Reklama

Czy chrzest jest konieczny do zbawienia?

Niedziela płocka 40/2004

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Nie ulega wątpliwości, że chrzest jest dla chrześcijanina pierwszym i najpotrzebniejszym sakramentem. Jego przyjęcie pociąga za sobą określone skutki, (włączenie do Kościoła, wszczepienie w Chrystusa, uwolnienie od grzechu pierworodnego i grzechów przed chrztem popełnionych). Sakrament chrztu ma więc fundamentalne znaczenie dla naszego życia wiary. To chrzest zapoczątkowuje w nas proces uświęcania i otwiera bramy łaski Bożej. Mając na uwadze te prawdy oraz dane biblijne, na których są zbudowane, należy dokonać refleksji nad znaczeniem chrztu dla nas - chrześcijan. Z chrztem wiążą się jednak pewne pytania i wątpliwości wielokrotnie wyrażane przez współczesnych ludzi. Jedno z tych pytań brzmi: czy, biorąc pod uwagę z jednej strony różnorodność religii oraz fakt, że tak wielu ludzi chrztu nie przyjęło i prawdopodobnie nie przyjmie, a z drugiej strony niezmierzoną dobroć Boga oraz Jego powszechną wolę zbawczą, należy twierdzić, że chrzest w dzisiejszym świecie trzeba nadal uważać za konieczny do zbawienia? Przecież gdyby przyjąć, że tylko ludzie ochrzczeni dostępują zbawienia, to czy nie za dużo byłoby tych potępionych? Czy to nie sprzeciwiałoby się twierdzeniu, że Bóg pragnie zbawić każdego człowieka?
Przez długi czas uznawano drogę do zbawienia przez chrzest jako jedyną normę. Wprawdzie przyjmowano dwa wyjątki z tej ogólnej reguły: tzw. chrzest krwi, to znaczy śmierć męczeńską nieochrzczonego poniesioną za wiarę w Chrystusa oraz tzw. chrzest pragnienia, czyli jasno wyrażone życzenie przyjęcia chrztu ze strony tego, kto tego sakramentu nie zdążył przyjąć. Były to jednak wyjątki potwierdzające regułę.
Na zagadnienie dróg zbawienia zaczyna się patrzeć inaczej po Soborze Watykańskim II. Wprawdzie teologia soborowa i posoborowa nie kwestionuje konieczności chrztu do zbawienia, ale zaczyna rozróżniać między zwyczajnymi a nadzwyczajnymi drogami zbawienia. Człowiek, który wypełnia wolę Bożą, ukazującą mu się chociażby tylko w głosie jego sumienia, w tajemniczy sposób łączy się z Chrystusem i Kościołem, powszechnym sakramentem zbawienia. Otwiera się więc przed nim droga do zbawienia. Dokumenty soborowe tak tę prawdę przedstawiają: „Ci [...], którzy bez własnej winy, nie znając Ewangelii Chrystusowej i Kościoła Chrystusowego, szczerym sercem jednak szukają Boga i wolę Jego przez nakaz sumienia poznaną starają się pod wpływem łaski pełnić czynem, mogą osiągnąć wieczne zbawienie” (KK 16).
Droga Kościoła, na którą się wchodzi poprzez chrzest, jest drogą zwyczajną, czyli normalną. Idzie się nią do zbawienia we wspólnocie wierzących w Chrystusa oraz z pełną świadomością więzi ze Zbawicielem. Istnieje jednak również możliwość zbawienia dla tych, którzy Chrystusa nie znają. Są to właśnie drogi nadzwyczajne, czyli nie tak pewne i jasne, jak ta pierwsza.
Dlaczego, wobec tego, upierać się jeszcze przy tym, że chrzest jest taki ważny? Wydaje się, że jest to uzasadnione, bo Katechizm Kościoła Katolickiego stwierdza: „Kościół nie zna oprócz chrztu innego środka, by zapewnić wejście do szczęścia wiecznego” (KKK 1257). Pamiętajmy, że kluczem do zrozumienia Bożej ekonomii zbawienia jest Jezus Chrystus i założony przez Niego Kościół. Jakakolwiek postać zbawienia tak czy inaczej ma swoje źródło i swój kres w Chrystusie. To przez Niego człowiek otrzymuje zbawienie, nawet, gdy tego nie jest świadom. Prawdę tę przypomniała światu ogłoszona niedawno Deklaracja Dominus Iesus, która stwierdza: „Należy więc stanowczo wyznawać naukę wiary o jedyności zbawczej ekonomii zamierzonej przez Boga Trójjedynego, mającej swoje źródło i centrum w tajemnicy wcielenia Słowa, które jest pośrednikiem Bożej łaski na płaszczyźnie stwórczej i zbawczej [...]” (DI 11).
To Chrystus jest jedynym Zbawicielem i nie ma innego. Dlatego, jeżeli człowiekowi dane będzie osiągnąć zbawienie czy to na drodze zwyczajnej, czy to nadzwyczajnej, zawsze to zbawienie będzie pochodziło od Chrystusa. Właśnie dlatego ciągle pozostaje aktualny dla chrześcijan nakaz misyjny Zbawiciela, który przypomina o tym, że głoszenie Dobrej Nowiny i udzielanie chrztu jest zawsze konieczne. Przez chrzest mamy dostęp do pełni łaski Bożej, a przecież ona jest czymś nieodzownym do zbawienia. Jeśli jednak ktoś przyjmie chrzest, to nie ma jeszcze zagwarantowanego zbawienia. Potrzebna jest wiara i zgodne z nią życie.
Dopiero w kontekście tego, co powiedzieliśmy, staje się jasne, jak ważny jest chrzest. Jest on bowiem, wraz z głoszeniem Ewangelii, otwieraniem ludziom oczu na jedyne prawdziwe światło, jakim jest Jezus Chrystus oraz otwieraniem ludzi na łaskę. Łatwiej jest iść do celu, wiedząc, dokąd się idzie i jakich należy użyć środków, aby ten cel osiągnąć. Trudniej zaś jest iść po omacku. My wierzymy, że pełnię światła Chrystus zostawił w swoim Kościele, który trwa w Kościele katolickim (KK 8). Zbawiciel nie nakazał nam zazdrośnie strzec tego światła, chroniąc go przed wzrokiem innych, ale wręcz przeciwnie, polecił iść na cały świat i nauczać, udzielając chrztu (por. Mt 5, 15; 28, 19). Dlatego właśnie chrzest aż do eschatologicznego wypełnienia pozostanie drzwiami pozwalającymi wejść na najpewniejszą drogę prowadzącą do zbawienia.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2004-12-31 00:00

Ocena: +2 -2

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Św. Florian - patron strażaków

Św. Florianie, miej ten dom w obronie, niechaj płomieniem od ognia nie chłonie! - modlili się niegdyś mieszkańcy Krakowa, których św. Florian jest patronem. W 1700. rocznicę Jego męczeńskiej śmierci, właśnie z Krakowa katedra diecezji warszawsko-praskiej otrzyma relikwie swojego Patrona. Kim był ten Święty, którego za patrona obrali także strażacy, a od którego imienia zapożyczyło swą nazwę ponad 40 miejscowości w Polsce?

Zachowane do dziś źródła zgodnie podają, że był on chrześcijaninem żyjącym podczas prześladowań w czasach cesarza Dioklecjana. Ten wysoki urzędnik rzymski, a według większości źródeł oficer wojsk cesarskich, był dowódcą w naddunajskiej prowincji Norikum. Kiedy rozpoczęło się prześladowanie chrześcijan, udał się do swoich braci w wierze, aby ich pokrzepić i wspomóc. Kiedy dowiedział się o tym Akwilinus, wierny urzędnik Dioklecjana, nakazał aresztowanie Floriana. Nakazano mu wtedy, aby zapalił kadzidło przed bóstwem pogańskim. Kiedy odmówił, groźbami i obietnicami próbowano zmienić jego decyzję. Florian nie zaparł się wiary. Wówczas ubiczowano go, szarpano jego ciało żelaznymi hakami, a następnie umieszczono mu kamień u szyi i zatopiono w rzece Enns. Za jego przykładem śmierć miało ponieść 40 innych chrześcijan.
Ciało męczennika Floriana odnalazła pobożna Waleria i ze czcią pochowała. Według tradycji miał się on jej ukazać we śnie i wskazać gdzie, strzeżone przez orła, spoczywały jego zwłoki. Z czasem w miejscu pochówku powstała kaplica, potem kościół i klasztor najpierw benedyktynów, a potem kanoników laterańskich. Sama zaś miejscowość - położona na terenie dzisiejszej górnej Austrii - otrzymała nazwę St. Florian i stała się jednym z ważniejszych ośrodków życia religijnego. Z czasem relikwie zabrano do Rzymu, by za jego pośrednictwem wyjednać Wiecznemu Miastu pokój w czasach ciągłych napadów Greków.
Do Polski relikwie św. Floriana sprowadził w 1184 książę Kazimierz Sprawiedliwy, syn Bolesława Krzywoustego. Najwybitniejszy polski historyk ks. Jan Długosz, zanotował: „Papież Lucjusz III chcąc się przychylić do ciągłych próśb monarchy polskiego Kazimierza, postanawia dać rzeczonemu księciu i katedrze krakowskiej ciało niezwykłego męczennika św. Floriana. Na większą cześć zarówno świętego, jak i Polaków, posłał kości świętego ciała księciu polskiemu Kazimierzowi i katedrze krakowskiej przez biskupa Modeny Idziego. Ten, przybywszy ze świętymi szczątkami do Krakowa dwudziestego siódmego października, został przyjęty z wielkimi honorami, wśród oznak powszechnej radości i wesela przez księcia Kazimierza, biskupa krakowskiego Gedko, wszystkie bez wyjątku stany i klasztory, które wyszły naprzeciw niego siedem mil. Wszyscy cieszyli się, że Polakom, za zmiłowaniem Bożym, przybył nowy orędownik i opiekun i że katedra krakowska nabrała nowego blasku przez złożenie w niej ciała sławnego męczennika. Tam też złożono wniesione w tłumnej procesji ludu rzeczone ciało, a przez ten zaszczytny depozyt rozeszła się daleko i szeroko jego chwała. Na cześć św. Męczennika biskup krakowski Gedko zbudował poza murami Krakowa, z wielkim nakładem kosztów, kościół kunsztownej roboty, który dzięki łaskawości Bożej przetrwał dotąd. Biskupa zaś Modeny Idziego, obdarowanego hojnie przez księcia Kazimierza i biskupa krakowskiego Gedko, odprawiono do Rzymu. Od tego czasu zaczęli Polacy, zarówno rycerze, jak i mieszczanie i wieśniacy, na cześć i pamiątkę św. Floriana nadawać na chrzcie to imię”.
W delegacji odbierającej relikwie znajdował się bł. Wincenty Kadłubek, późniejszy biskup krakowski, a następnie mnich cysterski.
Relikwie trafiły do katedry na Wawelu; cześć z nich zachowano dla wspomnianego kościoła „poza murami Krakowa”, czyli dla wzniesionej w 1185 r. świątyni na Kleparzu, obecnej bazyliki mniejszej, w której w l. 1949-1951 jako wikariusz służył posługą kapłańską obecny Ojciec Święty.
W 1436 r. św. Florian został ogłoszony przez kard. Zbigniewa Oleśnickiego współpatronem Królestwa Polskiego (obok świętych Wojciecha, Stanisława i Wacława) oraz patronem katedry i diecezji krakowskiej (wraz ze św. Stanisławem). W XVI w. wprowadzono w Krakowie 4 maja, w dniu wspomnienia św. Floriana, doroczną procesję z kolegiaty na Kleparzu do katedry wawelskiej. Natomiast w poniedziałki każdego tygodnia, na Wawelu wystawiano relikwie Świętego. Jego kult wzmógł się po 1528 r., kiedy to wielki pożar strawił Kleparz. Ocalał wtedy jedynie kościół św. Floriana. To właśnie odtąd zaczęto czcić św. Floriana jako patrona od pożogi ognia i opiekuna strażaków. Z biegiem lat zaczęli go czcić nie tylko strażacy, ale wszyscy mający kontakt z ogniem: hutnicy, metalowcy, kominiarze, piekarze. Za swojego patrona obrali go nie tylko mieszkańcy Krakowa, ale także Chorzowa (od 1993 r.).
Ojciec Święty z okazji 800-lecia bliskiej mu parafii na Kleparzu pisał: „Święty Florian stał się dla nas wymownym znakiem (...) szczególnej więzi Kościoła i narodu polskiego z Namiestnikiem Chrystusa i stolicą chrześcijaństwa. (...) Ten, który poniósł męczeństwo, gdy spieszył ze swoim świadectwem wiary, pomocą i pociechą prześladowanym chrześcijanom w Lauriacum, stał się zwycięzcą i obrońcą w wielorakich niebezpieczeństwach, jakie zagrażają materialnemu i duchowemu dobru człowieka. Trzeba także podkreślić, że święty Florian jest od wieków czczony w Polsce i poza nią jako patron strażaków, a więc tych, którzy wierni przykazaniu miłości i chrześcijańskiej tradycji, niosą pomoc bliźniemu w obliczu zagrożenia klęskami żywiołowymi”.

CZYTAJ DALEJ

Św. Florian, żołnierz, męczennik

[ TEMATY ]

św. Florian

Archiwum OSP Kurów

CZYTAJ DALEJ

Pielgrzymi ze Słowacji

2024-05-04 22:26

Małgorzata Pabis

    Już po raz 17. do Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Krakowie-Łagiewnikach przybyła doroczna pielgrzymka katolików ze Słowacji organizowana przez „Radio Lumen”.

    Uroczystej Eucharystii, sprawowanej na ołtarzu polowym w sobotę 4 maja, przewodniczył bp František Trstenský, biskup spiski. W pielgrzymce wzięło udział ponad 10 tysięcy Słowaków.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję