Ostatni numer kwartalnika o formacji kapłańskiej „Pastores” poświęcony jest odejściom z kapłaństwa. To ważny temat, o którym w ostatnich miesiącach było głośno z powodu odejścia z kapłaństwa znanych osób. Abp Kazimierz Nycz mówi w „Pastores”, że pamięta, jak w pierwszych latach jego kapłaństwa odchodzili czasem wielcy i znani księża. Ale cichutko i bez dawania wywiadu - rzeki. Teraz to się zmieniło.
No właśnie! Już samo odejście jest dramatem, złamaniem danego słowa, nadużyciem zaufania, ucieczką od odpowiedzialności. O. Józef Augustyn SJ wspomina rozmowę z pewnym młodym człowiekiem, który pytał z niepokojem: - Z mojej parafii odszedł wikary, a ja się u niego spowiadałem. Czy jego obowiązuje tajemnica spowiedzi?
„Księża odchodzący z kapłaństwa - w moim odczuciu - nie uwzględniają faktu, że swoim odejściem ranią głęboko tych, którzy im zaufali. Zwłaszcza ludzi słabej wiary. Młodzi, którzy mają nieco wyidealizowany obraz księdza, jego odejście z kapłaństwa przeżywają dramatycznie. Chwieje się ich wiara w Boga” - pisze w „Pastores” o. Augustyn.
Ale dramatem jest nie tylko samo odejście. Niektórzy byli księża o znanych nazwiskach postanowili frontalnie zaatakować Kościół. Instytucję w której długie lata pracowali, która ich wychowała, wykształciła, wyżywiła, kiedy trzeba wspierała i broniła. Zaczęli pisać artykuły, książki, udzielali wywiadów - rzek. I do dzisiaj to robią. Są to żenujące teksty, które pokazują jak traktowali oni swoją dotychczasową wspólnotę.
Np. Tomasz Węcławski zakomunikował, że oto „zakończył i zamknął działalność kapłańską”. Bardzo to mnie uraziło. Kapłaństwo nie jest bowiem żadną działalnością, którą tak po prostu można zamknąć, jak zamyka się sklep obuwniczy. Właściciel takiego sklepu ma prawo bez tłumaczenia się komukolwiek zlikwidować swój biznes i zniknąć bez śladu. Ale nawet on zwykle jakoś się przed swoimi klientami tłumaczy i przeprasza ich, że sklepu już nie będzie. O ileż bardziej kapłan, który porzuca kapłaństwo, powinien wytłumaczyć się i przeprosić wiernych. Kapłaństwo jest przecież bezinteresowną służbą dla innych. Służbą na pewno bardzo trudną, wymagającą nierzadko znoszenia wielu niewygód, przeciwności i niesprawiedliwości. Ale każdy kapłan wie chyba, na co się decyduje. Jeżeli nie, to na ile świadomy i wolny był jego wybór kapłaństwa? Czy na pewno jego święcenia były ważne? Dlatego narzekanie na rzeczywistość zakonną czy diecezjalną brzmi śmiesznie. Przypomina tupanie nóżką małego dziecka, które jest złe, bo nie dostało cukierka. A skoro nie dostało, na złość mamie wyskoczy przez okno.
Każdy człowiek jest słaby. Każdy ma prawo błądzić, również kapłan. Jednak właśnie od kapłana wymagam zachowań dojrzalszych niż od innych. Ponieważ mu „więcej dano” i większą odpowiedzialność ponosi. A jeżeli już nie jest w stanie wytrwać w powołaniu, to niech chociaż pokornie uzna swoją winę, powie, że okazał się zbyt słaby i przeprosi wszystkich, których zawiódł. Byłoby to zachowanie piękne i świadczące, paradoksalnie, o dużej dojrzałości takiego człowieka. Bo świadomość własnej niedojrzałości jest już oznaką pewnej dojrzałości. Tymczasem ze strony byłych kapłanów o znanych nazwiskach słyszę zwykle atak na mój Kościół. Jest to atak pośrednio na mnie, bo jestem członkiem tego Kościoła. Jest to atak na najwyższe dla mnie autorytety, jak Jan Paweł II. Winy poszukuje się wszędzie, nawet w największym świętym naszych czasów, tylko nie w sobie.
Oczywiście, psychologia doskonale zna ten mechanizm obronny. Trzeba się jakoś usprawiedliwić przed samym sobą. Stłumić i zagłuszyć poczucie winy. Wykopać kryjówkę, zaszyć się tam i lizać swoje rany, co jakiś czas wyskakując z motyką na słońce. Tylko po co? Czy nie lepiej poświęcić czas czemuś pożytecznemu, co pomogłoby innym?
O. Józef Augustyn
jezuita, kierownik duchowy, w zimowym numerze kwartalnika „Pastores”:
Nadzwyczaj ważne jest dzisiaj pojęcie wierności. Co ono tak naprawdę znaczy dla kandydata do kapłaństwa? Czy ma on pragnienie dochowania wierności? Kiedy ktoś decyduje się na kapłaństwo, inwestuje w nie całe swoje życie. Winien chcieć pozostać wierny wbrew wszelkim przeszkodom, trudnościom, pokusom, z jakimi może się spotkać w przyszłości. Przed przyjęciem święceń kandydat na kapłana musi sobie powiedzieć: „Chcę zapłacić każdą cenę, ażeby pozostać wierny”. Najpierw wierny w swoim sumieniu, a potem wierny w kontynuowaniu posługi. Jeszcze kilkadziesiąt la temu ludzie odchodzili z kapłaństwa ukradkiem, po cichu, w nocy. Sam byłem świadkiem takich odejść w mojej wspólnocie. Rano brat zakrystian czeka na niego, ponieważ ma Mszę. A ponieważ nie przychodzi, idzie do jego pokoju. Pokój jest pusty, a na wieszaku wisi sutanna. Dziś ludzie występują w świetle jupiterów, udzielają wywiadów, piszą książki.
Na pewno jednym z najważniejszych czynników odejścia z kapłaństwa jest kryzys wartości duchowych i moralnych. Jeżeli ksiądz straci motywację religijną, ofiarna posługa kapłańska jest niemożliwa.
Pomóż w rozwoju naszego portalu