Urodziny Ojca Świętego Jana Pawła II kierują wzrok bardzo wielu
ludzi na ten niezwykły Pontyfikat. Napisano o nim wiele książek,
tysiące artykułów, wygłoszono tysiące prelekcji. Pokazano na ekranach
telewizyjnych i kinowych wiele zdjęć, filmów. Ciągle trwa studium
tego wielkiego Pontyfikatu i jeszcze długo trwać będzie.
Do tej wypowiedzi skłania mnie obraz telewizyjny, który
można było obejrzeć w II programie TVP w niedzielę 7 maja 2000 r.
w godzinach wieczornych. Program niezwykły - transmisja liturgii
nawiązującej do martyrologii chrześcijan XX wieku. Przypomina nam
się przemówienie Ojca Świętego Jana Pawła II podczas jego ubiegłorocznej
pielgrzymki do Ojczyzny, wygłoszone w Bydgoszczy. Ojciec Święty zaapelował
wtedy o pisanie martyrologium XX wieku. Padły już pierwsze cyfry.
Wiek XX jest wiekiem męczeństwa milionów chrześcijan. W tym czasie
oddało życie za wiarę 2/3 wszystkich męczenników chrześcijańskich.
To bardzo wstrząsające zestawienie.
Transmitowane przez telewizję nabożeństwo ekumeniczne z
Koloseum, któremu przewodniczył Jan Paweł II, było bardzo wymowne.
Trzeba sobie uświadomić w jego kontekście inne spotkanie Ojca Świętego,
które miało miejsce bardzo niedawno - spotkanie w Yad Vashem, kiedy
to Ojciec Święty uczcił pamięć tych, którzy zginęli w hitlerowskich
obozach zagłady. Podczas tej wielkiej podróży apostolskiej Ojciec
Święty okazał wielki szacunek dla narodu żydowskiego.
Spotkania Jana Pawła II, które miały miejsce w czasie pielgrzymki
do Ziemi Świętej, znalazły się w świetle jupiterów, w obiektywach
kamer telewizyjnych. Ludzkość przyglądała się Papieżowi, który we
wszystkich spotkaniach - z Żydami, muzułmanami - odnajdywał się jako
mąż Boży, umiejący uszanować każdego, do każdego podchodzący z miłością,
życzliwością, w duchu dialogu i poszukiwania prawdy. Tak właśnie
odczytali Ojca Świętego dziennikarze z całego świata, którzy komentowali
jego pielgrzymkę do Ziemi Świętej. Uznanie dla papieskiego działania
okazywali również dziennikarze pochodzenia żydowskiego. Cieszymy
się, że Ojciec Święty zaimponował synom narodu, z którego pochodzi
Jezus Chrystus, nasz Zbawiciel. Słowa Ojca Świętego drukowaliśmy
już w Niedzieli, a wkrótce będą dostępne w książce Biblioteki #Niedzieli&
quot; pt. Pielgrzymka do źródeł wiary. Zawarte są tam treści dla
chrześcijan bardzo ważne, które uczą szacunku dla naszych starszych
braci w wierze.
Wielkie nabożeństwo ekumeniczne, odprawione w Koloseum 7
maja br., uświadamia nam, jak wielu męczenników ma chrześcijaństwo
XX wieku. W wypowiedziach przedstawicieli różnych wyznań chrześcijańskich
przewijało się stwierdzenie, że łączyła ich wszystkich miłość i wiara
w Chrystusa, że wszyscy odznaczali się cnotą męstwa, którą okazywali
w czasach bardzo trudnych. Świadectwa o nich złożone wskazują, że
z powodu wyznawania wiary w Boga byli niszczeni, mordowani, prześladowani.
Niewątpliwie jednymi z najbardziej krwawych oprawców byli komuniści,
bolszewicy, ale także przeróżni służbiści, wykorzystujący swoją przewagę
nad ofiarami i zachowujący się wobec nich w sposób nieludzki. Można
zauważyć, że nawet ludzie, którzy byli ochrzczeni, nasączeni ideologią
nienawiści, odeszli od Boga i stawali się okrutnymi oprawcami, opętanymi
już tylko przez szatana, przez żądzę nienawiści.
Zarówno komuniści, jak i hitlerowscy naziści byli przepojeni
żądzą niszczenia wszystkiego, co Boże. Jakiś swoisty szatanizm stał
się ich główną ideą życiową, którą realizowali w sposób bezwzględny
i okrutny.
Ten XX-wieczny rozdział historii Kościoła zawiera jeszcze
wiele #białych plam", wymaga wielu badań i analiz, które przynaglają
nas do pośpiechu, gdyż żyją jeszcze ludzie, którzy pamiętają te trudne
czasy i często wspominają sytuacje wskazujące na opętanie niektórych
przez szatana.
Oczywiście, nienawiść do Boga miała różne stopnie natężenia.
Niekiedy były to postawy, które zostały pokazane przy męczeństwie
świętych, postawy opisywane np. przy udręczeniu św. o. Maksymiliana
Kolbego czy innych kapłanów, którzy zginęli w obozach koncentracyjnych.
To, czego dowiadujemy się o męce wielu duchownych, jest tylko cząstką
gehenny, którą przeżyli. Nie wiemy albo bardzo mało wiemy o udręczeniu
i prześladowaniu duchownych prawosławnych na terenie Rosji, a potem
Związku Radzieckiego. Ludzie ci przeżywali tam tragedie. Wielka nienawiść
otaczała na Wschodzie także kapłanów katolickich, szczególnie kapłanów
polskiego pochodzenia. Ta nienawiść prowadziła ich jakże często aż
do obozów koncentracyjnych.
A któż policzy udręczenia katolickich zakonników i sióstr
zakonnych? Również wielu świeckich katolików oddawało swoje życie
za wiarę, za przekonania. Niekiedy było to więzienie, skazanie na
śmierć, tortury, ale także prześladowania, które miały postać może
mniej ostrą, ale za to długofalową. Objawiały się w prześladowaniach
całych rodzin, pozbawianiu pracy, niedawaniu możliwości rozwoju,
utrudnianiu dzieciom dostępu do wyższych uczelni czy do awansów.
Ileż było osób poniżanych na co dzień tylko dlatego, że byli ludźmi
wierzącymi!
Trzeba powiedzieć, że i w naszych czasach te prześladowania
są faktem. Przypomnijmy chrześcijan w Sudanie, Indonezji, w Korei
Północnej, Wietnamie, Chinach i wielu innych krajach.
Szkoda, że obywatele krajów chrześcijańskich tak często
są obojętni na łzy wyznawców Chrystusa. Jako chrześcijanie, musimy
zastanowić się, jak to się dzieje, że ciągle pisze się martyrologium
XX wieku, a ludzie naszych czasów jakby nie dostrzegali, że tylu
chrześcijan jest męczonych, prześladowanych. I nikt ich nie chce
bronić. Dlatego dobrze, że Ojciec Święty zebrał chrześcijan różnych
wyznań do rzymskiego Koloseum, u korzeni wiary chrześcijańskiej,
i pokazał światu, że chrześcijaństwo wciąż cierpi, wyznawcy Chrystusa
wciąż są prześladowani, że i dzisiaj umierają za wiarę misjonarze
i misjonarki. I że dotyczy to nie tylko katolików, ale i prawosławnych,
protestantów - tych, którzy wierzą w Chrystusa.
Jan Paweł II pokazuje nam Kościół w swojej wielkiej głębi
i w swoim wyrazie, najbardziej bliskim Chrystusowi cierpiącemu. Wyniósł
do chwały ołtarzy tysiące męczenników, bo chce powiedzieć światu,
że są świadkowie wiary, którzy w stopniu heroicznym przyznają się
do Chrystusa i do drogi, którą On wskazał. Na osiemdziesięciolecie
urodzin postrzegamy naszego umiłowanego Ojca Świętego jako Wielkiego
Pasterza, który towarzyszy ludzkości w drodze przez życie, pragnąc,
żeby odkryła sens własnego istnienia, który znajduje się w wierności
Chrystusowi - aż do przelania krwi.
Pomóż w rozwoju naszego portalu