Reklama

Z Płońska do Sydney niedaleko...

Niedziela płocka 31/2008

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Spotkanie z Benedyktem XVI i pobyt w stolicy XXIII Światowych Dni Młodzieży - Sydney - dla wielu młodych ludzi były nieosiągalne. Ci, którzy nie mogli sobie pozwolić na wyjazd do Australii, mogli zadowolić się transmisją telewizyjną z tego wydarzenia. Kto jednak chociaż raz przeżył coś podobnego, wie, że nawet najlepiej zrealizowana transmisja oglądana w wygodnym fotelu nie zastąpi atmosfery, jaka panuje na spotkaniu młodych z Papieżem i warto dla tych przeżyć podjąć pewien wysiłek. Właśnie taki bagaż - prawdziwie rekolekcyjnego trudu, ale i mocnego doświadczenia wspólnoty z ludźmi i z Bogiem - zabierali ze sobą uczestnicy „Sydney Mazowsza”, które gromadziło w Płońsku młodzież naszej diecezji w dniach 16-20 lipca. Na ten czterodniowy „festiwal młodych”, którego pomysłodawcą i głównym organizatorem - z inicjatywy bp. Piotra Libery - było Diecezjalne Duszpasterstwo Młodzieży Studnia, złożyły się rozmaite warsztaty, spotkania z ciekawymi i znanymi ludźmi, koncerty, a przede wszystkim modlitwa w duchowej, a czasem i... satelitarnej łączności z Papieżem i młodzieżą świata.

Czas pytań i odpowiedzi

Spotkania Młodzieży od początku były skierowane nie tylko do osób wierzących, ale także tych, które jeszcze poszukują Boga. Również tu, na płońskie „Sydney”, wielu młodych ludzi przyjechało z bagażem pytań, wątpliwości i problemów. W poszukiwaniu odpowiedzi na nie mogły im pomóc spotkania z gośćmi tej diecezjalnej imprezy, którzy dzielili się swoją życiową wiedzą, doświadczeniem i przemyśleniami. Spotkanie takie mogło np. uświadomić komuś, że w jego życiu istnieje problem, którego nie dostrzega, jak chociażby sprawa szeroko pojętej magii. O jej zagrożeniach opowiadał uczestnikom „Sydney Mazowsza” Andrzej Wronka, szef Stowarzyszenia Effatha, który zna od podszewki działanie sekt i zjawiska z nimi związane. Wronka, który spotkał się z młodzieżą w czwartek po południu, opowiadał o zagrożeniach i konsekwencjach, które niosą ze sobą sekty oraz praktyki okultystyczne i satanistyczne. Uświadamiał też swoim słuchaczom, że ważną bronią przed duchową manipulacją jest własna dojrzałość religijna i wiedza.
O tym, jak żyć, by nie zagubić rzeczy najważniejszych, a także - czym jest dla niego wiara i miłość chrześcijańska - wyjaśniał piątkowy gość „Sydney Mazowsza” Krzysztof Zanussi. Chociaż twórczość tego wybitnego reżysera i intelektualisty jest wymagająca i dla wielu młodych ludzi raczej obca, to spotkanie z nim przyciągnęło sporą grupę osób (mimo że w tym czasie odbywały się np. warsztaty muzyczne prowadzone przez Violę Brzezińską). Reżyser w trwającym blisko dwie godziny swobodnym monologu dzielił się swymi przemyśleniami i życiowym doświadczeniem, zaznaczając już na wstępie, że nie będzie mówić o swoich filmach. „Nie ma gorszego i trudniejszego czasu w życiu niż młodość” - padły prawie na początku prowokujące słowa. Ich autor - Krzysztof Zanussi - zaraz jednak wyjaśniał, że człowiek w młodości staje po prostu przed najtrudniejszymi wyborami, musi żyć w ogromnej niepewności i jeszcze niewiele wie o sobie. Jego zdaniem, sztuka i literatura odgrywa wielką rolę w tym procesie poznawania. Książka, film, spektakl to narzędzia, dzięki którym człowiek może dowiedzieć się więcej o sobie i życiu. „Jeśli coś czytacie lub oglądacie - mówił do uczestników spotkania - to po to, by być mądrzejszymi, by wiedzieć, jak rozwiązać te problemy, z którymi zetknęli się bohaterowie dzieł. Tylko mądre i wartościowe dzieła w jakiś sposób nas zmieniają; po zetknięciu się z nimi nie jesteśmy już tacy sami, jak przedtem”.
Twórca mówił też o tym, czym jest dla niego wiara. Podkreślał, że nie można jej sprowadzać do liturgii, do chodzenia w niedzielę do kościoła, ale że wiara to coś głębszego. Mówił, że jest ona istotą życia i dzięki niej człowiek inaczej postrzega świat. Uczestnikom „Sydney Mazowsza” Krzysztof Zanussi pozostawił ważne przesłanie, by nie zadawalali się byle czym, lecz zawsze, w każdej dziedzinie życia wybierali rzeczy wartościowe i piękne. Przesłanie to szczególnie zapamiętali Kasia Kocięcka i Adam Bogucki, jedni z uczestników spotkania z mistrzem polskiego kina. „Obawiałem się, że będzie to suche gadanie o filmie i sztuce - powiedział w rozmowie z «Niedzielą Płocką» Adam - ale wyszedł z tego lekki wykład o tym, jak powinno się żyć”. Kasia wyznała natomiast, że zaskoczyła ją sama postawa reżysera, którego osobiście podziwia. „Bałam się, że to spotkanie będzie bardziej sztywne. Tymczasem pan Krzysztof Zanussi okazał się człowiekiem, który twardo stąpa po ziemi i jest bardzo krytyczny w stosunku do siebie. Jest człowiekiem, który ma z czego być dumny w życiu, a mówił przecież, że ma jeszcze wiele do zrobienia”. Gromkie oklaski, którymi młodzież nagrodziła reżysera, nie pozostawiały wątpliwości, że jego wypowiedź spodobała się wszystkim.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Czas wzbogacania ducha i czas zabawy

„Sydney Mazowsza” stwarzało też szansę uczestniczenia w warsztatach tematycznych. Każdy mógł tu znaleźć coś dla siebie, sprawdzić się w jakiejś dziedzinie czy odkryć w sobie nieznane do tej pory możliwości. W czwartek, piątek i sobotę można było wziąć udział w kilkugodzinnych warsztatach muzycznych, plastycznych, dziennikarskich, tanecznych i teatralno-filmowych, sportowych a nawet cyrkowych. Wszystko to w swobodnej formie, tak aby ich uczestnicy mogli z nich czerpać nie tylko twórczą satysfakcję, ale i przyjemność.
Tam, gdzie jest młodzież, tam też musi rozbrzmiewać muzyka. Tu, w Płońsku, podobnie jak na wielkim festiwalu młodych w Sydney ona także była formą, która pomagała zbliżyć się do Boga i wspólnie bawić przy „pozytywnych brzmieniach”. Niezapomnianych wrażeń dostarczyły młodzieży zgromadzonej na błoniach pod Płońskiem, gdzie odbywało się to czterodniowe spotkanie, koncerty znanych zespołów chrześcijańskich, takich jak „2 Tm 2, 3”, który w piątkowy wieczór prezentował materiał z najnowszej płyty „DEMENTI”, czy zespół Violi Brzezińskiej, który gościł na scenie w niedzielę, tuż przed Eucharystią kończącą „Sydney Mazowsza”. Prawdziwą gratką dla fanów muzyki był sobotni koncert zespołu „Raz, Dwa, Trzy”, który przyciągnął także wielu mieszkańców Płońska i Płocka. Artyści zaserwowali swej widowni prawdziwą ucztę muzyczną, w której nie zabrakło takich przebojów, jak „Jutro możemy być szczęśliwi”, „Pod niebem”, „Tak mówi Pismo Święte”. Proste i mądre teksty wokalisty Adama Nowaka, znakomita i bogata instrumentalnie muzyka, której nie da się pomylić z twórczością żadnych innych zespołów, stworzyły niepowtarzalny klimat tego koncertu. Publiczność żywiołowo reagowała na dźwięki ulubionych piosenek, trwających na koncercie znacznie dłużej niż w swych wersjach płytowych, a to dzięki wykonywanym z wielkim rozmachem solówkom.
Przez cały czas trwania „Sydney Mazowsza” jego uczestnikom towarzyszył zespół „DDM Music”, który tworzy młodzież z naszej diecezji. To właśnie oni swoją grą i śpiewem ubogacali liturgię Mszy św. sprawowanych podczas tego czterodniowego spotkania. Ich występ też rozgrzewał młodzież zgromadzoną w sobotnio-niedzielną noc na czuwaniu.

Reklama

Czas modlitwy w łączności z Papieżem i Kościołem

Ten czterodniowy festiwal młodych był w istocie wielkimi rekolekcjami, z których można było wyjechać wewnętrznie przemienionym. W jego centrum stała modlitwa. Młodzież miała okazję do spotkania z Chrystusem w Najświętszym Sakramencie, wystarczyło udać się na indywidualną modlitwę do wielkiego Namiotu Adoracji, który był otwarty przez cały czas trwania „Sydney Mazowsza”. „W namiocie adoracji, uwielbienia - opowiada uczestnicząca w spotkaniu gimnazjalistka Joanna Leśnikowska z Duczymina - można zamknąć się w sobie, odizolować od otaczających ludzi i otworzyć się na Pana Boga, mówić do Niego”.
Ale spotkanie młodych to także, a może przede wszystkim wspólnotowa modlitwa. Codziennie odbywały się czuwania i nabożeństwa. W dzień otwarcia mazowieckiego „Sydney” odbył się „Wieczór chwały”; w kolejne dni były sprawowane Nabożeństwa: Wody, Światła i Życia. Wielkim przeżyciem była dla wszystkich transmisja telewizyjna z Australii. W sobotę o godz. 11 na olbrzymim telebimie, stojącym tuż przy scenie na płońskich błoniach, pojawił się długo oczekiwany obraz z Sydney. Młodzież zgromadzona w Płońsku, dzięki łączom satelitarnym, mogła uczestniczyć w odbywającym się w tym czasie nocnym czuwaniu Benedykta XVI z młodzieżą świata, podczas którego trwała modlitwa o dary Ducha Świętego. Wysłuchano z uwagą świadectwa siedmiu osób reprezentujących różne kontynenty oraz krótkiej nauki Ojca Świętego. Młodzież w Płońsku z entuzjazmem reagowała na niełatwe przecież słowa Benedykta XVI, przybliżającego tajemnicę Trzeciej Osoby Boskiej.
Po transmisji wszyscy uczestniczyli we Mszy św., której przewodniczył ks. prof. Henryk Seweryniak. Ksiądz Profesor wygłosił też kazanie, w którym wyjaśniał usłyszane przed chwilą słowa Papieża. „Duch Święty - mówił - to miłość, która łączy Ojca i Syna, to jest wspólnota i wzajemne obdarowanie”. Ks. Seweryniak ze wzruszeniem opowiadał też o dwóch pamiątkowych stułach, które przywiózł ze sobą do Płońska. Pierwszą otrzymał od Ojca Świętego Jana Pawła II niedługo po jego pierwszej podróży apostolskiej do Meksyku, drugą zaś od sióstr karmelitanek z Betlejem. „To jest dla mnie relikwia - mówił Ksiądz Profesor, prezentując wszystkim kolorową, meksykańską stułę. - Jest dla mnie znakiem, bo wyraża łączność z Papieżem, łączność z Benedyktem XVI, następcą Jana Pawła II, wyraża ducha pielgrzymowania papieskiego. Ale w tę stułę jest wpisane jeszcze coś więcej. Wykonali ją przecież prości ludzie, wierni w prześladowanym Kościele” - mówił ks. Seweryniak, przypominając, że w1979 r. Meksyk był krajem, gdzie katolicyzm był zepchnięty do katakumb. Wyjaśniał też, że stuła jest symboliczną pozostałością prześcieradła, którym Jezus wycierał nogi uczniom po obmyciu w Wieczerniku. „Stuła - mówił - przypomina nam, że Bóg chrześcijański w odróżnieniu od wszystkich fałszywych, pogańskich bóstw, pochyla się z miłością i miłosierdziem nad człowiekiem”.

Reklama

Biskup Płocki na mazowieckim „Sydney”

Niemal każdego dnia na modlitwę z młodzieżą w Płońsku przyjeżdżał bp Piotr Libera. Szczególny charakter miało spotkanie w sobotni wieczór; Ksiądz Biskup odpowiadał wówczas na pytania młodzieży. Pytania dotyczyły m.in. jego doświadczeń z innych tego typu spotkań i oceny współczesnej młodzieży; była też prośba o wskazanie dobrego modelu duchowości chrześcijańskiej czy o radę, jak zachować przeżycia wyniesione z płońskiego spotkania. Biskup Piotr wspominał swój pobyt na Światowych Dniach Młodzieży we Francji i Włoszech oraz pamiętne wydarzenie ogłoszenia św. Tereski z Lisieux doktorem Kościoła czy symboliczne przejście Jana Pawła II przez bramę nowego tysiąclecia. Zachęcał też młodzież do przechodzenia od duchowości indywidualistycznej do wspólnotowej, do bycia razem z Jezusem i w Jezusie.
Na pytanie o współczesną młodzież, Ksiądz Biskup podkreślił, że wszelkie stereotypowe oceny są nieprawdziwe. „Młodzi są dziś różni - mówił - jest młodzież zbuntowana, jest poszukująca swej drogi i taka, która jest świadoma swojej drogi. Sądzę, że młodzież jest w dużej mierze taka, jacy są ludzie dorośli, nasze rodziny”. Dodał jednak, że tkwi w niej ogromny potencjał dobra. Podczas tego wieczornego czuwania Biskup Płocki pozostawił zebranej w Płońsku młodzieży szczególną zachętę do budowania jedności i zapewnił o planach rozszerzenia duszpasterstwa młodzieży w naszej diecezji.
Pasterz diecezji przewodniczył także niedzielnej Mszy św. kończącej mazowieckie „Sydney”. Przywołał wówczas słowa Benedykta XVI o powiększającej się pustyni duchowej w społeczeństwach. Podkreślił, że Polska, a w tym nasza ziemia północnego Mazowsza, potrzebuje odnowy. „Nasza diecezja potrzebuje was - mówił zwracając się do młodych - waszej wiary, entuzjazmu i zaangażowania, aby mocą Ducha utrzymywać się w ciągłej młodości. Otwórzcie serca na przyjęcie tej mocy, mocy z wysoka. Nie lękajcie się powiedzieć waszego «tak» Jezusowi!”

Wspólne dzieło

To niezwykłe spotkanie młodzieży odbyło się dzięki współpracy i zaangażowaniu wielu osób indywidualnych, firm, instytucji. Podczas uroczystości kończącej „Sydney Mazowsza” dziękował im szef DDM Studnia i „spiritus movens” całego przedsięwzięcia ks. Rafał Grzelczyk. Diecezjalny Duszpasterz Młodzieży przyznał, że nie sposób wymienić wszystkich, bo lista ich wynosi blisko 200 nazw i nazwisk. Ks. Grzelczyk dziękował w sposób szczególny patronom honorowym: Biskupowi Płockiemu i Marszałkowi Województwa Mazowieckiego. Podkreślił, że „Sydney Mazowsza” to mały cud, który jest owocem współpracy kilku miast północnego Mazowsza, w tym Płońska, Płocka, Pułtuska, Ciechanowa, Mławy oraz wielu gmin. Wszystkim burmistrzom, prezydentom i starostom złożył podziękowania na ręce Andrzeja Pietrasika, burmistrza miasta, w którym odbywało się to spotkanie. Szczególne podziękowania należały się też gospodarzowi terenu Markowi Błaszczakowi oraz ks. kan. Mirosławowi Tabace, dziekanowi i proboszczowi parafii św. Maksymiliana Kolbego, na której obszarze znajdował się plac, gdzie trwało „Sydney Mazowsza”.
Nie byłoby tego wydarzenia, gdyby nie bezinteresowne zaangażowanie wielu młodych ludzi, skupionych w płockim Diecezjalnym Duszpasterstwie Młodzieży Studnia, a także księży, którzy towarzyszyli młodzieży w Płońsku, służąc duchową pomocą.

2008-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Św. Florian - patron strażaków

Św. Florianie, miej ten dom w obronie, niechaj płomieniem od ognia nie chłonie! - modlili się niegdyś mieszkańcy Krakowa, których św. Florian jest patronem. W 1700. rocznicę Jego męczeńskiej śmierci, właśnie z Krakowa katedra diecezji warszawsko-praskiej otrzyma relikwie swojego Patrona. Kim był ten Święty, którego za patrona obrali także strażacy, a od którego imienia zapożyczyło swą nazwę ponad 40 miejscowości w Polsce?

Zachowane do dziś źródła zgodnie podają, że był on chrześcijaninem żyjącym podczas prześladowań w czasach cesarza Dioklecjana. Ten wysoki urzędnik rzymski, a według większości źródeł oficer wojsk cesarskich, był dowódcą w naddunajskiej prowincji Norikum. Kiedy rozpoczęło się prześladowanie chrześcijan, udał się do swoich braci w wierze, aby ich pokrzepić i wspomóc. Kiedy dowiedział się o tym Akwilinus, wierny urzędnik Dioklecjana, nakazał aresztowanie Floriana. Nakazano mu wtedy, aby zapalił kadzidło przed bóstwem pogańskim. Kiedy odmówił, groźbami i obietnicami próbowano zmienić jego decyzję. Florian nie zaparł się wiary. Wówczas ubiczowano go, szarpano jego ciało żelaznymi hakami, a następnie umieszczono mu kamień u szyi i zatopiono w rzece Enns. Za jego przykładem śmierć miało ponieść 40 innych chrześcijan.
Ciało męczennika Floriana odnalazła pobożna Waleria i ze czcią pochowała. Według tradycji miał się on jej ukazać we śnie i wskazać gdzie, strzeżone przez orła, spoczywały jego zwłoki. Z czasem w miejscu pochówku powstała kaplica, potem kościół i klasztor najpierw benedyktynów, a potem kanoników laterańskich. Sama zaś miejscowość - położona na terenie dzisiejszej górnej Austrii - otrzymała nazwę St. Florian i stała się jednym z ważniejszych ośrodków życia religijnego. Z czasem relikwie zabrano do Rzymu, by za jego pośrednictwem wyjednać Wiecznemu Miastu pokój w czasach ciągłych napadów Greków.
Do Polski relikwie św. Floriana sprowadził w 1184 książę Kazimierz Sprawiedliwy, syn Bolesława Krzywoustego. Najwybitniejszy polski historyk ks. Jan Długosz, zanotował: „Papież Lucjusz III chcąc się przychylić do ciągłych próśb monarchy polskiego Kazimierza, postanawia dać rzeczonemu księciu i katedrze krakowskiej ciało niezwykłego męczennika św. Floriana. Na większą cześć zarówno świętego, jak i Polaków, posłał kości świętego ciała księciu polskiemu Kazimierzowi i katedrze krakowskiej przez biskupa Modeny Idziego. Ten, przybywszy ze świętymi szczątkami do Krakowa dwudziestego siódmego października, został przyjęty z wielkimi honorami, wśród oznak powszechnej radości i wesela przez księcia Kazimierza, biskupa krakowskiego Gedko, wszystkie bez wyjątku stany i klasztory, które wyszły naprzeciw niego siedem mil. Wszyscy cieszyli się, że Polakom, za zmiłowaniem Bożym, przybył nowy orędownik i opiekun i że katedra krakowska nabrała nowego blasku przez złożenie w niej ciała sławnego męczennika. Tam też złożono wniesione w tłumnej procesji ludu rzeczone ciało, a przez ten zaszczytny depozyt rozeszła się daleko i szeroko jego chwała. Na cześć św. Męczennika biskup krakowski Gedko zbudował poza murami Krakowa, z wielkim nakładem kosztów, kościół kunsztownej roboty, który dzięki łaskawości Bożej przetrwał dotąd. Biskupa zaś Modeny Idziego, obdarowanego hojnie przez księcia Kazimierza i biskupa krakowskiego Gedko, odprawiono do Rzymu. Od tego czasu zaczęli Polacy, zarówno rycerze, jak i mieszczanie i wieśniacy, na cześć i pamiątkę św. Floriana nadawać na chrzcie to imię”.
W delegacji odbierającej relikwie znajdował się bł. Wincenty Kadłubek, późniejszy biskup krakowski, a następnie mnich cysterski.
Relikwie trafiły do katedry na Wawelu; cześć z nich zachowano dla wspomnianego kościoła „poza murami Krakowa”, czyli dla wzniesionej w 1185 r. świątyni na Kleparzu, obecnej bazyliki mniejszej, w której w l. 1949-1951 jako wikariusz służył posługą kapłańską obecny Ojciec Święty.
W 1436 r. św. Florian został ogłoszony przez kard. Zbigniewa Oleśnickiego współpatronem Królestwa Polskiego (obok świętych Wojciecha, Stanisława i Wacława) oraz patronem katedry i diecezji krakowskiej (wraz ze św. Stanisławem). W XVI w. wprowadzono w Krakowie 4 maja, w dniu wspomnienia św. Floriana, doroczną procesję z kolegiaty na Kleparzu do katedry wawelskiej. Natomiast w poniedziałki każdego tygodnia, na Wawelu wystawiano relikwie Świętego. Jego kult wzmógł się po 1528 r., kiedy to wielki pożar strawił Kleparz. Ocalał wtedy jedynie kościół św. Floriana. To właśnie odtąd zaczęto czcić św. Floriana jako patrona od pożogi ognia i opiekuna strażaków. Z biegiem lat zaczęli go czcić nie tylko strażacy, ale wszyscy mający kontakt z ogniem: hutnicy, metalowcy, kominiarze, piekarze. Za swojego patrona obrali go nie tylko mieszkańcy Krakowa, ale także Chorzowa (od 1993 r.).
Ojciec Święty z okazji 800-lecia bliskiej mu parafii na Kleparzu pisał: „Święty Florian stał się dla nas wymownym znakiem (...) szczególnej więzi Kościoła i narodu polskiego z Namiestnikiem Chrystusa i stolicą chrześcijaństwa. (...) Ten, który poniósł męczeństwo, gdy spieszył ze swoim świadectwem wiary, pomocą i pociechą prześladowanym chrześcijanom w Lauriacum, stał się zwycięzcą i obrońcą w wielorakich niebezpieczeństwach, jakie zagrażają materialnemu i duchowemu dobru człowieka. Trzeba także podkreślić, że święty Florian jest od wieków czczony w Polsce i poza nią jako patron strażaków, a więc tych, którzy wierni przykazaniu miłości i chrześcijańskiej tradycji, niosą pomoc bliźniemu w obliczu zagrożenia klęskami żywiołowymi”.

CZYTAJ DALEJ

Wy jesteście przyjaciółmi moimi

2024-04-26 13:42

Niedziela Ogólnopolska 18/2024, str. 22

[ TEMATY ]

homilia

o. Waldemar Pastusiak

Adobe Stock

Trwamy wciąż w radości paschalnej powoli zbliżając się do uroczystości Zesłania Ducha Świętego. Chcemy otworzyć nasze serca na Jego działanie. Zarówno teksty z Dziejów Apostolskich, jak i cuda czynione przez posługę Apostołów budują nas świadectwem pierwszych chrześcijan. W pochylaniu się nad tajemnicą wiary ważnym, a właściwie najważniejszym wyznacznikiem naszej relacji z Bogiem jest nic innego jak tylko miłość. Ona nadaje żywotność i autentyczność naszej wierze. O niej także przypominają dzisiejsze czytania. Miłość nie tylko odnosi się do naszej relacji z Bogiem, ale promieniuje także na drugiego człowieka. Wśród wielu czynników, którymi próbujemy „mierzyć” czyjąś wiarę, czy chrześcijaństwo, miłość pozostaje jedynym „wskaźnikiem”. Brak miłości do drugiego człowieka oznacza brak znajomości przez nas Boga. Trudne to nasze chrześcijaństwo, kiedy musimy kochać bliźniego swego. „Musimy” determinuje nas tak długo, jak długo pozostajemy w niedojrzałej miłości do Boga. Może pamiętamy słowa wypowiedziane przez kard. Stefana Wyszyńskiego o komunistach: „Nie zmuszą mnie niczym do tego, bym ich nienawidził”. To nic innego jak niezwykła relacja z Bogiem, która pozwala zupełnie inaczej spojrzeć na drugiego człowieka. W miłości, zarówno tej ludzkiej, jak i tej Bożej, obowiązują zasady; tymi danymi od Boga są, oczywiście, przykazania. Pytanie: czy kochasz Boga?, jest takim samym pytaniem jak to: czy przestrzegasz Bożych przykazań? Jeśli je zachowujesz – trwasz w miłości Boga. W parze z miłością „idzie” radość. Radość, która promieniuje z naszej twarzy, wyraża obecność Boga. Kiedy spotykamy człowieka radosnego, mamy nadzieję, że jego wnętrze jest pełne życzliwości i dobroci. I gdy zapytalibyśmy go, czy radość, uśmiech i miłość to jest chrześcijaństwo, to w odpowiedzi usłyszelibyśmy: tak. Pełna życzliwości miłość w codziennej relacji z ludźmi jest uobecnianiem samego Boga. Ostatecznym dopełnieniem Dekalogu jest nasza wzajemna miłość. Wiemy o tym, bo kiedy przygotowywaliśmy się do I Komunii św., uczyliśmy się przykazania miłości. Może nawet katecheta powiedział, że choćbyśmy o wszystkim zapomnieli, zawsze ma pozostać miłość – ta do Boga i ta do drugiego człowieka. Przypomniał o tym również św. Paweł Apostoł w Liście do Koryntian: „Trwają te trzy: wiara, nadzieja i miłość, z nich zaś największa jest miłość”(por. 13, 13).

CZYTAJ DALEJ

Chcemy zobaczyć Jezusa

2024-05-04 17:55

[ TEMATY ]

ministranci

lektorzy

Służba Liturgiczna Ołtarza

Pielgrzymka służby liturgicznej

Rokitno sanktuarium

Katarzyna Krawcewicz

Centralnym punktem pielgrzymki była Eucharystia przy ołtarzu polowym

Centralnym punktem pielgrzymki była Eucharystia przy ołtarzu polowym

4 maja w Rokitnie modliła się służba liturgiczna z całej diecezji.

Pielgrzymka rozpoczęła się koncertem księdza – rapera Jakuba Bartczaka, który pokazywał młodzieży wartość powołania, szczególnie powołania do kapłaństwa. Po koncercie rozpoczęła się uroczysta Msza święta pod przewodnictwem bp. Tadeusza Lityńskiego. Pasterz diecezji wręczył każdemu ministrantowi mały egzemplarz Ewangelii św. Łukasza. Gest ten nawiązał do tegorocznego hasła pielgrzymki „Chcemy zobaczyć Jezusa”. Młodzież sięgając do tekstu Pisma świętego, będzie mogła każdego dnia odkrywać Chrystusa.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję