Chrześcijanie ze Strefy Gazy nie mogą świętować w Betlejem
Wszystkie dane wskazują na to, że od kilku lat systematycznie wzrasta liczba pielgrzymów i turystów przybywających z całego świata do Jerozolimy i Betlejem, aby nawiedzić miejsca święte przy okazji uroczystości Bożego Narodzenia oraz Świąt Paschalnych. Jednak w tym roku pośród licznych osób, które będą świętowały w miejscu przyjścia na świat Jezusa oraz w miejscu, gdzie poniósł śmierć i zmartwychwstał, zabraknie chrześcijan ze Strefy Gazy.
Krzysztof Ołdakowski SJ /vaticannews.va /Gaza (KAI)
12 grudnia władze izraelskie zakomunikowały, że ochrzczeni Palestyńczycy mogą jedynie otrzymać pozwolenie wyjazdu do innych krajów, przekraczając granicę z Jordanią, ale żaden z nich nie będzie mógł udać się do Izraela ani na Zachodni Brzeg, aby spędzić Boże Narodzenie w miejscach świętych.
Z roku na rok wzrastają restrykcje ze strony władz izraelskich, które w ostatnich latach systematycznie ograniczają liczbę pozwoleń dla chrześcijan ze Strefy Gazy na odwiedzenie Betlejem, Nazaretu i Jerozolimy. W ubiegłym roku otrzymały je tylko osoby po 55. roku życia.
W Strefie Gazy żyje zaledwie około 1000 chrześcijan na około 2 miliony mieszkańców. Większość należy do Kościoła grecko-prawosławnego. Obecność chrześcijan systematycznie się zmniejsza. W Kościołach pozostają jedynie osoby starsze. Młodzi wyjeżdżają, ponieważ nie wierzą w zmianę warunków życia, naznaczonych izolacją międzynarodową, bezrobociem oraz zagrożeniem nowymi wojnami.
Od wybuchu wojny między Hamasem i Izraelem Papież już dwukrotnie dzwonił do argentyńskiego kapłana, który jest proboszczem w Strefie Gazy. Franciszek chciał wiedzieć, co dzieje się w tym regionie dotkniętym izraelskimi nalotami po atakach terrorystycznych Hamasu. Nie ma zabitych ani rannych we wspólnocie chrześcijańskiej, która gości 150 przesiedlonych rodzin – mówi Radiu Watykańskiemu ks. Gabriele Romanelli.
Aktualnie przebywa on w Betlejem, ale jest w stałym kontakcie z wiernymi. „Papież zadzwonił do mnie kilka minut temu”, opowiada Radiu Watykańskiem. „Zapewnił nas o swej bliskości i modlitwach, a my podziękowaliśmy mu za wezwanie do zawieszenia broni oraz powstrzymanie się od wszelkiej przemocy, terroryzmu i wojny”.
Paryski epizod z niedopowiedzianym uściskiem dłoni – ten, w którym Emmanuel Macron ostentacyjnie nie przywitał Donalda Tuska, a rządowa telewizja w likwidacji zrzuciła to na „kilkuminutowe spóźnienie” – był sceną symboliczną.
Nie chodzi o protokół. Chodzi o treść spotkania i komunikat, który z niego popłynął: tzw. „koalicja chętnych” ogłosiła, że „wkład, który mamy dzisiaj, jest wystarczający, aby móc powiedzieć Amerykanom, iż jesteśmy gotowi wziąć na siebie zobowiązania”. Minęły cztery tygodnie i ten sam Donald Tusk, od lat pierwszy w unijnym szeregu do szturchania Stanów Zjednoczonych, zaczął użalać się, że „USA przerzucają odpowiedzialność na Europę”. Gdybym chciał być złośliwy, powiedziałbym, że może przez tamtą „obsuwę” nie usłyszał, co uzgodniono. Nie będę. Przypomnę tylko jego własne deklaracje z początku roku o Europie „stającej na własnych nogach”. W polityce pamięć jest obowiązkiem – zwłaszcza gdy rachunki za wielkie słowa przychodzą szybciej, niż kończy się konferencja prasowa.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.