Reklama

„Geniusz kobiecy” w życiu i działalności św. Elżbiety

„Geniusz kobiecy” w życiu i działalności św. Elżbiety. Inspiracje z Listu do kobiet Jana Pawła II - to temat piątego z cyklu Wykładów Elżbietańskich, który w Domu Prowincjalnym Sióstr Elżbietanek w Toruniu wygłosił ojciec duchowny WSD w Toruniu ks. prał. dr Roman Sadowski.

Niedziela toruńska 14/2007

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Do podjęcia tego tematu skłoniła Prelegenta lektura dwóch listów - wspomnianego już Listu do kobiet Jana Pawła II oraz listu wydanego przez Konferencję Rodziny Franciszkańskiej „Uwierzyliśmy miłości”, wydanego z okazji 800-lecia urodzin św. Elżbiety.
Myśl o „geniuszu kobiety”, który trzeba, by „był rozważany ze szczególną uwagą nie tylko po to, by rozpoznać w nim ślady Bożego zamysłu i który winien być przyjęty z szacunkiem, ale także po to, by poświęcono mu więcej miejsca w życiu społecznym i kościelnym”, stała się punktem wyjścia do rozważań nad geniuszem św. Elżbiety.

Szaleństwo służby

Ks. Sadowski w pierwszych słowach konferencji zaakcentował, iż św. Elżbieta w swoim życiu radykalnie praktykowała przykazanie miłości, potrafiła łączyć modlitwę z posługą ubogim, w których widziała samego Chrystusa. To, co czyniła i jak żyła, było zupełnie „inne”, „nowe” i zadziwiające, a dla niektórych szokujące, dlatego też czasami uważano ją za szaloną.
Krótkie życie Elżbiety obfitowało w pokorną służbę, radość i cierpienie. Jej wielka hojność i pomoc ubogim budziła zgorszenie na zamku w Wartburgu, nie pasowało do tamtejszych zwyczajów. Wielu poddanych uważało ją za szaloną. Brak zrozumienia ze strony społeczeństwa, do którego należała, dla jej pragnienia pomagania potrzebującym, był dla św. Elżbiety krzyżem, jednym z najcięższych. Osobiście posługiwała biednym i chorym. Troszczyła się o trędowatych i odrzuconych przez społeczeństwo.
Ks. dr Sadowski przypomniał, że św. Elżbieta, zapominając o sobie samej, starała się być blisko potrzebujących i odkrywała obecność Jezusa w ubogich, w ludziach odrzuconych, w głodnych i chorych. Całe swoje życie poświęciła temu, by obdarzać innych, zwłaszcza ubogich, dobrocią Boga, który jest Miłością. Św. Elżbieta pragnęła radykalnie naśladować Jezusa, który będąc bogaty, stał się ubogi. Wyrzekła się zaszczytów i ambicji światowych, przepychu dworu, wygód, bogactwa i drogich strojów. Opuściła swój zamek i zamieszkała wśród ludzi odrzuconych, zranionych przez życie, aby im służyć. Ona uwierzyła miłości. Była kobietą, kobietą - matką, kobietą - córką, kobietą - siostrą, wnoszącą na świat całe bogactwo swej wrażliwości, intuicji, ofiarności i stałości, ale była również kobietą konsekrowaną, która ulegle i wiernie otwierała się na miłość Boga. Św. Elżbieta praktykowała przykazanie miłości chrześcijańskiej jako osoba świecka, żona i matka, a po złożeniu ślubów stała się kobietą całkowicie poświęconą Bogu i posłudze ubogim. Każdego dnia, uboga pośród ubogich, żyła i czyniła dzieła miłosierdzia w morzu cierpienia i nędzy, które ją otaczało.

Uwierzyć Bożej miłości

Ksiądz Prelegent uświadomił nam, iż św. Elżbieta pozostawiła nie tylko elżbietankom, ale i całemu Kościołowi przesłanie, które do dziś zadziwia i nadal zachowuje swoją aktualność, prowokując i wzywając do czegoś więcej. Św. Elżbieta zachęca do: uwierzenia Bożej Miłości do końca, nawet za cenę rezygnacji z dobra na rzecz jeszcze większego dobra, choć po ludzku trudno nam to zrozumieć; do odkrywania obrazu Boga we własnym sercu jako źródła siły, głębokiej radości i szczęścia, miłości do drugiego człowieka; do wdzięczności - także w obliczu osamotnienia, odrzucenia, przeciwności i upokorzenia, do odkrycia wartości złożonych ślubów zakonnych (nauczyć się widzieć oczyma wiary, dostrzegać to, co jest tam, gdzie „ani za mąż nie będą wychodzić, ani żenić się nie będą”), do odwagi, spontaniczności i pewności, mającej źródło w zasłuchaniu w Boga, do bycia sobą niezależnie od tego, jak inni nas ocenią (św. Elżbietę uznali za szaloną), w końcu do odwagi, męstwa i „wyobraźni miłosierdzia”. Trzeba dużej wrażliwości i delikatności, by odkryć wolę Pana wobec siebie samego, wspólnoty, zgromadzenia.
Ks. dr Sadowski podkreślił, że świętość była widziana w historii Kościoła jako szaleństwo krzyża, a szaleństwo św. Elżbiety było przedziwne. W jej życiu szczególnie dostrzegalna stała się cnota miłości. Jej życie było całkowicie ukierunkowane na czynienie dobra, było pieśnią miłości, ułożoną ze służby i wyrzeczenia. Św. Elżbieta postanowiła żyć Ewangelią w sposób prosty. Nie pozostawiła żadnych pism, ale liczne wydarzenia z jej życia mogą być zrozumiane tylko wówczas, gdy przyjmiemy dosłowne pojmowanie przez nią Ewangelii. Żarliwość i wewnętrzna moc św. Elżbiety pochodziła z jej relacji z Bogiem. Modlitwa jej była głęboka, nieustanna, czasami nawet wpadała w ekstazę. Stała świadomość obecności Boga była źródłem jej siły, radości i zaangażowania na rzecz ubogich. Spotkanie Jezusa Chrystusa w ubogich także pobudzało ją do wiary i modlitwy.
Jej pielgrzymka do Boga charakteryzowała się coraz większym wewnętrznym oderwaniem od świata, aż osiągnęła całkowite ogołocenie, jak Chrystus na krzyżu. Pod koniec życia nie pozostawiła dla siebie nic oprócz ubogiej szarej tuniki pokutnej, którą chciała zachować jako znak oddania się Bogu i w której pragnęła być pochowana.
Św. Elżbieta promieniowała radością i pogodą ducha. Zafascynowało ją piękno Chrystusa, „Tego Najpiękniejszego z synów ludzkich…” (Ps 45, 3), a jednocześnie Tego, „który nie miał wdzięku ani blasku… Męża boleści oswojonego z cierpieniem, przed którym się zakrywa twarz”. Kontemplując Jezusa Ukrzyżowanego, ujrzała Jego piękne oblicze, ale najpierw sama pozwoliła Chrystusowi, aby On ją dostrzegł.
Podsumowując, Prelegent wyraził nadzieję, iż spotkanie z tą, która uwierzyła miłości - św. Elżbietą, zaowocuje w nas umocnieniem wiary, a „przykład jej życia doda odwagi w pracy dla ubogich i oświeci naszą drogę duchową do Boga, źródła miłości, który jest Dobrem, całym Dobrem, najwyższym Dobrem, pokojem i radością”.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2007-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Świadectwo: Maryja działa natychmiast

Historia Anny jest dowodem na to, że Bóg może człowieka wyciągnąć z każdej trudnej życiowej sytuacji i dać mu spełnione, szczęśliwe życie. Trzeba tylko się nawrócić.

Od dzieciństwa była prowadzona przez mamę za rękę do kościoła. Gdy dorosła, nie miała już takiej potrzeby. – Mawiałam do męża: „Weź dzieci do kościoła, ja ugotuję obiad i odpocznę”, i on to robił. Czasem chodziłam do kościoła, ale kompletnie nie rozumiałam, co się na Mszy św. dzieje. Niekiedy słyszałam, że Pan Bóg komuś pomógł, ale myślałam: No, może komuś świętemu, wyjątkowemu pomógł, ale na pewno nie robi tego dla tzw. przeciętnych ludzi, takich jak ja.

CZYTAJ DALEJ

Boży szaleniec, który uczy nas, jak zawierzyć się Maryi

[ TEMATY ]

Ludwik de Montfort

wikipedia.org

Św. Ludwik Maria Grignion de Montfort jako człowiek oddany Duchowi Świętemu wzrastał w osobistej świętości, „od dobrego ku lepszemu”. Wiemy jednakże, że do tej przygody zaprasza każdego.

Oto o jakich misjonarzy prosi Pana w ekstatycznej Modlitwie płomiennej: „o kapłanów wolnych Twoją wolnością, oderwanych od wszystkiego, bez ojca i matki, bez braci i sióstr, bez krewnych według ciała, przyjaciół według świata, dóbr doczesnych, bez więzów i trosk, a nawet własnej woli. (...), o niewolników Twojej miłości i Twojej woli, o ludzi według Serca Twego, którzy oderwani od własnej woli, która ich zagłusza i hamuje, aby spełniali wyłącznie Twoją wolę i pokonali wszystkich Twoich nieprzyjaciół, jako nowi Dawidowie z laską Krzyża i procą Różańca świętego w rękach (...), o ludzi podobnych do obłoków wzniesionych ponad ziemię, nasyconych niebiańską rosą, którzy bez przeszkód będą pędzić na wszystkie strony świata przynagleni tchnieniem Ducha Świętego.

CZYTAJ DALEJ

Bp Piotrowski: duchowni byli ostoją polskości

2024-04-29 11:42

[ TEMATY ]

bp Jan Piotrowski

duchowni

archiwum Ryszard Wyszyński

Odsłonięcie i poświęcenie pamiątkowej tablicy przy ścianie śmierci - z nazwiskami kilkunastu duchownych katolickich, którzy zginęli w obozie Gross- Rosen w Rogoźnicy

Odsłonięcie i poświęcenie pamiątkowej tablicy przy ścianie śmierci - z nazwiskami kilkunastu duchownych katolickich, którzy zginęli w obozie Gross- Rosen w Rogoźnicy

Duchowni byli ostoją polskości, co uniemożliwiało skuteczne wyniszczenie narodu, zgodnie z niemieckim planem - mówił dzisiaj w kieleckiej bazylice bp Jan Piotrowski, sprawując Mszę św. przy ołtarzu Matki Bożej Łaskawej, z okazji Narodowego Dnia Męczeństwa Duchowieństwa Polskiego.

- To duchowni, według Niemców, byli grupą niezwykle niebezpieczną, ponieważ poprzez swoją pracę duszpasterską wspierali wszystkich Polaków - podkreślał biskup w homilii. - Od początku wojny byli wyłapywani, torturowani, niszczeni i mordowani - dodał. Jak zauważył, „sakramentalne kapłaństwo było dla Niemców, Rosjan, a potem komunistów znakiem sprzeciwu”.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję