Reklama

Nasza rozmowa

Kiedy małżeństwo jest płodne

Niedziela warszawska 30/2006

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Stwórca polecił nam być płodnymi, rozmnażać się i czynić sobie ziemię poddaną.
I to, co jest charakterystyczne dla naszych czasów, to fakt, że te dwa pierwsze zadania jakoś się lekceważy. Natomiast człowiek bardzo koncentruje się na tym trzecim

Piotr Chmieliński: - Czym jest naturalne planowanie rodziny?

Aleksandra Strus: - Procesy zachodzące w organizmie kobiety sprawiają, że jest ona w określonym czasie zdolna do tego, żeby poczęło się w niej dziecko. Naturalne planowanie rodziny umożliwia zaobserwowanie, kiedy poczęcie jest bardzo mało prawdopodobne, kiedy jest prawdopodobne, a kiedy nie ma możliwości poczęcia. Chodzi więc tu o to, żeby wiedzieć, jakie owoce przyniesie w danym momencie współżycie seksualne pomiędzy małżonkami.

Roman Strus: - To jest po prostu świadomość małżeńskiej płodności.

- Czy rzeczywiście można z dużą pewnością określić, że współżycie w danym momencie doprowadzi lub nie do poczęcia?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

AS: - Wspomniałam o tych trzech okresach: małe prawdopodobieństwo, znaczne prawdopodobieństwo i niemożność poczęcia. W okresie, kiedy występuje niemożność poczęcia, jeżeli tylko metoda planowania jest dobrze stosowana, w sposób oczywisty do poczęcia nie dojdzie.

- Czyli jest to metoda skuteczna w unikaniu poczęcia...

Reklama

AS: - Nie tylko! Jest skuteczna także w doczekaniu się poczęcia. W dzisiejszych czasach jest to bardzo ważne. Cywilizacyjne zmiany prowadzą bowiem do tego, że płodność ludzka bardzo maleje. Trzeba więc zrobić wszystko, aby współżyć wtedy, kiedy płodność obojga małżonków jest największa. Czyli współżycie powinno wystąpić w okresie najbliższym jajeczkowania u kobiety i najlepiej, aby było poprzedzone odpowiednio długą abstynencją seksualną u mężczyzny, żeby zgromadziła się u niego wystarczająco duża ilość plemników. Znam wiele małżeństw, które były już pogrążone w rozpaczy z powodu wieloletniej niemożności poczęcia dziecka. I nagle, kiedy dowiadywali się o naturalnych metodach planowania rodziny i zaczęli je stosować, do poczęcia doszło.

RS: - W tej chwili mówi się, że ok. 15 do 20% par ma problem z doczekaniem się potomstwa. Trudno tu dokładnie wskazać, jakie czynniki o tym decydują. Może odżywianie, siedzący tryb życia, uwarunkowania psychiczne. U kobiety największa płodność występuje w okolicach dwudziestego któregoś roku życia i potem powoli się obniża. I o ile kiedyś płodność u kobiety całkowicie zanikała w okolicach 40, 45 lat, to teraz nierzadko zanika 10 lat wcześniej. Czyli jeżeli płodność maleje, to tym bardziej ważna jest pomoc małżonkom we wskazaniu optymalnego czasu, kiedy płodność jest u nich największa.
Pytał pan o skuteczność tych metod. Ze skutecznością to jest tak jak z jazdą bezwypadkową samochodem. Volvo jest np. dużo bezpieczniejsze niż maluch. Ale jazda volvo wcale nie gwarantuje stuprocentowego bezpieczeństwa. Dużo przecież zależy od kierowcy. Bo co z tego, że będzie się jechać bezpiecznym samochodem, skoro kierowca nie zastosuje się do przepisów ruchu drogowego? Bardzo podobnie jest z metodami naturalnego planowania rodziny. One gwarantują skuteczność, jeżeli tylko przestrzega się reguł. Jeżeli podejmie się współżycie w okresie płodnym, no to trudno wówczas za poczęcie dziecka winić metody.

AS: - Jeżeli małżonkowie nie chcą począć dziecka, to wiadomo, że nie powinno się współżyć w okresie płodności.

Reklama

- Czy stosowanie naturalnego planowania rodziny zabiera dużo czasu?

AS: - Mnie to nawet dodawało trochę czasu snu. Mąż rano dawał mi termometr, ja jeszcze nie wstawałam i dosypiałam 5 minut.

- Czyli trwa to tylko kilka minut?

AS: - Mierzenie temperatury tak. Reszta obserwacji dokonuje się przy okazji pobytu w łazience. Czyli i tak i tak tam jestem, muszę tylko zerknąć i zapisać sobie, co widziałam.

RS: - Cała metoda opiera się na mierzeniu temperatury oraz na obserwacji, które kobieta i tak sama czyni. Nie trzeba tu więc żadnych specjalnych przyrządów, wystarczy, żeby raz na dzień swoje obserwacje zapisać w postaci jednej literki i kropki w zeszycie.

- Nie jest więc trudno się tego nauczyć?

RS: - Nie. Trzeba tylko nauczyć się rozpoznawania objawów oraz wyciągania wniosków z już zapisanych informacji.

- Co by Państwo polecili małżeństwu, które chciałoby się nauczyć metod naturalnego planowania rodziny?

AS: - Pójść na kurs. W Lidze Małżeństwo-Małżeństwu kursy prowadzą małżeństwa. Można też kupić tzw. kurs domowy i nauczyć się tego w domu. A potem telefonicznie skonsultować, np. z nami, wyniki. Po jakimś czasie człowiek dochodzi już do takiej wprawy, że te konsultacje przestają być potrzebne.

Reklama

RS: - Stosując te metody mam świadomość, że od moich własnych decyzji coś w moim życiu zależy. Nie mogę już zwalić winy na aptekarza, jakąś fabrykę, kogoś jeszcze innego. Widzę po prostu oczywisty związek pomiędzy dwiema sprawami: współżyciem, na które z żoną zdecydujemy się lub nie, a ewentualnie dzieckiem, które z tego może się począć.
Muszę przyznać, że bardzo wiele radości daje nam fakt, kiedy widzimy zaangażowanie obojga małżonków w stosowanie NPR. Bo bardzo przykre jest, kiedy mąż zrzuca całą odpowiedzialność na kobietę. A tutaj widzimy, że mąż zaczyna się tym przejmować.

AS: - W naturze mężczyzny jest to, że on zawsze będzie kochankiem, w dobrym znaczeniu tego słowa. Natomiast kobieta będzie zawsze matką. I w małżeństwie ona jego musi nauczyć co to znaczy być ojcem, bo doskonale wie, co to znaczy być matką, natomiast on musi ją nauczyć być kochanką.

- To znaczy czego konkretnie nauczyć?

AS: - Czerpania radości ze współżycia. Żeby ona chciała tego współżycia. Żeby ją ono naprawdę cieszyło. Doświadczenie pokazuje, że osoby, które nauczą się naturalnych metod zaczynają się po prostu sobą cieszyć. To bardzo ważne, bo gdyby małżeństwo miało służyć tylko poczynaniu dziecka, to byłoby małym laboratorium biologicznym.

RS: - Stosowanie metod naturalnego planowania rodziny nie tylko, że zbliża małżonków do siebie i pogłębia ich wzajemną relację, ale otwiera na życie nowego człowieka. Do końca nie rozumiem jak to się dzieje. Po prostu przyjęcie takiego sposobu życia całkowicie usuwa lęk przed dzieckiem.

- Kiedyś stosowano tzw. kalendarzyk małżeński. Czym on się różni od naturalnych metod?

Reklama

AS: - Kalendarzyk to jest statystyczna metoda lat trzydziestych XX wieku. Wtedy szło się spać z kurami, nie przeszkadzał telewizor, światło. Cykle u kobiety były stałej długości, bardzo do siebie podobne, z małym ryzykiem zakłóceń. Można więc było powiedzieć, że od początku miesiączki do określonego dnia jest okres niepłodności, potem występuje ileś dni okresu płodności, a następnie przychodzi znowu okres niepłodności. Działało to trochę na zasadzie: chybił-trafił. Ale to miało całkiem niezłą skuteczność: ok. 85%. A trzeba pamiętać, że to był czas, kiedy ludzie tak się jednak nie bali dziecka jak teraz.

RS: - Zmiany cywilizacyjne wprowadziły zmienność cykli. Sprawiły, że nie można już być pewnym, iż następny cykl będzie tej samej długości.

- Czym naturalne metody planowania rodziny różnią się od antykoncepcji? Przecież i tu i tu chodzi o uniknięcie poczęcia.

RS: - Samochód można kupić albo go ukraść. W jednym i drugim przypadku posiada się samochód. Tak więc kryterium skutku to nie jest dobry sposób oceny działania.

AS: - Współżycie seksualne ma dwa nierozłączne cele: budowanie więzi między małżonkami oraz poczęcie dziecka. Mówiłam już o trzech fazach cyklu płodności u kobiety: pierwsza faza to czas bardzo małej możliwości poczęcia, druga faza to czas płodności, a trzecia faza to okres niemożności poczęcia. I są małżeństwa, które ograniczają współżycie tylko do tej trzeciej fazy, aby mieć całkowitą pewność, że nie pocznie się dziecka. Po pewnym czasie oni się tak bardzo, bez lęku, zaczynają sobą cieszyć, że podejmują decyzję o współżyciu również w pierwszej fazie. Tam, gdzie jest, niewielka, ale jednak, możliwość poczęcia.
Oczywiście może być antykoncepcyjne wykorzystanie metod naturalnych. Jeżeli małżeństwo z góry wyklucza dziecko, nie chce go posiadać, współżyje wyłącznie w trzeciej fazie, to jest na pewno antykoncepcja.

Reklama

- Czyli ograniczanie się tylko do współżycia w trzeciej fazie jest antykoncepcją, a więc złem?

- RS: - Czasami są powody zdrowotne czy nawet socjalne, żeby odkładać poczęcie nawet w nieskończoność. Bo samo unikanie poczęcia, bez żadnych poważnych powodów, jest złem moralnym.

- Dlaczego tak mało się mówi o naturalnych metodach planowania rodziny?

AS: - Jeżeli chodzi o lekarzy, to może wynikać po prostu z niewiedzy. Albo uznania, że jest to sprawa zdrowia, a nie choroby, więc nie wchodzi w ich kompetencje. Natomiast księża może o tym nie mówią, bo nie rozumieją tych metod.

RS: - Naturalne metody to sposób praktykowania czystości małżeńskiej. A ile się mówi o czystości małżeńskiej? Ile się w ogóle mówi o życiu cnotliwym? O życiu, które wymaga jakiegokolwiek wyrzeczenia? Bo te metody wymagają pewnego ograniczenia.

AS: - W okresie płodności tak. Ale, trzeba to wyraźnie powiedzieć, że paradoksalnie ci, którzy korzystają z antykoncepcji, współżyją znacznie rzadziej niż ci, co stosują naturalne metody. Antykoncepcja wynika przecież z lęku przed jakąś krzywdą, którą może zrobić partner. Trzeba więc przed nim się zabezpieczyć. To w sposób oczywisty generuje wręcz niechęć do współżycia, tym bardziej, że pojawiają się dolegliwości związane z antykoncepcją. Trzeba też pamiętać, że niektóre środki antykoncepcyjne są rakotwórcze.

Reklama

- Czyli rozumiem, że stosowanie antykoncepcji doprowadza w pewnym momencie nawet do niechęci do seksu...

RS: - Owszem, bardzo często tak. Przecież jak komuś grozi niebezpieczeństwo, to w sposób naturalny przed nim ucieka. Jest też drugi element. Lubi pan słodycze?

- Lubię.

RS: - Ale gdyby pan jadł ciągle tylko słodycze, to w końcu zacząłby je pan nienawidzić. Po prostu konieczny jest umiar, przerwa, odpoczynek, pewna okresowa abstynencja.

AS: - Kiedyś byłam na imieninach u znajomych. W gronie koleżanek akurat zeszło na intymne sprawy. I one mówią, że już właściwie nie mają ochoty na seks. Okazuje się, że one brały już hormonalną terapię zastępczą, bo chciały się dobrze czuć. Jak można się dobrze czuć, kiedy się nie chce z mężem być? Jest jakaś presja brania antykoncepcji, stosowania hormonów w pewnym wieku. Ale w konsekwencji np. spada libido.

RS: - Stwórca polecił nam być płodnymi, rozmnażać się i czynić sobie ziemię poddaną. I to, co jest charakterystyczne dla naszych czasów, to fakt, że te dwa pierwsze zadania jakoś się lekceważy. Natomiast człowiek bardzo koncentruje się na tym trzecim.

- Niedawno pojawił się w rządzie pomysł, aby metod naturalnego planowania rodziny uczyć w szkołach. Wzbudziło to wiele kontrowersji. Jakie jest Państwa zdanie na ten temat?

RS: - Jestem zdecydowanie przeciwny takim pomysłom. Chociaż pozornie wydawałoby się, że to słuszna myśl, bo przecież warto udostępniać młodzieży dobre rzeczy. Ale uważam, że to, co przede wszystkim młodzieży jest potrzebne, to wiedza o funkcjonowaniu ich organizmów. Dotyczy to szczególnie dziewcząt. Więcej w szkole powinno być przekazywanych wiadomości o człowieku, a mniej np. o pantofelku.
Uważam, że jeżeli wprowadzi się NPR do szkół, może grozić niebezpieczeństwo niezdrowego rozbudzenia ciekawości całą sferą seksualną. I to byłby stan bardzo pożądany przez pewne środowiska liberalne. Bo w konsekwencji rozbudzenia ciekawości młodzież może rozpocząć wcześniej współżycie, zacząć stosować antykoncepcję itd. I to jest idealna grupa docelowa dla producentów antykoncepcji.
Człowiek powinien mieć dostęp do określonej wiedzy wtedy, kiedy jej potrzebuje. Młodzieży nie jest do niczego potrzebna wiedza o naturalnym planowaniu rodziny czy antykoncepcji. Po co im ta wiedza? Chyba tylko po to, żeby namówić ich do współżycia seksualnego. A wiadomo, że współżycie dla takiego człowieka jest czymś złym.

2006-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Świdnica. Zmarła Krystyna Borowczyk. Miała 70 lat

2025-10-03 19:44

[ TEMATY ]

diecezja świdnicka

Świdnicka Kuria Biskupia

Krystyna Borowczyk

ks. Mirosław Benedyk/Niedziela

Krystyna Borowczyk (1955-2025)

Krystyna Borowczyk (1955-2025)

Świdnicka Kuria Biskupia przekazała informację o śmierci Krystyny Borowczyk, wieloletniej współpracowniczki diecezji, związanej z m.in z seminarium, ruchem Comunione e Liberazione czy parafią św. Andrzeja Boboli.

– W nadziei życia wiecznego zawiadamiamy, że w dniu 3 października w wieku 70 lat odeszła do domu Ojca śp. Krystyna Borowczyk, wieloletnia współpracowniczka Świdnickiej Kurii Biskupiej – przekazano w komunikacie.
CZYTAJ DALEJ

Ks. Tomasz Trzaska: depresji nie da się zamodlić

Jest dziś potrzeba, żeby w kwestii kryzysów samobójczych budować mosty ze wszystkimi środowiskami: kościelnymi, społeczno-politycznymi, ze szkołą, ze służbą zdrowia, z państwem - po prostu z każdym; to zjawisko dotyczy wszystkich - powiedział metropolita warszawski abp Adrian Galbas.

Abp Galbas wziął udział w spotkaniu "Nie pozwólmy znikać bez słowa” poświęconym profilaktyce, systemom wsparcia i koordynacji działań między instytucjami w budowaniu bezpiecznego otoczenia dla osób w kryzysie psychicznym, które odbyło się w czwartek w Domu Arcybiskupów Warszawskich.
CZYTAJ DALEJ

Trwają Rekolekcje Jasnogórskiej Rodziny Różańcowej

2025-10-03 20:14

[ TEMATY ]

rekolekcje

Jasna Góra

Jasnogórska Rodzina Różańcowa

BPJG

Na Jasnej Górze trwają rekolekcje Jasnogórskiej Rodziny Różańcowej. Przebiegają pod hasłem; „Maryjo, Matko Nadziei - módl się za nami!” – rekolekcje głosi przeor klasztoru paulinów w Toruniu, ojciec Łukasz Kręgiel. Podczas tych rekolekcji spoglądamy na życie Maryi i przekładamy to na nasze życie – powiedział rekolekcjonista.

–To taki czas zapatrzenia, adoracji Boga i Maryi. Spoglądamy na Maryję, na jej cnoty, na jej życie, na jej charakter, po to, aby wyciągnąć wnioski i przełożyć Jej życie na nasze życie. Uczymy się od Maryi, jak żyć, jak modlić się tak naprawdę na różańcu, jak wielka jest moc tej modlitwy. Uczymy się też nadziei, bo całe życie Maryi było przesiąknięte nadzieją już od chwili zwiastowania. Więc trzeba nam tę tajemnicę nadziei, odkrywać szczególnie w tym roku, do czego zaprosił nas papież – powiedział ojciec Łukasz Kręgiel.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję