Reklama

Zakonnice XXI wieku

Pierwsze kroki w zakonnym życiu stawiały w powojennym Bolesławcu, przeżyły czasy prześladowań stalinowskich. Patrzyły, jak na przestrzeni lat zmienia się młodzież, którą uczyły katechezy. Poznawały tajniki komputera, internetu i telefonów komórkowych. To wszystko wpisywało się w realizację ich zakonnego powołania, które odkryły w sobie ponad 50 lat temu. Siostry Adoratorki Krwi Chrystusa dziś opowiadają o tym, jak to jest być siostrą zakonną w XXI w.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

- Czy siostry są szczęśliwe?

S. Zofia: - Idąc do klasztoru, nie znałam jego nazwy ani duchowości. Dopiero tutaj dowiedziałam się, kim są Adoratorki Krwi Chrystusa. Żeby zrozumieć tę nazwę, musiałam przeżyć wiele lat w klasztorze. Ten tytuł wymaga ode mnie bardzo konkretnego pójścia za Chrystusem, który nie tylko nauczał, ale też przelewał Krew na krzyżu po to, żeby nas zbawić. Zrozumiałam, że mam nieść tę dobrą nowinę o Krwi Chrystusa innym. Kiedy znalazłam się wśród ludzi bardzo pesymistycznie nastawionych do życia w szpitalu na oddziale onkologii - zobaczyłam, że właśnie w tym środowisku jest bardzo potrzebna Krew Chrystusa. Przez wiele lat pracowałam z dziećmi, później młodzieżą „oazową”. W każdym wieku człowiek potrzebuje dobrej nowiny, która by go umacniała i utwierdzała w odkrywaniu drogi do Boga.

Reklama

S. Stella: - Szczęście to nie jest chwilowe uniesienie czy euforia. To zadowolenie z życia. Jestem starszą osobą, ale duchem czuję się młoda. Odczuwam to szczęście jako spełnienie satysfakcję, znalezienie swego miejsca na ziemi. I gdybym miała jeszcze raz w życiu wybierać, wybrałabym to samo. Jak byłam małą dziewczynką, każdą modlitwę kończyłam takimi słowami: „Panie Boże, prowadź mnie dobrą drogą i szczęśliwą”. I Pan Bóg tak mnie poprowadził, że to przeszło wszelkie moje oczekiwania. Bo w zgromadzeniu przeżyłam bardzo wiele pięknych chwil. W dzieciństwie miałam daleko do kościoła, a teraz w klasztorze mieszkam z Panem Jezusem w tabernakulum pod jednym dachem. I to wszystko daje mi szczęście.

- Jakie trudności napotykały Siostry w życiu zakonnym?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

S. Stella: - Czasy stalinowskie to był ciężki okres - zimno w domu, nie można było robić remontów, a nawet chciano nas stąd wygonić. W klasztorze była też moja młodsza siostra. Już pakowałyśmy ciepłe rzeczy, bo myślałam, że wywiozą nas na Syberię. Przyjechała nasza mama, żeby nas zabrać do domu. Powiedziałam, że nie mogę teraz wrócić. Zostałam, mimo że nie byłam jeszcze wtedy siostrą i że przełożona pozwoliła odejść tym dziewczętom, które miały taki zamiar.

- Nie miały Siostry wątpliwości do drogi, którą wybrały?

S. Stella: - Może czasami były takie chwile, ale szybko mijały. Pamiętam, jak moja mama bardzo się rozchorowała i myślałam wtedy o odejściu. Ale zostałam i nie żałuję.

S. Longina: - Trudno było odejść z domu, ale chciałam wypełnić wolę Bożą, którą czułam w sobie. A jednak był taki moment, kiedy na początku tego życia w klasztorze powiedziałam do siostry Stelli: „Siostro, żeby tylko długo nie żyć”.

S. Stella: - Kiedy s. Longina przyszła, zamieszkała w takim ciemnym pokoju. Była bardzo smutna. Pomyślałam wtedy, że ją chyba wypędzili do tego klasztoru. Potem zapytałam, co się stało, że była taka smutna. Powiedziała mi: „Boże, kto tu wytrzyma”.

Reklama

S. Longina: - A teraz, gdyby coś mi się działo, to będę prosić lekarza, żeby żyć jak najdłużej. I tak myślę, że gdybym wybrałam inne życie, to bym się bardzo pomyliła.

S. Zofia: - Miałam moment kryzysu. Poszłam do spowiedzi i mówię księdzu, że chcę odejść. A on mówi: „Po co się masz męczyć. Idź”. Jak to usłyszałam, powiedziałam sobie: „W życiu!”. Znikły wszystkie moje wątpliwości i zostałam.

- Droga do klasztoru?

Reklama

S. Magdalena: - Adoratorki spotkałam pierwszy raz, kiedy miałam 8 lat. Przyjechały do Ocic, gdzie uczyły religii. Myślałam wtedy, że chciałabym być taką siostrą, bo one tak ładnie chodziły ubrane. A potem ta myśl się we mnie rozwijała, ale nikomu o tym nie mówiłam, ani rodzicom, ani siostrom, ani babci. Kiedy do klasztoru poszła siostra Helena, nie mogłam się doczekać, żeby zrobić to samo. Kończyłam podstawówkę, ale chciałam pójść do klasztoru, mając jakieś wykształcenie. Chociaż wydawało mi się czasami, że siostry i tak nic nie robią, tylko się modlą, bo mają takie ładne stroje i mogłyby się po prostu pobrudzić. Chciałam iść do szkoły krawieckiej, ale mnie nie przyjęli. Więc postanowiłam wstąpić do klasztoru, nawet bez wykształcenia. Zapisałyśmy się z koleżanką w drugi dzień Świąt Bożego Narodzenia 1955 r. Ale jak to powiedzieć w domu? Koleżanka powiedziała swojej mamie, a ona przyszła do mojej mamy. Obie pojechały do klasztoru porozmawiać z przełożonymi. A potem kupiły nam wszystko, co było potrzeba - koszule, materiał, pościel, materace. Nigdy nie zapomnę, jak mama wsypywała mi puch do pierzyny i strasznie płakała i te łzy tak się mieszały z tym pierzem. Myślałam, że mi serce pęknie, ale też byłam tak bardzo szczęśliwa, że już zaraz jadę. Pierwsza trudność, jaką musiałam pokonać, to wielka tęsknota za moją najmłodszą siostrą. A ona mnie potem nie poznała, kiedy się spotkałyśmy po dwóch latach i to też było dla mnie bardzo bolesne. Pracowałyśmy w niełatwych czasach - dach przeciekał, ogród był do uporządkowania, a mimo to była we mnie i w innych siostrach taka wewnętrzna radość, że możemy służyć Panu Jezusowi.

- Pracują Siostry z młodzieżą. Czy jest różnica w uczeniu religii dziś i 50 lat temu?

S. Łucja: - Pracowałam jako nauczycielka w latach 50. W małej wiosce wiara dzieci rodziców przybyłych z Jugosławii była głęboka. Nie było trudności z uczeniem tych dzieci, chciały słuchać, zdobywać wiedzę. A potem pracowałam z młodzieżą ze szkoły średniej. To był czas wprowadzania ustawy aborcyjnej, byłam atakowana przez dziewczęta i jakoś musiałam te ataki odpierać. Młodzież zapytała mnie też kiedyś, czy papież może anulować 5 przykazanie. Powiedziałam, że nie, bo go nie ustanowił. Ale rozmawialiśmy o tym, poprosiłam uczniów, żeby wyobrazili sobie, że papież ma taką możliwość i anuluje nie tylko 5, ale wszystkie przykazania. Nie ma niedzieli, można kraść, zabrać koledze pióro itp. Młodzi ludzie sami przyznali wtedy, że jednak Dekalog jest potrzebny.

- Jaka musi być siostra zakonna w XXI w., aby trafić do ludzi?

Reklama

S. Łucja: - Wydaje mi się, że musi przedstawiać im normalne życie zakonne. Mówię młodzieży, że kiedy jadę na rowerze, modlę się za nich. Biegną za mną potem i mówią: „Siostro, proszę się modlić, bo jutro matematyka”. Młodzież musi czuć, że ja w klasztorze jestem radosna i szczęśliwa. Często mnie zresztą pytają, jakie jest to moje życie zakonne. Ale też szczerze opowiadają o sobie, o swoich problemach - mieliśmy kilka takich lekcji, podczas których rozmawialiśmy z młodzieżą o tym, co jest dla nich ważne, co ich boli, cieszy itp. Oni nie są źli, przechodzą tylko trudny wiek. Uczniowie mówili mi kiedyś: „Niech się siostra o nas tak nie martwi, my z tego wyrośniemy. Jak będziemy starsi, założymy rodziny, będziemy bardziej odpowiedzialni i siostrze o tym powiemy”. Młodych ludzi trzeba cenić, a nie przekreślać i poniżać.

S. Stella: - Młodzież musi czuć, że jest kochana i chce się z nią zaprzyjaźnić. Nie można traktować ich z góry z przekonaniem, że się wszystko lepiej wie.

S. Łucja: - Nie udawałam przed młodymi, że wszystko wiem. Czasem nie umiałam im odpowiedzieć, mówiłam wtedy, że pomyślę, pomodlę się do Ducha Świętego i porozmawiamy następnym razem na ten temat.

S. Zofia: - Ludzie chcą naszego świadectwa. Nie zawsze trzeba wiele słów, ale chcą widzieć, jak żyjemy. Musimy być prawdziwe, wtedy ludzie będą mieć do nas zaufanie. Siostra zakonna XXI wieku musi czasem więcej świadczyć swoim życiem aniżeli mówić.

- Recepta na bycie szczęśliwą zakonnicą?

S. Łucja: - Odnaleźć swoje powołanie, wybranie i trwać w nim, nie lekceważyć go. Ja mówiłam Panu Jezusowi: „Jak mnie wybierzesz, to mnie trzymaj”. Bardzo się bałam. Kiedy moja uczennica wstąpiła do zakonu i modliła się o to samo dla mnie, powiedziałam: „Nie, siostro Wirginio, nie módl się, bo ja nigdy zakonnicą nie będę”. Czułam, że trzeba być wybranym. A potem nagle powiedziałam: „Tak, będę siostrą adoratorką”.

2007-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Wojewoda lubelski zdjął krzyż z sali urzędu. Sąd wydał decyzję w tej sprawie

2025-11-17 16:03

[ TEMATY ]

sąd

wojewoda lubelski

zdjął krzyż

urząd

wydał decyzję

Biuro Prasowe Archidiecezji Krakowskiej

Sąd w Lublinie wydał postanowienie dotyczące wojewody lubelskiego Krzysztofa Komorskiego, któremu zarzucono przekroczenie uprawnień oraz obrazę uczuć religijnych w związku ze zdjęciem krzyża w reprezentacyjnej sali urzędu w grudniu 2023 r. Krzyż został przeniesiony do innej sali urzędu.

Sprawa dotyczy decyzji wojewody Komorskiego (członka - a jakże - Platformy Obywatelskiej, obecnie Koalicji Obywatelskiej) z grudnia 2023 r., który niedługo po objęciu urzędu, polecił zdjęcie krzyża z reprezentacyjnej Sali Kolumnowej urzędu i wniesienie do niej flag unijnych. Podkreślał, że chodzi o neutralność światopoglądową, a w Sali Kolumnowej spotykają się ludzie różnych wyznań i różnych kultur. Decyzja wojewody była szeroko komentowana m.in. w mediach społecznościowych, krytykowali ją m.in. posłowie PiS. Komorski przeprosił wszystkich, którzy poczuli się nią urażeni. Wyjaśniał, że krzyż nie został zabrany, tylko przeniesiony do innej sali, a on sam jest osobą wierzącą.
CZYTAJ DALEJ

Czy szukam Pana w codziennym Słowie?

[ TEMATY ]

homilia

rozważania

Adobe Stock

Rozważania do Ewangelii Łk 18, 35-43.

Poniedziałek, 17 listopada. Wspomnienie św. Elżbiety Węgierskiej, zakonnicy.
CZYTAJ DALEJ

ks. Molewski: Czy chcielibyście życie oddać za czystość?

2025-11-17 12:39

[ TEMATY ]

archidiecezja łódzka

Piotr Drzewiecki

IV. Ogólnopolskie Spotkanie Ruchu Czystych Serc w Łodzi

IV. Ogólnopolskie Spotkanie Ruchu Czystych Serc w Łodzi

- Wdzięczność stwarza nowy sposób na życie. Jak się nauczysz patrzeć na ludzi wokół nas z wdzięcznością, zaczniesz inaczej żyć! – mówił ks. Jerzy Molewski podczas konferencji dla Ruchu Czystych Serc.

W kaplicy św. Krzysztofa przy Sanktuarium Imienia Jezus w Łodzi odbyło się IV. Ogólnopolskie Spotkanie Ruchu Czystych Serc. Okazją do spotkania było święto bł. Karoliny Kózkówny, patronki ruchu i młodej męczennicy z podtarnowskiej Zabawy. Spotkanie rozpoczęli organizatorzy, którzy powitali przybyłych do Łodzi członków Ruchu Czystych Serc, następnie krótką modlitwę uwielbiania poprowadził ks. Adam Pawlak, diecezjalny duszpasterz młodzieży. Zebrani odmówili także litanię do bł. Karoliny Kozkówny, która przez cały dzień spotkania młodym towarzyszyła podczas spotkania w swoich relikwiach i obrazie, który pochodzi z Sanktuarium w Zabawie. Konferencję wygłosił ks. Jerzy Molewski, zaczynając od przewrotnego pytania: - Czy chcielibyście życie oddać za czystość? (…) Dziś największy problem jest z wdzięcznością. Nie umiemy dziękować. Dziecko, które nie umie dziękować za obiad odchodząc od stołu, jest niewychowane. Brak wdzięczności rodzi smutek, niezadowolenie, depresję. To ojciec ma uczyć dziecko wdzięczności wobec mamy, a mama wdzięczności za wiele codziennych rzeczy. To jest takie przygotowanie dla nas, by w przyszłości być dobrą żoną czy dobrym mężem. Brak wdzięczności rodzi różne problemy życiowe. Człowiek, który widzi że jest obdarowywany w nim rodzi się szczęście i świadomość obdarowania. Wdzięczność stwarza nowy sposób na życie. Jak się nauczysz patrzeć na ludzi wokół nas z wdzięcznością, zaczniesz inaczej żyć! Jeśli w przyszłości masz być świętą matką czy świętym ojcem, musisz o to bardzo dbać, wdzięczność rodzi przyjaźń, poprawia relacje. Żyjemy w świecie niezadowolenia, który wielu rani. Niespełnione oczekiwania bardzo nas ranią. Żyjemy wczasach zapomnienia o cnocie wdzięczności… Dziś zatem chcemy uczyć się wdzięczności, chcemy się nią obdarowywać. Wdzięczność rodzi miłość! Jeśli ktoś zobaczy, że jest obdarowany, to w nim rodzi się miłość i idzie z nią dalej. Pan Bóg chce dobra człowieka, na każdym kroku. Wdzięczność rodzi niesamowitą radość. Jeśli zrobisz coś dobrego, ten gest dobroci potrafi budować relacje i ona do Ciebie wróci! – tłumaczył kaznodzieja.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję