Nie jestem krytykiem filmowym, ale gdy obejrzałam film pt. „Luter”, który właśnie wszedł na ekrany kin amerykańskich, stwierdziłam, że należałoby napisać kilka słów na ten temat.
Otóż film wysoko budżetowy (wydano na niego grubo ponad 20 milionów dolarów) nie jest żadnym dziełem, oceniany jest jako przeciętny. Amerykanie udający się do kina, którzy nie czytali lub nie oglądali
wcześniej reklamy, są zaskoczeni, że nie jest to film o innym Marcinie, przywódcy murzynów z latach 60. tj. Marcinie Lutrze Kingu. „Luter” to film o zakonniku,
który doprowadził do rozłamu w Kościele.
W postać augustianina, ks. Marcina Lutra, wcielił się Joseph Fiennes, którego pamiętamy jako zakochanego Szekspira czy też Roberta Dudey´a hrabiego Leicester, faworyta królowej Elżbiety I w filmie
pt. „Elżbieta”. W „Lutrze” Fiennesowi towarzyszy światowej sławy aktor sir Peter Ustinow, odtwarzający rolę Fryderyka I Mądrego, elektora saskiego, który
stał się chlebodawcą Lutra.
Filmowa postać Lutra nie jest do końca wiarygodna, bo czyż Luter, reformator był tylko sfrustrowanym demagogiem, cierpiącym na głęboką depresję prześladowczą, którego nachodziły demony? Otóż nie.
Luter z pewnością musiał być przeciwieństwem tego, kogo widz może zobaczyć na ekranie. Musiał cechować go olbrzymi zapał i buntownictwo, skoro postanowił sprzeniewierzyć się Kościołowi.
Warto zwrócić uwagę na jeszcze jeden dość istotny szczegół dotyczący produkcji filmu. Otóż film został nakręcony przez Kanadyjczyka Erica Tilla, finansowany jest przez niemieckie wytwórnie filmowe:
Berliner Neue Produktion oraz towarzystwo ubezpieczeniowo-bankowe dla luteranów: Aid Association for Lutherans, co być może sugeruje proluterański charakter filmu. Moim zdaniem, oglądając film widzimy
obrazy, których zadaniem jest nie tylko wytknięcie wad Kościołowi, ale przede wszystkim pogłębienie rozdziału między Kościołem katolickim a luterańskim w Ameryce. Statystyki wskazują,
że z roku na rok coraz więcej kościołów katolickich w Ameryce jest zamykanych, brakuję księży i coraz mniej osób poświęca swoje życie Bogu. W miejsca zamykanych
kościołów powstają inne, takie które człowiek tworzy dla własnej wygody. Dla zarejestrowania nowego wyznania wystarczy bowiem tylko 10 zdobytych wiernych.
Ktoś, kto interesuje się historią, wie doskonale, jaki był Kościół w minionych wiekach. Ale czy to Kościół był i jest zły? Czy Kościół nic dobrego nie uczynił? Był tylko ciemiężcą
i gnębicielem ludzi? Św. Augustyn powiedział, że „zło jest usuwaniem dobra, aż do momentu, gdy już w ogóle dobra nie ma. Skąd miałem się o tym dowiedzieć, skoro
oczyma dostrzegałem tylko materialne przedmioty, a umysłem tylko widma przedmiotów?” (św. Augustyn Wyznania 1994: 63).
Z powodu uporu Lutra Kościół nie zaakceptował jego też, co „uwydatniło wiarę Kościoła i treść prawdziwej nauki. Musiały pojawić się herezje, aby wypróbowani jawnie się ukazali pośród
słabych”. (Św. Augustyn, tamże 1994-157)
Jak wspomniałam protestanci są autorami filmu i ukazali Lutra jako prawego człowieka, ale czy Luter był do końca prawy, skoro 95 tez przybitych do drzwi katedry w Wittenberdze
ułożył dla swoich potrzeb i na prośbę Kościoła żadnej z nich nie chciał odwołać? Z pewnością tak, bo po wprowadzeniu zamętu w kraju szybko zapomniał o swoich
zwolennikach, ożenił się i prowadził sielankowe życie.
Uderzyła mnie jeszcze jedena scena z filmu - obraz z polowania papieża Leona X. Moment zabicia dzika połączony jednocześnie z obrazem Lutra, to jak gdyby przedstawienie
Papieża nie polującego na zwierzynę, ale na biednego Lutra, którego nienawidził do tego stopnia, że zaraz po polowaniu przybija swoją pieczęć, by w ten sposób ekskomunikować go. Należy wyjaśnić
dlaczego Leon X w ogóle zajmował się polowaniem. Otóż był on człowiekiem renesansu - rycerzem, światłym humanistą, przyjacielem i protektorem artystów. Pochodził ze znakomitego
rodu Medyceuszy, zanim został papieżem był dowódcą wojsk papieża Juliusza II. Prawdopodobnie z racji swojego pochodzenia jego hobby było polowanie i łowienie ryb, cóż w tym
dziwnego? W tym okresie nie uprawiano narciarstwa czy aerobiku itp. Inne sporty były na topie. Poza tym należy pamiętać, że nie było rozróżnienia pomiędzy władzą świecką a papieską.
Leon X został kardynałem w wieku 17 lat, a papieżem - mając lat zaledwie 37.
Niedociągnięć w filmie jest wiele, zarówno historycznych jak i teologicznych. Oczekiwałam, że aktorzy, przede wszystkim Peter Ustinov, pokażą na ekranie wielką klasę. Niestety,
dialogi są nużące, a gra aktorska przeciętna, być może dlatego, że wiele faktów ukazanych zostało w krzywym zwierciadle. Wyszłam z kina zawiedzina, nie tylko jako katolik,
ale również jako kinomanka.
Pomóż w rozwoju naszego portalu