Reklama

„On przyjmuje grzeszników…” (Łk 15, 2)

Niedziela warszawska 12/2004

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

1. W zarzucie niniejszym wyraźnie miano Jezusowi za złe to, że przyjmował grzeszników, którzy do Niego przychodzili. Ale wiadomo, że Jezus nie tylko przyjmował przychodzących do Niego grzeszników, lecz także sam grzeszników nawiedzał. W Ewangelii św. Jana świat jest uosobieniem wszelkich złych mocy. A jednak to właśnie Jan tak mówi o posłannictwie Jezusa Chrystusa: „Nie posłał Bóg swego Syna na świat po to, aby świat potępił, lecz aby świat został przez Niego zbawiony” (J 3, 17). O całym swoim posłannictwie Jezus sam powiedział: „Nie przyszedłem bowiem, by upominać sprawiedliwych, lecz grzeszników” (Mt 9, 13). Gdy miano Mu za złe to, że pozwolił zbliżyć się do siebie jawnogrzesznicy zamiast rzucić w nią kamieniem, powiedział: „Ten z was, który jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci w nią kamieniem” (J 8, 7). Do swoich uczniów mówił o tym, co może ich spotkać, gdy będą się udawać do grzeszników: niektórzy „nie zechcą słów ich słuchać” (Mt 10, 14) a inni „… będą ich stawiać przed sądami, będą biczować w swych synagogach…” (Mt 10, 16n). Aż tyle miało kosztować wchodzenie między grzeszników. A jednak Jezus tak mówi do Ojca w modlitwie arcykapłańskiej: „Nie proszę Cię, żebyś ich zabrał z tego świata” (J 17, 15). Wiadomo, że to wejście wśród grzeszników jeszcze więcej kosztowało Mistrza, który posyłał swoich uczniów na taką posługę. Tak też apostołowie Jezusa Chrystusa pojmowali pojawienie się Syna Bożego na ziemi. Czytamy na przykład u św. Pawła: „Chrystus Jezus przyszedł na świat, aby zbawić grzeszników” (1Tm 1, 14).

2. Zatem Jezus nie tylko przyjmuje przychodzących do Niego grzeszników, lecz także sam do grzeszników wychodzi. Jest to stwierdzenie bardzo ważne jako punkt wyjścia dla rozważań na temat naszego kontaktowania się również dzisiaj z tak zwanymi grzesznikami. A któż to są owi grzesznicy? To cała kategoria ludzi od wielkich gangsterów poczynając a na drobnych złodziejaszkach, wiele razy przez policję notowanych, kończąc; to także ludzie uwikłani w różne nałogi, świadomie i dobrowolnie zaniedbani w stylu swojego bycia, itp. Czy kontaktować się z takimi, czy zgadzać się na to, żeby u nas bywali, żeby do nas przychodzili?
Wiele racji zdaje się przemawiać za tym, żeby nie. Oto najważniejsze z owych racji:
- bo może nam coś zginąć;
- bo nie będą umieli znaleźć się w przyzwoitym domu; coś pobrudzą, źle się odezwą, pozostawią po sobie jakiś nieporządek;
- bo nie bardzo wiadomo, o czym z takimi porozmawiać, gdyż oni reprezentują świat całkiem innych wartości;
- bo oni fakt bytowania u nas mogą wykorzystać do złych celów: tłumacząc się „takimi kategoriami” przed ewentualnymi organami ścigania mogą przez to spowodować wmieszanie nas w przysłowiową „kradzież zegarka”. Więc raczej nie, lepiej nie.
Trzeba by jednak zapytać, czy to chrześcijańska postawa? Czy tak postępował Chrystus? Prawie na pewno nie. Nam też nie wypada zamykać takim dostępu do nas. Oto powody:
- bo może pomoglibyśmy im przez to wyjść na drogę innego życia;
- bo uchronilibyśmy nas samych przed zamykaniem się w bezdusznym egoizmie i karygodnej znieczulicy;
- bo w przeciwnym razie sprzeniewierzylibyśmy się wprost przykazaniu miłości bliźniego.
Racji za otwieraniem się na takich i przyjmowaniem ich u siebie jest nieco mniej niż za zamykaniem się przed nimi, ale te pierwsze są znacznie cięższe gatunkowo.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

3. Posuńmy się zatem jeszcze krok dalej: czy wypada podejmować próby wchodzenia w „takie” środowiska, i zabieganie z własnej inicjatywy o kontakty z nimi? Inaczej mówiąc: nie tylko czekać na ich zaproszenie, lecz „wpraszać się” do nich i nawet bez zaproszenia, osobiście ich nawiedzać?
Wydaje się, że raczej nie z powodów następujących:
- bo oni może sobie tego wcale nie życzą; chcą bowiem nadal żyć swoimi sprawami we własnym świecie;
- bo, nie biorąc pod uwagę naszych szlachetnych intencji, mogą nam coś złego uczynić albo przynajmniej materialnie nas wykorzystać;
- bo możemy przez to wprowadzać zamęt do chrześcijańskiego poczucia wartości przez zacieranie różnicy między tym, co złe i dobre.
A jednak koniecznie trzeba się z „takimi” zadawać. Dlaczego?
- bo Pan Bóg, mimo grzechu pierworodnego zadaje się z człowiekiem;
- bo Jezus Chrystus przyszedł, jak to już zostało przypomniane, leczyć chorych a nie dobrze się mających i dlatego jawnogrzesznicy odpuścił jej grzechy;
- bo Siebie samego w eucharystycznych postaciach powierzył całkowicie kapłanom, czyli ludziom grzesznym;
- bo świat stałby się jeszcze gorszy, gdyby do środowisk ludzi zepsutych nie docierało żadne dobro. W tym miejscu mała, ale bardzo egzystencjalna dygresja. W pewnej szkole średniej była tak nieznośna klasa, że jako pierwsza odmówiła uczenia w niej religii katechetka, za nią poszła z czasem polonistka. I tak okazało się, że około połowa klasy wylądowała w szkole specjalistycznej dla dzieci trudnych;
- bo Ojciec Święty prawie w czasie każdej podróży apostolskiej spotyka się z więźniami, przeważnie słusznie skazanymi za wielkie przestępstwa;
- bo w Biblii grzech jest nazywany chorobą, ale nie zawsze śmiertelną; nie jedna z tych chorób, przy zastosowaniu odpowiedniej terapii, daje się wyleczyć;
- bo, na przykład, więzienia cieszą się w Biblii wcale nie najgorszą reputacją a prorocy często przepowiadają nadejście dni obdarzenia wolnością wszystkich uwięzionych; jubileusze zaś były ogłaszane głównie po to, żeby więźniowie, korzystając z czasu łaski, mogli wyjść na wolność;
- bo żaden człowiek, choćby najgorszy w opinii otoczenia, nie jest uosobieniem samego zła; od czasu gdy Bóg stał się człowiekiem, w każdym człowieku jest coś z Boga; nasze kontaktowanie się z „gorszymi” ma na celu wydobywanie z nich tego, co Boskie.

4. Trzeba ryzykować podejmując wszelkie próby kontaktowania się z grzesznikami. A chrześcijańskie ryzyko to przecież nic innego jak wiara w nieskończoną dobroć i wszechmoc Boga, który jest w stanie grzechy ludzkie jak szkarłat czerwone ponad śnieg wybielić. Tak więc to dobrze:
- że są instytuty życia konsekrowanego, których członkowie sami dobrowolnie godzą się na przebywanie w zakładach karnych z bardzo groźnymi przestępcami;
- że Kościół otacza duszpasterską troską małżeństwa niesakramentalne;
- że istnieją prawie w każdym kraju kapelani więzienni i bractwa pełniący swoją posługę wśród skazanych;
- że jest duszpasterstwo narkomanów, alkoholików i kobiet upadłych;
- że w krajach o mniejszościach ludzi różnokolorowych i bardzo zaniżonym standardzie życiowym nie tworzy się szkół specjalnych tylko dla tej kategorii obywateli, lecz promuje się tak zwane „szkoły integracyjne”, które przyczyniają się do poprawiania kondycji życiowej dotychczas gorzej się mających; nie zamykają ich w zaklętym kręgu własnej „gorszości”, lecz mobilizuje do starań o lepsze jutro, pozwalając w ten sposób żyć nadzieją a nie popadać w rezygnacje i pesymizm.
W Modlitwie Pańskiej znajdują się słowa: „Bądź wola Twoja tak w niebie jak i na ziemi”. To pełnienie woli Bożej ma się dokonywać za sprawą poszczególnych ludzi. Trzeba nam w ramach codziennych rachunków sumienia pytać od czasu do czasu nie tylko o to, czy sami wypełniamy wolę Bożą, ale także o to, jak się przyczyniamy osobiście do respektowania Bożego chcenia przez nasze otoczenie. Staranne izolowanie złych od dobrych nie jest sposobem na usunięcie grzechu ze świata. Wszyscy my, zwłaszcza my ochrzczeni, jesteśmy solą ziemi i światłością świata, co oznacza, że żyjemy nie tylko dla siebie, lecz także dla innych. Istnienie soli samej dla siebie byłoby pozbawione wszelkiego sensu. Sól jest po to, żeby konserwować, czyli zabezpieczać w zdrowy, właściwy sposób przechowywania pokarmów i żeby im nadawać odpowiedni smak. Sól jest nie tylko „po coś”, lecz także „dla kogoś”. Podobnie rzecz się ma ze światłością. Traciłaby wszelką racje bytu, gdyby nie potrzeba rozjaśniania nią ciemności. Światło ma ułatwiać a niekiedy wręcz umożliwiać życie.
Wy jesteście solą ziemi i światłością świata!

2004-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Nikaragua: co się stało z pamiątkami po Janie Pawle II?

2024-05-02 14:02

[ TEMATY ]

Nikaragua

Episkopat Flickr

Ani władze Managui, ani tamtejszy Kościół katolicki nie informują, co stało się z pamiątkami po św. Janie Pawle II, które znajdowały się w muzeum jego imienia w stolicy Nikaragui, zamienionym w ubiegłym roku na centrum kultury.

Walczący od kilku lat z Kościołem katolickim reżim Daniela Ortegi zamknął Muzeum Jana Pawła II, w którym znajdowały się przedmioty, jakich papież używał podczas swoich dwóch wizyt w Nikaragui, w 1983 i 1996 roku. W otwartej z udziałem Ortegi w 2016 roku placówce można było zobaczyć m.in. książkę z homiliami Jana Pawła II, jego buty, szaty liturgiczne, krzyż pektoralny, ręczniki, których używał oraz medal upamiętniający papieską wizytę. Znajdowała się tam również replika ołtarza, przy którym papież sprawował Eucharystię, oraz replika papamobile, z którego korzystał podczas pobytu w Nikaragui.

CZYTAJ DALEJ

Bytom: Profanacja Najświętszego Sakramentu. Rozrzucone konsekrowane hostie

2024-05-02 12:47

[ TEMATY ]

profanacja

Karol Porwich

W kościele Najświętszego Serca Pana Jezusa w Bytomiu-Szombierkach doszło do profanacji Najświętszego Sakramentu. Policja przekazała w czwartek, że poszukuje sprawców kradzieży z włamaniem.

Rzecznik diecezji gliwickiej ks. Krystian Piechaczek powiedział, że w nocy z poniedziałku na wtorek nieznani sprawcy rozbili taberankulum, z którego zabrali cyboria (pojemniki na Najświętszy Sakrament), małą monstrancję oraz relikwiarz św. Faustyny. W kościele i poza nim znaleziono rozrzucone i sprofanowne konsekrowane hostie. Skradziono także ekran, na którym wyświetlane były pieśni religijne podczas nabożeństw. Parafia nie oszacowała jeszcze strat.

CZYTAJ DALEJ

Czym się zajmuje Komisja Episkopatów Wspólnoty Europejskiej (COMECE)?

2024-05-02 19:53

[ TEMATY ]

Unia Europejska

COMECE

pixabay.com

Rozszerzanie Unii Europejskiej, protesty rolników, aborcja, migracja i prawo azylowe, kryzys energetyczny, wojna w Ukrainie i na Bliskim Wchodzie, wolność religijna, pandemia COVID-19 i odbudowa po niej - to niektóre ze spraw, którymi w ostatnim czasie zajmowała się Komisja Episkopatów Wspólnoty Europejskiej (COMECE).

Zasadniczym celem tego forum współpracy konferencji biskupich państw członkowskich UE jest przedstawianie w strukturach UE głosu Kościoła katolickiego na aktualne tematy, którymi się one akurat zajmują. Komisja nieustannie przypomina też o duchowym wymiarze jednoczącej się Europy, który był istotny dla jej katolickich ojców-założycieli: Roberta Schumana, Alcide De Gasperiego i Konrada Adenauera.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję