Reklama

Kościół

Misje to nie akcyjność – to styl życia

Jeśli czujemy się Kościołem, to w nadzwyczajnym miesiącu misyjnym trzeba sobie postawić pytanie, czy robimy w tej sprawie wystarczająco wiele – apeluje w rozmowie z KAI ks. Tomasz Atłas. Zdaniem Dyrektora Papieskich Dzieł Misyjnych w Polsce postanie wielkich postaci głoszących Dobrą Nowinę na innych kontynentach winny skłaniać do rachunku sumienia z radykalizmu, prostoty, oddania Kościołowi. Z woli Franciszka październik tego roku będzie obchodzony jako nadzwyczajny miesiąc misyjny.

[ TEMATY ]

misje

www.youtube.com

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

KAI: Wymiar materialny jest istotny, bo trudno przekazywać Dobrą Nowinę, gdy ludzie są głodni. Najpierw trzeba podzielić się z nimi chlebem i postarać o to, by mieli drogę, wodę, lekarza, szkołę...

– Choćby pomoc w zakresie edukacji jest jedną z metod ewangelizacyjnych: podnosimy świadomość tych ludzi, kształcimy ich, pomagamy ogólnie się rozwijać i dzięki temu otwieramy ich na światło Ewangelii. Wiadomo, że szkoły prowadzone przez misjonarzy i misjonarki to placówki o dobrym poziomie, do których przychodzą ludzie różnych wyznań i bardzo często tam właśnie doświadczają pierwszego spotkania z Ewangelią, z Chrystusem.
Pamiętam, jak jeden z uczniów prowadzonej przez nas szkoły w Republice Konga, muzułmanin, postanowił zostać ministrantem. Rodzice się zgodzili, bo byli to ludzie pokojowo usposobieni i po jakimś czasie ten chłopiec poprosił o chrzest. A więc: od edukacji do chrztu.
Tak, trudno wyjść i głosić, nie dostrzegając codzienności. Ewangelia powinna być osadzona w konkretnym kontekście społecznym, kulturowym, bo inaczej rzucimy ziarno, ale powrócimy bez żadnych zbiorów.

KAI: Jak wygląda zaangażowanie misyjne Kościoła w Polsce – myślę o liczbie misjonarzy oraz środkach finansowych – w porównaniu z innymi krajami?

– Pod względem zaangażowania misyjnego, w skali europejskiej jesteśmy jednym z najbardziej dynamicznych Kościołów. Owszem, finansowo biją nas na głowę Anglicy, Niemcy czy Hiszpanie, natomiast personalnie już nie. Hiszpania misjonarzy praktycznie już nie posyła, trochę więcej wyjeżdża Włochów. Jesteśmy na 4.-5. miejscu i myślę, że nie jest najgorzej. Chociaż, z drugiej strony, zważywszy na to, jak się Kościół w Polsce wciąż rozwija i jak polepsza nasz status materialny w porównaniu z sytuacją sprzed 15-20 lat, to wydaje mi się, że od strony finansowej moglibyśmy wnosić o wiele więcej.

KAI: A nie wnosimy, bo...

– Zaczyna się od braku informacji – bo ktoś zapomniał zapowiedzieć np. Niedzieli Misyjnej i wierny nie miał możliwości złożenia ofiary. Druga rzecz: jak te środki są dzielone? Trzeba otwarcie powiedzieć, że składka z Niedzieli Misyjnej ma być w formie integralnej przekazana Ojcu Świętemu na potrzeby ewangelizacyjne. Podobnie ma być w przypadku nadchodzącego nadzwyczajnego miesiąca – i taka sugestia wyszła z Kongregacji Ewangelizacji Narodów, to znaczy: wszystkie ofiary zbierane w tym czasie na misje powinny być w całości przekazane papieżowi na ewangelizację.
Jestem ciekaw, jak to wypadnie, miejmy nadzieję, że Kościół w Polsce w pełni odpowie na ten apel.
Jeśli chodzi o świadomość misyjną, to jest naprawdę bardzo dobrze. Działają ludzie świeccy i rozmaite wspólnoty, bardzo otwarte na potrzeby misji i żywo zainteresowane tym, jak żyje Kościół gdzieś tam na świecie i jak można mu pomagać. Ogromnie zaangażowane w duchowe wpieranie dzieła misyjnego są żeńskie zakony kontemplacyjne. Jeśli chodzi o różne promisyjne inicjatywy – jest ich masa, naprawdę. To bardzo ważne, bo przywiązanie do tego, co nasze, co polskie, nie może ograniczać nam widzenia spraw całego Kościoła.

KAI: Wzrasta zainteresowanie wolontariatem misyjnym. W ostatnim czasie wzmogło się ono dzięki Helenie Kmieć, zamordowanej w Boliwii wolontariuszce misyjnej. Misjonarze świeccy to chyba ważny i pozytywny rys współczesnego Kościoła w Polsce?

– Po śmierci Helenki rozmawiałem z szefem Wolontariatu Salwatoriańskiego, z którego ona się wywodziła. Powiedział mi, że w jego biurze rozdzwoniły się wtedy telefony: najpierw od zaniepokojonych rodziców innych wolontariuszy, a potem od masy młodych ludzi deklarujących: „ja chcę”. Tertulian napisał, że „krew męczenników jest posiewem chrześcijan” – i to się po raz kolejny i dobitny potwierdziło: Helenka „zasiała” nowych misjonarzy.
Faktem jest, że wzrasta liczba osób świeckich myślących o wyjeździe na misje, z tym że większość chce wyjechać jako wolontariusze. To jest uwarunkowane pracą, kwestią jej ciągłości, ubezpieczeniem itd. Inne kraje mają to rozwiązane wciąż lepiej opracowane. Na przykład wolontariusze włoscy wyjeżdżają jak gdyby do pracy, de facto liczy się im to jako delegacja z pensją, ubezpieczeniem itp. W Polsce pracuje się nad wprowadzeniem lepszych rozwiązań, zobaczymy.
Mimo tych przeszkód masa młodych ludzi wyjeżdża na tereny misyjne podczas wakacji na tzw. krótkie wyjazdy wolontaryjne, czasami też na pół roku lub na rok. Uważam, że to jest świetna sprawa! Ci ludzie, pełni zapału, a potem wielu wrażeń, są animatorami dzieła misyjnego w swoich środowiskach.
Bardzo ciekawe efekty przynosi wprowadzony przed laty jako eksperyment pomysł seminarium tarnowskiego: tamtejsi klerycy od lat wyjeżdżają na misyjne staże. Z grupy tych kilkudziesięciu chłopaków, którzy dotychczas przyjrzeli się pracy ewangelizacyjnej na różnych kontynentach, kilku czy kilkunastu, już jako księża, pracuje na misjach. Pozostali są szczególnie dynamicznymi ambasadorami misji.

KAI: Kościół w Polsce ma galerię znanych i nieznanych, wspaniałych misjonarzy, takich jak kard. Kozłowiecki, o. Żelazek czy dr Błeńska, której proces beatyfikacyjny niedawno się rozpoczął. Czy wystarczająco eksponujemy ich postacie do krzewienia świadomości misyjnej wśród Polaków?

– Zapowiadając ten nadzwyczajny miesiąc, Franciszek wskazał cztery konkretne punkty, na których powinniśmy oprzeć naszą refleksję, by ten czas przeżyć właściwie: odnowienie osobistej relacji z Chrystusem, studium biblijne, teologiczne i katechetyczne na temat dzieła misyjnego, konkretne materialne wsparcie najuboższych Kościołów oraz odkrycie postaci, które zasłużyły się – niekiedy w sposób heroiczny – dla dzieła misyjnego. Chodzi tu nie tylko o osoby uznane przez Kościół za święte czy błogosławione. Nadchodzący miesiąc stanowi doskonałą okazję ku temu, by każda diecezja i każde zgromadzenie w swoim środowisku „wyciągnęło” takie postacie i pokazało je ogółowi wiernych.
Na przykład w tych dniach mija druga rocznica śmierci ks. Marcelego Prawicy z diecezji radomskiej. Na misjach przepracował 40 lat, i to w takich warunkach, że większość misjonarzy samą jego decyzję o pracy w pewnej dolinie z Zambii określała jako bohaterską. Tymczasem to, co on tam przez ten czas zrobił, to jak oddziaływał na młodych misjonarzy, także gdy wrócił do Radomia jako schorowany człowiek, jest czymś absolutnie niesamowitym. Z życiorysów takich ludzi można czerpać i inspiracje, i materiał do naszego rachunku sumienia z radykalizmu, prostoty, oddania Kościołowi. Trzeba chylić czoło i uderzyć się w piersi.

KAI: I zapytać, czy właściwie rozumiemy bycie w Kościele i to, co oznacza życie mojego bliźniego chrześcijanina w innych miejscach na świecie – odległych w przestrzeni, ale i odmiennych religijnie, społecznie, kulturowo. Bo ci wielcy misjonarze, choć tak wielu z nich pozostaje nieznanych i wymaga owego „wyciągnięcia”, to zrozumieli.

– Lubię czasem powtarzać, choć pewnie nie wszyscy się ze mną zgadzają, że owszem, jestem Polakiem, ale moją ojczyzną jest Kościół. Tak się poskładało, że żyję w tej cząstce Kościoła, jaką jest Kościół w Polsce, a jeszcze bardziej szczegółowo – diecezja tarnowska, ale przede wszystkim moją ojczyzną jest Kościół. Tak więc to, co się dzieje w Mongolii, Nigerii czy Wenezueli, to są moje sprawy, moje radości, moje troski.
Któryś ze świętych pisał: sukcesy jednego z pasterzy są moimi sukcesami, bo należymy do tego samego Kościoła. Tak też powinien myśleć każdy z nas, żyjących nad Wisłą.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2019-09-25 13:01

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Papież: niesienie nadziei powołaniem periodyku o misjach

[ TEMATY ]

misje

papież Franciszek

PAP/ETTORE FERRARI

Franciszek przyjął na audiencji osoby przyczyniające się do wydawania włoskiego periodyku „Świat i misja” obchodzącego właśnie 150 lat istnienia. Ojciec Święty zauważył, że to dzieło odznacza się wyjątkową aktualnością, ponieważ pozostaje od początku szczególnie powiązane z Kościołem, który „wychodzi na zewnątrz”. Gazeta, podobnie jak kilka innych inicjatyw, jest prowadzona przez Papieski Instytut Misji Zagranicznych (PIME).

Samo powstanie periodyku stanowiło wyraz potrzeb Ludu Bożego, jak podkreślił Franciszek. Chrześcijanie czuli pragnienie bliskości z głosicielami Chrystusa w odległych krajach, ale chcieli także poznać te dalekie lądy oraz ich mieszkańców w sposób pełen szacunku, znajdując równocześnie „ziarna Słowa”, jakie Duch Święty mógł tam zasiać. Jak wskazał Papież, nazwa gazety się zmieniła, bowiem do 1969 r. były to „Misje katolickie”, ale powołanie pozostało identyczne: udzielać głosu osobom go pozbawionym oraz przypominać, iż zanoszenie innym Ewangelii powinno stać w centrum naszej wiary.

CZYTAJ DALEJ

Bp Andrzej Przybylski: my zrodziliśmy się z Boga, który jest Miłością

2024-05-03 19:56

[ TEMATY ]

rozważania

bp Andrzej Przybylski

Karol Porwich/Niedziela

Każda niedziela, każda niedzielna Eucharystia niesie ze sobą przygotowany przez Kościół do rozważań fragment Pisma Świętego – odpowiednio dobrane czytania ze Starego i Nowego Testamentu. Teksty czytań na kolejne niedziele w rozmowie z Aleksandrą Mieczyńską rozważa bp Andrzej Przybylski.

CZYTAJ DALEJ

Drogi miłości

2024-05-03 20:56

ks. Jakub Nagi

Brat

Brat

Jak podkreśla ks. Krystian Winiarski, prefekt WSD w Rzeszowie, film rzeszowskich alumnów ma służyć najpierw refleksji nad życiowym powołaniem, które dla chrześcijan jest przede wszystkim powołaniem do świętości. W życie każdego człowieka wpisane jest także powołanie szczegółowe: do małżeństwa, kapłaństwa, życia konsekrowanego, a może do samotności, które też wymaga rozeznania, odkrycia i decyzji, by tą konkretną drogą iść przez życie.

„Pytania, emocje, rozterki, lęk przed podjęciem decyzji. To wszystko towarzyszy młodemu człowiekowi, który zastanawia się jaką życiową drogę wybrać, czy odpowiedzieć na powołanie, także to do kapłaństwa. O tym chcieli opowiedzieć swoim kolegom klerycy, którzy rozpoczynają swoją formację w seminarium” – wyjaśnia ks. Krystian Winiarski.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję