Reklama

Jestem szczęśliwym księdzem

Niedziela rzeszowska 27/2010

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Ks. Tomasz Nowak: - Pięćdziesiąt lat temu, 12 czerwca 1960 r., w czasie odmawiania Litanii do Wszystkich Świętych leżał Ksiądz Infułat na posadzce katedry w Przemyślu jako kandydat do święceń kapłańskich. Czy pamięta Ksiądz tamtą chwilę, myśli, uczucia?

Ks. inf. Stanisław Mac: - Szczerze powiem, że nie bardzo pamiętam. Wiem, że święcenia były w niedzielę o godz. 7, a udzielił ich bp Franciszek Barda. Za to dokładnie pamiętam rekolekcje przygotowujące do święceń. To nie był oczywiście czas decyzji, czy zostać kapłanem czy nie, ale wtedy jakbym w jednej chwili zobaczył wszystko, co wiąże się z posługą kapłana. Wzbudziło to we mnie z jednej strony zachwyt, ale też i trwogę.

- Ostatnie trzy lata studiów seminaryjnych Księdza pokrywały się z rozpoczętą w 1957 r. przez kard. Wyszyńskiego Wielką Nowenną przed Milenium Chrztu Polski. Przygotowania te były dla ówczesnych władz PRL pretekstem do walki z Kościołem. Czy echa tej konfrontacji docierały do seminarium?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- To nie były echa, ale regularne działania, które dla nas kleryków sprowadzały się najczęściej do przesłuchań przy różnych okazjach. Pamiętam takie przesłuchanie po rekolekcjach, które głosił znany wtedy redemptorysta o. Edward Juniewicz. Zostałem wezwany z ks. Janem Gockiem. Najpierw bardzo długo czekaliśmy na korytarzu. Dochodziły do nas odgłosy jakby przewracających się szaf i trzasków. Po godzinie zostałem wezwany do jednego pokoju, a Jasiu do drugiego. Ubek zwracał się do mnie najpierw per ksiądz, potem per kleryk, a potem już nie przebierał i tu padały najgorsze epitety. W sumie przesłuchanie trwało pięć godzin.

- Po święceniach został Ksiądz mianowany wikariuszem w Zręcinie koło Krosna. Mówi się, że pierwsza parafia i pierwszy proboszcz ustawiają młodego księdza pod względem duszpasterskich zachowań na całe kapłańskie życie.

- Była to parafia wiejska, bardzo rozległa, licząca 10 tys. mieszkańców w jedenastu wsiach. Nie muszę chyba dodawać, z czym się to wiązało. Proboszczem był ks. Stanisław Łuksik. Akurat jak przyszedłem, rozpoczynały się misje parafialne. Ksiądz Proboszcz obiecywał sobie po nich bardzo wiele. Były zresztą doskonale przeprowadzone. Później Ksiądz Proboszcz płakał, że te misje nie spełniły jego nadziei na nawrócenie parafii religijnie oziębłej. Ten płacz ks. Łuksika nad stanem parafii dawał mi dużo do myślenia.

Reklama

- Po dwóch latach w Zręcinie trafił Ksiądz do Brzysk, a w 1964 był już Ksiądz w Starym Żmigrodzie.

- Przyszedłem do Starego Żmigrodu razem z nowym proboszczem - ks. Marcinem Pawulem. W tamtym dekanacie byłem świadkiem serdecznych więzi kapłańskich. Natłok komuny był wielki (w 1963 r. aresztowano ks. Władysława Findysza, dziekana z Nowego Żmigrodu). Wobec tego trzymaliśmy się razem bez względu na wiek i stanowiska. Z perspektywy lat możemy pozazdrościć tych więzi. Sytuacja zmieniła się jak przeszedłem do Krosna. Była to wtedy jedyna parafia w mieście liczącym 28 tys. mieszkańców. Tam nie było już czasu na odwiedziny i spotkania, tylko katecheza, kościół, szpital, cmentarz.

- W 1972 r. Ksiądz Biskup zaproponował Księdzu Drabiniankę. Miał Ksiądz za zadanie tworzenie nowej parafii i budowę kościoła na wtedy jeszcze nieistniejącym osiedlu Nowe Miasto. Przechadzając się po polach, w miejscu dzisiejszych bloków, nie odczuwał Ksiądz przerażenia w związku z tymi wyzwaniami?

- Na pierwszą Mszę św., którą tam sprawowałem, przyszło 30 osób. Za tydzień już więcej. Pojawili się ministranci, schola. Przychodzili zimą, w mrozy, choć nie mieliśmy dachu nad głową. Przychodzili mimo przesłuchań, zastraszeń i kolegiów. To był bardzo ważny znak i szybko poczułem się tutaj na swoim miejscu.

- W książce pt. „Komu bije dzwon wolności” opisuje Ksiądz Infułat trudności i represje związane z budową kościoła. Który z momentów był najtrudniejszy?

- Było wiele kryzysowych sytuacji, ale wymienię tylko jedną. Gdy władze dowiedziały się, że ludzie z Drabinianki starają się o kościół, na złość przyznali plac i pozwolenie w miejscu, gdzie obecnie jest kościół parafialny Matki Bożej Częstochowskiej. Dla mieszkańców Drabinianki to była bardzo dobra lokalizacja, bo blisko ich domów, ale ze względu na myśl o powstaniu osiedla Nowe Miasto była to lokalizacja nie do przyjęcia. Byłem w bardzo trudnej sytuacji. Zastanawiałem się, jak wytłumaczyć, że musimy odrzucić to pozwolenie. Ani mnie, ani im nie było łatwo.

- Wspomnijmy o chwilach radosnych. Podejrzewam, że do najjaśniejszych momentów należała wizyta Jana Pawła II w 1991 r.

- To była wielka nagroda dla mnie i dla ludzi, którzy w sposób heroiczny budowali kościół. Czy budowniczy kościoła może sobie coś więcej wymarzyć?

- „Wiem, że ofiaruję prawdziwe Ciało i Krew / z buntu mojej krwi i mojego ciała”. To fragment wiersza pt. „Wierzę” ks. Janusza Pasierba. Czy w ciągu 50 lat przeżywał Ksiądz momenty buntu?

- Mimo rozmaitych słabości na przestrzeni tych lat nigdy nie zwątpiłem w wierze i nigdy nie przeżywałem kryzysów. Przypisuję do głównie codziennej Eucharystii i nabożeństwu do Serca Pana Jezusa. Miałem od dzieciństwa zaszczepione przez babcię ukierunkowanie pobożności na Serce Pana Jezusa. Jak mówiłem pacierz, babcia czuwała i zawsze mi kazała dodawać: „Najsłodsze Serce Jezusa, zmiłuj się nad nami”. A proboszcz z Brzysk mówił mi: „Jeżeli chcesz wytrwać i być pożytecznym dla Kościoła, to odmawiaj sobie codziennie Litanię do Serca Pana Jezusa”.

- Co powiedziałby Ksiądz młodemu człowiekowi, który zwierzyłby się, że myśli o kapłaństwie?

- Pogratulowałbym, ale też ostrzegł, że nie jest to sielanka. Powtórzyłbym za Panem Jezusem, że trzeba zaprzeć się siebie każdego dnia, bo nie brakuje przeciwności, jeśli nie zewnętrznych, to wewnętrznych: pycha żywota, pożądliwość ciała - trzeba z tym walczyć. Powiedziałbym też, że będąc kapłanem 50 lat, ani przez moment nie żałowałem, że nim zostałem. Jestem szczęśliwym księdzem.

2010-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Boży szaleniec, który uczy nas, jak zawierzyć się Maryi

[ TEMATY ]

Ludwik de Montfort

wikipedia.org

Św. Ludwik Maria Grignion de Montfort jako człowiek oddany Duchowi Świętemu wzrastał w osobistej świętości, „od dobrego ku lepszemu”. Wiemy jednakże, że do tej przygody zaprasza każdego.

Oto o jakich misjonarzy prosi Pana w ekstatycznej Modlitwie płomiennej: „o kapłanów wolnych Twoją wolnością, oderwanych od wszystkiego, bez ojca i matki, bez braci i sióstr, bez krewnych według ciała, przyjaciół według świata, dóbr doczesnych, bez więzów i trosk, a nawet własnej woli. (...), o niewolników Twojej miłości i Twojej woli, o ludzi według Serca Twego, którzy oderwani od własnej woli, która ich zagłusza i hamuje, aby spełniali wyłącznie Twoją wolę i pokonali wszystkich Twoich nieprzyjaciół, jako nowi Dawidowie z laską Krzyża i procą Różańca świętego w rękach (...), o ludzi podobnych do obłoków wzniesionych ponad ziemię, nasyconych niebiańską rosą, którzy bez przeszkód będą pędzić na wszystkie strony świata przynagleni tchnieniem Ducha Świętego.

CZYTAJ DALEJ

Była sumieniem pielęgniarek

Niedziela rzeszowska 19/2018, str. IV

[ TEMATY ]

bp Kaziemierz Górny

Hanna Chrzanowska

Jerzy Rumun

Hanna Chrzanowska z chorymi w Trzebini, obok po prawej stronie, s. Serafina Paluszek, felicjanka, i Alina Rumun

Hanna Chrzanowska z chorymi w Trzebini, obok po prawej stronie,
s. Serafina Paluszek, felicjanka, i Alina Rumun

Katarzyna Czerniawska: – Ksiądz Biskup był świadkiem życia bł. Hanny Chrzanowskiej. W jakich okolicznościach miał Ksiądz Biskup okazję poznać Hannę Chrzanowską?

CZYTAJ DALEJ

Włochy/Papież w Wenecji: wizyta w więzieniu dla kobiet, spotkanie z młodzieżą i Msza św.

2024-04-28 07:12

[ TEMATY ]

papież Franciszek

PAP/EPA/CLAUDIO PERI

Papież Franciszek spędzi niedzielę w Wenecji. Odwiedzi więzienie dla kobiet, gdzie znajduje się też pawilon Stolicy Apostolskiej na Biennale Sztuki. Papież przybędzie tuż po wejściu w życie systemu rejestracji wizyt w mieście i opłaty 5 euro, jeśli nie zostaje się na nocleg. Za wstęp zapłaci około 9 tysięcy wiernych.

Podróż Franciszka do miasta nad laguną rozpoczyna się wcześnie rano. Po odlocie śmigłowcem z Watykanu o 6.30 przybędzie do Wenecji około godziny 8.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję