Jeszcze wczoraj był płacz, smutek, niedowierzanie, grób, czuwanie… Poranek przyniósł ulgę, radość - grób jest pusty!
Kolejna Wielkanoc w naszym życiu, świętujemy zmartwychwstanie Chrystusa, ale czy przyjmujemy naukę płynącą z faktu zmartwychwstania, czy umiemy ją zastosować w życiu?
Wielkanoc niesie nam wielką radość: zwycięstwo nad śmiercią, poranne dzwony, rodzinne śniadanie… Uczy nas również trudnej prawdy, do której powoli dorastamy: „Żeby zmartwychwstać, trzeba najpierw umrzeć”.
Chrystus zmartwychwstał. Ale wcześniej był Wielki Piątek: cierpienie, wstyd, strach, śmierć. Prawda o tym, że zmartwychwstanie zawsze poprzedza śmierć wydaje się oczywista. Jednak czy dla każdego?
Kiedy mówimy o zmartwychwstaniu, myśli koncentrują się wokół Chrystusa Zmartwychwstałego, „zmartwychwstania” duszy po sakramentalnym oczyszczeniu z grzechów, czasem zastanawiamy się nad zmartwychwstaniem ludzkich ciał. To są fundamentalne zagadnienia związane z istotą chrześcijaństwa. Na zmartwychwstanie trzeba jednak popatrzeć także w innym świetle, ujrzeć je w perspektywie ludzkiego życia. Codziennie spotykamy się z trudnymi sytuacjami, nazywamy je beznadziejnymi… W dzisiejszym świecie nietrudno o Wielki Piątek w styczniu czy lipcu: życiowe niepowodzenia, klęski, czasem nawet niewielkie wpadki traktujemy jako definitywny koniec czegoś, co było dla nas ważne, pielęgnowane, oczekiwane. Plany, marzenia zostały pogrzebane... Wówczas nie myślimy o tym, że po każdej nocy przychodzi nowy dzień, a każdy kres może być doskonałym początkiem. Utrata pracy koncentruje nasze myślenie na tym, że będziemy bezrobotni, a nie zastanawiamy się nad tym, że może jest to szansa na rozwój, lepszą posadę. W trudnych sytuacjach wielu chrześcijan nie zdaje egzaminu ze zmartwychwstania. Ciągle mało jest w nas pozytywnego myślenia i nadziei. A przecież jako chrześcijanie jesteśmy zobowiązani do pielęgnowania nadziei i budowania optymistycznej wizji świata. Nawet jeśli sami nie mamy w tej chwili problemów, to wokół żyją ludzie, którzy potrzebują pomocy czy prostych słów otuchy.
Święta Zmartwychwstania Pańskiego powinny skłonić nas do refleksji nad tym, jak wiele „zmartwychwstania” jest w naszym codziennym życiu, w naszych rozmowach, postawach, działaniach. Musimy wreszcie zauważyć, że w życiu jest dużo więcej chwil radości zmartwychwstania niż smutku śmierci!
„Zmartwychwstał Pan! Alleluja!”. Oby te słowa wypowiadane były wiele razy w roku. Otwórzmy się na dobro. Pozwólmy działać nadziei. To wystarczy. A po Wielkim Piątku zawsze przyjdzie Poranek Wielkanocny. Kiedy nadejdzie - to już zależy od nas samych. Im szybciej, tym lepiej. Nie bójmy się zmartwychwstania!
Pomóż w rozwoju naszego portalu