OGIEŃ WIARY
W XX niedzielę zwykłą w roku C
przychodzi do nas Jezus, nasz Nauczyciel,
ze słowami nadziei i radości,
choć w pierwszej chwili
zdają się zasmucać
słuchaczy.
«Przyszedłem rzucić ogień na ziemię
i jakże bardzo pragnę, żeby on już zapłonął» /Łk 12,49/.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Gdyby chodziło o «ogień»
- niszczący swymi płomieniami
dorobek wielu pokoleń -
powiedzielibyśmy,
że to nieszczęście,
źródło cierpienia i bólu,
przyczyna ludzkiej krzywdy,
trawiąca całe gospodarstwa,
w dzień i pod osłoną nocy,
znienacka,
w czasie pokoju
i podczas wojny.
Taki «ogień» pali najmocniej,
gdy go rozpali
ktoś bliski
- jak w dzisiejszej Ewangelii -
gdy "pięcioro będzie rozdwojonych
w jednym domu:
troje stanie przeciw dwojgu,
a dwoje przeciw trojgu;
ojciec przeciw synowi,
a syn przeciw ojcu,
matka przeciw córce,
a córka przeciw matce,
teściowa przeciw synowej,
a synowa przeciw teściowej" /Łk 12,52-53/.
Jednak «ogień» wiary
swoimi kręgami
zapala najpierw
tych, co są najbliżej,
którzy kochają nas
i z miłości
dają nam skarb największy
- swoją wiarę.
Reklama
Tak dzieje się
podczas chrztu,
gdy płomień paschału
rozpala
prymicje naszej wiary.
Są z nami
nasi bliscy,
rodzice i chrzestni,
cała rodzina,
gotowi
iść z nami
przez całe życie,
na dobre i na złe
z kagankiem wiary.
Dobrze jest,
gdy są jednomyślni
w wierze
i w nadziei,
na życie wieczne
- dążą ku zbawieniu.
Gorzej,
jeśli zwątpili,
zeszli z drogi prawdy,
gdy zapiekli się w cierpieniu,
pogrążyli w bólu
i zostają sami
- podążają ku rozpaczy,
ku śmierci.
Następuje rozdwojenie,
brak zrozumienia,
brak miłości,
a później
wrogość,
nienawiść,
coraz większa,
bardziej zapiekła,
niepohamowana,
bez szans
na współistnienie.
Zawsze wtedy
"patrzmy na Jezusa...
On zamiast radości,
którą Mu obiecywano
przecierpiał krzyż,
nie bacząc na jego hańbę
zasiadł po prawicy tronu Boga" /Hbr 12,2/.
My także
w przeciwnościach życia
i w trudnościach wiary,
w cierpieniu i w chorobie,
w niezrozumieniu
i przy braku oznak miłości
ze strony bliskich,
sąsiadów,
przyjaciół
i nieprzyjaciół
pamiętajmy,
że nie jesteśmy sami,
jest z nami Bóg,
nasz Pan Odkupiciel.
"Mając dokoła siebie
takie mnóstwo świadków,
odłożywszy wszelki ciężar,
a przede wszystkim grzech,
który nas łatwo zwodzi,
biegnijmy wytrwale
w wyznaczonych nam zawodach...
Jeszcze nie opieraliśmy się
aż do przelewu krwi
walcząc przeciw grzechowi" /Hbr 12,1.4/.
Patrzmy więc z nadzieją na Jezusa
i Jego świętych naśladowców.
Są Oni dla nas
«świadkami» wiary,
której «ogień» rozpalił
w naszych sercach
Ten, "który nam w wierze przewodzi
i ją wydoskonala" /Hbr 12,2/.
On «był podobny do nas
we wszystkim»,
jedynie nie w «grzechu» /por. Hbr 4,15/,
stąd nasze zadanie:
okiełznać grzech
mocą Bożej łaski,
spalić jego oścień
w ogniu Bożego miłosierdzia
i rozpalić w sobie
wiarę, nadzieję i miłość,
cnoty niezbędne
w biegu życia tego,
dla życia wiecznego.