Iglica jasnogórskiego sanktuarium to widok, który śni się pielgrzymom po nocach. Dobrze znany każdemu pejzaż z domem Częstochowskiej Pani, ukryty głęboko w sercach, pozwala pokonać lęk, słabość i ból. Radość spotkania z Matką sprawia, że kilkanaście dni wyrzeczeń, utkanych z południowego skwaru i groźnych burz, pątnicy pokonują jak na skrzydłach. I każdego roku, mimo tego, iż wakacje w modnych kurortach kuszą kolorową reklamą, wciąż znajdują się tysiące osób, które chcą doświadczyć niespotykanej w innym miejscu i czasie atmosfery modlitwy, jedności i radości, by po prostu wziąć udział w pielgrzymce.
Dla bliźnich
Reklama
3 sierpnia, gdy pielgrzymi z Chełma i Krasnegostawu już byli w drodze, podczas Mszy św. inaugurującej pielgrzymkę abp Józef Życiński prosił: „Chciałbym, abyście na waszym pielgrzymkowym szlaku czuli się wizytówką archidiecezji, żeby wasze radosne twarze były świadectwem nadziei dla tych, którzy walczą ze smutkiem”. Chociaż z dnia na dzień opadały siły, a na nogach pojawiało się mnóstwo bolesnych otarć i bąbli, choć coraz trudniej było ukryć znużenie długotrwałym marszem, prawdziwą wizytówką pielgrzymów był uśmiech, pod którym rysowała się radość wspólnej wędrówki i chęć dzielenia się z bliźnimi. Modlitwą, kanapką, płaszczem przeciwdeszczowym, deklaracją woli oddania po śmierci narządów do przeszczepu...
Możliwości było wiele, a wszystkie zostały skrzętnie wykorzystane. Wielu pątników zakupiło dla siebie lub bliskich różańce, wykonane przez chrześcijan w Ziemi Świętej. Poświęcone w Czarncy przez ks. inf. Ireneusza Skubisia stały się znakiem duchowej jedności z potrzebującymi. Inni wspierali materialnie mijane parafie, jak grupa, która zebrała tacę na remont kościoła w gościnnych Bobach. Zresztą, organizatorzy pielgrzymki zadbali, by na szlaku nie zabrakło czasu na modlitwę i wsparcie potrzebujących. W Chęcinach, gdzie na stoku z ruinami zamku tradycyjnie odprawiana jest Msza św., pielgrzymi gościli ks. Mieczysława Puzewicza i młodzież z Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży. Goście zachęcali do zasilenia konta funduszu „Szansa dla 1000”. Podczas Mszy św. w Czarncy pątnicy złożyli na ołtarzu postanowienia i wyrzeczenia; wielu podjęło Duchową Adopcję Dziecka Poczętego, inni przystąpili do Krucjaty Wyzwolenia Człowieka.
Dzielenie się dobrem, tak materialnym jak i duchowym, po prostu wpisane jest w los pielgrzyma. Pątnicy sami doświadczają wielkiej życzliwości mieszkańców wsi i miasteczek przez które przechodzą, dlatego chętnie dają to, co mają najlepszego: modlitwę. Otoczyli nią także pracowników i czytelników „Niedzieli”, która towarzyszyła im na maryjnym szlaku, wspierając „zdrowaśką” i talerzem ciepłej zupy.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Z bliźnimi
Reklama
Szczególnym powodem do radości na szlaku jest życzliwa obecność sióstr i braci, współuczestniczących w trudach pielgrzymowania. Doceniają to zwłaszcza osoby chore, niepełnosprawne, starsze, a także najmłodsze dzieci. Wśród tych, którzy bez pomocy bliźnich nie zdecydowaliby się na wędrowanie do Matki, były dzieci z rodzinnego domu dziecka, prowadzonego przez Siostry Kapucynki z Lublina, a także niepełnosprawni z Katolickiego Stowarzyszenia Osób Niepełnosprawnych „Siloe”.
Duchowego wsparcia potrzebowali także Jadwiga i Tadeusz, którzy na trasie pielgrzymki, w Starej Wsi, zawarli związek małżeński. Nowożeńcy z chełmskiej grupy poznali się rok temu, gdy pokonywali tę samą trasę. Oczywistym więc było, że słowa przysięgi małżeńskiej wypowiedzą podczas wędrówki do Matki Bożej. Świadkami dla pątników, którzy z pielgrzymką łączą życiowe wybory, byli również Anna i Krzysztof Kunowie, którzy pobrali się w drodze na Jasną Górę 20 lat temu.
Po raz pierwszy w historii lubelskiej pielgrzymki na trasie odbyły się chrzciny. Mała Milena z grupy opolskiej przyjęła sakrament chrztu na Świętym Krzyżu. Jej mama, Bożena Chmiel, do Częstochowy pielgrzymowała już 9 razy. Do udziału w rekolekcjach w drodze namówiła w tym roku męża Adama i dwójkę starszych dzieci: 10-letnią Weronikę i 12-letniego Michała oraz matkę chrzestną Mileny, a także ciocię i babcię.
Bogactwem lubelskiej pielgrzymki są również żołnierze oraz cudzoziemcy. W tym roku do Czarnej Madonny podążały siostry zakonne, księża i świeccy z kilku krajów: Rosji, Włoch, Syberii, Słowacji, Ukrainy, Meksyku i Australii. W 3, 5-tysięcznym pochodzie, połączonym modlitwą i służbą, wędrowało ponad 50 kapłanów, kilkadziesiąt sióstr zakonnych i kleryków.
Łączyć niebo i ziemię
Zadaniem pielgrzymów było codzienne pochylanie się nad powołaniem. W „odkrywaniu godności powołania” wędrowcom do Matki pomagali Księża Salezjanie, którzy przygotowali konferencje oraz serdecznie przyjmowani goście. Jak zawsze, na szlaku można było spotkać biskupów lubelskich. Na Świętym Krzyżu, gdzie pielgrzymi wnoszą kamienie, symbolizujące grzech, obecny był abp J. Życiński. „Naszym zadaniem jest błogosławić, a nie potępiać. Głosić nadzieję, a nie przeklinać - mówił. - My, którzy czynimy codziennie tyle razy znak krzyża, powinniśmy łączyć niebo i ziemię”. W skorzeszyckim lesie, gdzie Mszy św. przewodniczył bp Mieczysław Cisło, pątnicy modlili się o pojednanie. Patronką dnia była św. Edyta Stein, do której Ksiądz Biskup zwracał się z prośbą, by „była patronką dialogu między Kościołem katolickim a judaizmem, przede wszystkim na płaszczyźnie duchowej”.
Dwa dni później, w Małogoszczu, przy ołtarzu zasnutym mgłą bp Artur Miziński mówił o sile wiary, która w życiu człowieka czyni cuda. „Od naszej wiary uzależnione jest to, czego Bóg dokonuje w naszym życiu na co dzień. Kto naprawdę wierzy, dla tego nie ma nic niemożliwego - mówił. - Niestety, często żyjemy jakby Boga nie było, jakby Jego prawo nas nie obowiązywało. A przecież nie ma wiary w oderwaniu od życia”. Do obrony wiary i mężnego przy niej trwania zachęcał także bp Ryszard Karpiński. Spotykając się z pielgrzymami w Czarncy, przypominał, że „skarbem powinna być wiara, a nie dobra materialne”.
Przed Szczytem
14 sierpnia z Jasnogórskiego Szczytu pątników przywitali abp Józef Życiński i przewodnik ks. Mirosław Ładniak. Miejsce zmęczenia i niepokojów związanych z trudem podróży zajęła ogromna radość. Spotkanie twarzą w twarz z Jasnogórską Panią dla tysięcy pielgrzymów stało się najpiękniejszą nagrodą za wytrwanie na rekolekcyjnym szlaku. Zwieńczeniem pielgrzymki była Msza św., celebrowana z wysokości jasnogórskich wałów pod przewodnictwem ordynariusza diecezji zamojsko-lubaczowskiej bp. Wacława Depo. Z lubelskimi pątnikami modlili się pielgrzymi m.in. z Łowicza, Zamościa, Warszawy i Siedlec.
W homilii abp Józef Życiński, dziękując pielgrzymom za wytrwanie na szlaku i nawiązując do aktualnej sytuacji społeczno-politycznej, mówił: „Wszystko, co wiązało się z trudem podróży, dziś jawi się jako mało istotne, jako dodające uroku waszym wysiłkom. Natomiast pozostaje promieniowanie radości i poczucie wielkiej satysfakcji z dojścia do domu Matki. Pozostaje poczucie wielkiej jedności i solidarności ducha, gdzie nie musieliście tworzyć koalicji, ani podpisywać traktatów, a wzajemnie szanowaliście się i w tej atmosferze jedności trwacie. To właśnie jest świadectwo kultury chrześcijańskiej, której tak bardzo potrzeba w naszym życiu”. Wspólna modlitwa zakończyła 29. Lubelską Pieszą Pielgrzymkę na Jasną Górę.
Pielgrzymi spotkają się raz jeszcze, 25 sierpnia, na festiwalu piosenki pielgrzymkowej w Wąwolnicy. Potem pozostanie czekać cały rok, by cieszyć się duchowymi owocami wędrówki i zbierać siły do udziału w kolejnej, jubileuszowej.