Reklama

Dziękuję Ci, Basiu!

Niedziela podlaska 13/2007

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

„Kościół, naśladując miłosiernego Samarytanina (...), poprzez swoich członków i instytucje stoi u boku cierpiących i umierających, starając się o zapewnienie im godności w tych znaczących momentach ludzkiej egzystencji”.
Benedykt XVI - z orędzia na 15. Światowy Dzień Chorego

Jak pomagać nieuleczalnie chorym? Jak się zachować wobec cierpienia? Czy mówić prawdę o ich stanie, nawet gdy są umierający? - na te i inne pytania poszukiwano odpowiedzi podczas spotkania ks. dr. Piotra Krakowiaka, pallotyna z Gdańska, krajowego duszpasterza hospicjów i niestrudzonego propagatora filozofii hospicyjnej, z pracownikami służby zdrowia diecezji drohiczyńskiej. Spotkanie, zorganizowane z inicjatywy ks. Andrzeja Witerskiego, kapelana bielskiego szpitala, odbyło się w sobotę 24 lutego w Bielsku Podlaskim. Natomiast w niedzielę 25 lutego podczas Mszy św. ks. Krakowiak spotkał się z wiernymi bielskich parafii.

* * *

- Cierpienie jest swego rodzaju tajemnicą, a każdy pacjent jest dla nas niepowtarzalnym i wymagającym nauczycielem - zwierzał się ks. Krakowiak. - W czerwcu 1993 r. bezpośrednio po seminarium trafiłem do Gdańska, do parafii, w której połowę mieszkańców stanowili pacjenci oraz pracownicy klinik akademii medycznej, szpitala zakaźnego i hospicjum. Z Komunią św. musiałem odwiedzić prawie 2 tys. ludzi. Dla jednych byłem nieco natarczywym budzikiem w sutannie, dla innych utrapieniem przy porannej toalecie, a jeszcze dla innych - wyczekiwanym zwiastunem nadziei. Pragnąłem zatrzymać się przy każdym, poznać go, pogadać, uścisnąć dłoń, ale z tego jakoś nic nie wychodziło. Musiałem ciągle gonić w pośpiechu, bo to albo obchód lekarzy się odbywał, albo sprzątanie sal, albo wydawanie posiłków, albo zabiegi itd. Wciąż coś stało mi na drodze. Zauważył to ks. Eugeniusz Dutkiewicz, założyciel i dyrektor gdańskiego hospicjum, wspaniały człowiek, święty kapłan, a dla nas - po prostu ks. Gienek. Po wysłuchaniu moich żalów i rozterek udzielił mi bezcennych rad, które po dziś dzień noszę w sercu: „Pamiętaj, zawsze patrz choremu w oczy. Rozmawiaj z nim bez pośpiechu, nawet jeśli masz mało czasu. Daj mu poczuć, że w chwili rozmowy on jest dla ciebie najważniejszy. Rano musisz odwiedzić wszystkich, ale spróbuj rozeznać, kto jest w szczególnej potrzebie, żeby wrócić do niego po południu. Zachęcaj delikatnie do spowiedzi czy przyjęcia Komunii św. Nigdy nie bądź szorstki, nawet, jeśli ktoś da ci ku temu powód”.
Z radością przyjąłem nowe zadania, które zaproponował mi Ksiądz Eugeniusz - opiekę nad pacjentami hospicjum domowego. Dostałem malucha i obowiązek odwiedzania pacjentów, których zgłaszał mi zespół hospicyjny. I tak mój seminaryjny idealizm konfrontował się z rzeczywistością. Szybko się zorientowałem, że praca w hospicjum wymaga innych umiejętności i predyspozycji niż w kapelanii szpitalnej - boleśnie się o tym przekonałem. Byłem potrzebny u młodej pacjentki o imieniu Basia, która miała raka kości. Choroba postępowała bardzo szybko. Była moją rówieśnicą, miała 26 lat. Skończyła prawo, zapowiadała się na dobrego adwokata. Razem z narzeczonym planowali wspólną przyszłość - ślub, dzieci, budowa domu. I wtedy zaskoczyła ją śmiertelna choroba. Zalecono jej opiekę paliatywną ze szczególną uwagą na terapię bólu, który był trudny do wyeliminowania. Leżała w domu. Hospicjum zaopatrzyło ją w specjalne łóżko, materac przeciwodleżynowy i pompę podającą leki przeciwbólowe. Pamiętam, gdy przyszedłem do niej pierwszy raz, zobaczyłem jej twarz wykrzywioną bólem. Zacząłem ją pocieszać i gadałem, gadałem, gadałem... Zadawałem pytania, nie czekając na odpowiedź.
„Co ty sobie do cholery myślisz? - ostro przerwała moje wywody. - Jeśli jesteś taki mądry, to wytłumacz mi, dlaczego ja umieram? Za jakie grzechy? Za to, że byłam dobrą córką dla rodziców? A może za to, że przez całe studia nie ściągałam, tylko solidnie się uczyłam? Czy może za bezinteresowną pomoc w domu dziecka? Czy za wstrzemięźliwość przedmałżeńską, żeby było „po Bożemu”? No, powiedz mi, księże mądralo, za które z tych grzechów twój Bóg mnie ukarał? Za co tak cierpię? Jeśli mi odpowiesz, będziesz mógł ciągnąć te swoje pobożne dywagacje” - kaszląc, wykrzyczała Basia.
Ze wstydu oblał mnie pot. Ręce drżały. To koniec - pomyślałem. Nie dam rady. Były we mnie i złość, i bezradność, i rozpacz. Co ja mam jej teraz odpowiedzieć? - pytałem siebie w duchu. „Za który z tych grzechów twój Bóg mnie ukarał?” - wciąż kołatało mi w uszach. 6 lat studiów w seminarium, praktyka z chorymi, przeczytane książki, rady Księdza Eugeniusza - a ja nie znałem odpowiedzi. Nie wiem! Po prostu nie wiem! - huczało mi w środku. Basia patrzyła na mnie współczującym wzrokiem, a ja milczałem jak bezradne dziecko. Wszystko, co przychodziło mi wtedy do głowy, wydawało się bez sensu wobec jej cierpienia i tych odważnych, rozpaczliwych pytań. Nawet nie poczułem, że po moich policzkach pociekły łzy. Płakały we mnie bezsilność, pustka i otępienie. Cisza... W końcu wyciągnąłem rękę w kierunku Basi i dotknąłem jej wychudłej dłoni. Nachyliłem się, by było jej wygodnie na mnie patrzeć. - Basiu, wybacz, ale nie potrafię ci odpowiedzieć. Nie wiem, dlaczego?! Nie znam dobrej odpowiedzi. Obiecuję, że postaram się jej dla ciebie poszukać - wykrztusiłem. - Wiem jedno, że mogę być przy tobie częściej. Pozwolisz mi na to? I obiecuję, że nie będę już tyle gadał. „Dobrze, przychodź, kiedy zechcesz - odpowiedziała po chwili, patrząc mi w oczy. - Cieszę się, że przyszedłeś i przepraszam, że tyle nagadałam na Pana Boga. Może nawet trochę ci się za Niego oberwało” - i podała mi dłoń.
W drodze powrotnej modliłem się i płakałem - dlaczego ona cierpi? Dlaczego musi umrzeć? Czym sobie na to zasłużyła, Boże?! Jak jej pomóc? Chciałem nawet szukać odpowiedzi u ks. Dutkiewicza albo w jednej z seminaryjnych książek. Ostatecznie wybrałem ciszę kaplicy...
Kolejne nasze spotkania były już zupełnie inne. Darzyliśmy siebie coraz większym zaufaniem. Basia wyznała mi, że boi się śmierci i jest pełna obaw o rodziców i narzeczonego, którzy robili wszystko, żeby ona mogła być zdrowa. Poprosiła o spowiedź. I to było jej długie zmaganie się ze złością i trudną drogą do akceptacji woli Bożej. Nigdy przedtem tak bardzo nie ucieszył mnie przywilej zastępowania samego Chrystusa w sakramencie pojednania i słowa: „... i ja odpuszczam tobie grzechy”. W oczach Basi zaś ujrzałem łzy szczęścia.
W ostatnich dniach życia, kiedy chwile świadomości Basi były coraz krótsze, budziła się z letargu i uśmiechała się w moją stronę. Dotykałem jej dłoni i odpowiadałem także uśmiechem. Podczas moich wizyt u niej często z jej bliskimi odmawiałem Różaniec i Koronkę do Miłosierdzia Bożego. Nie mogła już mówić, ale widać było, że duchowo uczestniczy w modlitwie. Zmarła w środku nocy, kiedy czuwający przy jej łóżku rodzice usnęli. Odeszła do Pana sama...
Dziś, choć od spotkania z Basią, minęło już wiele lat, a w moim życiu miałem przywilej towarzyszyć setkom umierających pacjentów, to ona jest osobą, której tak wiele zawdzięczam. W pewnym sensie dzięki niej pracuję dziś w hospicjum i próbuję skruszyć pokutujący wciąż stereotyp myślenia, że hospicja to „ponure umieralnie”.
To wszystko opisałem m.in. w mojej książce pt. „Zdążyć z prawdą”, w której próbuję naświetlić sztukę komunikacji z ciężko chorymi. Tej sztuki uczyła mnie kiedyś niebiesko-oka dziewczyna o imieniu Basia. I ona wciąż pomaga mi dotrzeć do kolejnej osoby śmiertelnie chorej. I zamiast mądrzyć się na temat cierpienia i pocieszać gotowymi słowami, decyduję się milczeć i słuchać. Dziękuję Ci, Basiu...

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2007-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Tysiąc lat misji. Siostry zakonne w służbie polskiej tożsamości

2025-04-14 07:30

[ TEMATY ]

Chrzest Polski

pl.wikipedia.org

Jan Matejko "Zaprowadzenie chrześcijaństwa"

Jan Matejko Zaprowadzenie chrześcijaństwa

14 kwietnia w Polsce obchodzone jest Święto Chrztu Narodu i Państwa – rocznica wydarzenia, które zapoczątkowało chrześcijańskie dzieje kraju, będącego dziś jednym z filarów wiary w Europie. Święto chrztu to wyjątkowa okazja, by przypomnieć o cichej, ale konsekwentnej obecności sióstr zakonnych w historii Polski – kobiet, które od wieków służą Kościołowi, narodowi i najbardziej potrzebującym.

W 966 roku książę Mieszko I przyjął chrzest, wprowadzając Polskę w krąg cywilizacji chrześcijańskiej. Niespełna sześć dekad później jego syn, Bolesław Chrobry, koronował się na króla, kładąc podwaliny pod niezależną monarchię. Te dwa wydarzenia stworzyły fundament polskiej tożsamości – religijnej, społecznej i politycznej. Dla swojej córki Bolesław Chrobry założył pierwszy żeński zakon – benedyktynki.
CZYTAJ DALEJ

Architekt słynnej bazyliki Sagrada Familia będzie błogosławionym?

2025-04-14 15:37

[ TEMATY ]

Bazylika

Sagrada Família

heroiczność cnót

Antonio Gaudí

Adobe Stock

Sagrada Familia

Sagrada Familia

Papież Franciszek uznał heroiczność cnót hiszpańskiego architekta, który znaczną część życia poświęcił na budowę bazyliki Sagrada Familia, a swoją pracę traktował jako misję, której celem jest przybliżanie ludziom Boga.

Od dziś wybitny przedstawiciel modernizmu katalońskiego, nazywany „Bożym architektem” nosi tytuł Czcigodnego Sługi Bożego. Tytuł ten otrzymali również trzej kapłani: Pietro Giuseppe Triest, Angelo Bughetti i Agostino Cozzolino - także na podstawie uznania heroiczności ich cnót. Papież upoważnił Dykasterię Spraw Kanonizacyjnych do promulgacji dekretów dotyczących tych postaci, a także beatyfikacji Eliswy od Błogosławionej Dziewicy, założycielki Zgromadzenia Trzeciego Zakonu Karmelitanek Bosych oraz włoskiego misjonarza w Brazylii, męczennika ks. Nazarena Lanciottiego.
CZYTAJ DALEJ

Zmarł biskup Piotr Turzyński

2025-04-14 19:30

[ TEMATY ]

bp Piotr Turzyński

bp Turzyński

episkopat.pl

bp Piotr Turzyński

bp Piotr Turzyński

Nie żyje bp Piotr Turzyński - biskup pomocniczy radomski, delegat KEP ds. Duszpasterstwa Emigracji Polskiej i ds. Duszpasterstwa Nauczycieli. Zmarł po długiej chorobie nowotworowej. Miał 61 lat. W marcu br. obchodził 10. rocznicę święceń biskupich. W kapłaństwie przeżył 37 lat.

O śmierci biskupa Piotr poinformował bp Marek Solarczyk:
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję