Reklama

Znał wartość życia i cenę miłości...

Niedziela zielonogórsko-gorzowska 39/2011

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

MARTA JACUKIEWICZ: - W obozie spotkał Pan o. Maksymiliana Kolbego. Kiedy dowiedział się Pan, że o. Kolbe jest kapłanem?

KAZIMIERZ PIECHOWSKI: - Często „przerzucano” nas z bloku na blok. Gdy zmieniłem blok na 14 A, był tam również o. Kolbe. Więźniowie w tym bloku - jak w każdym innym - wynędzniali i głodni. Kilka razy zauważyłem przechodzącego do swej pryczy człowieka wyjątkowo spokojnego, wpatrzonego jakby w inny świat. Delikatny, subtelny, choć w obozowym pasiaku. Twarz pociągła, okulary w drucianej oprawie. Starszy. Myślałem: „Mógłby być moim ojcem. Pewnie jakiś rzemieślnik”. Kiedy wróciłem do swojej pryczy, pytam swojego sąsiada: „Kto to ten w drucianych okularach?”. „To ksiądz zakonny. O. Maksymilian. Jeśli chcesz, on może Cię wyspowiadać. Ma numer 16670”. Pamiętam, jak w pewną niedzielę pozwolono nam spacerować. Spotkałem o. Kolbego, który szedł z przeciwnej strony. Gdy mijaliśmy się, zatrzymał się i zapytał: „No, jak tam?”. Przystanąłem i odpowiedziałem: „Nie ma się czym chwalić”. Położył mi rękę na ramieniu i powiedział: „Wiem, że jest ciężko, ale tu wszystkim nie jest łatwo. Pamiętaj, nadzieja, dopóki nadzieja…”. I odszedł.

- Czy z uwagi na to, że był zakonnikiem narażony był na gorsze zadania i tortury niż pozostali, świeccy więźniowie?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- Duchowni i Żydzi byli traktowani o wiele gorzej niż pozostali. W obozie każdy transport więźniów był witany: „Jesteście w niemieckim obozie koncentracyjnym. Tu nie jest sanatorium. Tu trzeba pracować, pracować, pracować. Żydzi tu nie przeżyją, księża - też nie. Reszta po paru miesiącach przejdzie przez komin krematorium”.

- Na jednej ze ścian obozu widać wyrytą postać Chrystusa. Proszę opowiedzieć o klimacie modlitwy…

- Praktyki religijne były zabronione i ich ujawnienie na ogół kończyło się śmiercią. Chodziło o zabijanie indywidualnego życia duchowego jednostki przez trzymanie więźniów w masie. Modlitwa wspólna i ewentualne Msze św. otoczone były najgłębszą konspiracją, odbywały się sporadycznie, w małym gronie. Wiem, że czasem w niedzielę po południu zbierali się polscy księża potajemnie na wspólną modlitwę. Umierający ludzie albo okrutnie cierpiący wyczuwali w tym zakonniku jedyną deskę ratunku i pociechy. Prosili o słowo pocieszenia, kapłańskiego rozgrzeszenia. O ile wiem, o. Maksymilian w miarę możliwości zajmował miejsce na pryczy najniżej położonej, przy samych drzwiach. Kiedy zaproponowano mu lepszą pryczę, powiedział, że tu, na dole, może rozgrzeszać łatwiej kolegów i błogosławić umarłych, których wynoszą do krematorium.

Reklama

- Kiedy dowiedział się Pan, że o. Kolbe nie żyje?

- Komendant Höss zapowiadał: „Śmierć głodowa dla dziesięciu za tego, kto ucieknie”. Byliśmy wtedy na apelu. Rozeszła się wieść, że jednego z naszego bloku brakuje. Wiedzieliśmy, że nie ujdzie nam to bez kary. Następnego dnia rano do naszego bloku przyszli esesmani z Lagerführerem Fritzschem na czele. „Zbieg się nie znalazł. Za niego zginie śmiercią głodową dziesięciu z was” - powiedział Fritzsch. Wzrokiem objął szeregi bloku - ciekawy, jakie zrobił wrażenie. Pada komenda: „Pierwszy szereg, pięć kroków naprzód marsz!”. Szereg wysuwa się do przodu, a Lagerführer kontynuuje swoje dzieło. I znowu: „Ten!”. Słyszymy z jękiem wydzierające się z gardła słowa: „Jezus, Maria! Moje dzieci!”. Przerażonego skazańca wyciągają esesmani. Kiedy ochłonąłem, wyraźnie zobaczyłem księdza. Spokojnego, wyprostowanego, stojącego przed Lagerführerem. „Chcę pójść na śmierć za jednego ze skazanych”. Fritzsch był zupełnie zbity z tropu. Nie rozumiał, o co chodzi. „Dlaczego?” - pytał. „Stary i schorowany jestem. Nikomu niepotrzebny”. „Za kogo chcesz umrzeć?”. „Za tego kolegę - wskazał ręką. - On ma żonę i dzieci”. „A ty, kto jesteś?”. „Jestem księdzem katolickim”. Przez chwilę panowała śmiertelna cisza. „Dobrze, idź!”. 14 sierpnia 1941 r. numer 16670 jeszcze żył. Był ostatnim żyjącym skazańcem. Obozowy kat - Bock - wbił strzykawkę z kwasem fenolowym w jego serce. Tak zmarł ten, który znał wartość życia i cenę miłości, jak tysiące innych tu będących. Złożył swoje kości w miejscu największego bestialstwa ludzkiego i zarazem w miejscu największego heroizmu człowieka.

- Śmierć była obecna niemalże każdej godziny istnienia obozu. Co pozwalało przetrwać i co dawało nadzieję na „przerwanie” tego koszmaru?

- W obozie śmierć była obecna w każdej chwili! Trzy czwarte pierwszych transportów - z Tarnowa i Nowego Wiśnicza to harcerze. W tym nieludzkim piekle obozu koncentracyjnego brać harcerska najszybciej wyszła z szoku, rezygnacji. Harcerz nigdy się nie poddaje - śmierć jest poddaniem. My, harcerze, wiedzieliśmy, że szanse na przetrwanie mają jedynie młodzi, silni, sprawni. A tacy byli w dużej większości harcerze. Dlatego harcerze wzięli na siebie obowiązek, wypełniając swe harcerskie przyrzeczenie, wnieść jakiś ład, mimo wszystko. Powstał ruch oporu. Dużo słabszych uratowano od śmierci. Pomagano, na wzór o. Kolbego, ratować ducha, zachować twardość, uwierzyć, że przy Bożej pomocy wszystko jest możliwe. Również ocalenie.

* * *

Kazimierz Piechowski
Były więzień obozu KL Auschwitz. W obozie przebywał równe dwa lata - od 20 czerwca 1940 r. do 20 czerwca 1942 r. We współpracy z trzema kolegami zorganizował ucieczkę z obozu, która miała miejsce 20 czerwca 1942 r. Bohaterska ucieczka w przebraniach esesmanów zakończyła się sukcesem. Udało się szczęśliwie uciec. Dziś Kazimierz Piechowski jest jedynym żyjącym z grupki kolegów, z którymi uciekł z obozu. Jest także autorem książek „Byłem numerem” oraz „My i Niemcy”.

2011-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Wojownicy Maryi w Rzeszowie

2024-04-28 22:14

Mariusz Barnaś

Wojownicy Maryi na ulicach Rzeszowa

Wojownicy Maryi na ulicach Rzeszowa

W sobotę 20 kwietnia 2024 roku miało miejsce kolejne ogólne spotkanie Wojowników Maryi, które tym razem odbyło się w Rzeszowie w Parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa. Poświęcone było przede wszystkim ojcom oraz synom, którzy licznie dotarli do stolicy Podkarpacia. W spotkaniu wzięło udział ponad 7000 uczestników z całe Polski, ale też z Europy.

Tradycyjnie już spotkanie rozpoczęło się od procesji różańcowej ulicami miasta, następnie odbyła się Msza święta pod przewodnictwem ks. biskupa Jana Wątroby, podczas której kazanie wygłosił ks. Dominik Chmielewski SDB, który zwrócił naszą uwagę na następujące kwestie:

CZYTAJ DALEJ

Panie! Spraw, by moje życie jaśniało Twoją chwałą!

2024-04-26 11:09

[ TEMATY ]

rozważania

O. prof. Zdzisław Kijas

Adobe Stock

Człowiek nierzadko boi „odsłonić się” w pełni, pokazać, kim w rzeczywistości jest, co myśli i w co wierzy, co uważa za słuszne, czego chciałby bronić, a co odrzuca. Obawia się, że ewentualna szczerość może mu zaszkodzić, zablokować awans, przerwać lub utrudnić karierę, postawić go w złym świetle itd., dlatego woli „się ukryć”, nie ujawniać do końca swoich myśli, nie powiedzieć o swoich ukrytych pragnieniach, zataić autentyczne cele, prawdziwe intencje. Taka postawa nie płynie z wiary. Nie zachęca innych do jej przyjęcia. Chwała Boga nie jaśnieje.

Ewangelia (J 15, 1-8)

CZYTAJ DALEJ

Zmarł ks. Zbigniew Nidecki

2024-04-29 12:13

Materiały kurialne

Śp. Ks. Zbigniew Nidecki

Śp. Ks. Zbigniew Nidecki

Odszedł do wieczności ks. kan. Zbigniew Nidecki, kapłan diecezji zielonogórsko-gorzowskiej.

W piątek 26 kwietnia 2024 r., w 72. roku życia i 43. roku kapłaństwa, zakończył swoją ziemską pielgrzymkę śp. ks. kan. Zbigniew Nidecki, emerytowany kapłan naszej diecezji.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję