Dyr. Grażyna Graczyk, ciepło i z optymizmem mówi o swojej placówce. Jest dla niej czymś więcej niż tylko miejscem pracy, jest "drugim domem". Reszta personelu podobnie traktuje 2 Dom Pomocy Społecznej w Łodzi. Dla 100 pensjonariuszek jest to nie tylko drugi, ale najczęściej ostatni na tej ziemi dom, zanim odnajdą zarezerwowane dla siebie miejsce w Domu Ojca. Tu, pod jednym dachem z pensjonariuszkami mieszkają i pracują Siostry Sercanki. Pani Dyrektor przywołuje piękną wypowiedź częstego gościa 2 DPS - bp. Adama Lepy, który zwykł mówić, że jest to dom, w którym bije nieustannie miłujące serce. To obecność Jezusa Chrystusa Eucharystycznego w domowej i jednocześnie zakonnej kaplicy, to stała obecność Służebnic Najświętszego Serca Jezusowego, które zerpią nieustannie ze źródła Bożej miłości, by na co dzień obdarzać nią pacjentki. Dzięki nim - niezależnie od tego czy czasy były mniej lub bardziej trudne - w "drugim Domu" zawsze panowała atmosfera przeniknięta duchem chrześcijańskich wartości.
Siostry Sercanki
Reklama
Jest to zgromadzenie o rdzennie polskim pochodzeniu, założone
przez bł. Józefa Pelczara i m. Klarę Ludwikę Szczęsną w 1894 r. w
Krakowie. Zgodnie z wezwaniem Chrystusa: "Uczcie się ode mnie, bo
jestem cichy i pokorny sercem" (Mt 11, 29) Siostry Sercanki uwielbiają
Boga w tajemnicy Najświętszego Serca Pana Jezusa i szerzą miłość
tego Serca w życiu codziennym, służąc Chrystusowi w bliźnich, zwłaszcza
tych najbardziej potrzebujących. Służą również Kościołowi, pracując
w instytucjach diecezjalnych i parafiach, m.in. w parafii Matki Bożej
Zwycięskiej w Łodzi, a 5 sióstr prowadzi dom Ojca Świętego Jana Pawła
II w Watykanie.
Łódzkie Sercanki należą do prowincji Matki Bożej Królowej
Polski. Dom prowincjalny znajduje się przy ul. Spadzistej 15 w Częstochowie. (
tel. 0-34 363-05-42). Przełożoną prowincjalną jest m. Stellana Gajda.
Pierwsze placówki Zgromadzenia Służebnic Najświętszego Serca Jezusowego
w diecezji łódzkiej powstały przed II wojną światową. 6 sióstr z
przełożoną, s. Anzelmą Borkowską, podjęło 1 listopada 1922 r. pracę
pielęgniarską w Szpitalu Wojskowym Zakaźnym przy ul. Łomżyńskiej
17, druga, nieco liczniejsza grupa sióstr pielęgniarek z przełożoną
s. Faustyną Olszewską, rozpoczęła posługę w II pawilonie tego szpitala
przy ul. Pańskiej 113 (dziś ul. Żeromskiego). 1 maja 1953 r., w czasie
kiedy usuwano ze szpitali siostry zakonne, zwolniono również Siostry
Sercanki, wtedy podjęły się one opieki nad pensjonariuszkami w państwowym
Zakładzie dla Nieuleczalnie Chorych przy ul. Hutora 32 (obecnie 28.
Pułku Strzelców Kaniowskich) i wypełniają to zadanie do dnia dzisiejszego.
W latach pięćdziesiątych liczba sióstr tu zatrudnionych przekraczała
trzydzieści, pracowały nie tylko bezpośrednio przy pacjentkach, ale
także w księgowości, w kuchni, w pralni, w magazynie. Dużo liczniejsze
było w tych czasach grono podopiecznych (250 osób w 1956 r.) Obecnie
po gruntownym, trwającym kilka lat remoncie, w 2 Domu Pomocy Społecznej
mieszka i pracuje siedem Sióstr Sercanek. Przełożoną tej wspólnoty
zakonnej, wykonującą zarazem funkcję oddziałowej, jest s. Emiliana (
Józefa Fabiszak). Wszystkie Siostry pracują jako pielęgniarki. Obok
gruntownej formacji zakonnej mają za sobą przygotowanie zawodowe
do tej pracy - przynajmniej średnie wykształcenie pielęgniarskie.
Dwie siostry wkrótce ukończą zaoczne studia kierunkowe, jedna przygotowuje
się do egzaminów wstępnych. Poza tym pogłębiają swoją fachowość,
uczestnicząc w kursach i szkoleniach. W 2 DPS mają pod opieką oddziały
1 i 3. Współpracują z personelem świeckim, pielęgniarkami, opiekunkami
i pokojowymi. S. Emiliana mówi, że istnieje nawet rodzaj szlachetnej
rywalizacji między personelem świeckim i zakonnym w jak najlepszej
opiece nad pacjentkami.
Pacjentki
Reklama
100 kobiet, najstarsze dwie panie mają po 97 lat, najmłodsze nieco ponad czterdzieści. Średnia wieku to 81 lat. Schorzenia przeróżne. Prawie cała ilustracja podręcznego słownika medycznego. W zasadzie jest to dom dla osób cierpiących na przewlekłe schorzenia somatyczne, którym jednak często towarzyszą zaburzenia psychiki właściwe dla starości. Większość pacjentek wymaga pełnej obsługi osobistej i z tego powodu, mimo że mają najbliższych, musiały opuścić rodzinne domy. Rozstanie z rodziną, własnym mieszkaniem, znajomymi sprzętami i przyzwyczajeniami bywa trudne dla osób w każdym wieku. Dla ludzi starych jest niestety często zabójcze. Nie potrafią przystosować się do zmienionych warunków, zwłaszcza gdy rodziny unikają szczerych rozmów na ten temat i próbują oszukiwać, zatajać prawdę, że "drugi dom" pacjentek będzie ich domem do końca życia. S. Emiliana zna takie przypadki, gdy starsze panie, czując się odsunięte, żyły jedynie pragnieniem śmierci, która wkrótce nadeszła, mimo wysiłków opiekunek, wbrew ich rozpaczliwym działaniom. Wtedy jest najciężej. Na co dzień też nie jest lekko. Praca przy obsłudze obłożnie chorych wymaga siły fizycznej i psychicznej. Nie chodzi bowiem jedynie o wykonanie niezbędnych czynności, ale o nieustanne, troskliwe patrzenie na osobę chorego i jego otoczenie: łóżko, stolik, salę. Chory nie zawsze jest w stanie wypowiedzieć swoje cierpienie, komunikować swoje potrzeby. Czujne oko pielęgniarki i serce siostry zakonnej potrafią wiele wyczytać z oczu chorej, z grymasu twarzy. Dobre ręce potrafią przynieść ulgę, a jeśli to nie jest możliwe, to chociaż pogłaskać, przytulić, aby w podzięce usłyszeć łagodne westchnienie lub zobaczyć cień uśmiechu. S. Emiliana ukończyła szkołę pielęgniarską w Warszawie. Uczyły tam siostry szarytki. Jedna z nich nieżyjąca już s. Żurawska na zawsze pozostanie wzorem dla Siostry Przełożonej, która od 15 już lat pełni posługę przy chorych.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Rodziny chorych
Są wielką pomocą dla personelu DPS, gdy nie zrywają związków uczuciowych z babcią czy mamą, gdy reagują na jej potrzeby, odwiedzają w miarę własnych możliwości, gdy współpracują z Panią Dyrektor i siostrami w sytuacjach kryzysowych. Są prawdziwym utrapieniem dla Domu Opieki, gdy reprezentują jedynie postawę roszczeniową, gdy nie dostrzegają trudności, z jakimi boryka się placówka, gdy nie mają zaufania do personelu pielęgnacyjnego i wszędzie dopatrują się złej woli. W dobie reform społecznych, "docierania się" nowych regulacji prawnych, wszechobecnego braku funduszy - rodziny, chcą czy nie, muszą ponosić nadal pewien ciężar finansowy związany z pobytem krewnego w domu opieki, ponad przepisowe 70% jego emerytury lub renty. Projekt budżetu Domu na 2001 r. jest zmniejszony w zakresie wydatków rzeczowych o 50%. Zakład nie może np. refundować leków z pełną odpłatnością, ani więcej niż 50% ceny za pampersy, ani większości kosztów przewozów pacjentów (poza przypadkami najwyższej konieczności). Mimo tych ograniczeń dyrekcja, personel świecki i siostry zakonne, przy pomocy rodzin, starają się, by podopieczne czuły się dobrze i bezpiecznie w 2 DPS. By spędziły ostatnie lata ziemskiej wędrówki we względnym dostatku i poczuciu życzliwości otoczenia, a także, by jak najlepiej przygotowały się na nieuchronny moment przejścia do innego życia.
Praktykowanie wiary
Zdecydowana większość pensjonariuszek to zdeklarowane katoliczki. Nawet jeśli ich wiara nie jest bardzo żywa na co dzień, to od święta czy przy okazji wizyt Księdza Biskupa odżywają wspomnienia najmłodszych lat dziecinnych, wracają niegdysiejsze praktyki religijne, modlitwy, pieśni. W 2 Domu codziennie odprawiana jest Msza św., ale nikt nikogo nie zmusza, by w niej uczestniczyć. Jest raczej stałe grono tych pensjonariuszek, które czują potrzebę i mają siły fizyczne, by przyjść do kaplicy, nie tylko na Eucharystię, ale także na Koronkę do Bożego Miłosierdzia lub Różaniec. Kapelanem 2 DPS jest ks. dr Kazimierz Dąbrowski, dyrektor Archiwum Archidiecezjalnego. Poza sprawowaniem codziennej Mszy św. (o godz. 6.30 lub 15.15) Ksiądz Kapelan jest zawsze gotów, by służyć sakramentem pojednania, a raz w tygodniu udziela Komunii św. osobom obłożnie chorym. Nie czeka się w tym domu na ostatnie minuty życia, by opatrzyć pacjentkę sakramentem chorych. To bardzo ważne, by każda z nich czuła się dobrze przygotowana na spotkanie z Panem. Gdy już przychodzi ten czas, równie ważne jest, by żadna nie odchodziła w samotności. Siostry zbierają wtedy grono pensjonariuszek, zapalają gromnice i trwają modlitwy tak długo, jak to jest potrzebne. Pogrzebem zajmują się zwykle rodziny, w przypadku osób zupełnie samotnych posługę tę przejmuje zakład pogrzebowy, a przedstawiciele dyrekcji i personelu uczestniczą w ostatniej drodze pacjentki. Trzeba powiedzieć, że mimo bardzo wysokiej średniej wiekowej, śmierć niezbyt często gości w 2 DPS, a gdy już przychodzi, witana jest jak coś naturalnego i nieuniknionego, jak zmienność pór roku, jak przemijanie czasu - z wiarą i nadzieją, że to co nastąpi później, będzie lepsze od tego, co było.
Potrzeba piękna
Mimo choroby, mimo starości jest w pensjonariuszkach tego Domu wiele witalności. Z radością uczestniczą w zajęciach warsztatów terapeutycznych - malują obrazki, wykonują robótki ręczne. Bardzo chętnie śpiewają i uczą się nowych piosenek pod kierunkiem instruktora. Szczególnie ulubione pozostają piosenki z młodych lat - folklorystyczne lub patriotyczne. Panie dbają o swój wygląd, te które nie mają już siły, z wdzięcznością przyjmują posługę sióstr w tym względzie. Siostry doceniają potrzeby estetyczne swoich pacjentek, pomysłowo dekorują sale i korytarze, a na każde święta przygotowują na półpiętrze dekorację bogatą w symbole związane z okresem liturgicznym. Z pomocą dyrekcji domu s. Emiliana poszukuje stale darczyńców na rzecz odnowienia kaplicy. Jest już nowe tabernaculum i witraże w oknach prezbiterium. Wiele prac wykonały siostry same poza codziennymi obowiązkami. Wszystko po to, by ludziom dobrze było przebywać w tym miejscu w promieniowaniu miłości Chrystusowego Serca.