Reklama

Warto zawalczyć o Kielce

Niedziela kielecka 3/2010

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Tedziała mówią o najważniejszych wartościach: dobru, miłości, prawdzie, poszanowaniu życia, Bogu w życiu człowieka. Zawsze byłem dumny, że ta inicjatywa powstała w Kielcach. Nigdy się nie zaczerwieniłem, kiedy złośliwie niektóre media nazywały oratoria sakro-polo. Nie mam wątpliwości, że utwory z tekstami Zbigniewa Książka, muzyką Piotra Rubika (do dwóch - „Listy z Placu Zgody” i „Siedem Pieśni Marii” - muzykę skomponował Bartłomiej Gliniak) weszły na stałe do kanonu polskiej kultury - mówi ich pomysłodawca Wojciech Lubawski, który sprawuje urząd prezydenta miasta Kielc już drugą kadencję, od 2002 r.

Zmieniły miasto

- Poprzez te odważne pomysły, prezydent potrafi łamać ograniczenia mentalne i stereotypy, które stanowią istotną barierę dla rozwoju Kielc - mówi Andrzej Sygut, wiceprezydent miasta. Inicjatywy prezydenta były i są przez wiele osób głośno kontestowane, ale „ich realizacja niezaprzeczalnie wpływa na zamianę wizerunku miasta” - przekonuje.
11 września 2005 r. o Kielcach było głośno ponownie - w mieście odsłonięto pierwszy na świecie pomnik ofiarom terroryzmu „Homo Homini”, według projektu Adama Myjaka. Monument przy ul. Ściegiennego upamiętnia ofiary zamachów z USA, Moskwy, Bari, Biesłanu. - My, kielczanie, doświadczyliśmy tragedii pogromu, mamy prawo i obowiązek krzyczeć, kiedy zabija się niewinnych ludzi - mówił prezydent. W dzień odsłonięcia pomnika list z podziękowaniami nadesłał prezydent USA George Bush.
Przekonany, że Kielce zasługują na więcej, z drużyną współpracowników konsekwentnie inicjuje i wciela w życie nowe projekty. Szereg dużych inwestycji już ukończono, wśród nich - najnowocześniejsze według prezydenta pod kątem wizerunku miasta - obiekty sportowe: stadion piłkarski i Hala Legionów przy ul. Bocznej, w których już nieraz odbywały się międzynarodowej klasy widowiska sportowe. Wyremontowana ul. Sienkiewicza (remont rozpoczął poprzednik prezydenta Lubawskiego), stała się nie tylko ulubionym miejscem spacerów kielczan, ale także atrakcją turystyczną i wizytówką miasta. W pejzażu Kielc pojawiły się nowe placówki kulturalne: Muzeum Współczesnej Sztuki Sakralnej, nowa siedziba Muzeum Zabawek i Zabawy, Muzeum historii Kielc. Na dokończenie czeka projekt rewitalizacji zabytkowej części śródmieścia oraz budynków po dawnym wiezieniu przy ul. Zamkowej, gdzie powstanie Muzeum Czynu Niepodległościowego. - Dzięki otrzymanym funduszom unijnym, o które Kielce z powodzeniem aplikowały w Unii Europejskiej, przed miastem okres realizacji największych w historii inwestycji, które całkowicie zmienią nasze miasto - tłumaczy prezydent.
Prezydent Lubawski przyznaje: zawsze stronił od polityki. - Przez system komunistyczny bycie w partii długo kojarzyło mi się jednoznacznie, tak mnie wychował mój tato. Jednak w 1994 r., kiedy SLD wróciło do władzy, poczułem ogromne rozgoryczenie i postanowiłem wziąć udział w życiu politycznym. Wiedziałem, że warto walczyć o Kielce - mówi.
Wielka zmiana w jego życiu i nowe wyzwania. Przede wszystkim odszedł z biznesu. Przez dwadzieścia lat był zawodowo związany z firmą „Chemadin”, poznając specyfikę pracy i przechodząc wszystkie stopnie kariery, aż do prezesa włącznie. Na krótko związał się z partią Chrześcijańskich Demokratów (przewodniczącym był Paweł Łączkowski), która desygnowała go na wojewodę świętokrzyskiego. Urząd ten pełnił w latach 1999-2001. To doświadczenie wiele go nauczyło i przygotowało do pełnienia funkcji prezydenta Kielc po wygranych w 2002 r. wyborach. Pracę w samorządzie - jak mówi - od początku starał się traktować jako służbę drugiemu człowiekowi.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Między Kielcami a Tczewem

Wojciech Lubawski od urodzenia związany jest z Kielcami. W pamięci pozostał mu duży parterowy dom dziadka Adama Brudka przy ul. Nowy Świat, który krył wiele rodzinnych pamiątek, z pięknym wielkim ogrodem, gdzie jako dziecko spędzał mnóstwo czasu na zabawie z kolegami. Największą karą dla niego był zakaz wyjścia na podwórko. Lubił szkołę. - Ciągnęło mnie do wiedzy, do nauki - mówi, a przyjaciel prezydenta Zbigniew Książek dodaje, że Wojtek wykazywał talent matematyczny, który potem oddziedziczył po ojcu syn, także Wojciech - dziś wzięty matematyk. Zbigniew Książek wspomina ich wspólną wyprawę wakacyjną tuż po zakończeniu 6 klasy - autostopem, na Mazury. Ta „podróż za jeden uśmiech” obfitowała w niespodzianki i przygody. No i był najtańszy sposób podroży, w sam raz na uczniowską kieszeń.
Mama Wojciecha - Zofia starała się przekazać dzieciom (prezydent ma starszą o 6 lat siostrę) wychowanie katolickie i patriotyczne. - Pilnowała pacierza rano i wieczorem, nawet sprawdzała, jak go mówię - śmieje się. Ojciec Kazimierz, ekonomista z wykształcenia, wpajał dzieciom przede wszystkim uczciwość i odpowiedzialność. - Rodzice poznali się na wczasach w górach. Tato pochodził z Tczewa nad morzem, miasta rozwiniętego przemysłowo i o mocnych wpływach niemieckich. Tam mieszali moi dziadkowie. Dzieliłem więc swój czas między pobyt roczny w Kielcach i wakacje w Tczewie. Te wyprawy do dziadków to było poznawanie innego świata - opowiada W. Lubawski.
Po domu z ogrodem, w którym spędził swoje dzieciństwo, nie ma już śladu. Cały majątek dziadka Adama przejęła władza ludowa, a w miejsce domu postawiono urząd wojewódzki. Rodzina została wywłaszczona - musieli przenieść się do mieszkania przy ul. Zagórskiej.

Reklama

Lata szkolne

Po ukończeniu szkoły podstawowej koledzy Wojciecha Lubawskiego poszli do technikum mechanicznego, on, trochę z przekory - wybrał technikum budowlane. - To był najpiękniejszy okres w moim życiu. Wtedy właśnie zawiązały się wielkie przyjaźnie i pierwsze miłości - wspomina. W szkole trafił na Mirosława Figlarowicza, znakomitego wychowawcę młodzieży i nauczyciela. - Mimo żartobliwego, powierzchownego stylu bycia, nauczył nas dostrzegać piękno w życiu, rozbudzał zainteresowanie kulturą i sztuką. - Po rodzicach był to człowiek, który wywarł największy wpływ na moje dorosłe życie - wyznaje.

Reklama

Krakowskie klimaty i „Laboratorium”

Studenckie czasy na wydziale budownictwa lądowego na Politechnice Krakowskiej obok nauki, zaznaczyły się fascynacją jazzem, muzyką zachodnią; prezydent podkreśla, że nawet w Peerelu bywały koncerty znakomitych artystów. - Może nietypowo, jak na inżyniera budowlanego - od zawsze interesowałem się literaturą i muzyką i ta muzyka została mi do dziś. Z zespołem „Laboratorium”, w składzie którego byli moi przyjaciele i znajomi, wspólnie jeździliśmy w trasy koncertowe, spędzaliśmy razem wolny czas, Sylwestra - opowiada. Był zaprzyjaźniony również ze środowiskiem artystów krakowskich z „Piwnicy pod Baranami”, z zespołem „Pod Budą” i innymi ludźmi kultury. W Krakowie studiował także jego przyjaciel Zbigniew Książek.
- Czasem siedząc w klubie „Pod Jaszczurami”, słuchając jazzu, dyskutowaliśmy o sensie życia. Byliśmy młodzi, chcieliśmy zmieniać świat - opowiada. O swoim przyjacielu Z. Książek mówi: - Jest uparty i konsekwentny. Dla Wojtka Kielce - to najpiękniejsze miasto. Te pomysły, praca, to wszystko po to, by kielczanie pozbyli się poczucia prowincjonalizmu i uwierzyli, że Kielce mogą być ważną częścią Polski, Europy. Imponuje mi - przyznaję - jego ciągłe poszukiwanie Boga, trzymanie się praktyk religijnych. Jak coś postanowi, nie odpuści, potrafi narzucić sobie dyscyplinę wewnętrzną i wytrwać do końca - choćby, co do drobnych wyrzeczeń adwentowych - wyjaśnia. I jako anegdotę dopowiada: - Dawno temu Wojtek wziął z budowy jedną cegłę szamotową, by naprostować w swoim mieszkaniu krzywo osadzoną wannę w łazience. Zwierzył mi się, że miał wyrzuty sumienia i poszedł się wyspowiadać. A ksiądz? - Śmiał się, bo ludzie spowiadają się dopiero, gdy kradną całe transporty… - mówi Książek.

Reklama

Pod wąsami kryje wrażliwość

Codziennie stoi przed trudnymi wyborami, podejmuje szereg decyzji ważnych dla miasta i mieszkańców. Tłumaczy, że najtrudniejsze są te, które dotyczą bezpośrednio człowieka. Nie wszystko się udaje, nie na wszystko starcza środków. - Tysiąc rodzin wciąż czeka na mieszkania, jak powiedzieć, że jeszcze muszą czekać? - pyta retorycznie. Każdy chciałby dobrej drogi, ale remonty najlepiej gdyby nie przebiegały koło jego domu. Inwestycje są ważne, ale w tym w tym wszystkim nie wolno zgubić człowieka - mówi Wojciech Lubawski.
- Pod wąsami i nieco szorstką czasem powierzchownością kryje wrażliwość na krzywdę człowieka - może to zaświadczyć wiele osób. Taka postawa ma konkretne przełożenie na akceptację i realizację wielu projektów z zakresu pomocy społecznej w mieście - przekonuje dyrektor MOPR Marek Scelina. Zaznacza, że prezydent potrafi wspierać dobre pomysły, które przynoszą rozwiązania systemowe, choćby organizację w mieście opieki nad rodziną z dzieckiem z niepełnosprawnością umysłową, umożliwiającą jego rozwój i rehabilitację od najwcześniejszych lat. Za ewenement w skali kraju można uznać również fakt, że od pięciu lat żaden noworodek nie trafił w Kielcach do placówki opiekuńczo-wychowawczej.
Miasto zapewnia atrakcyjną ofertę spędzania czasu wolnego dla młodzieży. Kiedy Wojciech Lubawski rozpoczynał prezydenturę w Kielcach, była jedna świetlica dla młodzieży, obecnie jest ich 26.

Niedziela dniem dla żony

Przez liczne obowiązki związane z piastowanym urzędem, wspólnie spędzonych chwil z rodziną pozostaje niewiele. Małżonka prezydenta Małgorzata już przyzwyczaiła się do powrotów męża późnym wieczorem. - Jakoś jej to rekompensuję, na przykład towarzysząc jej na zakupach, które lubi robić. Ale niedziela jest tylko dla niej. Kiedy mnie ktoś zaprasza na jakąś uroczystość, mówię zawsze: „przyjdę z małżonką, bo to dzień mojej żony” - opowiada.
Dzieci: Wojciech i Małgorzata - wyfrunęły już z gniazda rodzinnego, przeniosły się do Krakowa. W komplecie rodzina spotyka się regularnie, ale nie za często. Tym bardziej prezydent ceni sobie ten czas, wspólne obiady w ulubionej włoskiej knajpce i długie rozmowy po prostu o wszystkim. Czas wolny? - Urlop wciąż przepada, choć za każdym razem robi sobie takie „noworoczne postanowienie”, że weźmie parę dni wolnego…

Dla Kielc

Kiedy pytam Prezydenta o plany, marzenia na rozpoczęty nowy rok, temat schodzi od razu na miasto, na jego ogromny potencjał, jakim są ludzie w nim mieszkający, na potrzebę rozwoju dobrych wyższych uczelni, na atuty w postaci czystego środowiska, piękne zbytki, na najważniejsze projekty, które stoją przed Kielcami, na niezbędne remonty dróg, nowe rozwiązania komunikacyjne, aby mieszkańcom żyło się tutaj dobrze i szczęśliwie...

2010-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Pojechała pożegnać się z Matką Bożą... wróciła uzdrowiona

[ TEMATY ]

Matka Boża

świadectwo

Magdalena Pijewska/Niedziela

Sierpień 1951 roku na Podlasiu był szczególnie upalny. Kobieta pracująca w polu co i raz prostowała grzbiet i ocierała pot z czoła. A tu jeszcze tyle do zrobienia! Jak tu ze wszystkim zdążyć? W domu troje małych dzieci, czekają na matkę, na obiad! Nagle chwyciła ją niemożliwa słabość, przed oczami zrobiło się ciemno. Upadła zemdlona. Obudziła się w szpitalu w Białymstoku. Lekarz miał posępną minę. „Gruźlica. Płuca jak sito. Kobieto! Dlaczegoś się wcześniej nie leczyła?! Tu już nie ma ratunku!” Młoda matka pogodzona z diagnozą poprosiła męża i swoją mamę, aby zawieźli ją na Jasną Górę. Jeśli taka wola Boża, trzeba się pożegnać z Jasnogórską Panią.

To była środa, 15 sierpnia 1951 roku. Wielka uroczystość – Wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny. Tam, dziękując za wszystkie łaski, żegnając się z Matką Bożą i własnym życiem, kobieta, nie prosząc o nic, otrzymała uzdrowienie. Do domu wróciła jak nowo narodzona. Gdy zgłosiła się do kliniki, lekarze oniemieli. „Kto cię leczył, gdzie ty byłaś?” „Na Jasnej Górze, u Matki Bożej”. Lekarze do karty leczenia wpisali: „Pacjentka ozdrowiała w niewytłumaczalny sposób”.

CZYTAJ DALEJ

Chcemy zobaczyć Jezusa

2024-05-04 17:55

[ TEMATY ]

ministranci

lektorzy

Służba Liturgiczna Ołtarza

Pielgrzymka służby liturgicznej

Rokitno sanktuarium

Katarzyna Krawcewicz

Centralnym punktem pielgrzymki była Eucharystia przy ołtarzu polowym

Centralnym punktem pielgrzymki była Eucharystia przy ołtarzu polowym

4 maja w Rokitnie modliła się służba liturgiczna z całej diecezji.

Pielgrzymka rozpoczęła się koncertem księdza – rapera Jakuba Bartczaka, który pokazywał młodzieży wartość powołania, szczególnie powołania do kapłaństwa. Po koncercie rozpoczęła się uroczysta Msza święta pod przewodnictwem bp. Tadeusza Lityńskiego. Pasterz diecezji wręczył każdemu ministrantowi mały egzemplarz Ewangelii św. Łukasza. Gest ten nawiązał do tegorocznego hasła pielgrzymki „Chcemy zobaczyć Jezusa”. Młodzież sięgając do tekstu Pisma świętego, będzie mogła każdego dnia odkrywać Chrystusa.

CZYTAJ DALEJ

Pielgrzymi z diecezji bielsko-żywieckiej dotarli do Łagiewnik

2024-05-04 16:28

Małgorzata Pabis

    Do Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Krakowie Łagiewnikach w piątek 3 maja dotarła 12. Piesza Pielgrzymka diecezji bielsko-żywieckiej.

    Na szlaku, liczącym około stu kilometrów, 1200 pątnikom towarzyszyło hasło „Tulmy się do Matki Miłosierdzia”. Po przyjściu do Łagiewnik pielgrzymi modlili się w bazylice Bożego Miłosierdzia w czasie Godziny Miłosierdzia i uczestniczyli we Mszy świętej, której przewodniczył i homilię wygłosił bp Piotr Greger.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję