Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie”. Można kogoś poznać, kiedy zje się z nim przysłowiową beczkę soli. Inny sposób na poznawanie przyjaciół proponuje legendarne krakowskie duszpasterstwo akademickie „Beczka” u Ojców Dominikanów. „Beczka” jest tak liczna, że na stronie internetowej „ostrzega”: „Można poznać wielu młodych ludzi, jak również zostać wciągniętym w różnego rodzaju inicjatywy. I ważna rada zwłaszcza dla początkujących: skrzętnie wyzbywaj się złudzenia, że w «Beczce» wszyscy się znają, staraj się natomiast o to, by samemu dać się poznać”.
W roku ubiegłym duszpasterstwo to, według o. Macieja Roszkowskiego (przedostatniego duszpasterza „Beczki”), liczyło ok. 300-400 młodych osób, które regularnie spotykały się w grupach prowadzonych przez ojców lub braci dominikanów oraz osoby świeckie, tzw. odpowiedzialnych, przynajmniej raz w tygodniu. Dobrym sposobem na integrację jest w „Beczce” udział w popularnych „siódemkach”, czyli Mszach św. o godz. 7, kończących się zazwyczaj wspólnym śniadaniem, oraz uczestnictwo w „dwudziestkach” - niedzielnych Mszach św. akademickich sprawowanych o godz. 20.20.
Duszpasterz
Reklama
Ojcem „Beczki” i jej twórcą był o. Tomasz Pawłowski (duszpasterz w latach 1964-83). Wśród charyzmatycznych duszpasterzy warto wymienić o. Jana Andrzeja Kłoczowskiego i o. Joachima Badeniego. Przez ponad 40 lat „Beczka” miała wielu duszpasterzy.
Przedostatni duszpasterz „Beczki” pochodzi ze Sławy. Studiował przez rok historię na Uniwersytecie Wrocławskim, lecz wybrał kapłaństwo, a po 4 latach seminarium diecezjalnego - zakon dominikański. - Wielkość historii średniowiecznej była ewidentna i nie miałem żadnych wątpliwości w wyborze zakonu - mówi. Popularność duszpasterstw akademickich, w tym „Beczki”, tłumaczy następująco: - Wiele młodych osób ma przeczucie, że życie nie musi być czymś trywialnym, że gdzieś istnieje życie w niesłychanej pełni. Wyczuwają, że oni sami nie muszą być skazani na realizowanie jedynie małych nadziei. Geniusz Jana Pawła II polegał na ukazaniu, że można mieć wielkie nadzieje, jeśli będzie się miało w sobie dość odwagi i dzielności do ich realizacji.
O. Maciej funkcję duszpasterza sprawował do końca ubiegłego roku akademickiego. Obecnie duszpasterzem jest o. Adam Szustak.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Modlitwa
Duszpasterstwo łączy ludzi, którzy pragną modlić się razem i pogłębiać swoją więź z Bogiem. Dla grup takich jak popularne „Janki”, „Słowo Żywe” czy Oaza celem jest odkrywanie bogactwa i głębi Pisma Świętego.
Aby ewangelizacja niosła za sobą owoce, „beczkowicze” prowadzą także „K1” i „K2”. I nie są to nazwy górskich szczytów. Grupy te prowadzą katechumenat ludzi dorosłych, przygotowując ich do przyjęcia sakramentów chrztu świętego lub bierzmowania. Warto też, poszukując grupy modlitewnej dla siebie, zwrócić uwagę na „Dominikanką Szkołę Wiary” (DSWi).
„Kto śpiewa, dwa razy się modli”. Obdarzonych pięknym głosem zaprasza Schola. Ta grupa modli się śpiewem a capella, czyli bez akompaniamentu. Schola śpiewa w czterogłosie, zwykle korzystając z dominikańskiego śpiewnika „Niepojęta Trójco”.
Pomocna dłoń
Ada ze „Szpuntu” uważa: - Trzeba w sobie poczuć potrzebę pomocy drugiemu. Odwiedzanie pensjonariuszy w domach opieki społecznej, zawożenie starszych osób na Msze św., robienie zakupów osobom niedołężnym, udzielanie korepetycji - to tylko niektóre formy działalności „Szpuntu”. „Szpuntowcy” pod swoje skrzydła wzięli i opieką otoczyli m.in.: Dom Dziecka i Dom Pomocy Społecznej im. A. i L. Helclów, Hospicjum, Schronisko dla Ofiar Przemocy w Rodzinie, Dom Pomocy Społecznej „Łanowa”, hipoterapię. Są otwarci na pomoc indywidualną. Dlaczego pomagają? Marta uzasadnia: - Przecież jesteśmy chrześcijanami...
A pomysłów „szpuntowcom” nie brakuje. W marcu na krużgankach dominikańskich przeprowadzili po raz kolejny akcję „Ciacho za Ciacho”. Przez całą niedzielę sprzedawali ciasta, ciasteczka, rogaliki, słowem - wypieki wszystkich ludzi, którzy postanowi się w akcję włączyć. Były sprzedawane także podarowane książki. Dochód z całej akcji został przeznaczony na Hospicjum św. Łazarza w Krakowie.
„Lowe, czyli że warto”
To nazwa grupy spotykającej się w piątki. Podczas spotkań odbywają się dyskusje oraz wykłady dotyczące miłości. - Może spotkam tu swoją drugą połówkę - mówi Gosia, a nawet jeśli nie, to spędzę ciekawie czas i poznam ludzi, którzy myślą podobnie jak ja i nierzadko przeżyli już nieszczęśliwą miłość. Nie ma recepty na to, żeby nie cierpieć w życiu, ale zapominamy często, że możemy z naszą samotnością zwrócić się do Boga, który nas zawsze kocha.
W nawiązywaniu kontaktów i rozszerzaniu swojego światopoglądu pomagają również takie grupy jak KiCz (czyli „Kultura i Człowiek”) oraz KTO („Klub Terapii Obywatelskiej”), zwany także AntyTINĄ. Skrót „TINA” powstał od powiedzenia Margaret Thatcher: „There Is No Alternative”. Zdegustowani tym powiedzeniem „beczkowicze” walczą z narzucaniem jednostce kultury konsumpcyjnej i prowadzą na ten temat ożywione dyskusje. Są też spotkania z cyklu „open” - otwarte na nowe pomysły i nowych gości. Grupa „Lublu Białoruś”, prowadzona przez br. Witalija Sapiehę, gromadzi białoruskich wykładowców i studentów przebywających w Krakowie.
Wspomnieć należy jeszcze o „Dominikańskiej Szkole Współczesności” - DSWu prowadzi wykłady otwarte z zakresu humanistyki współczesnej i spotkania dyskusyjne.
„Beczkę” warto poznać samemu. Trudno sobie wyobrazić, że były czasy, kiedy na krużganki nie wpuszczano kobiet…