Reklama

Misjonarz z Kamerunu w Hajnówce

Niedziela podlaska 27/2011

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Kamerun to kraj bardzo egzotyczny zarówno pod względem klimatu, fauny i flory, jak i pod względem wszystkich aspektów życia jego mieszkańców. Bez zrozumienia tutejszych warunków życia trudno pojąć, jak bardzo potrzebna jest praca misyjna i dlaczego należy ją wspierać.

O pracy misyjnej i konsekracji kościoła

Ks. Marek od 20 lat pracuje na Czarnym Lądzie, obecnie jest proboszczem w położonej w dżungli parafii Nsimi na południu Afryki. Jest on fundatorem tej parafii, która istnieje od 15 lat. W skład misji wchodzi 15 okolicznych wiosek, które - notabene - są coraz mniej liczne, mieszkają w nich jedynie dziesiątki katolików. Nigdy wcześniej nie było tam księdza. Budowanie parafii zaczynało się właściwie od zera, ale przyjęcie przez ludzi było bardzo serdeczne, jak wspomina ks. Marek: „O wszystko, co było mi potrzebne, postarali się tutejsi mieszkańcy: od łyżki aż po łóżko”. W miejsce bardzo starej tablicy, przy której do tej pory się modlono, powstał z czasem kościół - cudowne osiągnięcie i duma dla misjonarza (konsekracja odbyła się w 2005 r., obecni byli z Polski ks. Zbigniew Karolak i ks. Zbigniew Grabowski, odpowiedzialny za misje) - i zaczęło się wspólne życie misyjne. Podczas wielkich świąt - Wielkanocy, Bożego Narodzenia, Wniebowzięcia Matki Bożej i Zesłania Ducha Świętego - kościół jest pełny, zbierają się wszyscy parafianie. Na cotygodniowe liturgie przychodzą tylko mieszkańcy trzech wiosek, oddalonych od kościoła o ok. 3 kilometry.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Potrzeby i pragnienia mieszkańców Czarnego Lądu

„Ludzie zajmują się uprawą manioku, makabo, orzeszków ziemnych oraz plantenów - opowiadał ks. Marek. - Ze sprzedaży tych produktów mają jednak niewiele, nieraz nie stać ich na zapłacenie za lekarstwa, szpital czy szkołę. Mimo swojej biedy moi parafianie są jednak bardzo radośni, serdeczni, gościnni i życzliwi. Wszyscy rodzice chcieliby posłać swoje dzieci do szkoły, ale - niestety - nie wszyscy mają na to pieniądze. A w Kamerunie szkoła jest płatna od podstawowej do najwyższej”. Widząc trudną sytuację parafian, ks. Marek oraz inni misjonarze zwracają się do wszystkich, którzy mają dobre serce, o modlitwę, a także o pomoc materialną. Misjonarze kierują apel do wiernych, realizowany przy okazji spotkań z ludźmi w Polsce: można opłacać kameruńskiemu dziecku szkołę podstawową albo zawodową, wpłacając ofiary na specjalnie utworzone konto (więcej informacji: ks. Marek Siekierko, Mission Catoligue de NSIMI B.P. 473 Sangmelima Cameroun). Pomoc otrzymują konkretne dzieci, które niejednokrotnie same piszą do ofiarodawców, dziękując za wsparcie, przesyłają nawet swoje zdjęcia. Akcja ta bardzo dobrze funkcjonuje, jak zapewnia misjonarz.

O wspólnotach religijnych i kontrolowaniu katechetów

Ks. Marek prowadzi na misjach kilka wspólnot religijnych (ministrantów, wspólnotę św. Teresy, Caritas, wspólnotę Miłosierdzia Bożego, stowarzyszenie dla dzieci), opiekuje się młodzieżą (rokrocznie odbywa się parafialny kongres młodzieży), chórem oraz regularnie odwiedza mieszkańców odległych wiosek, odprawiając nabożeństwa, udzielając sakramentów i katechizując. Bardzo dużą pomoc stanowią katecheci, bez których prowadzenie misji byłoby niemożliwe, choćby ze względu na barierę językową. Językiem lokalnym, w którym odprawiana jest liturgia, jest ewondo (czyt. eundo) (językiem oficjalnym jest francuski). Są różne formacje katechetyczne, które trzeba przygotować, np. formacje dla zrzeszenia różańcowego. „Świeccy katecheci to tubylcy, którzy mimo swoich codziennych prac znajdują czas, żeby służyć Panu Bogu - mówi ks. Marek. - Czują iskierkę powołania, bardzo się angażują, ale trzeba ich kształtować, szkolić, formować, trzeba im dać sporo odpowiedzialności - ale kontrolowanej, żeby misja dobrze funkcjonowała”. W tej chwili w parafii ks. Marka jest ok. 40 katechetów. W całej diecezji ks. Marek jest nie tylko jedynym Polakiem, lecz także jedynym białym. „Misjonarz wyjeżdża na wakacje na odpoczynek, ale również po to, by nabrać sił duchowych i zdobyć fundusze na egzystowanie swojej misji” - podkreśla proboszcz ks. Zygmunt Bronicki. Ks. Piotr Jurczak dodaje: „I żeby z zapałem być świadkiem Jezusa Chrystusa”.
Misjonarz, aby pokazać ludziom przykładową potrawę kameruńską, przywiózł ze sobą ekskluzywne tamtejsze danie, przygotowywane tylko na wyjątkowe okazje. Taką okazją stała się podróż misjonarza do Polski. Jest to danie z kurczaka (w wersji „uboższej” zastępowanego suszoną rybą) i pestek dyni, zmielonych wcześniej w maszynce i długo gotowanych w liściach bananowca. Parafianie obecni na Mszy św. próbowali zgadnąć, z jakich produktów składa się przywiezione danie, ale ani po wyglądzie, ani po zapachu nikomu nie udało się udzielić poprawnej odpowiedzi, za co - jak żartował ks. Marek - można było wygrać wycieczkę do Kamerunu. Misjonarz zapewniał, że potrawa jest wyśmienita, a potwierdził to ks. Piotr, który zdążył już wcześniej jej skosztować.
Ks. Marka w czasie jego wakacji trwających do początku sierpnia zaprosiła nie tylko parafia pw. Świętych Cyryla i Metodego w Hajnówce, lecz także druga parafia hajnowska pw. Podwyższenia Krzyża Świętego oraz sąsiednia parafia z Narwi, a także dwie parafie z Wielkopolski. Na zakończenie głoszonego słowa Bożego ks. Marek powiedział: „Jestem waszym ziomkiem. Dziękuję, że mogłem być między swoimi. Jestem wdzięczny za waszą ofiarność. Życzę wam dużo radości i... może do zobaczenia za dwa lata!”.

2011-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Wielkanoc prawosławnych i wiernych innych obrządków wschodnich

2024-05-05 10:04

[ TEMATY ]

prawosławie

Piotr Drzewiecki

Prawosławni i wierni innych obrządków wschodnich rozpoczęli w niedzielę obchody Świąt Wielkanocnych, które w tym roku przypadają u nich pięć tygodni później niż u katolików.

Data tego święta w Kościele katolickim wyliczana jest nieco inaczej niż w Kościele wschodnim, więc w tym samym terminie Wielkanoc przypada w obu obrządkach tylko raz na jakiś czas. Tak było np. w 2017 roku; przeważnie prawosławni świętują jednak Wielkanoc później, maksymalnie właśnie nawet pięć tygodni po katolikach.

CZYTAJ DALEJ

Pojechała pożegnać się z Matką Bożą... wróciła uzdrowiona

[ TEMATY ]

Matka Boża

świadectwo

Magdalena Pijewska/Niedziela

Sierpień 1951 roku na Podlasiu był szczególnie upalny. Kobieta pracująca w polu co i raz prostowała grzbiet i ocierała pot z czoła. A tu jeszcze tyle do zrobienia! Jak tu ze wszystkim zdążyć? W domu troje małych dzieci, czekają na matkę, na obiad! Nagle chwyciła ją niemożliwa słabość, przed oczami zrobiło się ciemno. Upadła zemdlona. Obudziła się w szpitalu w Białymstoku. Lekarz miał posępną minę. „Gruźlica. Płuca jak sito. Kobieto! Dlaczegoś się wcześniej nie leczyła?! Tu już nie ma ratunku!” Młoda matka pogodzona z diagnozą poprosiła męża i swoją mamę, aby zawieźli ją na Jasną Górę. Jeśli taka wola Boża, trzeba się pożegnać z Jasnogórską Panią.

To była środa, 15 sierpnia 1951 roku. Wielka uroczystość – Wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny. Tam, dziękując za wszystkie łaski, żegnając się z Matką Bożą i własnym życiem, kobieta, nie prosząc o nic, otrzymała uzdrowienie. Do domu wróciła jak nowo narodzona. Gdy zgłosiła się do kliniki, lekarze oniemieli. „Kto cię leczył, gdzie ty byłaś?” „Na Jasnej Górze, u Matki Bożej”. Lekarze do karty leczenia wpisali: „Pacjentka ozdrowiała w niewytłumaczalny sposób”.

CZYTAJ DALEJ

KUL. Przez litanię do serca Maryi

2024-05-06 06:05

KUL

Maj w polskiej tradycji nierozerwalnie wiąże się z nabożeństwami majowymi odprawianymi nie tylko w kościołach, ale też pod kapliczkami z figurą Matki Bożej.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję