Wychowawcze zadanie rodziny to jedna z najbardziej istotnych funkcji każdej wspólnoty rodzinnej. Gdy się spojrzy nieco bliżej na tę kwestię i na jej poszczególne aspekty, zauważy się szereg spraw, które nas samych mogą nieco zaskoczyć. Warto dlatego spojrzeć w niektóre zapisy z Katechizmu Kościoła Katolickiego.
Mówiąc w ogóle o funkcji wychowawczej, z pewnym zaskoczeniem stwierdzam, że według zapisów Katechizmu Kościoła Katolickiego jako wychowawca jest nam w Starym Testamencie już „litera prawa”. Prawo Boże jest to szczególne działanie wychowawcze, które sam Pan Bóg podejmuje wobec całej ludzkości, prowadząc ją do pewnego celu, którym jest poznanie i przyjęcie Chrystusa. To jest zadanie postawione nam przez Boga, ale i nasza szansa. Wychowanie jawi się tutaj jako przygotowanie człowieka do zadania, które Bóg w pewnym momencie postawił. Daje to pewne światło na pojęcie wychowania. W Katechizmie (nr. 1091) czytamy nadto, że w „liturgii Duch Święty jest wychowawcą wiary Ludu Bożego”. Także liturgia jest więc obszarem działania, jest pewną tajemnicą, w której się dokonuje ten sam proces wychowywania prowadzony przez samego Boga, przez Ducha Świętego. Jest to wychowanie do wiary, do postawy wiary.
Patrząc na te same zapisy katechizmowe, wchodząc już w obszar spraw rodziny, czytam, iż „rodzice mają pierwszorzędne i niezbywalne prawo oraz obowiązek wychowania”. Jest to norma powtórzona także w Kodeksie prawa kanonicznego. Podkreślam tu słowo „niezbywalne prawo i obowiązek”. Według nauczania Kościoła, rodzice od tego prawa nie mogą się uchylić, zrezygnować z niego. Nr 2252 w Katechizmie wskazuje na te cele wychowania: „Rodzice są odpowiedzialni za wychowanie swoich dzieci do wiary, do modlitwy i do wszystkich cnót”. Wychowanie zawsze ma jakiś swój cel, zawsze jest zmierzaniem „do”. W kontekście obowiązków rodziców, którzy są odpowiedzialni za wychowanie, Katechizm wskazuje na: wiarę, modlitwę i wszystkie cnoty. W innym numerze (2228.) czytamy, że „rodzice wychowują swoje dzieci do prawidłowego używania rozumu i prawidłowego używania wolności”. Mówiąc inaczej, rodzice wychowują dzieci do pewnej sprawności, do pewnej dojrzałości. Takie jest ich zadanie. W numerze 2223. Katechizmu czytam: „Wychowanie oznacza konieczność nauczenia się wyrzeczenia, zdrowego osądu, panowania nad sobą, które są podstawą wszelkiej, prawdziwej wolności”. Tak więc w rzeczywistości celem wychowania, które rodzice prowadzą wobec dzieci, jest ich prawdziwa wolność, wszelka prawdziwa wolność. A w numerze 2222. stwierdza się po prostu, że „rodzice wychowują swoje dzieci do wypełniania Prawa Bożego, m.in. ukazując samych siebie jako posłusznych woli Ojca Niebieskiego”. Wychowują do wypełniania Prawa Bożego, a więc do tego poziomu dojrzałości ludzkiej, który sam Bóg wpisuje w każdego człowieka, i którego od każdego człowieka oczekuje. Bardzo ciekawie też Katechizm pokazuje pewną metodę tego procesu wychowawczego. W nr. 2217. odwraca nieco porządek rzeczy, bo wskazuje, jaka postawa winna cechować dziecko: „Tak długo jak dziecko mieszka z rodzicami, tak długo powinno być posłuszne każdej prośbie rodziców”. Nie ma tu mowy o żadnej granicy pełnoletności, ani żadnej granicy: czy jeszcze się uczy, czy kształci się, czy pracuje, czy jest samodzielne czy nie. Tak długo jak dziecko mieszka z rodzicami, powinno być posłuszne każdej prośbie rodziców, która służy jego dobru lub dobru rodziny. Przywołuje się też tutaj cytat: „Dzieci, bądźcie posłuszne rodzicom”.
Dzieci mają słuchać rozsądnych zarządzeń swoich wychowawców. Zakłada się, że zarządzenia wychowawców są rozsądne. Dzieci mają więc słuchać zarządzeń wychowawców i tych wszystkich, którym rodzice je powierzyli. Sam fakt, że rodzice powierzyli swoje dziecko określonej osobie, zawierzając jej pewne działanie wobec własnego dziecka, jest podstawą oceny ewentualnej weryfikacji. Dziecko ma tych osób słuchać, oczywiście w granicach słuszności zarządzeń. W tym samym numerze Katechizm stwierdza: „Jeśli jednak dziecko jest przekonane w sumieniu, iż jest rzeczą moralnie złą być posłusznym danemu poleceniu, nie powinno się do niego stosować”. A więc ta dojrzałość jest obecna już na jakimś poziomie w czasie procesu wychowania. Dziecko ma prawo samo oceniać już wstępnie postawę swoich wychowawców, ich zarządzenia, i ma prawo, jeżeli to jest uzasadnione, odmówić podporządkowania się. Nie ma natomiast nigdzie mowy w Katechizmie o tym, aby dziecko mogło odmówić poleceniom swoich rodziców. Wzrastając, dzieci będą nadal szanować swoich rodziców, będą uprzedzać ich pragnienia, będą chętnie prosić o rady i przyjmować ich uzasadnione napomnienia. Pojawia się jednak pewna granica posłuszeństwa wobec rodziców. Ustaje ono wraz z usamodzielnieniem się dzieci. Pozostaje, oczywiście, szacunek względem rodziców. Należy się on rodzicom zawsze, bowiem swoje źródło ma w bojaźni Bożej.
Polsce i Kościołowi potrzebne są rodziny świadome swojej wychowawczej roli wobec dzieci. Trzeba o tym myśleć, trzeba mówić, trzeba się w tych intencjach modlić.
Pomóż w rozwoju naszego portalu