Reklama

Którędy do domu

Rodzina jest najlepszym środowiskiem życia i rozwoju dla dziecka, ale bywa i tak, że dom dziecka jest lepszym wyjściem. W przypadku Agaty stał się azylem, ucieczką do normalności.

Niedziela kielecka 7/2008

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

„Żeby się wiedziało, że się kocha”

Było ich czworo, a teraz jest już pięcioro rodzeństwa, choć tego najmłodszego ojciec nigdy nie uznał. Tak jakby fakt, że ich starszych uznał, miał jakieś znaczenie. Agata była najstarsza. Może dlatego wszystko pamięta najlepiej, a może i dlatego, że zawsze czuła się jakoś odpowiedzialna za tych młodych. Pamięta dzień, gdy do szkoły przyjechała pani kurator z policją; zabierali ich, nie bardzo wiedzieli gdzie, dlaczego. - Było to jakoś nieładnie - mówi dzisiaj Agata. - Płakaliśmy za rodzicami, straszne przeżycie, takie oderwanie.
Ale stosunkowo szybko w spokoju i w atmosferze normalności odzyskała równowagę i potem już za nic nie chciała wracać do domu. Młode dzieciaki wróciły (sąd orzekł, że na próbę). Ona, Agata, już więcej prób nie chce, bo tyle ich przecież było. Zawsze ojcu wybaczała i zawsze od nowa było to samo: awantury, wyzwiska, pijaństwo, wyrzucanie z domu. Z rozmowy z Agatą i pracownikami placówki wyłania się smutny obraz: rodzice żyją w konkubinacie, matka jest chora na padaczkę, a przy tym chorobliwie uzależniona od swojego mężczyzny - niektórzy mówią „zakochana”. A mężczyzna jest ordynarny i brutalny. Pije, wyzywa, każdy jest podejrzany albo wróg. - Palił mamie torebki, dokumenty, wyłączał prąd, siekierą rąbał podłogę, a ile to razy siedzieliśmy w lesie i czekali, aż awantura się skończy - opowiada.
Chciałaby, żeby było inaczej, normalnie. Wciąż myśli, jak tam w domu, trudno się skupić nad książkami.
- W tamtym roku wychowawczyni odwiozła mnie do domu na ferie. Łudziłam się, może tym razem...? Ale gdzie tam. Potworne kłótnie, strach zmusiły mnie do ucieczki w środku nocy z tego domu, który nie chce być moim domem... Szła 10 kilometrów nocą przez las, nad ranem złapała autobus w pobliskim miasteczku i wróciła do domu dziecka.
Stąd, z tego domu, który nie jest przecież jej właściwym domem, wyfrunęła w balowej sukni na studniówkę. W tym roku zdaje maturę. Chce iść na studia. „Grzeczna, miła, pilna”, mówi o niej dyrektor placówki. Agata oczywiście nie wie, jak jej się powiedzie, ale wie na pewno, jak nie powinien wyglądać dom rodzinny.
- Przez te 5 lat tutaj wiele razy byłam szczęśliwa, przez 15 lat w domu - chyba nigdy. Tutaj zostałam ochrzczona, a moi chrzestni to fajni ludzie... Ja myślę, że trzeba dużo z dzieckiem rozmawiać, pomagać, doradzać. Żeby wiedziało, że się kocha.
Ta historia, w szczegółach prawdziwa (zmienione zostało tylko imię bohaterki), mogła wydarzyć się wszędzie, w każdym zakątku Polski.

Dom Dziecka w Nagłowicach

To jeden z najstarszych na Kielecczyźnie, założony w 1946 r., głównie dla sierot wojennych. W tamtych czasach przebywało w nim do 140 dzieci.
Obecnie w Domu w Nagłowicach mieszka 43 wychowanków w wieku 5-20 lat, w tym czworo potencjalnych maturzystów. Opiekuje się nimi 13 wychowawców. Placówka podlega starostwu w Jędrzejowie. Ze społecznością Domu pozostaje w stałym kontakcie proboszcz ks. Andrzej Barwiński. - Ksiądz Proboszcz dobrze zna naszych wychowanków, dba o ich życie sakramentalne, inspiruje różne uroczystości, np. Dzień Papieski, pomaga w organizowaniu naszej wigilii. To dobra, życzliwa współpraca - mówią dyrektor Joanna Korytowska i wicedyrektor J. Stankiewicz.
Joanna Korytowska dostrzega zmiany w strukturze społecznej, osobowej domów dziecka. - Dzisiaj normą się staje, że w domu dziecka przebywa jednocześnie liczne rodzeństwo, odebrane niewydolnym wychowawczo rodzicom. Niezaradność życiowa, wyłączne liczenie na pomoc opieki społecznej, zanik potrzeby pracy, aspiracji życiowych, rodzi tego rodzaju współczesne patologie. W takich rodzinach nie ma poczucia najmniejszej odpowiedzialności za dzieci - wyjaśnia.
Dom ma status placówki wielofunkcyjnej. Są w nim więc tzw. mieszkania chronione, pogotowie opiekuńcze i grupy autonomiczne. Szczególnie te ostatnie wyglądają bardzo sympatycznie. W każdej autonomii jest aneks kuchenno-jadalny, gdzie dorastająca młodzież sama przygotowuje posiłki, a nawet sobotnie wypieki (obiad pozostaje wspólny). Po remoncie części radziwiłłowskiej budynku (Dom mieści się w kompleksie dobudowanym w latach 70. do tzw. pałacu radziwiłłowskiego) znajdzie tam miejsce grupa usamodzielnienia. Wszystkie pokoiki mieszkańców Domu wyglądają czysto i schludnie: kolorowe mebelki, dywaniki, firanki upięte w oknach. Faktem jest, że w środowisku rodzinnym nawet w połowie nie mają zapewnionych tak dobrych warunków socjalnych, co nie zmienia odwiecznej prawdy: tęsknią do mamy, taty, do domu.
Na tapczanie Agaty (a może nie Agaty) leży miś. Przytulanka do spania. Substytut domowego całusa na dobranoc. Dla Agaty prawdziwym domem pozostanie zawsze dom dziecka, który dał jej szansę wyjścia na prostą, ułożenia sobie życia.
Twarze wdzięcznych wychowanków uśmiechają się z kroniki nagłowickiego Domu. Bo też wielu z nich dobrze pamięta i stale wspomina spędzone tutaj lata. Jerzy Kudybyn z Warszawy, Jerzy Wcisło w Nowego Targu, marianin ks. Tadeusz Kwiecień. Przysyłają świąteczne kartki, przyjeżdżają w odwiedziny. Wracają, tak jak wraca się do domu.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2008-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Świadectwo s. Marii Druch: uratował mnie mój Anioł Stróż

[ TEMATY ]

świadectwo

Anioł Stróż

Krzysztof Piasek

S. Maria Druch prowadzi rekolekcje i głosi konferencje na temat aniołów.

S. Maria Druch prowadzi rekolekcje i głosi konferencje na temat aniołów.

Historia, którą specjalnie dla was, Drodzy Czytelnicy, dzieli się tu siostra Maria, dotyczy czasów jej dzieciństwa. Jednak mocno utkwiła jej w pamięci i z pewnością miała wpływ na późniejszy wybór drogi życiowej.

„Nie ma dzisiaj zakątka ziemi, nie ma człowieka ani takich jego potrzeb, których by nie dosięgła ich (aniołów) uczynność i opieka”. Wiecie, Drodzy Czytelnicy, kto jest autorem tych słów? Wypowiedział je nieco już dziś zapomniany arcybiskup mohylewski Wincenty Kluczyński, który założył w Wilnie (w 1889 r.) żeńskie bezhabitowe zgromadzenie zakonne – Siostry od Aniołów. Wspominam o tym nie bez powodu, bo autorką kolejnego świadectwa jest siostra Maria Druch z tego właśnie anielskiego zgromadzenia. Historia, którą specjalnie dla was, Drodzy Czytelnicy, dzieli się tu siostra Maria, dotyczy czasów jej dzieciństwa. Jednak mocno utkwiła jej w pamięci i z pewnością miała wpływ na późniejszy wybór drogi życiowej. Oddajemy zatem jej głos. „Miałam wtedy 13 lat. Spędzałam ferie zimowe u wujka. Jego dom był położony nieopodal żwirowni. Latem kąpaliśmy się w zalanych wykopach. Trzeba było uważać, ponieważ już dwa metry od brzegu było tak głęboko, że nie dało się złapać gruntu pod stopami. Zimą było to doskonałe miejsce na spacery. Woda zamarzała, lód był bardzo gruby, rybacy łowili ryby w przeręblach. Czułam się tam bardzo bezpiecznie. W czasie jednego z takich moich spacerów obeszłam dookoła wysepkę i znalazłam się w zatoce, gdzie temperatura musiała być wyższa. Nagle usłyszałam dźwięk… trtttttt. Zorientowałam się, że lód pode mną pęka. Nie znałam wtedy zasady, że powinno się położyć i wyczołgać z zagrożonego miejsca. Wpadłam w panikę. Zrobiłam rzecz najgorszą z możliwych. Zaczęłam szybko biec do oddalonego o około dziesięć metrów brzegu. Lód pode mną się nie łamał, ale był rozmokły i czułam, że im bliżej jestem celu, tym moje stopy coraz głębiej się w niego zapadają. Kiedy ostatecznie dotarłam do brzegu, serce chciało ze mnie wyskoczyć. Byłam w szoku. Dopiero po dłuższej chwili dotarło do mnie, co się wydarzyło. Według zasad fizyki powinnam znajdować się w wodzie. Nie miałam prawa dobiec do brzegu po rozmokłym lodzie, naciskając na niego tak mocno. Wiem też, jak tam było głęboko – nie biegłam po dnie pokrytym lodem. Pode mną były wielometrowe otchłanie. Wtedy uznałam to za przypadek, szczęście.
CZYTAJ DALEJ

Przyszłość dzieci w naszych rękach

2025-10-01 19:42

Marzena Cyfert

Pod takim hasłem w niedzielę 5 października przejdzie przez Wrocław Marsz dla Życia i Rodziny.

Jego uczestnicy dadzą świadectwo swojego przywiązania do wartości życia, rodziny i wspólnoty. Marsz został objęty patronatem honorowym abp. Józefa Kupnego, metropolity wrocławskiego.
CZYTAJ DALEJ

Papież: potrzebujemy polityki pojednania

2025-10-02 14:13

[ TEMATY ]

Papież Leon XIV

polityka pojednania

PAP

Papież Leon XIV

Papież Leon XIV

Potrzebujemy konkretnych sposobów promowania gestów i polityki pojednania, szczególnie na terenach, gdzie istnieją głębokie rany spowodowane długotrwałym konfliktami - powiedział Papież na audiencji dla uczestników Międzynarodowej Konferencji pt. „Uchodźcy i migranci w naszym wspólnym domu”.

Papież zauważył, że wciąż rośnie liczba migrantów i uchodźców. Dziś szacuje się ją na 100 mln. Konferencja „Uchodźcy i migranci w naszym wspólnym domu” „rozpoczyna trzyletni projekt, którego celem jest stworzenie ‘planów działania’ skupiających się na czterech podstawowych filarach: nauczaniu, badaniach, służbie i rzecznictwie. W ten sposób odpowiadacie na wezwanie papieża Franciszka skierowane do środowisk akademickich”. „Modlę się - dodał Ojciec Święty - aby wasze wysiłki przyniosły nowe pomysły i podejścia w tym zakresie, zawsze starając się umieścić godność każdej osoby ludzkiej w centrum każdego rozwiązania”.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję