Reklama

Wierny aż do śmierci

Homilia abp. Mieczysława Mokrzyckiego, metropolity lwowskiego, wygłoszona w bazylice katedralnej w Szczecinie 11 czerwca 2012 r.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Kościół w Szczecinie wspomina dziś z wdzięcznością dzień, w którym gościł przed ćwierć wiekiem Namiestnika Chrystusowego, Ojca Świętego Jana Pawła II. Jego nauczanie w tym mieście dotyczyło przede wszystkim sakramentu małżeństwa i życia rodzinnego. Z pewnością wiele słów refleksji poszło w ślad za tą nauką papieską. Z tego względu nie będę dodawał już następnych. Chciałbym jednak powiedzieć coś, co jak mi się wydaje, ma wielkie znaczenie dla życia małżeńskiego i rodzinnego. Swoją homilię przed dwudziestoma pięcioma laty rozpoczął Ojciec Święty od słów: „...że cię nie opuszczę aż do śmierci”. Jego również dotyczyły te słowa. Ich treść wpisana jest w duszę każdego księdza w dniu święceń. Chciałbym więc podzielić się z Wami świadectwem o wierności człowieka, który wszedł nie tylko w nasze życie społeczne, ale i w rodzinne i osobiste. Przyznaję, że z radością przyjąłem zaproszenie waszego Arcybiskupa skierowane do mnie, abym zechciał podzielić się z Wami moją refleksją o Janie Pawle II w 25. rocznicę jego pobytu w Kościele szczecińskim. Bez wątpienia wszelkie takie uroczystości, a zwłaszcza wspólnota w modlitwie i osobisty w nich udział, dają poczucie zjednoczenia wokół tego, co w życiu ludzkim jest najważniejsze; wokół tego, co Jan Paweł II realizował swoim postępowaniem i ukazywał nam jako zadanie: miłość, otwartość i życzliwość dla innych oraz nieustanne dążenie do poszukiwania prawdy i życia według niej. Pragnę również tą drogą podzielić się swoimi wspomnieniami o Janie Pawle II, u boku którego miałem szczęście być przez 9 lat. Jestem też przekonany, że ten przykład, jaki otrzymaliśmy w jego osobie, może i powinien stanowić również pomoc i zachętę do takiego życia w naszych rodzinach, które będzie sprzyjać kształtowaniu ludzi dobrych, szlachetnych i Bożych.
W różnych epokach Opatrzność Boża stawia na naszej drodze życia proroków i świadków wiary, którzy mają głosić Boże przesłanie i upominać się o miejsce dla Boga w naszym życiu. Dla mnie, jako drugiego sekretarza Jan Paweł II, był wyjątkowym człowiekiem, mimo że takim samym jak my, to jednocześnie innym, odróżniającym się swoim zachowaniem, postawą, sposobem mówienia czy reagowania. Jakoś w przedziwny sposób promieniował, oddziaływał na innych. Stając przy nim, odczuwało się pokój, miało się poczucie bezpieczeństwa, życzliwości. Zresztą postać bł. Jana Pawła II napawa nie tylko mnie, ale nas wszystkich zdumieniem. Co zatem na to wszystko się złożyło. Skąd czerpał tyle sił, skąd był u niego ten szczególny charyzmat?
Do tego wszystkiego dorastał już od początku swojego życia. Już od młodych lat był pilnym i obowiązkowym uczniem, aby zdobyć wiedzę, dzięki której mógł potem podjąć odpowiedzialne obowiązki.
Gdybyśmy mieli mówić o sposobie bycia, to na pewno trzeba by powiedzieć, że to człowiek wiary, jego myśli ciągle zwracały się ku Panu Bogu. To była jakby nieustanna modlitwa. Głęboko w serce zapadły mu słowa św. Anzelma „Karmię was tym, czym sam żyję”. Jako kapłan miał świadomość, że „posługa słowa jest objawieniem tego, co zostało naprzód przygotowane na modlitwie”, że „prawdy głoszone muszą być wewnętrznie przeżyte, muszą znaleźć się najpierw w przestrzeni modlitwy, medytacji”. Dlatego nigdy nie żałował czasu na modlitwę, i zawsze musiał mieć go tyle, ile uznał za stosowne, a ten czas był dla niego najważniejszy, nigdy nie poświęcał go kosztem innych zajęć - nie rozpoczynał nigdy dnia ani też pracy, jeżeli się nie pomodlił.
Jeszcze przed poranną toaletą po powstaniu ze snu odmawiał cząstkę Różańca, leżąc krzyżem w swojej sypialni. Dopiero potem szedł do kaplicy na poranne modlitwy i rozmyślanie. Chcę powiedzieć, że każdego dnia modlił się w sposób bardzo prosty. Odmawiał cały pacierz katechizmowy: „Ojcze nasz”, 10 przykazań Bożych, 5 prawd wiary, 7 darów Ducha Świętego, śpiewał Godzinki. Wiemy, jak to robił, ponieważ do tego nas przygotował. Przy końcu swojego życia modlił się, słuchając nas. Pan Bóg dał mu wielką łaskę odkrycia modlitwy, a przez modlitwę zjednoczenia z sobą. W życiu modlitwy Jana Pawła II uderza nas ewangeliczna prostota. Często do ludzi mówił: modlę się za ciebie, będę pamiętał. Kiedyś zwierzył się, że zawsze modli się za tych ludzi, z którymi ma się spotkać, a także po spotkaniu. Do Ojca Świętego pisano listy z prośbami o modlitwę z całego świata, prośby te były przepisywane na oddzielną kartkę i trafiały do jego prywatnej kaplicy. Kartki te kładliśmy na klęczniku i ile razy Papież przychodził do kaplicy, brał je do ręki, czytał, często czynił nad nimi znak krzyża i raz w tygodniu w tych intencjach sprawował Mszę św. Na kolanach przed Bogiem to nade wszystko być na kolanach przed Jezusem Chrystusem Eucharystycznym. Dlatego Msza św. była dla Błogosławionego sprawą najważniejszą i najświętszą, stanowiła centrum jego życia i każdego dnia. Wyznaję, że jako kapłan nigdy nie opuścił sprawowania Najświętszej Ofiary. Każdego dnia na Mszę św. zapraszał gości. Po Mszy św. znajdował czas, aby z każdym się przywitać i przekazać swój papieski różaniec. Do Mszy św. przygotowywał się przez rozmyślanie, a po jej zakończeniu długo trwał na dziękczynieniu. Klerycy ceremoniarze do dziś mają w pamięci, z jakim skupieniem odmawiał modlitwy przed Mszą i po Mszy św., a potem dopiero szedł na dalsze spotkania, dalej realizował swój program.
Jego umiłowanie Eucharystii wyrażało się również w trwaniu u stóp Chrystusa utajonego w Najświętszym Sakramencie. Każdego dnia modlił się bardzo wiele w kaplicy, a w każdy czwartek odprawiał Godzinę Świętą, w czasie której swoje medytacje przeplatał pieśniami eucharystycznymi, które sam sobie nucił czy śpiewał. Chcę nadmienić, że Ojciec Święty nigdy nie opuścił tej godziny świętej nawet podczas pielgrzymek międzynarodowych, organizatorzy wiedzieli, że muszą zostawić czas na jej odprawienie podobnie i w piątek na Drogę Krzyżową, inaczej Ojciec Święty opóźniał im o godzinę cały program. W sakramencie Eucharystii Jezus Chrystus, Odkupiciel człowieka, uobecnił swoją zbawczą Ofiarę, którą złożył na ołtarzu krzyża. Dlatego pobożność eucharystyczna w życiu Jana Pawła II niejako organicznie związała się z miłością do Jezusa Ukrzyżowanego. Tajemnice cierpienia Jezusa i Jego Matki jako kapłan rozważał na kalwaryjskich dróżkach, a w każdy piątek nie tylko w czasie Wielkiego Postu budowaliśmy się swoim Papieżem, który klęczał na posadzce swojej kaplicy czy tarasu Pałacu Apostolskiego przed stacjami drogi krzyżowej. W czasie Wielkiego Postu jednoczył się z Chrystusem cierpiącym, śpiewając w swej kaplicy papieskiej razem z nami pieśni o Jego męce i „Gorzkie żale”.
W świetle tego, co zostało powiedziane, możemy stwierdzić, że Błogosławiony trwał na kolanach przed Bogiem, żył Bogiem i dla Boga. Kto się z Nim zetknął, od razu mógł zauważyć Jego głębokie zjednoczenie z Bogiem. Kontakt z Nim zbliżał do Pana Boga, człowiek zostawał niejako wciągnięty w tajemnicę obecności Bożej. Wiele razy spotykałem ludzi, którzy podkreślali, że od Niego promieniowało światło. Wszystko to płynęło z głębi Jego zjednoczenia z Bogiem przez modlitwę. Nie dzielił swojego życia na zajęcia i modlitwę. On się tym wszystkim modlił, po prostu Jego życie było modlitwą. Często widzieliśmy go skupionego, nawet gdy przejeżdżał sektorami wśród tłumów ludzi i pozdrawiał ich, to też się modlił. Kiedy schodził na audiencje lub przemieszczał się na inne spotkania zawsze w skupieniu, ks. Stanisław Dziwisz, jeżeli była potrzeba, to pytał, czy mogę przerwać, tzn. zapytać?
Pan Bóg dał mu wielką łaskę odkrycia modlitwy, a przez modlitwę zjednoczenia z sobą. W życiu modlitwy Błogosławionego uderza nas ewangeliczna prostota. On wziął sobie do serca przestrogę Jezusa: „Jeśli się nie odmienicie i nie staniecie jak dzieci, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego” (Mt 18,3). Niektóre z praktyk religijnych, w których Błogosławiony wypowiadał swoją miłość do Chrystusa i Jego Matki, zalicza się do tzw. pobożności ludowej. On człowiek wielkiego umysłu i o duszy artysty nie wstydził się szkaplerza i tych prostych form pobożności.
W „Godzinkach o Niepokalanym Poczęciu Najświętszej Maryi Panny”, w pieśniach ludowych, jak np. polskie kolędy na Boże Narodzenie, w „Gorzkich żalach” umiał dostrzec „bogactwo treści teologicznej oraz treści biblijnej”. W miesiącu maju i w czerwcu śpiewaliśmy po kolacji na tarasie, gdzie była kaplica Matki Bożej Fatimskiej majówki i Litanie do Najświętszego Serca Pana Jezusa.
Zachował się własnoręcznie napisany drobnymi literami na bardzo pożółkłym papierze akt Jego osobistego poświęcenia się Najświętszemu Sercu Jezusowemu, zakończony słowami: „Wszystko dla Ciebie, Najświętsze Serce Jezusa”. Ten akt, złożony w formie szkaplerza, nosił stale ze sobą... Wśród wielu form pobożności szczególne bliskie sercu Błogosławionego było pielgrzymowanie do Maryjnych sanktuariów, które zaczęło się już w latach dziecięcych, a potem jako Papież... Dlatego trudności i cierpienia, których mu nie brakowało w życiu, nie załamywały go, ale umacniały w oddaniu się Bogu, w tym jego „Totus Tuus ego sum”.
Dotychczas mówiłem, że wyróżniała go modlitwa, pokora, ale chciałbym podkreślić, że Ojciec Święty był przede wszystkim człowiekiem. Myślał ciągle o drugim człowieku, był o niego zatroskany, stąd jego nauczanie o obronie życia, o prawie do pracy, do wolności, do godności. Szczególną troską obejmował dzieci, młodzież, osoby cierpiące. W jego posługiwaniu nigdy nie zabrakło spotkania z nimi, nie lekceważył nikogo, żadnej sprawy czy prośby. Starał się zawsze każdą sprawę rozważyć i żadnej nie pozostawić bez rozwiązania. Zawsze z uwagą i cierpliwie wysłuchał każdego, nigdy nie sprawiał wrażenia, że się śpieszy, że ma ważniejsze sprawy do załatwienia. Nigdy też nikogo nie krytykował ani nie wydawał opinii o innej osobie w towarzystwie innych.
Nie żartował z innych. Można powiedzieć, że całe życie, całe postępowanie Ojca Świętego było uderzające. Pamiętam, kiedyś na audiencji dla Polaków było trochę zamieszana z powodu dużej liczby osób w Sali Klementyńskiej i Ojciec Święty, przechodząc między ludźmi w pewnym miejscu według niego, nie przywitał się, czy nie pozdrowił wystarczająco mamy jednego z kapłanów. Po zakończonej audiencji mówi do mnie: „Mieciu, powiedz o. Hejmo, niech jeszcze raz przyprowadzi mamę tego księdza, gdyż nie tak ją przywitałem”. Oczywiście, miałem problem, o kogo chodzi, ale o. Hejmo zidentyfikował osobę. Kiedy z nią rozmawialiśmy, nie miała poczucia, że nie została dostrzeżona przez Ojca Świętego, wręcz przeciwnie była uradowana, że mogła uścisnąć jego rękę, ucałować pierścień. Uderzyła mnie wtedy bardzo uwaga i wrażliwość Ojca Świętego na to, co robi, że nie jest to tylko powierzchowne, ale w każdym spotkaniu jest dialog z człowiekiem.
Moi Drodzy! Jakże cieszą się nasze serca z tego, że świat nie zapomniał o Janie Pawle II. Po jego beatyfikacji wiele osób prosi o jego relikwie, o modlitwę przy jego ołtarzu. Powiedziałbym, że jest nadal żywy Ojciec Święty, tyle że w nas. Myślimy o nim wiedzeni nakazem serca, pragnieniem bycia człowiekiem Bożym tak, jak był nim On - nasz Ojciec Święty. Zarazem chcemy wyrazić w ten sposób dziękczynienie Panu Bogu, że jest możliwe być człowiekiem pięknym i dobrym. Nadto w naszym wspominaniu o Ojcu Świętym kryje się prośba, abyśmy my sami mogli stawać się lepsi, by lepszymi dzięki Bożemu błogosławieństwu stawali się też nasi bliscy, rodacy, Ojczyzna i cały świat; aby wszystko stawało się lepsze mocą działającej w nas łaski Bożej. Naśladujmy więc bł. Jana Pawła II, bo przecież mogliśmy widzieć, na czym polega kroczenie do świętości. Ta bliskość bł. Jana Pawła niech nas zachęca do świętego życia.
Jan Paweł II niestrudzenie powtarzał, że prawdziwi uczniowie Chrystusa są zakorzenieni w glebie świętości. I nauczył nas prostej modlitwy o świętość: „Panie, przyjmij mnie takim, jakim jestem, z moimi wadami, z moimi słabościami, ale spraw, bym stał się takim, jak tego pragniesz”.
Moi Drodzy! Nie da się powiedzieć wszystkiego o Janie Pawle II. Nie o to też chodzi. Chciałbym jednak, aby pozostało w nas przekonanie, że wysiłek podejmowany w rodzinie dla ukształtowania człowieka dobrego, pięknego i szlachetnego, człowieka oddanego całym sercem Bogu, zasługuje w oczach Bożych na łaskę i wsparcie. To nie gdzie indziej, ale w Waszych domach, w Waszych rodzinach, mogą wrastać ludzie tacy, jak Jan Paweł II. Trzeba tylko zawierzyć wszystko Bogu tak jak on - najskuteczniej przez Maryję. Umacniajcie, się wzajemnie w tym duchu. Amen!

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2012-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Prymas Polski zatwierdził nową Litanię. Święty był przyrodnim bratem św. Wojciecha

2025-03-23 11:48

[ TEMATY ]

prymas Polski

abp Wojciech Polak

nowa litania

św. Radzym Gaudenty

Archidiecezja Gdańska

św. Radzym Gaudenty

św. Radzym Gaudenty

Prymas Polski abp Wojciech Polak zatwierdził Litanię do św. Radzyma Gaudentego. W obecnym roku ma to szczególną wymowę, przypada bowiem 1025. rocznica powstania archidiecezji i metropolii gnieźnieńskiej, których Radzym Gaudenty był pierwszym pasterzem.

Tekst litanii dostępny jest na stronie archidiecezji gnieźnieńskiej www.archidiecezja.pl wraz z ikoną ukazującą św. Wojciecha i Radzyma Gaduentego oraz jej opisem.
CZYTAJ DALEJ

Rozważania bp. Andrzeja Przybylskiego: Trzecia niedziela Wielkiego Postu

2025-03-21 12:00

[ TEMATY ]

bp Andrzej Przybylski

Adobe.Stock.pl

Każda niedziela, każda niedzielna Eucharystia niesie ze sobą przygotowany przez Kościół do rozważań fragment Pisma Świętego – odpowiednio dobrane czytania ze Starego i Nowego Testamentu. Teksty czytań na kolejne niedziele w rozmowie z Aleksandrą Mieczyńską rozważa bp Andrzej Przybylski.

Gdy Mojżesz pasł owce swego teścia imieniem Jetro, kapłana Madianitów, zaprowadził owce w głąb pustyni i doszedł do Góry Bożej Horeb. Wtedy ukazał mu się Anioł Pański w płomieniu ognia, ze środka krzewu. Mojżesz widział, jak krzew płonął ogniem, a nie spłonął od niego. Wtedy Mojżesz powiedział do siebie: «Podejdę, żeby się przyjrzeć temu niezwykłemu zjawisku. Dlaczego krzew się nie spala?» Gdy zaś Pan ujrzał, że podchodzi, by się przyjrzeć, zawołał Bóg do niego ze środka krzewu: «Mojżeszu, Mojżeszu!» On zaś odpowiedział: «Oto jestem». Rzekł mu Bóg: «Nie zbliżaj się tu! Zdejmij sandały z nóg, gdyż miejsce, na którym stoisz, jest ziemią świętą». Powiedział jeszcze Pan: «Jestem Bogiem ojca twego, Bogiem Abrahama, Bogiem Izaaka i Bogiem Jakuba». Mojżesz zasłonił twarz, bał się bowiem zwrócić oczy na Boga. Pan mówił: «Dosyć napatrzyłem się na udrękę ludu mego w Egipcie i nasłuchałem się narzekań jego na ciemięzców, znam więc jego uciemiężenie. Zstąpiłem, aby go wyrwać z rąk Egiptu i wyprowadzić z tej ziemi do ziemi żyznej i przestronnej, do ziemi, która opływa w mleko i miód». Mojżesz zaś rzekł Bogu: «Oto pójdę do Izraelitów i powiem im: Bóg ojców naszych posłał mnie do was. Lecz gdy oni mnie zapytają, jakie jest Jego imię, cóż im mam powiedzieć?» Odpowiedział Bóg Mojżeszowi: «Jestem, który jestem». I dodał: «Tak powiesz synom Izraela: Jestem posłał mnie do was». Mówił dalej Bóg do Mojżesza: «Tak powiesz Izraelitom: Pan, Bóg ojców waszych, Bóg Abrahama, Bóg Izaaka i Bóg Jakuba posłał mnie do was. To jest imię moje na wieki i to jest moje zawołanie na najdalsze pokolenia».
CZYTAJ DALEJ

Kard. Krajewski: wprowadzamy jałmużnę w czyn

2025-03-23 17:03

[ TEMATY ]

jałmużna

kard. Krajewski

czyn

Vatican Media

Akcję „Zdrowotny Poranek dla Osób Słabych”

Akcję „Zdrowotny Poranek dla Osób Słabych”

12 lekarzy i dwie karetki z Watykanu. Pomoc medyczna dostępna 500 osobom – uchodźcom mieszkającym na peryferiach Rzymu. „Nie myślimy o sobie, ale pomagamy innym” - powiedział kard. Krajewski. Kierowana przez niego Dykasteria ds. Posługi Miłosierdzia zorganizowała w niedzielę akcję „Zdrowotny Poranek dla Osób Słabych”.

Kard. Konrad Krajewski w rozmowie z mediami watykańskimi podkreślił, że przeżywany czas Wielkiego Postu jest szczególną okazją do jałmużny. „Ona musi nas kosztować, musi nas boleć” - wskazał.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję