Reklama

Jedyna taka kamienica

Kamienicę przy ul. Kościelnej 7 w Wadowicach, dom rodzinny Jana Pawła II, odwiedzało w ostatnich latach ponad 200 tys. pątników rocznie. Od momentu śmierci Papieża przybywa ich jeszcze więcej: od 2 tys. do 3 tys. dziennie. Budynek, dla wielu już prawie relikwia, dumnie góruje nad ul. Kościelną, jakby świadomy swej ważności i rangi. Gości przyjmuje z godnością: czeka na nich czysty, zadbany, ukwiecony. Ćwierć wieku temu to miejsce wyglądało jednak zupełnie inaczej. Kamienica była w bardzo złym stanie. Na dziedzińcu - trzepak i śmietniki. Słychać było gdakanie kur, które hodowali lokatorzy mieszkający na parterze. Na placyku wszędzie były miski z jedzeniem dla kotów, których kilkanaście kręciło się w pobliżu budynku…

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Rodzice Karola Wojtyły wprowadzili się na ul. Kościelną 7 w 1919 r. Zajmowali tam dwa pokoje z kuchnią na pierwszym piętrze. 18 maja 1920 r. w tym mieszkaniu urodził się ich syn - Karol. Przyszły papież mieszkał w tym budynku przez cały swój pobyt w Wadowicach, czyli do roku 1938, kiedy to wraz z ojcem przeprowadził się do Krakowa. Gdy kard. Wojtyłę wybrano papieżem, przez dłuższy czas nie było mowy o tym, aby w kamienicy przy ul. Kościelnej 7 urządzić muzeum. W końcu jednak proboszcz wadowickiej parafii - ks. Edward Zacher zaproponował, aby zająć się domem Papieża. Takie głosy słychać było też coraz częściej od wadowiczan. Mieszkańcy kamienicy stopniowo przenosili się do innych lokali. Można było zabrać się za remont. Rozpoczęto go w 1980 r. Pierwsze prace wspólnie z ks. Zacherem podjął nieżyjący już inż. Adolf Walczak. W prace remontowe zaangażowały się także inne osoby, m.in. inż. Stefan Uhrynowski, kościelny Aleksander Spisak czy pracujący wówczas przy wadowickiej bazylice Kazimierz Talar. Ten ostatni tak wspomina początki:
- Rozpoczęliśmy od zbicia starych, zniszczonych tynków. Pamiętam, że wywieźliśmy kilkanaście samochodów ciężarowych gruzu. Wielu pielgrzymów zabierało sobie ten gruz na pamiątkę.

I znów Nazaretanki

W dawnym mieszkaniu rodziny Wojtyłów dokonano wielu zmian: podłogę z pomalowanych desek zastąpiono parkietem. Drzwi między pokojami umieszczone w amfiladzie w pobliżu okien przesunięto na środek ścian, przebito drzwi na balkon, a konstrukcję samego balkonu podniesiono. Zrobiono wyższe, bezpieczniejsze barierki, a także nowe schody, gdyż stare były zupełnie przegnite. Zamurowano dwa okna od strony kościoła i zastąpiono jednym, wymieniono stolarkę, wreszcie dołączono kolejne pomieszczenia. Aranżację wnętrz powierzono Markowi Roztworowskiemu. Dom był całkowicie pozbawiony pierwotnego wyposażenia, szukano więc mebli podobnych do tych używanych w czasach dzieciństwa Lolka.
- Ks. Zacher polecił mi zorganizować piece - opowiada Kazimierz Talar. - Chodziłem więc po starych, przeznaczonych do rozbiórki domach i zbierałem niepotrzebne a ciągle jeszcze piękne kafle, z których pan Koźbiał, zdun z podwadowickiego Gorzenia, zbudował piece.
Wreszcie 18 maja 1984 r., w 64. rocznicę urodzin Karola Wojtyły, dom rodzinny Ojca Świętego został otwarty dla zwiedzających. Uroczystość otwarcia poprzedziła Msza św. odprawiona w intencji Ojca Świętego przez kard. Franciszka Macharskiego, w kościele parafialnym w Wadowicach. Domem Papieża od początku opiekowały się siostry nazaretanki. Kard. Franciszek Macharski poświęcając miejsce dzieciństwa Jana Pawła II, nieoficjalnie przekazał budynek pod opiekę wadowickiego Nazaretu. Powiedział, że skoro siostry opiekowały się małym Lolkiem, gdy uczęszczał do ochronki przy ul. Lwowskiej, to teraz zaopiekują się jego domem.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

W domu z Różą

Gdy do Wadowic przyjeżdżały większe grupy pielgrzymów, po Domu Papieża oprowadzały siostry katechetki pracujące przy parafii. Szybko zauważono, że potrzebny jest ktoś, kto opiekowałby się Domem stale. S. Róża w 1984 r. pracowała jako katechetka w Blachowni koło Częstochowy. W połowie czerwca, zaraz po Bożym Ciele, wyjechała do Wadowic. Miała zaopiekować się domem Karola Wojtyły w czasie wakacji. W papieskim grodzie została dwa lata. Siostra tak wspomina swoje pierwsze tygodnie pracy:
- Główny nadzór nad domem sprawował wówczas kanclerz Kurii Metropolitalnej w Krakowie ks. Bronisław Fidelus. Mnie przydzielono funkcję dyrektora bezpośrednio zarządzającego sprawami Domu. Gdy przyjechałam, na piętrze wszystko było już przygotowane. Na parterze były jeszcze wolne pomieszczenia. Po prawej stronie od wejścia poprzedni mieszkańcy mieli kuchenkę i pokój, które teraz stały puste: tam urządziliśmy sklepik z pamiątkami, które pozyskiwaliśmy w Krakowskiej Kurii. Ksiądz Kanclerz zorganizował umeblowanie tego miejsca: oszklone szafy, biurko.
Przez pierwszy miesiąc działania Muzeum wszystko było jeszcze niezorganizowane - nie ustalono konkretnych godzin ani zasad zwiedzania. Jednym z zadań s. Róży było takie kwestie unormować. Przez pierwsze pół roku siostrze pomagała s. Gabriela Kucharczyk. Gdy zwiedzających było więcej, przychodziły do pomocy także inne siostry.

100 par kapci

- Wiosną 1985 r. z s. Iwoną Stachurską przeprowadziłam się do przygotowanych pomieszczeń w Domu Papieża na stałe. Jedna z nas oprowadzała wycieczki, druga sprzedawała w sklepiku. Mieliśmy 100 par kapci. Ludzie, wchodząc balkonem, brali je, a po zwiedzaniu zostawiali przy wyjściu na drugim końcu. Trzeba było poczekać, aż się trochę tych kapci nazbiera i przenieść je z powrotem, dla następnych oczekujących. Problemem był brak nagłośnienia. Gdy przychodziła grupa, opowiadałyśmy jej krótko, co jest w poszczególnych pomieszczeniach. Pielgrzymi ruszali zwiedzać, a my szybko biegłyśmy po kapcie. Trzeba było je przynieść, zanim weszła następna grupa zwiedzających, której też coś przecież trzeba było opowiedzieć…
Do Muzeum podłączono telefon. S. Róża wspomina, że urzędnik wybrał wtedy najładniejszy i łatwy do zapamiętania numer: 26 - 62. W tych pierwszych latach działania Muzeum organizatorom pomagało wiele osób: pracownicy urzędów, sprzedawczynie w sklepach.
- Gdziekolwiek się pojawiłam, byłam przyjmowana z ogromną życzliwością, zawsze chętnie mi pomagano - podkreśla s. Róża. - W tamtych czasach problemem było zdobycie krzeseł, lampek elektrycznych, chodników czy zasłon. Wchodziłam do sklepu, a sprzedawczyni od razu kiwała głową: „Dzisiaj, siostro, nic nie mamy. Przywieźli towar, ale tego, co siostra potrzebuje, nie przywieźli”. Odbierałam telefony ze sklepów: „Siostro, dostaliśmy lampki. Niech siostra przyjdzie i zobaczy czy będą odpowiednie”. „Siostro, przyszły wersalki, niech siostra przyjdzie i zobaczy, bo musimy na sklep wystawić…”. „Siostro, są zasłonki…”. Ludzie robili to wszystko dla Papieża. Jestem za to wszystkim bardzo wdzięczna - kończy nazaretanka.

Autorka jest dziennikarką „Głosu Podbeskidzia”, ukazującego się w powiatach wadowickim i suskim

2006-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Abp Marek Jędraszewski: Trzeba wprowadzić „zarys” Bożej prawdy do naszego czasu

2024-05-12 09:45

[ TEMATY ]

abp Marek Jędraszewski

Biuro Prasowe Archidiecezji Krakowskiej

Abp Marek Jędraszewski

Abp Marek Jędraszewski

- Jeśli do naszego czasu i do naszej drogi wprowadzimy „zarys” Bożej prawdy, to dojdziemy do życia wiecznego. Nawet jeśli ten „zarys” Bożej prawdy będzie wymagał od nas niełatwego, osobistego świadectwa - mówił abp Marek Jędraszewski 11 maja w czasie uroczystości odpustowych w sanktuarium św. Stanisława w Szczepanowie.

Uroczystości odpustowe w sanktuarium św. Stanisława w Szczepanowie rozpoczęły się procesją z kaplicy narodzenia św. Stanisława do szczepanowskiej bazyliki. W procesji niesiono relikwie św. Stanisława BM, św. Jana Pawła II oraz świętych i błogosławionych z terenu diecezji tarnowskiej. Dziś wprowadzono do sanktuarium relikwie św. Kingi, które ofiarowały siostry klaryski ze Starego Sącza.

CZYTAJ DALEJ

Czy moim życiem głoszę Ewangelię?

2024-04-15 15:01

[ TEMATY ]

homilia

rozważania

Karol Porwich/Niedziela

Rozważania do Ewangelii Mk 16, 15-20.

Niedziela, 12 maja. Uroczystość Wniebowstąpienia Pańskiego

CZYTAJ DALEJ

Ukraina: papieska korona dla Matki Bożej w Fastowie

2024-05-12 15:33

Grażyna Kołek

W przededniu rocznicy objawień fatimskich papieską koronę otrzymała figura Matki Bożej w Fastowie. W tym ukraińskim mieście leżącym nieopodal Kijowa działa dominikański Dom św. Marcina de Porres, stanowiący jeden z największych hubów humanitarnych w tym ogarniętym wojną kraju. Maryjna figura powstała dwa lata po objawieniach w Fatimie i przechowywana jest w miejscowym kościele Podwyższenia Krzyża Świętego, ważnym punkcie modlitwy o pokój na Ukrainie.

Odpowiedzialnym za funkcjonowanie ośrodka w Fastowie jest ukraiński dominikanin ojciec Mykhaiło Romaniw, który współpracuje z całą rzeszą świeckich wolontariuszy. „Pomysł koronacji wziął się stąd, że nasz parafianin, pan Aleksander Łysenko, na jednej ze stron antykwarycznych znalazł figurę Matki Bożej Fatimskiej. Figura jest drewniana, ma 120 centymetrów wysokości. Pochodzi z Fatimy i została wyprodukowana w 1919 roku. To nas bardzo zainteresowało” - mówi Radiu Watykańskiemu ojciec Romaniw. Jak podkreśla, „drugą ważną rzeczą było to, że Matka Boża Fatimska właśnie w tym kontekście wojny prosiła o to, aby się modlić za Rosję. To jest bardzo ważne i od zawsze pamiętałem, iż żadne inne objawienie nigdy nie mówi o Rosji”.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję