Reklama

Oblicza kobiecości

Mówią o nas „puch marny”, mówią, że jesteśmy słabe i delikatne. Ale może z tej delikatności, z wrażliwości na sprawy innych, z miłości do ludzi, do ojczyzny, wynikają czasem rzeczy niespodziewane, świadczące raczej o kobiecej sile niż słabości… Historia zna wiele zapisów o kobietach bohaterkach. O kobietach, które w imię wierności zasadom, wierze, ojczyźnie, nie wahały się złożyć najwyższej ofiary. Dziś na szczęście rzeczywistość takich ofiar nie żąda. Nie znaczy to jednak, że brakuje wśród nas bohaterek… Kilka chciałabym Państwu przybliżyć.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Odsłona pierwsza - Idalia

Reklama

Delikatna, krucha postać, przypominająca porcelanową laleczkę. Maleńka pani o starannej fryzurze i z nigdy nieschodzącym z twarzy uśmiechem. Obecna do dziś na niemal wszystkich wernisażach i koncertach. Dziwne? Gdy weźmiemy pod uwagę to, że pani Idalia kilka tygodni temu skończyła 93 lata, to wypada pochylić tylko czoło.
Jest urodzoną lwowianką. I chyba też urodzoną nauczycielką. Miłość do pracy pedagogicznej wpoili jej rodzice, także nauczyciele. Przed wojną zdążyła jeszcze ukończyć filologię polską na Uniwersytecie im. Jana Kazimierza we Lwowie. Gdy rozpoczęła się wojenna zawierucha, schronienie znalazła w Instytucie Naukowym profesora Wiegla, unikając w ten sposób wywózki na roboty w głąb Rzeszy. O pracy nauczycielskiej jednak nie zapomniała. Wraz z siostrą Anną Przyborowską uczyła młodzież na tajnych kompletach. Ponad sześćdziesiąt lat potem opowiadała o tym młodzieży na żywej lekcji historii, poświęconej tajnemu nauczaniu. W Galerii Fotografii panowała niczym niezmącona cisza. W maleńkiej postaci o cichym, ale dźwięcznym głosie, tkwiła nadal charyzma, na której budowała swój nauczycielski autorytet.
„Pionierka” - piszą o niej w opracowaniach i artykułach. Z mężem Franciszkiem pojawiła się w Świdnicy w lutym 1946 r. I pierwszym ich marzeniem było… stworzyć w Świdnicy teatr. Jarzyna reżyserował, Idalia grała. Jako amatorka rzecz jasna, ale pasja i miłość do sceny zaprocentowały potem, gdy jako polonistka na wiele lat związała się z Liceum Pedagogicznym.
Kochała młodzież. Nigdy nie mówiła źle o swoich uczniach. Wierzyła w ich wrażliwość, talent, zdolności. Przed dziewczętami, często wychowanymi w odciętych od świata wsiach, rozbudzała miłość do polskiej literatury. Woziła dziewczęta na przedstawienia teatralne do Wrocławia. Zarażała entuzjazmem.
„Skromna” - mówią ci, którzy znają ją od lat. „Gołębiego serca” - dodają inni. „Wyrozumiała” - dorzucają kolejni. A wszyscy podkreślają, że w rodzinie Jarzynów ważniejsza od obiadu zawsze była książka, wspólne recytacje, dobra sztuka… Razem z nieżyjącym już mężem wychowali troje wspaniałych dzieci. I na zawsze wpisali się w historię miasta, które pokochali tak jak utracony przed laty Lwów.
Gdy rok temu z okazji Święta Kobiet lokalny tygodnik zapytał ją o największe marzenie, odpowiedziała: „cieszyć się z sukcesów moich najbliższych w zdrowiu i bliskości swojej rodziny. Do końca chciałabym też wytrwać w wierności hasłu: «Bóg, Honor, Ojczyzna»”.

Odsłona druga - Maria

W tym roku będzie obchodzić swój 50. jubileusz pracy! Gdyby to jeszcze była działalność pisarska, malarstwo, poezja. Ale Maria Skiślewicz to choreograf! Siły, witalności i pięknej sylwetki pozazdrościć by jej mogła niejedna młodsza kobieta. Na zawodową emeryturę pani Maria na razie się nie wybiera - systematycznie prowadzi zajęcia z młodzieżą, w tym z ukochanym „Kręgiem” - jej dumą i oczkiem w głowie. To Zespół Tańca Narodowego i Estradowego, od 35 lat działający przy Świdnickim Ośrodku Kultury.
Gdy dokładnie dziesięć lat temu Maria Skiślewicz obchodziła 40. jubileusz pracy, jej goście z ledwością mieścili się w dużej sali Klubu Bolko. Przyszło kilkuset jej wychowanków. Wspaniała taneczna biesiada trwała wiele godzin. Pani Maria oblicza, że przez „Krąg” przez lata działalności przewinęło się około tysiąca osób…
Młodzieży wpaja to, co dziś „niemodne” - poszanowanie dla tradycji narodowych, znajomość zwyczajów ludowych. Jej tancerze z dumą zakładają strój krakowski, z wdziękiem tańczą poloneza i inne tańce narodowe, reprezentują już nie tylko Świdnicę i Świdnicki Ośrodek Kultury, ale i Polskę na międzynarodowych przeglądach. Gimnazjaliści, licealiści, ale i całkiem dorośli członkowie „Kręgu” wiedzą, że w zespole obowiązują nienaruszalne zasady - wzajemny szacunek, wspieranie się, zespołowa praca.
Każde narodowe czy kościelne święto, wymagające specjalnej oprawy artystycznej, może liczyć na taneczne popisy młodzieży wychowywanej przez panią Marię. Właśnie - wychowywaną, bo zajęcia to nie tylko nauka tańca. Najlepszym przykładem pedagogicznych talentów Marii Skiślewicz jest jej syn Wojciech - także zawodowy choreograf, który razem z nią prowadzi zespół. Rzadko spotkać można tak zgrany zawodowo tandem. Wspólnie przygotowują programy, realizują wciąż nowe pomysły. Na Wojciechu spoczywa zadanie przygotowania tanecznego zespołu. Pani Maria coraz częściej pełni funkcję menadżera, zabiegając o sponsorów, układając kalendarz występów. Tylko w 2007 r. wystąpili ponad 60 razy! Nie odmawiają nikomu - kombatantom, seniorom, sybirakom. A gdy zdarza się występ komercyjny dla firm czy instytucji, skrzętnie zbierają środki na zagraniczne występy, na które zapraszani są coraz częściej.
Jaka jest Maria Skiślewicz? „Kobieta huragan” - mówią koleżanki. „Trochę nerwowa w chwilach stresu, ale dusza-człowiek” - dodaje jedna z nich. „Wulkan energii” - dorzuca kolejna. Tej pozytywnej energii niejeden jej zazdrości.

Odsłona trzecia - Ewa

Twierdzą niektórzy, że nie ma trudniejszej specjalności niż ta, którą wybrała sobie doktor Ewa Kilar. Jest onkologiem. A to oznacza, że każdego dnia musi się liczyć z tym, że będzie miała spotkanie z tym, co ostateczne, co nieodwracalne.
Pacjenci mówią, że doktor Kilar mimo lat poświęconych na leczenie chorych z chorobami nowotworowymi, nie wpadła w rutynę, nie zobojętniała. Do swoich podopiecznych często zwraca się po imieniu, zna ich życie, historię, problemy. Wie, że nowotwór złośliwy to często wynik nie tyle chorego ciała, co chorej duszy… Więc o tej duszy stara się nie zapomnieć, bo prócz terapii ma zawsze ciepłe słowa wsparcia i otuchy. Mówią o niej „wspaniała pani doktor”. A ona - skromna, spokojna, ale konsekwentna - walczy o godność chorego, ale też i o to, by ubiec chorobę, nie dać się jej zaskoczyć. Wspiera, dodaje otuchy, a gdy jednak trzeba się poddać - jest z pacjentem do końca…
„Rak” - to słowo do niedawna było jeszcze nie tylko bolesne, ale… wstydliwe. Budziło strach. Ewa Kilar należy do grupy tych pionierów, którzy przełamują ów stereotyp. O nowotworach mówi otwarcie, szczerze, starając się jednocześnie zrobić wszystko, by ofiar tej choroby było jak najmniej. Od lat promuje programy profilaktyczne, udowadniając, że walkę z rakiem można wygrać. Współpracowała między innymi z Fundacją „Hope” i wieloma innymi instytucjami, prowadzącymi ogólnopolskie i światowe akcje.
Jako ordynator oddziału onkologii klinicznej i chemioterapii świdnickiego szpitala „Latawiec” pierwsza w Polsce rozpoczęła współpracę z Międzynarodowym Centrum Nowotworów Dziedzicznych w Szczecinie, kierowanym przez prof. Jana Lubińskiego. Wybitny naukowiec od lat prowadzi badania nad wpływem genów na występowanie chorób nowotworowych. Od 2000 r. współpraca świdnickiej lekarki ze szczecińskim profesorem zaskutkowała szeroko zakrojonymi badaniami ankieterów. Doktor Kilar udało się przekonać władze Świdnicy do tej pionierskiej akcji - wsparli pomysł finansowo. Ankieterzy dotarli do 50 tysięcy mieszkańców miasta, w tym także do tych, którzy wcześniej nie zdawali sobie sprawy z genetycznego obciążenia. Dziś są oni pod stałą opieką pani doktor.
Marsze Życia, programy poświęcone zdrowiu kobiety - przy ich organizacji na pomoc Ewy Kilar zawsze można liczyć. Potrafi prostym, zrozumiałym językiem przestrzegać, uczyć, radzić.
Zdobytą wiedzą i doświadczeniem chętnie dzieli się z kolegami - z jej inicjatywy zorganizowano w Świdnicy konferencje naukowe, poświęcone związkom genetyki i występowania chorób nowotworowych. W ten sposób Świdnica dzięki konsekwentnej pani doktor wpisała się mocno na mapie ośrodków medycznych, prowadzących mądrą, skuteczną profilaktykę onkologiczną.
Trzy postacie, trzy pokolenia, trzy różne osobowości. Łączy je jedno - życie z pasją, bezinteresowność, entuzjazm. I jeszcze jedno - pracując ponad miarę, dając ludziom i światu tak wiele, nie utraciły uśmiechu i czaru kobiecości.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2008-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Silna i przedsiębiorcza kobieta

Niedziela Ogólnopolska 12/2022, str. VIII

pl.wikipedia.org

Św. Benedykta od Bożej Opatrzności Cambiagio Frassinello

Św. Benedykta od Bożej Opatrzności
Cambiagio Frassinello

Ideał, który realizowała św. Benedykta od Bożej Opatrzności stał się fundamentem nowoczesnego podejścia do edukacji i roli kobiety w społeczeństwie.

Już w dzieciństwie Benedykta Cambiagio miała pragnienie życia w zakonie, ale jej rodzice byli temu przeciwni. Dlatego, zgodnie z ich wolą, 7 lutego 1816 r. wyszła za mąż za Giovanniego Battistę Frassinellego. Postanowili jednak żyć w czystości. Za zgodą męża, w lipcu 1825 r., Benedykta wstąpiła do klasztoru sióstr urszulanek w Capriolo. Giovanni natomiast został bratem zakonnym w zgromadzeniu ojców somasków. Po kilku miesiącach pobytu u urszulanek Benedykta zrozumiała, że jej powołaniem nie jest kontemplacja, lecz apostolstwo czynne. Wróciła do domu rodziców w Pawii i, mimo ogromnych trudności – głównie materialnych, opiekowała się młodymi dziewczętami. W 1826 r. założyła dla nich ośrodek pomocy. Tak powstało dzieło apostolskie wspomagane przez licznych dobroczyńców i wolontariuszy. W tej pracy pomagał jej również Giovanni. W 1827 r. oboje odnowili przed biskupem ślub czystości. Pobyt w Pawii przyniósł jednak Benedykcie dużo cierpień. Na skutek pomówień w 1838 r. musiała opuścić miasto i przekazać biskupowi założony przez siebie ośrodek.
CZYTAJ DALEJ

Ocalały z pożaru fragment drzwi z Bazyliki św. Pawła za Murami wystawiony w rzymskim muzeum

2025-03-21 10:48

[ TEMATY ]

Rzym

muzeum

drzwi

Bazylika św. Pawła za Murami

ks. Mariusz Bakalarz

Bazylika św. Pawła za Murami

Bazylika św. Pawła za Murami

W 1823 r. wielki pożar, spowodowany zaniedbaniem podczas prac remontowych, prawie całkowicie zniszczył Bazylikę św. Pawła za Murami. Odbudowa świątyni trwała ponad 30 lat. Jednym z niemych świadków tego katastrofalnego wydarzenia jest fragment drzwi, przez lata przechowywany w magazynie. Przez najbliższych kilka dni można go oglądać w rzymskim Muzeum Narodowym Pałacu Weneckiego.

Fragment poczerniałej płytki pochodzącej z drzwi Bazyliki św. Pawła za Murami jest ważnym świadkiem ogromnego pożaru, który 15 lipca 1823 r. zniszczył niemal całą świątynię, przechowującą dziś doczesne szczątki Apostoła Narodów. Do 24 marca niewielki element pochodzący z drzwi bazyliki, odkryty na nowo po latach zapomnienia, można zobaczyć z bliska w Pałacu Weneckim. Ekspozycja rozpoczyna cykl wystaw „Przywracanie. Z magazynów na szlaki zwiedzania”.
CZYTAJ DALEJ

Zaproszenie na Misterium Męki Pańskiej

2025-03-21 22:43

plakat organizatorów

    „Nikt nie kocha tak jak On” to tytuł Misterium Meki Pańskiej, którego premiera odbędzie się w sobotę 29 marca!

    W Roku Jubileuszowym 2025 Parafia pw. Świętego Jana Pawła II w Nowym Targu wraz z nowotarskimi urzędami i instytucjami: Urzędem Miasta , Starostwem Powiatowym i Miejskim Centrum Kultury zapraszają na wyjątkową inscenizację Misterium Męki Pańskiej pt. „Nikt nie kocha tak jak On”.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję