Reklama

Ewangelia kontrastów

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Na mapie jest to wąski pasek spinający dwa potężne kontynenty Azji i Afryki. Piąta Ewangelia, kolebka naszej - i nie tylko naszej - wiary, kraj nieustannych konfliktów, gdzie spod wielokulturowych warstw historii rzesze pątników nieustannie tropią ślady Zbawiciela. Pielgrzymom z Lubska, którzy tam właśnie spędzili pierwszą dekadę października, też dane było chodzić po kamiennych ulicach miasta pokoju, jak nazywa się Jerozolimę, i zachłystywać atmosferą biblijnych miejsc. Organizatorem wyjazdu był proboszcz ks. Marian Bumbul, którego wpierali ks. Stanisław Podfigórny i ks. Jerzy Loch, natomiast po ziemi Chrystusa oprowadzał nas lubszczanin, ks. Piotr Żelazko, kapłan od kilku lat mieszkający i studiujący w Jerozolimie. Fascynacja młodego księdza Izraelem udzieliła się także nam, więc to jego oczami spoglądaliśmy na dzisiejszą Ziemię Świętą.
Już na początku oszołomiła nas panorama starego Jeruzalem wynurzającego się ze słonecznej kąpieli. Mieszkaliśmy na Górze Oliwnej i to był pierwszy obraz, jaki ujrzeliśmy wczesnym rankiem. W kraju zostawiliśmy kolorową, ale chłodną jesień. Tu wpadliśmy się w gorący oddech rozgrzanych murów i skalistych wzgórz, złocistooliwkową barwę lata. Ani atomu cienia. Skąd miał wypełzać, skoro drzew jak na lekarstwo, a większość karłowata i mizerna? A jednak Świątynne Wzgórze, Dolina Cedronu i Gehenny, mimo monochromatycznej kolorystyki, są malownicze i dostojne. Tę dostojność odczuwamy na każdym kamieniu, polerowanym także przez nasze stopy. Chłoniemy wszystko, co podaje do wiadomości i przemyślenia ks. Piotr. Wiemy, że stąpamy po świętych śladach. I nie przeszkadza nam wcale, że usytuowanie wielu z nich jest raczej umowne. W Kaplicy Grobu (podobno miejsc, gdzie Józef mógł pogrzebać Chrystusa jest kilka, w tym - jak zapewnia nasz Przewodnik - dwa autentyczne!) zostawiamy modlitwy i skomlenia, na Kalwarii wczesnym rankiem - tylko o tej porze jest tu w miarę spokojnie - celebrujemy Eucharystię, potem przedzieramy się tam przez tłumy, by zakończyć nabożeństwo Drogi Krzyżowej. Przemierzamy kilometry kamiennych ścieżek, zaglądamy do kościołów katolickich, prawosławnych, a nawet etiopskich, dotykamy starych i jeszcze starszych murów miasta, liczymy jego bramy, schodzimy do pustej teraz sadzawki, gdzie niegdyś Chrystus uzdrowił kalekę. I my też wierzymy w swoje uzdrowienia, leczymy rany, przemywamy oczy i uszy nie tylko strumieniami cudownych wód. W Tabgha czekamy na cud rozmnożenia wiary. Bo Ziemia Święta, tłumaczy ks. Piotr, to niekoniecznie miejsce, to raczej - sposób życia.
Wreszcie Kafarnaum, gdzie z największą dokładnością można zlokalizować Chrystusowe ślady. Stamtąd płyniemy po Jeziorze Galilejskim, a potem łowimy w nim… bazaltowe kamienie. Do zbierania takich pamiątek zachęca młody kapłan, więc i w Betlejem, i na górze Tabor myszkujemy wśród skalistych złóż. Jak te skarby przewieźć do kraju? Chciałoby się nabrać wody z Jordanu, w którym odnawialiśmy przyrzeczenia chrzcielne, i z Morza Martwego, gdzie taplaliśmy się jak dzieci. Ale musimy pamiętać o przepisowych kilogramach bagażu, więc z rozżarzonej Pustyni Judzkiej i Góry Kuszenia zabieram jakieś marne odpryski.
Tę różnorodność geograficzną i kolorystyczną (Galilea zaskoczyła nas zielonością i bogactwem kwiatów) psuje wysoki mur dzielący Palestynę z brutalnością, widoczną najbardziej przy wjeździe do Betlejem, które jak na ironię jest również miastem pokoju. Graffiti na nim to prawdziwy niemy krzyk, rozbrzmiewający na naszych oczach. Za tą osobliwą granicą część arabska razi brakiem czystości (ale nie w hotelach!), widocznym bałaganem i walącymi się ruderami, ale podobno nie do końca jest to wina Palestyńczyków, od których wiele się żąda, jeszcze więcej zabrania, nie dając w zamian nic. Doprawdy - dziwny jest ten świat. Z zaciekawieniem przyglądamy się żydowskim ortodoksom i muzułmańskim kobietom, z jeszcze większym zdumieniem obserwujemy palestyńskich chłopców wracających ze szkoły, którzy żegnają się ze sobą… pocałunkiem! Ksiądz Przewodnik szybko wyprowadza nas z błędu - to przyjęty zwyczaj; podawanie ręki jest tutaj czymś śmiesznym!
Właśnie odmienność kulturowa fascynuje mnie najbardziej. To przez nią wymykamy się z Tyberiady skoro świt, by nie drażnić Żydów obchodzących swoje największe święto Yom Kippur, Dzień Przebłagania. Celebrują je wszyscy, nawet ci niereligijni Izraelczycy, poszczą, przepraszają się i… znikają z ulic! Kiedy po zachodzie słońca wracamy do hotelu, miasto nadal wygląda jak wymarłe; sklepy pozamykane, nie jeżdżą samochody, nie widać przechodniów (tylko dzieci w bieli - kolor obowiązujący w Yom Kippur - szaleją beztrosko na rowerkach po pustej jezdni), a w telewizji nie ma żadnego programu! To ostatnie zjawisko jest u nas nie do pomyślenia. Już sobie wyobrażam protesty katolików, gdyby w Wielkanoc zamilkły wszystkie stacje radiowo-telewizyjne! Ze zdziwieniem konstatuję, że robię rzeczy, które do tej pory były dla mnie osobliwe; wsiadam na wielbłąda, chociaż boję się konia; targuję się na bazarze, chociaż zazwyczaj sama daję się oszukać; czerwienię się ze wstydu w Yad Vashem, chociaż niby nie mam nic wspólnego z holocaustem, współczuję izraelskim rodzicom pikietującym na rynku, by wybłagać wolność dla swego uwięzionego w arabskiej niewoli syna, chociaż to właśnie arabskimi dziećmi opiekują się nasze elżbietanki w Jerozolimie. Miał rację ks. Piotr - Ziemia Święta to nie tylko relikwiarz, wokół którego chodzi się na palcach.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2011-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Boży szaleniec, który uczy nas, jak zawierzyć się Maryi

[ TEMATY ]

Ludwik de Montfort

wikipedia.org

Św. Ludwik Maria Grignion de Montfort jako człowiek oddany Duchowi Świętemu wzrastał w osobistej świętości, „od dobrego ku lepszemu”. Wiemy jednakże, że do tej przygody zaprasza każdego.

Oto o jakich misjonarzy prosi Pana w ekstatycznej Modlitwie płomiennej: „o kapłanów wolnych Twoją wolnością, oderwanych od wszystkiego, bez ojca i matki, bez braci i sióstr, bez krewnych według ciała, przyjaciół według świata, dóbr doczesnych, bez więzów i trosk, a nawet własnej woli. (...), o niewolników Twojej miłości i Twojej woli, o ludzi według Serca Twego, którzy oderwani od własnej woli, która ich zagłusza i hamuje, aby spełniali wyłącznie Twoją wolę i pokonali wszystkich Twoich nieprzyjaciół, jako nowi Dawidowie z laską Krzyża i procą Różańca świętego w rękach (...), o ludzi podobnych do obłoków wzniesionych ponad ziemię, nasyconych niebiańską rosą, którzy bez przeszkód będą pędzić na wszystkie strony świata przynagleni tchnieniem Ducha Świętego.

CZYTAJ DALEJ

Trwam w Winnym Krzewie

2024-04-23 12:03

Niedziela Ogólnopolska 17/2024, str. 22

[ TEMATY ]

rozważanie

Adobe Stock

Jakiś czas temu spotkałem mężczyznę, który po wielu latach przeżytych z dala od Boga i Kościoła odnalazł skarb wiary i utracony całkowicie sens życia. Urodził się w dobrej katolickiej rodzinie. Rodzice zadbali o jego religijną formację. Pokazali mu prawdziwe rodzinne życie, jednak już jako nastolatek zaczął się od tego wszystkiego odcinać. Spotkał takie osoby, które przekonały go, że religia to ludzki wymysł, że Boga nie ma, a Kościół i jego ludzie to zwykli hipokryci. Począł się zatracać, zaczął bowiem nadużywać alkoholu, zażywać narkotyki, prowadzić rozwiązłe życie, w niczym nieskrępowanej wolności. Porzucił dom, zrozpaczonych rodziców i związał się z towarzystwem, które wyznawało podobne „wartości”. Tam poznał swoją przyszłą żonę. Zawarli nawet sakrament małżeństwa, bo ktoś ich przekonał, że to fajna „impreza”. Dali życie trzem córkom, których nawet nie ochrzcili. Małżeństwo tego człowieka rozpadło się, a córki totalnie pogubiły się w życiu. Został sam z poczuciem przegranego życia. Postanowił ze sobą skończyć. I wtedy spotkał kogoś, kto przypomniał mu o Bogu, o sakramentach świętych, o Różańcu i zaprowadził do wspólnoty działającej w parafii, która otoczyła go miłością i modlitwą. Dzisiaj odbudowuje swoje życie, porządkuje swoje sprawy. Na jego dłoni widziałem owinięty różaniec, z którym, jak powiedział, nigdy się już nie rozstaje. Na pożegnanie przyznał, że nareszcie czerpie pełnymi garściami z Bożej miłości.

CZYTAJ DALEJ

Bp Oder: Jan Paweł II powiedziałby dziś Polakom - "Trzymajcie się mocno Chrystusa!"

2024-04-27 20:22

[ TEMATY ]

św. Jan Paweł II

Ks. bp Sławomir Oder

Adam Bujak, Arturo Mari/Rok 2.Biały Kruk

- Jan Paweł II, gdyby żył i widział, co się dzieje dziś w Polsce, powiedziałby nam: "Trzymajcie się mocno Chrystusa!" - mówi w rozmowie z KAI bp Sławomir Oder, wcześniej postulator procesu beatyfikacyjnego i kanonizacyjnego Karola Wojtyły. Kapłan wyjaśnia, że współczesny Kościół i świat zawdzięcza papieżowi z Polski bardzo bogate dziedzictwo, którego centralnym elementem jest personalistyczne rozumienie tajemnicy człowieka, jego praw i niezbywalnej godności.

Marcin Przeciszewski, KAI: Mija 10-lat od kanonizacji Jana Pawła II. Jak z perspektywy tych lat patrzy Ksiądz Biskup na recepcję dziedzictwa św. Jana Pawła II? Co z tego dziedzictwa, z dzisiejszego punktu widzenia jest najważniejsze?

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję