Reklama

Cztery siostry Moszkowiczówny

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Już po raz piętnasty obchodzimy Światowy Dzień Życia Konsekrowanego ustanowiony w 1997 r. przez papieża Jana Pawła II na dzień święta Ofiarowania Pańskiego. W tym roku osoby konsekrowane przeżywają swój dzień szczególnie radośnie, bo już wiedzą o beatyfikacji Czcigodnego Sługi Bożego Jana Pawła II, któremu zawdzięczają ten dzień. Cieszą się także i cztery nasze rodaczki z Gwizdowa, które poświęciły swe życie Bogu i ludziom, jako siostry benedyktynki i dziś, już tam z Domu Ojca, jak ufam, radują się razem z nami z tego dnia. W tym roku, kiedy przypada Wielki Jubileusz Opactwa Benedyktynek w Jarosławiu, gdzie 400 lat temu księżna Anna Ostrogska sprowadziła z Pomorza dwanaście benedyktynek, aby założyły to opactwo, chciałem przypomnieć nasze rodaczki z Gwizdowa, symbolizujące cztery wieki obecności benedyktynek w naszym regionie.
Niedawno minęła 10. rocznica śmierci jednej z nich. 9 października 2000 r., w kościele opactwa Sióstr Benedyktynek w Przemyślu odbył się pogrzeb śp. s. Bogumiły Moszkowicz, któremu przewodniczył bp Bolesław Taborski. Czym sobie zasłużyła ta cicha, nieznana światu zakonnica, że biskup, tylu kapłanów i sióstr zakonnych wzięło udział w jej pogrzebie i odprowadziło ją na cmentarz miejski przy ul. Słowackiego. Takie pytanie zadawał sobie kaznodzieja pogrzebowy, ks. prał. Jan Wójtowicz, wielki przyjaciel ich klasztoru. Próbował na to pytanie odpowiedzieć, przedstawiając jej drogę życiową. A choć była ona niełatwa, to jednak konsekwentna: zawsze służyć Bogu i ludziom.
S. Bogumiła (Weronika) Moszkowicz, urodziła się w Gwizdowie, w 1915 r., z rodziców Franciszka i Anieli z d. Mordias, jako dziesiąte dziecko, już po śmierci ojca. Trudne to były czasy. Od roku już trwała I wojna światowa. Niełatwo było wdowie podołać trudom utrzymania i wychowania tak licznej gromadki dzieci. Zapewne pomagali jej sąsiedzi i krewni, choć sami byli biedni, ale właśnie tacy byli ludzie tej ubogiej ziemi spod Leżajska. Siłę czerpali z głębokiej wiary w Boga i u stóp Pani Leżajskiej w kościele Ojców Bernardynów, gdzie często pieszo podążali. Do kościoła parafialnego w Grodzisku też mieli daleko, a w kapliczce w Gwizdowie, istniejącej dopiero od 1908 r., tylko okresowo odprawiano Mszę św. S. Bogumiła bywała w niej często, jak tylko ksiądz z Grodziska przyjeżdżał ze Mszą św. Pewnie też w niej przystąpiła do I Komunii św., bo na pewno już od 1918 r. w kapliczce odbywały się uroczystości pierwszokomunijne.
Po śmierci męża, Aniela Moszkowicz, mimo biedy i wielu trudności, dobrze wypełniła swój obowiązek matki i wychowawczyni. Świadczy o tym fakt, że najstarszy jej syn Jan (ur. 12. 01. 1894 r.), zdobył wyższe wykształcenie - jako kapitan Wojska Polskiego w 1940 r. został zamordowany w Katyniu - a cztery córki poświęciły się na służbę Bogu w zakonie Sióstr Benedyktynek. Katarzyna i Julia wstąpiły do klasztoru we Lwowie i przybrały imiona zakonne: Stanisława i Teresa, Zofia i Weronika - w Przemyślu i przybrały imiona Agnieszka i Bogumiła. W księdze ochrzczonych wsi Gwizdów, pod datą 15 września 1902 r., na marginesie aktu chrztu (16. 09.) Katarzyny, widnieje zapisek, że 28/4 1926 r. we Lwowie, złożyła profesję zakonną, jako s. Stanisława benedyktynka. Po II wojnie światowej, obydwie, z całym klasztorem lwowskim, zmuszone były ewakuować się do Krzeszowa Kamieniogórskiego, gdzie s. Stanisława zmarła w 1991 r., a s. Teresa, jako ostatnia z wszystkich czterech, już po śmierci s. Bogumiły.
Zofia i Weronika wstąpiły do klasztoru Sióstr Benedyktynek w Przemyślu, ale nie w jednym czasie. Najpierw, jeszcze przed II wojną światową, wstąpiła Zofia i przybrała imię zakonne Agnieszka (+ 1992). Natomiast Weronika musiała jeszcze wiele lat czekać, zanim spełniło się jej marzenie poświęcenia się Bogu w zakonie. Jej plany życiowe najpierw pokrzyżował wybuch wojny, a potem, pod koniec wojny, w maju 1943 r., w dniu, kiedy okupant niemiecki pacyfikował pobliską Żołynię rozstrzeliwując kilkunastu jej mieszkańców (wspomina jej siostrzeniec Jan Moskal), zmarła na płuca starsza jej siostra, Salomea Skoczylas, osierocając trójkę małych dzieci (najmłodsza Helenka miała trzy miesiące, Cecylia 5 i najstarszy Janek 8 lat). Opowiadała mi s. Bogumiła, że w lutym Salomea, niedługo po urodzeniu Helenki, kiedy szła pieszo do kościoła w Grodzisku, chyba z racji jej chrztu, były roztopy i bardzo się zmęczyła i spociła, a w kościele było zimno, więc śmiertelnie się przeziębiła. Weronika, za poradą spowiednika, odłożyła wstąpienie do klasztoru, by sierotom pozostałym po swojej starszej siostrze zastąpić matkę. Mówiły do niej „mamo”, a nie „ciociu”, bo naprawdę była dla nich matką. Dopiero w r. 1957, kiedy Helena skończyła szkołę podstawową, a najstarszy Janek się ożenił, mogła zrealizować swoje marzenia. Mając 42 lata wstąpiła do klasztoru, w którym, jako s. Bogumiła, przez dalsze 43 lata wiernie służyła Bogu. Można powiedzieć, że połowę swego życia poświęciła służbie drugim w świecie, zaś drugą połowę, Bogu w zakonie. Ale tak naprawdę, to całe swe życie poświęciła Bogu służąc innym.
Wszystkie cztery benedyktynki żywo interesowały się tworzeniem naszej parafii. Gdy dowiedziały się, że w Gwizdowie powstaje parafia i buduje się kościół, bardzo się cieszyły. Modliły się i ofiarowały za nas swoje cierpienia. Do Krzeszowa nie miałem okazji pojechać, aby odwiedzić te dwie ze Lwowa, ale siostry przemyskie odwiedzałem. Namawiałem je, aby odwiedziły swoją rodzinną parafię i zobaczyły nasz kościół. Chciałem je przywieźć i odwieźć swoim samochodem, ale nawet, gdy je Matka Ksieni do tego zachęcała i dawała im na wyjazd pozwolenie - nie chciały opuścić klasztoru, nawet na kilka godzin. Jako klauzurowe siostry, po dawnemu traktowały swoje poświęcenie się Bogu i nie chciały wyjść poza mury klasztoru. To też świadczy o ich samozaparciu. Tylko z fotografii znały nasz kościół, o który przecież kiedyś Weronika, wraz z innymi mieszkańcami Gwizdowa, tak bardzo zabiegała.
Pamiętały też i o mnie. Zawsze, na każde święta i imieniny, z dużym wyprzedzeniem, pisały do mnie życzenia, zapewniając przy tym o modlitwie za mnie i całą parafię. Jej ostatni list, z życzeniami imieninowymi do mnie, wskazywał na bliskość jej odejścia po nagrodę do Pana, bo przecież s. Bogumiła naprawdę była miła Bogu.
W imieniu proboszcza, ks. K. Rojka i swoim, w imieniu naszych parafian, dziękuję Wam, Kochane Siostry, za Wasze piękne życie, modlitwy i cierpienia, a Tobie s. Bogumiło, za przykład poświęcenia się drugim, za wychowanie sierot: Jana, Cecylii i Heleny, którą kilka dni temu pożegnaliśmy na wieczność w nadziei, że dzięki Twoim modlitwom rychło spotka się z Tobą w Domu Ojca. Pozostali Twoi wychowankowie, Jan i Cecylia zawsze Cię wdzięcznie wspominają, jak swoją Mamę. Cała nasza parafia poleca się wstawiennictwu u Boga naszym Kochanym Rodaczkom, czterem siostrom, Siostrom Benedyktynkom.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2011-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Modlitwa szturmowa - Litania Loretańska

[ TEMATY ]

litania loretańska

Adobe Stock

Litania Loretańska to jeden z symboli miesiąca Maja. Jest ona także nazywana „modlitwą szturmową”. Klamrą kończąca litanię są wezwania rozpoczynające się od słowa ,,Królowo”. Czy to nie powinno nam przypominać kim dla nas jest Matka Boża, jaką ważną rolę odgrywa w naszym życiu?

KRÓLOWO ANIOŁÓW
CZYTAJ DALEJ

Siedmiu braci z zakonu kapucynów zginęło w wypadku

2025-05-06 07:32

[ TEMATY ]

wypadek

Adobe Stock

Siedmiu młodych zakonników z nigeryjskiej wspólnoty Braci Mniejszych Kapucynów zginęło w wypadku drogowym, do którego doszło w sobotę na południu w górzystej części Nigerii.

Z oświadczenia wydanego w poniedziałek przez Johna-Kennedy'ego Anyanwu, kustosza klasztoru kapucynów w Enugu, wynika, że 13 zakonników z katolickiej wspólnoty w Ridgeway w stanie Enugu jechało na południe do Obudy, miasta leżącego w stanie Cross Rover, gdzie odpoczywali w górskim kurorcie Obudu Ranch Resort.
CZYTAJ DALEJ

Medycy uczcili pamięć zamordowanego lekarza Tomasza Soleckiego

2025-05-06 20:31

[ TEMATY ]

pamięć

lekarz

PAP/Art Service

We wtorek w południe medycy w całej Polsce uczcili pamięć zamordowanego ortopedy Tomasza Soleckiego i wyrazili sprzeciw wobec agresji. Przed Uniwersyteckim Szpitalem w Krakowie, gdzie pracował lekarz, setki pracowników zgromadziło się na minutę ciszy; zawyły syreny karetek.

Pracownicy ochrony zdrowia obchodzą we wtorek ogólnopolski dzień żałoby oraz protestu przeciw nienawiści. W południe medycy wielu placówek medycznych w Polsce wyszli przed swoje miejsca pracy, aby uczcić pamięć zamordowanego w ub. tygodniu Tomasza Soleckiego, ortopedy ze Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję