Reklama

Arcybiskup po kolędzie

Niedziela warszawska 51/2004

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Nasze, polskie, kolędy pomagają nam łączyć przeżywanie tajemnicy Bożego Narodzenia z tajemnicą Eucharystii. Szczególnie wyraźnie widać to w kolędzie: „Wśród nocnej ciszy.” Jest ona bardzo eucharystyczna. Śpiewamy w niej: „I my czekamy na Ciebie - Pana, a skoro przyjdziesz na głos kapłana, padniemy na twarz przed Tobą, wierząc żeś jest pod Osobą Chleba i Wina”.
Chciałbym wszystkim życzyć tej wiary, jaką wyraża wspomniana kolęda.

Z ordynariuszem warszawsko-praskim abp. Sławojem Leszkiem Głódziem rozmawiają Wojciech Świątkiewicz i ks. Henryk Zieliński

Ks. Henryk Zieliński i Wojciech Świątkiewicz: - Zaczął Ksiądz Arcybiskup niedawno chodzić z kolędą po parafii katedralnej. Skąd taki pomysł?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Abp Sławoj Leszek Głódź: - Dla mnie to nie jest żaden nowy pomysł. Ja już wcześniej kolędowałem nie tylko jako ksiądz, ale także jako biskup, gdy posługiwałem w Ordynariacie Polowym. Odwiedzałem wiernych w Rembertowie, w dzielnicy domów wojskowych i w Wesołej. Nie jest to więc moja pierwsza kolęda.

- Ale w naszej diecezji biskupie kolędowanie to pewna nowość.

- Nie wnikam w to, co było, ale realizuję program duszpasterski, który zarysowałem w dniu mojego ingresu mówiąc, że będę proboszczem proboszczów. A jedną z czynności proboszcza jest coroczna kolęda. Dlatego na początek kolęduję z ks. proboszczem Adamem Krukowskim wśród wiernych parafii katedralnej. Planuję także kolędowanie w innych parafiach diecezji.

Reklama

- Czy księża z tych parafii już wiedzą, kiedy Ksiądz Arcybiskup będzie z nimi kolędował?

- Jeszcze nie. Chcę, żeby to było niespodzianką dla księży i dla świeckich. Nie chcę planować wcześniej i zapowiadać, żeby nie prowokować jakiejś nadzwyczajności. Chodzi mi o poznanie parafialnej zwyczajności, nie zaś o to, by przed moim przyjazdem malowano trawę na zielono - jak to się mówiło w wojsku.

- Jakie są zatem pierwsze spostrzeżenia Księdza Arcybiskupa po kilku dniach kolędowania?

- Czasem mojej wizycie towarzyszy spore zdziwienie ze strony domowników. Niektórzy, zwłaszcza ci, co rzadziej bywają w kościele, nie są pewni czy przyszedł do nich proboszcz, wikariusz czy biskup. Chodzę bowiem w czarnej sutannie, tylko z krzyżem biskupim. Niektórzy nawet zwracają się do mnie „Księże Proboszczu”.
Na ogół jednak ludzie zdają sobie sprawę, że jestem ich biskupem. Zazwyczaj są mile zaskoczeni i bardzo życzliwi. Aczkolwiek zaznaczam jeszcze raz, że o mojej wizycie nikt nie jest wcześniej uprzedzany. Chodzimy z Proboszczem równolegle: on jedno mieszkanie, ja drugie. I tak na zmianę.
Trochę niepewności jest przy tzw. ofierze kolędowej, ponieważ nie zbieram ofiar, tylko odsyłam z nimi do Proboszcza.

- Jakie sprawy najbardziej interesują Księdza Arcybiskupa w bezpośrednim kontakcie z wiernymi?

- Rozmowę zaczynam od spraw bardzo prozaicznych. Pytam o stan rodziny, sprawy bytowe, pracę, uzupełniam kartotekę parafialną. Dopiero później przechodzę do ich życia religijnego. Pytam czy znają swoich księży, czy są z nich zadowoleni, jak praktycznie przeżywają swoją wiarę. Myślę, że są to sprawy, którymi interesuje się każdy duszpasterz.

- A patrząc szerzej, na całą diecezję, jakie ma Ksiądz Arcybiskup spostrzeżenia po nieco ponad dwóch miesiącach posługiwania w niej?

- Dwa miesiące to za mało, żeby mieć całościowy obraz, ale wystarczająco, by mieć pewne własne odczucia. To co zauważam w naszej diecezji, to zachowanie zdrowych postaw w wymiarze religijnym i patriotyczno-narodowym. Nawet nie sądziłem, że mimo bliskości centrum Warszawy, w takich miejscowościach jak Anin, Rembertów, Wesoła, Stara Miłosna, Kobyłka, Zielonka, Otwock i wiele innych będzie jeszcze duch praktycznie nietknięty demoralizacją i zeświecczeniem. Zauważam to i w parafiach i w szkołach.
Odnoszę też wrażenie, że ludność napływowa dobrze zasymilowała się z rdzennymi mieszkańcami, miejscową ludnością i nie zatraciła swojej wiary. Te bardzo pozytywne elementy musimy pielęgnować, aby nic z tego nie utracić.
Widzę dobrze działający w diecezji Wydział Katechetyczny, dobrą współpracę z Kuratorium i ze szkołami. Cieszy mnie dobrze ustawiona praca diecezjalnej Caritas, która ma bardzo szeroki wachlarz działalności. Dobrze, że diecezja ma własną edycję Tygodnika Niedziela i samodzielnie funkcjonujące Radio Warszawa Praga. Ten przekaz medialny jest dzisiaj niezmiernie ważny.

- Równocześnie pojawiają się zapewne jakieś wyzwania duszpasterskie. Które z nich uważa Ksiądz Arcybiskup za najpilniejsze?

- Jest wiele wyzwań i to różnorodnej natury. Nie wiem na przykład, jakie są relacje wśród samych duchownych na linii księża dziekani - proboszczowie - wikariusze - rezydenci - emeryci. Nie wiem jeszcze, jakie są relacje między ruchami religijnymi. Wiem, że istnieją i że jest ich wiele, ale co konkretnie robią i jak między sobą oddziałują, to trudno jeszcze powiedzieć.
Prowadzę życzliwy nasłuch naszego radia. Musi się ono postarać o zmianę proporcji między muzyką a treściami religijnymi i wiadomościami. Wiem, że tego rodzaju programy są kosztowne, ale jeżeli mamy radio działające całą dobę, musi ono mieć więcej stałych audycji o treści religijnej.
Co do Niedzieli, to jesteśmy z naszymi stronami diecezjalnymi przyporządkowani pewnej idei generalnej pisma i wiele spraw nie od nas zależy, jak choćby długi cykl wydawniczy albo strona graficzna. Jest oczywiście problem natury bardziej ogólnej, nie tylko w naszej diecezji: jak zachęcić ludzi do czytelnictwa? Media audiowizualne są bowiem łatwiej przyswajalne, nie wymagają od ludzi dodatkowego zaangażowania. Ich odbiór jest bardziej pasywny. Natomiast słowo pisane wymaga od odbiorcy większej aktywności, ale ma większą skuteczność oddziaływania.
Kolejne wyzwanie dotyczy naszego seminarium duchownego. Z jednej strony seminarium powinno być chronione przed wpływami świata, aby nie doszło do jakiegoś rozchwiania. A z drugiej, musi być w świecie. Musi być zakorzenione w problematyce życia diecezjalnego i narodowego. Trzeba mieć na względzie przygotowanie młodych księży, którzy powinni wiedzieć, jakie wyzwania ich czekają. Oni muszą znać swoją diecezję, czuć ją i wiedzieć, czego ona oczekuje. Ci ludzie są kształceni na przyszłe 10, 20, 30 lat. Muszą wiedzieć, w którą stronę idą przemiany społeczne i mentalne. Wymaga to solidnej formacji duchowej i intelektualnej.

- Na ile Boże Narodzenie przeżywane po raz pierwszy w naszej diecezji będzie dla Księdza Arcybiskupa inne od poprzednich?

- W tym roku wiele rzeczy jest odmiennych i w Kościele i u mnie. Mimo iż jestem biskupem 14 lat, to podczas tegorocznych rekolekcji dla Episkopatu na Jasnej Górze uświadomiłem sobie, że znowu szukam swojej tożsamości w nowej relacji do mojej posługi biskupiej, do wiernych, którzy są w diecezji. Miałem jakieś przyzwyczajenia i metody wypracowane w duszpasterstwie wojskowym. Tutaj treści są te same, ale ich odbiorcy nieco inni, bardziej zróżnicowani. To wymaga nowych form przekazu. Chociaż czasami, na przykład przed spotkaniem z siostrami zakonnymi, których w naszej diecezji jest prawie półtora tysiąca, pomyślałem, że to jest jakby skadrowana cała brygada.

- Zauważamy, że Ksiądz Arcybiskup postanowił nie ruszać się z katedry w czasie Świąt. Dlaczego?

- Uważam, że katedra jest matką wszystkich kościołów i kaplic na terenie diecezji i w czasie Świąt powinienem być w samej katedrze. Biskup powinien być w swojej katedrze, podobnie jak proboszcz jest w parafii i z tą parafią ma przeżywać Pasterkę i Święta.

- Jednak sięgając wspomnieniami wstecz, to kiedyś Święta u Księdza Arcybiskupa wiązały się z licznymi wyjazdami...

- Same Święta na ogół przeżywałem katedrze polowej. Ale okres przedświąteczny w znacznej mierze spędzałem z dala nie tylko od katedry, ale i kraju. Trzeba było odwiedzać żołnierzy w Libanie, Kossowie, Syrii, Afganistanie i w Iraku. Żołnierze i kadra oficerska służąca w oddaleniu od kraju, w związku ze Świętami bardziej potrzebują kontaktu z Ojczyzną i z rodziną. A ponieważ są zasadniczo wychowani i uformowani w duchu religijnym, stąd nawet ci zobojętniali w wierze czują potrzebę tego religijnego i tradycyjnego wymiaru Świąt.

- Które z tych wyjazdowych spotkań zapisało się najbardziej w pamięci Księdza Arcybiskupa?

- Chyba to w Iraku. Ostatnio byłem tam w ubiegłym roku, dwa dni przed Bożym Narodzeniem. Byłem bardzo życzliwie przyjmowany nie tylko przez naszych żołnierzy, ale i przez ukraińskich i hiszpańskich, którzy służyli w międzynarodowej dywizji pod polskim dowództwem. Widziałem, jak w tym czasie wszyscy oczekiwali spotkania z przedstawicielem Kościoła, choć przecież większość wśród Ukraińców stanowili prawosławni. Dotyczyło to również kadry dowódczej. Nawet jeżeli nie znali naszego zwyczaju dzielenia się opłatkiem, to odbierali go w wymiarze przyjaźni i wspólnoty.

- Zdarza się Księdzu Arcybiskupowi wracać wspomnieniami w wigilijny wieczór do domu rodzinnego?

- Chyba każdy z nas wraca do domu rodzinnego. Dom rodzinny przybliża drogie osoby. A czas, który biegnie nieubłaganie oddala i dom rodzinny i te osoby, z którymi łączymy się już tylko w duchu świętych obcowania. Szczególnie mam na myśli moją Mamę. Zresztą, kiedy żyła, a ja już byłem biskupem polowym, to nie spędzałem Wigilii z Mamą ani z najbliższymi. Odwiedzałem ich dopiero nazajutrz.
Pojęcie domu rodzinnego po święceniach kapłańskich ulega zmianie. Kapłan jest przecież ukierunkowany na innych. Wigilię przeżywa się na plebanii, z księżmi, siostrami i świeckim, z którymi współpracujemy na co dzień. I tak jest w moim życiu.

- Czego chciałby Ksiądz Arcybiskup życzyć naszym czytelnikom na Święta?

- Szczególnie tego, aby w tych Świętach znajdowali możliwie najwięcej treści religijnych. Żeby sobie pełniej uświadomili, że są dziećmi Bożymi. Aby z tego wynikało nasze dążenie do świętości i do wewnętrznego przebóstwienia. Żeby się nie zatrzymali na samym tylko kultywowaniu tradycji. Tradycja wspomaga przeżywanie Świąt, ale nie może nam przesłaniać ich wymiaru nadprzyrodzonego. To dla ludzi niewierzących Święta kończą się tylko na tradycji.
Ten rok jest Rokiem Eucharystii. Dlatego chciałbym życzyć, abyśmy Boże Narodzenie przeżywali z Nowonarodzonym będącym wśród nas w Najświętszym Sakramencie. Żebyśmy Go spotkali w swojej parafii podczas celebracji Mszy św. i adoracji Najświętszego Sakramentu.
Pragnę i życzę tego każdemu z naszych diecezjan, aby każdy mógł zaistnieć na jakiejś stacji, albo nawet na kilku, gdzie będziemy celebrować Rok Eucharystii.
Oby w Roku Eucharystii wszyscy mogli z wiarą powtórzyć Chrystusowi te słowa, które wypowiedzieli uczniowie w Emaus: „Panie, zostań z nami”. W Boże Narodzenie i na każdy dzień Chrystus jest obecny pośród nas pod sakramentalnymi postaciami Chleba i Wina.
Nasze, polskie, kolędy pomagają nam łączyć przeżywanie tajemnicy Bożego Narodzenia z tajemnicą Eucharystii. Szczególnie wyraźnie widać to w kolędzie: Wśród nocnej ciszy. Jest ona bardzo eucharystyczna. Śpiewamy w niej: „I my czekamy na Ciebie - Pana, a skoro przyjdziesz na głos kapłana, padniemy na twarz przed Tobą, wierząc żeś jest pod Osobą Chleba i Wina”.
Chciałby wszystkim życzyć tej wiary, jaką wyraża wspomniana kolęda.

2004-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Były rugi pruskie, są …rugi warszawskie. Stołeczny Ratusz zakazuje symboli religijnych w urzędach podległych Prezydentowi

2024-05-16 10:55

[ TEMATY ]

Warszawa

korepetycje z oświaty

Red.

Andrzej Sosnowski

Andrzej Sosnowski

MEN prowadzi ofensywę wobec nauczania religii w szkołach, MSWiA, któremu podlegają sprawy wyznaniowe - próbuje ograniczyć środki na Fundusz Kościelny. W sukurs organom władzy centralnej idzie największy polski samorząd. Właśnie Prezydent m.st. Warszawy wydał zarządzenie zakazujące umieszczania krzyży w urzędach.

W zarządzeniu nr 822/2024 czytamy o potrzebie równego traktowania wynikającej z przyjętej przez Radę Warszawy „Polityki różnorodności społecznej m.st. Warszawy”.

CZYTAJ DALEJ

USA: rzucono wyzwanie odmówienia 50 tys. różańców w maju

2024-05-16 16:49

[ TEMATY ]

USA

różaniec

maj

Karol Porwich/Niedziela

33 689 różańców odmówiono od początku maja aż do dzisiaj w ramach akcji „Wyzwanie 50 tys. różańców”. To inicjatywa promowana przez amerykańskiego biskupa Roberta Barrona wraz z zespołem katolickiej aplikacji Hallow. Jak pokazuje mapa wydarzenia, biorą w nim udział ludzie z całego świata.

„W ubiegłym roku w maju rzuciliśmy wyzwanie, aby przez miesiąc odmówić 10 tys. różańców i myśleliśmy, że to naprawdę ambitny cel; osiągnęliśmy go w 48 godzin” - wyjaśnia bp Barron. Ostatecznie w zeszłym roku liczba modlitw sięgnęła 64 tys.

CZYTAJ DALEJ

Bydgoszcz: konkurs „W cieniu twych dłoni Matko Pięknej Miłości”

2024-05-16 21:06

[ TEMATY ]

konkurs

Akcja Katolicka

Bydgoszcz

Akcja Katolicka

„W cieniu twych dłoni Matko Pięknej Miłości” - to tytuł konkursu, jaki zorganizowała Akcja Katolicka Diecezji Bydgoskiej. Wydarzeniu patronowali - Kujawsko-Pomorski Kurator Oświaty oraz Centrum Edukacyjno-Formacyjne, gdzie odbył się jego finał.

Konkurs skierowany do uczniów szkół podstawowych, podzielony został na dwie grupy wiekowe. Ci, będący w klasach IV-VI nadesłali prace plastyczne. Starsi reprezentanci klas VII-VIII musieli zmierzyć się w kategorii plastycznej. W sumie rywalizowało 46 młodych ludzi. - Dziękuję, że dano możliwość odkrywania talentów - mówił bp Krzysztof Włodarczyk, nazywając wszystkich zwycięzcami.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję