, próbowała poznać ich psychikę. W czasie okupacji - jak sama mówi - z kilkoma koleżankami-harcerkami weszłam w środek problemu. Dzieci żebrzące - papierosiarze - gazeciarze - nędza materialna i moralna. Wszystko wtedy sprowadzało się do jednego: jak pomóc? Skąd wydostać dla nich jedzenie, ubranie, buty? Jak zapobiec wsączaniu się czarnej mazi środowiska w jasne przecież ich dusze?
Wtedy, gdy trzeba pomóc, to nieważne jest pochodzenie tych dzieci, przyczyny ich zachowań, ale ważne jak zapobiec biedzie materialnej i moralnej. Anna wyjaśnia również, że na „dzieci ulicy” należy patrzeć biorąc pod uwagę istotę sprawy. Inaczej można się zagubić w drobiazgach i zachowywać się jak paniusie z dobroczynności, które ze słodkim uśmiechem dają im cukierki czy szukają szalików. Nie wystarczy wspierać je materialnie i widzieć ich z marginesu życia, lecz należy rozumieć w nich małego biednego człowieka.
Tak mówi doświadczony pedagog - Anna Jenke, która przyznawała się do swoich błędów, ale na szczęście dość szybko je wykrywała i wchodziła na właściwą drogę wychowawczą. Oto jej słowa na ten temat: „Znajomość z dziećmi ulicy zawierało się łatwo - poprzez kromkę chleba, cukierki. Teraz patrzę raczej z perspektywy na to wszystko, na dzieci ulicy i na nasze postępowanie z nimi. Wiem, że gubiłyśmy się w drobiazgach, szukając dla nich szalików, a zapominałyśmy o tym, co było istotne. Nie umiałyśmy rozumieć w nich małego, biednego człowieka - ale życiowo doroślejszego bardziej, niż my same”.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2003-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

To ile za te wypominki?

Przez cały listopad w parafiach odprawiamy tzw. wypominki. To nic innego, jak modlitwa polegająca na wyczytywaniu imion i nazwisk naszych bliskich i dalszych zmarłych

Wypominki są jednorazowe, oktawalne, półroczne i roczne. Wypisujemy na kartkach nazwiska zmarłych i przynosimy je do swoich duszpasterzy. Wypominki jednorazowe odczytuje się na cmentarzu, oktawalne przez 8 dni od dnia Wszystkich Świętych (często połączone z nabożeństwem różańcowym), a roczne przez cały rok przed niedzielnymi Mszami. Tradycja ma długą historię. W liturgii eucharystycznej sprawowanej w starożytnym Kościele odczytywano tzw. dyptyki, na których chrześcijanie wypisywali imiona żyjących biskupów, ofiarodawców, dobrodziejów, ale także świętych męczenników i wyznawców, oraz wiernych zmarłych. Imiona odczytywano głośno i trwało to bardzo długo. Drugą listę, listę świętych, odczytywał już sam biskup.
CZYTAJ DALEJ

Jezus wzywa nas do życia miłością na Jego wzór

[ TEMATY ]

homilia

rozważania

Adobe Stock

Rozważania do Ewangelii Łk 14, 12-14

Poniedziałek, 3 listopada. Dzień Powszedni albo wspomnienie św. Marcina de Porres, zakonnika.
CZYTAJ DALEJ

Pielęgnują dziedzictwo „Proroka Nadziei”

2025-11-03 21:02

ks. Jakub Oczkowicz

Zjazd szkół noszących imię Jana Pawła II

Zjazd szkół noszących imię Jana Pawła II

Jedna z nich, Szkoła Podstawowa im. św. Jana Pawła II w Medyni Głogowskiej – była w tym roku gospodarzem 7. Zjazdu Rodziny Szkół im. św. Jana Pawła II Diecezji Rzeszowskiej. W wydarzeniu uczestniczyli uczniowie, nauczyciele, dyrektorzy i katecheci z różnych miejscowości regionu, którym bliska jest postać Papieża Polaka.

Zjazd w Medyni Głogowskiej to okazja nie tylko do wspólnego świętowania, ale także do podtrzymywania dziedzictwa duchowego i moralnego, jakie pozostawił św. Jan Paweł II – mówiła Nina Kitlińska, prezes Stowarzyszenia Przyjaciół Podkarpackiej Rodziny Szkół im. Jana Pawła II.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję