Reklama

Niż przyszedł do szkoły

Coraz mocniej na obliczu polskiej szkoły swoje piętno odciska zapaść demograficzna

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Mama 6-letniej Madzi mówi, że jej córka ma dużo szczęścia. - Od września rozpoczęła naukę w zerówce. Decyzję taką podjęliśmy z mężem po długim namyśle i konsultacjach z psychologiem - opowiada „Niedzieli” pani Renata Czajkowska i wyjaśnia motywy decyzji: - Doszliśmy do wniosku, że skoro Magda urodziła się pod koniec 2004 r., to może sobie nie poradzić w szkole z nauką. Przede wszystkim jednak trudniej by jej było odnaleźć się wśród dzieci starszych niemal o dwa lata. A do takiej grupy mogłaby trafić, gdyby szkoła nie przygotowała oddzielnej klasy pierwszej tylko dla sześciolatków. Dzięki temu, że mamy wybór, Madzia pójdzie najpierw do zerówki, a do szkoły dopiero w następnym roku.

„Tak” dla dzieciństwa

Reklama

Gdyby jednak córka państwa Czajkowskich była młodsza o dwa lata, to na pewno znalazłaby się w klasie składającej się z uczniów tylko z jednego rocznika. Ta wątpliwość rodziców zostałaby więc automatycznie rozwiązana. A co z uwagami psychologa? Trudno jednoznacznie powiedzieć. Bo chociaż z jednej strony nie straciłyby swojej merytorycznej ważności, to z drugiej strony - nikt nie brałby ich pod uwagę. A to dlatego, że za dwa lata, czyli we wrześniu 2012 r., wszystkie bez wyjątku sześciolatki pójdą do pierwszej klasy. I stanie się tak, mimo że dotychczasowe próby MEN-u namawiania rodziców na wcześniejszą edukację nie zyskały większej aprobaty społecznej.
Rok temu mniej niż 4,5 proc. dzieci w wieku sześciu lat poszło do szkoły. Na Mazowszu na ten krok zdecydowało się znacznie więcej rodziców, bo do szkół trafiło 6,6 proc. maluchów z rocznika 2003. I był to rekord krajowy.
Wstępne szacunki z tego roku szkolnego mówią, że w skali kraju podwoił się odsetek sześciolatków w szkołach wobec roku 2009/10. Wynika z tego, że minister edukacji Katarzyna Hall do swojej koncepcji przekonała mniej niż co dziesiątą rodzinę mającą sześcioletnie dzieci. I choć nadal ponad 90 proc. nie chce „skracać swoim pociechom dzieciństwa” - jak najczęściej mówią oponenci tego rozwiązania - to ministerstwo nie zamierza rezygnować z wprowadzenia reformy ani nawet z jej przesunięcia. Skąd ta determinacja?
- Jedną z przyczyn jest to, że w polskiej edukacji, podobnie jak w wielu innych sferach życia, zmierzamy w kierunku tego, iż to państwo wie lepiej niż rodzice, co jest dobre dla ich dzieci. Jest to ogólny kierunek zmian, bo przypomnę, że do tej pory każde dziecko mogło iść do szkoły rok wcześniej. Decyzja o tym była jednak w rękach rodziców i specjalistów od rozwoju - mówi Andrzej Piegutkowski, przewodniczący Sekcji Oświaty i Wychowania NSZZ „S” Regionu Mazowsze, i podkreśla: - W przypadku sześciolatków ewidentnie nad dobrem dzieci przeważyły argumenty ekonomiczne. Proszę bowiem zauważyć, że jeśli dziecko pójdzie o rok wcześniej do szkoły, to automatycznie rok wcześniej stanie się pracownikiem. I o tyle samo dłużej będzie pracowało na emeryturę.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Demografia i etaty

Problemy zabezpieczenia ludzi na starość stały się jednym z ważniejszych tematów w krajach rozwiniętych z chwilą, kiedy w państwach tych zaczęło się rodzić mniej dzieci. Niż demograficzny powoduje bowiem, że w przyszłości mniej osób będzie pracowało, a na skutek wydłużenia się życia więcej ludzi będzie pobierało świadczenia. Zapaść demograficzna ma więc swoje konsekwencje dla systemu emerytalnego, ale także dla systemu edukacji. O tym ostatnim aspekcie mówi się rzadziej, choć problemy w szkole pojawiają się znacznie wcześniej. W bieżącym roku szkolnym ujawniły się z całą mocą w naszym kraju.
We wrześniu do pierwszych klas poszło raptem 346 tys. dzieci. Dlaczego „raptem”? Bo to o 40 tys. mniej niż w 2005 r. i aż o 135 tys. mniej niż na początku nowego wieku. Jak wyliczyli demografowie, ostatni raz tak mało dzieci jak w tym roku rozpoczęło edukację 35 lat temu. Od pięciu lat spada też liczba uczniów w szkołach średnich, a w roku szkolnym 2015/16 czeka nas tąpnięcie demograficzne w gimnazjach.
Mniej uczniów to również mniej nauczycieli. Część dyrektorów, zdając sobie sprawę z trendów demograficznych, przez ostatnie lata nie prowadziła naborów. W efekcie, w ostatnim pięcioleciu liczba etatów zmniejszyła się o niemal 12 tys. - w szkołach podstawowych o 7,4 tys., a w gimnazjach o ponad 4,3 tys. We wszystkich rodzajach szkół w ubiegłym roku było zatrudnionych 595,3 tys. nauczycieli, a jeszcze osiem lat temu zatrudnienie miało ponad 623 tys. „belfrów”.
Dyrektorzy podstawówek mają od kilku lat dylemat, jaką strategię kadrową przyjąć. W tym roku dzieci jest mało, ale w związku z reformą „sześciolatków” za dwa lata do szkół zapuka o 360 tys. więcej nowych uczniów niż normalnie. Kto ich będzie uczył? Ile dostaniemy pieniędzy na nowe etaty? I czy nie będzie znowu tak jak w momencie wprowadzania reformy „sześciolatków”, że najpierw zabezpiecza się pewną sumę w budżecie państwa, a potem z powodu kryzysu zostaje ona zmniejszona o 300 mln zł, jakby środki te nie były potrzebne? - pytają kierujący szkołami.
Z analiz Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej wynika, że dyrektorzy cały czas zgłaszają zapotrzebowanie na nauczycieli do przedmiotów ścisłych oraz nauki języków obcych. Jednocześnie apelują o liberalizację Karty Nauczyciela.
Obecne zapisy tego dokumentu sprawiają, że nauczyciel mianowany praktycznie nie może być zwolniony. Pedagogom po pięćdziesiątce gwarantuje to doczekanie do emerytury. Dla młodych nauczycieli takie rozwiązanie jest jednak mało mobilizujące do dalszego rozwoju. - W normalnych firmach, kiedy pracownik zdobywa kolejne umiejętności, może liczyć na awans. Tymczasem ja mam 35 lat, jestem nauczycielem dyplomowanym i w obecnym systemie nie mam żadnych szans na awans w swojej karierze zawodowej - mówi polonistka Izabella Saganowska. Zdaniem tej nauczycielki, konsekwencją obowiązujących rozwiązań jest to, że do zawodu ciągle trafia więcej osób, które „nie mają innego pomysłu na życie”. W mniejszości są natomiast „nauczyciele z powołania”.
Aby tych ostatnich było więcej, trzeba ich jednak dobrze wynagradzać. I deklaracji na ten temat nigdy nie brakuje w czasie kampanii wyborczych. Znacznie gorzej jest z ich późniejszą realizacją.

Obowiązki wzrastają, gorzej z nakładami

- Również w ostatniej kampanii prezydenckiej wiele słyszeliśmy o podwyżkach dla nauczycieli. Niestety, informacje, jakie napływają z negocjacji związkowych ze stroną rządową, wynika, że w przyszłym roku nie będzie zapowiadanych podwyżek - mówi A. Piegutowski z „Solidarności” i przypomina: - Miały być dwie podwyżki po 5 proc., a najprawdopodobniej dostaniemy jedną podwyżkę. Jej realna wartość (czyli ponad poziom inflacji - przyp. red.) wyniesie ok. 2 proc.
To nie jedyna zła wiadomość, o jakiej „Niedzieli” opowiada związkowiec. - Cały czas obawiamy się także, że nauczyciele w ferie będą musieli iść do pracy - mówi Piegutowski.
Przybędzie więc obowiązków, ale nie pieniędzy na ich realizację. Wydaje się, że takie podejście to już polska norma. Od lat bowiem wprowadza się nowe zadania do systemu, argumentując to wymogami i standardami Unii Europejskiej. Kiedy jednak dokładniej przyjrzeć się, jak reformuje się szkolnictwo na Zachodzie Europy, to od razu widać, że tam za wymaganiami idą większe nakłady finansowe. U nas niekoniecznie. No, chyba że jest się rodzicem, wówczas trzeba założyć, że z każdym rokiem będzie się płaciło więcej za podręczniki.
O szczególnym „pechu” w tym względzie mogą mówić rodzice uczniów klas II szkół podstawowych i gimnazjów. Ich dzieci uczą się według nowej podstawy programowej. A to oznacza konieczność nabycia nowych podręczników. W zależności od klasy komplet taki w tym roku kosztował od 300 do nawet 480 zł.
Młodsze roczniki mogą już po niższych cenach odkupywać książki na rynku wtórnym. Tak też będą mogli postąpić rodzice 6-letniej dziś Madzi Czajkowskiej, ale jak powiedziała na wstępie mama dziewczynki - jej córka ma szczęście. Tym razem jednak to chyba będzie bardziej szczęście rodziców, że mniej wydadzą. Oczywiście pod warunkiem, że w podstawie programowej nic się nie zmieni w ciągu najbliższego roku.

2010-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Francja: obchody setnej rocznicy kanonizacji św. Teresy z Lisieux

2025-05-16 19:57

[ TEMATY ]

kanonizacja

św. Teresa z Lisieux

100. rocznica

Agata Kowalska

Święta Teresa z Lisieux

Święta Teresa z Lisieux

Jutro w Lisieux odbędą się obchody setnej rocznicy kanonizacji przez papieża Piusa XI św. Teresy od Dzieciątka Jezus, zmarłej w wieku 24 lat karmelitanki, ogłoszonej następnie patronką misji i doktorem Kościoła. Jej duchowa droga dziecięctwa Bożego inspiruje wierzących i niewierzących, a jej zapiski „Dzieje duszy” przetłumaczono na ponad 50 języków i sprzedano w ponad 500 mln egzemplarzy.

Uroczysta Msza św. zostanie odprawiona w bazylice św. Teresy. Relikwie świętej, na co dzień przechowywane w Karmelu, zostaną wystawione w katedrze św. Piotra, a następnie w bazylice. Biskup diecezji Bayeux-Lisieux Jacques Habert tłumaczy, że uczczenie doczesnych szczątków św. Teresy przypomina, iż wiara chrześcijańska jest przeżywana przez konkretne osoby, czego znakiem są właśnie relikwie.
CZYTAJ DALEJ

Największa afera tej kampanii wyborczej

2025-05-16 12:59

[ TEMATY ]

komentarz

PAP/Łukasz Gągulski

Zaangażowanie środków spoza komitetów wyborczych pochodzących zza granicy to największa afera tej kampanii wyborczej. Za nielegalnym wspieraniem Rafała Trzaskowskiego stoi m. in. fundacja, która od lat aktywnie wspiera Platformę Obywatelską oraz organizację Campus Polska.

Afera, w którą zaangażowana jest m. in. Fundacja Akcja Demokracja to dopiero początek śnieżnej lawiny. Pozyskiwanie pieniędzy od zachodnich organizacji po to, by ingerować w kampanię wyborczą w Polsce ma długa tradycję i angażuje coraz więcej fundacji i stowarzyszeń. Dlatego też ta afera jest o wiele większa niż akcja medialna z kawalerką Karola Nawrockiego, bo po pierwsze dotycz o wiele większych pieniędzy, a po drugie dotyczy nielegalnego finasowania kampanii, za co Prawo i Sprawiedliwość ma odebrane pieniądze. Prezydencka rywalizacja miedzy Nawrockim i Trzaskowskim i tak jest nierówna ze względów budżetowych. Nie przeszkadza to ludziom związanym z PO i popierającymi Trzaskowskiego w korzystaniu z nielegalnych dopalaczy finansowych.
CZYTAJ DALEJ

Kard. Parolin: Św. Teresa odsłania tajemnicę pokoju duszy

Przesłanie św. Teresy wydaje się skierowane szczególnie do współczesnego człowieka, który na różne sposoby odrzuca naturalną i wzajemną zależność od innych i od ekosystemu, chcąc być „jak Bóg”, ulegając pokusie Adama i Ewy – mówił kard. Pietro Parolin, podczas Mszy św. w rzymskim kościele Trójcy Świętej – Trinità dei Monti – sprawowanej w stulecie kanonizacji św. Teresy od Dzieciątka Jezus.

Kardynał przypomniał, że Świętą Teresę od Dzieciątka Jezus i Najświętszego Oblicza (1873–1897), znaną jako Teresa z Lisieux, papież Pius XI ogłosił świętą 17 maja 1925 roku. Dwa lata później ogłosił ją patronką misji razem z jezuitą św. Franciszkiem Ksawerym.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję