Jechaliśmy w kolumnie A4 na wschód. Między naszym Sharanem a prezydenckim BMW jechało jedno BOR-owskie audi. Na kolanach miałem komputer. Męczyłem Negatywy, choć właściwie raczej przeglądałem Twittera – pisze Marcin Kędryna.
Kędryna jechał w jednym samochodów z prezydenckiej kolumny w feralny piątek, gdy pękła opona limuzyny, którą podróżował Andrzej Duda.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
W pewnym momencie kierowca [nie pamiętam jak] zasygnalizował, że się coś dzieje. Podniosłem wzrok i zobaczyłem, że z beemki lecą kawałki gumy. Samochód traci stabilność. Ściąga go w prawo. Kierowca kontruje. Łapie lewymi kołami trawę. Spod kół lecą kamienie. Zjeżdża z trawy. Ściąga go znowu w prawo. Kierowcy znowu się udaje z tego wyjść. Prawie. Opony już chyba nie ma. Auto wylatuje z drogi i tyłem wpada do płytkiego rowu – opisał.
Następnie Kędryna opisuje jak wyglądał moment po wypadku.
Otwierają drzwi. PAD wychodzi. Podjeżdża X5. Szybko przekładają bagaże. PAD wsiada. Ruszamy. Nie wiem, czy staliśmy dwie minuty. Jedziemy – pisze.
Prezydencki doradca pisze jak Andrzej Duda reagował po wypadku.
Zjeżdżamy na Shella. Pan Jacek, prezydencki kierowca pali papierosa. Z dużym zaangażowaniem. PAD w automacie robi sobie kawę. Rzuca jakimś żartem o sensowności jeżdżenia w pasach.